środa, 31 października 2012

Sondaż: PO ma 4% więcej niż PiS



Sondaż dla TVN24

Dymisja naczelnego "Rzeczpospolitej"?



Tomasz Wróblewski, naczelny "Rzeczpospolitej" oddał się do dyspozycji Rady Nadzorczej wydawnictwa "Presspublika".

Daniel Passent tak pisze na swoim blogu o "trotylu" Rzeczpospolitej:



Przez przerost ambicji rozumiem taką sytuację, kiedy nawet inteligentny i sprawny dziennikarz, jakim niewątpliwie jest Cezary Gmyz, nie umie się powstrzymać, ograniczyć w swojej interpretacji przesłanek, nie potrafi nałożyć wędzideł swojej fantazji. […] Ambicja poniosła go do tego stopnia, że nawet po wpadce z trotylem i gliceryną w samolocie prezydenckim, obstawał przy swoim, z niczego się nie wycofywał, ba, był zadowolony, że redakcja „Rz” w kolejnej wersji oświadczenia wycofała przeprosiny. Co prawda nie ma za co przepraszać, ale redaktor naczelny, Tomasz Wróblewski oddał się do dyspozycji (czytaj zaoferował rezygnację) rady nadzorczej i wydawcy.

PiS nawołuje do zamieszek


Radny PiS z Sosnowca Tomasz Mędrzak na Facebooku nawołuje do przewrotu i zamieszek 11 listopada, w Dzień Niepodległości.

Czy wyskoczył przed szereg? Czy PiS po kompromitacji prezesa nie ma innego wyjścia?


Opinia publiczna



Co się dzieje w państwie polskim?



To był zamach stanu



Trzy niewielkie świetne teksty w "Wyborczej", które opisują to, co stało się wczoraj. Dziękuje autorom, że nie ponoszą ich emocje.

Polska to zbyt poważny temat, aby mówić o niej językiem magla. Do Polski potrzeba rozumu, a tego brakuje ogromnej większości Polaków. Takim bezrozumem (Norwid) wczoraj popisał się Jarosław Kaczyński, obnażył się doszczętnie.








Ci, którzy myślą, że Kaczyński odejdzie, mylą się. On będzie jeszcze gorszy, jeszcze gorsi będą jego zwolennicy, a idą wrażliwe dni: Zaduszki i Dzień Niepodległości. To będą trudne dni.

Klucz do spokoju w Polsce jest w posiadaniu Donalda Tuska, tylko on może uspokoić atmosferę w kraju. Wierzę, że powoli do tego się weźmie. W spokoju, jak saper, powoli rozbroi.

Kopiuję początkowe fragmenty tych trzech tekstów wraz z linkami, bo warto je znać i przekazywać potomności.


Piotr Stasiński

Trucizna Kaczyńskiego



To żaden obłęd, to cyniczna taktyka niszczenia naszego państwa. Słów Jarosława Kaczyńskiego o "zamordowaniu 96 osób" nie da się odwołać. Człowiek, który ze zmiennym szczęściem od 20 lat trzęsie Polską, dowiódł, że dla niego granic nienawiści politycznej nie ma. Postanowił polską demokrację wywrócić.
Do tego sprowadza się nazwanie "zbrodniarzami" rządu, komisji Millera, prokuratury i jej ekspertów; wszystkich, którzy katastrofę smoleńską wyjaśniali i próbowali kryzys przez nią wywołany zażegnać. Koniec polityki; dla zbrodniarzy jest wszak tylko więzienie lub stryczek.

Prezes PiS sprawuje zadziwiająco skuteczną dyktaturę nad umysłami wielu ludzi. I zadziwiająco wielu mu w tym pomaga. Wystarczył kłamliwy "news" w gazecie niegdyś poważnej, by rozpętać stugębną kanonadę najdzikszych oskarżeń. Gdy przeczą im fakty - tym gorzej dla faktów. Skoro w czarnych skrzynkach tupolewa nie ma śladu reakcji na wybuch - to znaczy, że czarne skrzynki zostały sfałszowane. Jest jedna prawda - prawda prezesa. I innej prawdy nie ma.

Gazeta Wyborcza







Paweł Wroński


Dziękuję "Rzepie", wyciągnęła zawleczkę z Kaczyńskiego




Wszyscy naśmiewają się z red. Cezarego Gmyza i "Rzeczpospolitej", że umieścili kuriozalny tekst o trotylu i nitroglicerynie odnalezionych we wraku Tu-154. Są złośliwcy, którzy emocjonują się wygibasami, które redakcja czyni, pisząc kolejne wersje sprostowań.
Ja chciałbym im podziękować. To prawda, nie odpalili "bomby" w sprawie katastrofy smoleńskiej. Jednak udało im się wyciągnąć zawleczkę z Jarosława Kaczyńskiego.

Dzisiaj po tekście "Rz" prezes PiS eksplodował jak granat. Już nie było pytania, czy 10 kwietnia w Smoleńsku był zamach. Był zamach, była zbrodnia, były oskarżenia, były wezwania do dymisji rządu, premiera, zapowiedzi pociągnięcia od odpowiedzialności wszystkich, którzy byli wspólnikami lub mataczyli.

Gazeta Wyborcza







Mirosław Czech



PiS na wieki poza systemem







Kaczyński nie byłby sobą, gdyby nie uległ tak skonstruowanej prowokacji. Musiał obnażyć prawdziwe oblicze. Jednak nie było spisku, ale dziennikarska megafuszerka
Chroń nas, Panie, od przyjaciół, bo z wrogami poradzimy sobie sami. Taką maksymę mógłby powtarzać Jarosław Kaczyński po skandalu, jakim było opublikowanie przez "Rzeczpospolitą" "sensacji" o śladach trotylu i nitrogliceryny na wraku Tu-154. Mógłby, gdyby w sprawach katastrofy smoleńskiej kierował się nie emocjami, które zaciemniają umysł, ale elementarnym rozumowaniem. Gdyby przebywał w innym świecie niż stworzony przez Antoniego Macierewicza - pełnym spisków, ukrytych mocy, które pociągają za sznurki i czyhają na życie tych, którzy myślą inaczej niż oni.

Prezes PiS jednak jest, jaki jest. I nic go już nie zmieni. Na podstawie lipnej, jak wyszło po paru godzinach, informacji prasowej chciał zatrząść państwem. Zwołać specjalne posiedzenie Sejmu, odwołać premiera i rząd. Wstrząśnięta Polska miała wreszcie zrozumieć prawdę, że w Smoleńsku doszło do zamachu. "Dokonała się zbrodnia niesłychana, bo zamordowano 96 osób, w tym prezydenta Polski" - mógł wreszcie otwarcie i bez żadnych zahamowań wyznać Kaczyński.

Gazeta Wyborcza


wtorek, 30 października 2012

Gleba dla Gmyza











Dziennikarz "Rzeczpospolitej" Cezary Gmyz nadal nie rozumie komunikatu prokuratury wojskowej. Pół biedy, że on tego nie zrozumiał, naczelny nie pojął, że takiego gościa wykopuje się na kilometry od redakcji.

Oto w tytule "Rz" serwuje: "Prawda za pół roku". Płk Ireneusz Szeląg powiedział, że nie ma podstaw do prawdy Gmyza, że ta prawda jest wykluczona. Za pół roku będzie szara prawda na temat składników z powierzchni tupolewa, które do niczego się nie nadadzą.

Ot, taka sama prawda, jaki jest skład gleby przed redakcją "Rzeczpospolitej". Nie jest ona nikomu potrzebna, a jedynie dla Gmyza, aby wiedział, na czym wyląduje.

Na glebie.

Także mógłby jakiś medyk zbadać tyłek Gmyza, bo wyląduje dupą na glebie. Trafił się niekumaty dziennikarz, redakcja idzie w zaparte. To nie jest opisywanie polskiej rzeczywistości politycznej, to kreacja na zapotrzebowanie własnych fobii.


Taka jest "Rzeczpospolita"


Po kilku godzinach od oświadczenia "Rzeczpospolitej" zniknęły kluczowe słowa: "Pomyliliśmy się pisząc o trotylu..." Zostały zastąpione: "Nie można jednoznacznie stwierdzić..."

Ot, polskie dziennikarstwo.


Hucpa z trotylem smoleńskim - smoleńskie piekło Kaczyńskiego




Prokurator wojskowy Ireneusz Szeląg zaprzeczył jakimkolwiek doniesieniom, aby prokuratorzy wojskowi wraz z ekspertami wykryli ślady trotylu bądź nitrogliceryny na Tu-154M i w jego wnętrzu, który rozbił się pod Smoleńskiem.

Czyli co?

Mamy do czynienia z hucpą, którą zapoczątkował dziennikarz "Rzeczpospolitej" Cezary Gmyz.

I tak potoczyły się wypadki dzisiejszego dnia.

Sejmowa komisja Macierewicza, gdzie Kaczyński nazwal katastrofę smoleńską zbrodnią.

Potem prezes PiS chciał odwołania Donalda Tuska.

To do czego dzisiaj doszło, to była próba klasycznego zamachu stanu.

Jeszcze na tym się nie skończy, bo Kaczyński spotyka się z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem.

Nawaliła prasa, a Gmyz powinien na zawsze być relegowany z dziennikarstwa. Kaczyński zaś na zawsze opuścić politykę. Chce usmażyć Polaków w smoleńskim piekle.


* * *
Podaję poniżej linki wpisów, w których relacjonowałem to, co działo się dzisiaj w mediach z trotylem:

1. Smoleńsk: nowe fakty,

2. Trotyl Kaczyńskiego,

3. Kaczyński i 50 metrów,

4. Kaczyński chce dymisji Tuska.

                             
                                  Prokurator płk Ireneusz Szeląg zdemaskował fałsz "Rzeczpospolitej" i prezesa PiS. Moim zdaniem Kaczyński dzisiaj chciał dokonać zamachu stanu.

Kaczyński chce dymisji Tuska


Jarosław Kaczyński w zastraszającym tempie kuje "żelazo" z trotylem.

Chce odwołania rządu Donalda Tuska, bo nie ma wg niego moralnego mandatu do sprawowania władzy.

Spotyka się z Andrzejem Seremetem (prokuratorem generalnym) już o 15.30.

Nowa komisja śledcza, a nie Jerzego Millera, która w ocenie Kaczyńskiego się skompromitowała.


To wszystko Kaczyński. A gdzie rząd? Gdzie Donald Tusk? Wszak to łatwo uciąć, stając naprzeciw faktów, którymi bombardowana jest opinia publiczna.

Nie musi być to Tusk, wystarczy świetny retor z PO. Nie ma takich?


***
Wcześniejsze i obszerniejsze wpisy na ten temat, który naświetlają tę sensację z trotylem smoleńskim:

1. Smoleńsk: nowe fakty. Trotyl na tupolewie,

2. Trotyl Kaczyńskiego,

3. Kaczyński chce dymisji Tuska.

Kaczyński i 50 metrów


Nowych znaczeń nabierają następujące fakty:

1. Trotyl na tupolewie,
2. Trotyl na 30 fotelach w tupolewie,
3. Śmierć chorążego Remigiusza Musia,
4. 50 metrów, na które schodził Jak-40 i Tu-154M, a powinien na 100 metrów.

Kluczowym dla katastrofy może być owe 50 metrów. Bardzo wyraźnie obracał tym faktem w trakcie sejmowej komisji Jarosław Kaczyński, jakby chciał zrobić z tego wytrych dojścia do władzy.

50 metrów nie ma w czarnej skrzynce tupolewa, ani w raportach MAK i Jerzego Millera. Sfałszowano?






Pilot Jaka-40 Artur Wosztyl potwierdza 50 metrów, choć nie słyszał dokładnie. Ale widział, że tupolew schodził na 50 metrów.

Mówił to Rosjanom i komisji Millera.

Wyciekły do internetu jego zeznania, dlatego proszona jest dla niego ochrona - oczywista w kontekście śmierci Musia.

Trotyl Kaczyńskiego - chce wypieprzyć w powietrze Polskę




Jarosław Kaczyński już powiedział oficjalnie to, czego do tej pory unikał:

- Zamordowanie 96 osób to zbrodnia niesłychana.

Prezes PiS czekał na taką chwilę. Czy jej doczekał?

Przecież ujawnienie przez "Rzeczpospolitą" trotylu na wraku tupolewa to okazja, aby przejąć władzę.

Dopiero teraz się ruszy. PiS kuje żelazo, póki gorąco. Od razu zorganizowali konferencję prasową.

Prokurator generalny Andrzej Seremet schował głowę w piasek. Przede wszystkim, gdzie jest Donald Tusk? Ma przecież wiedzę. Nie można wypuścić do mediów, w przestrzeń opinii publicznej Kaczyńskiego z trotylem w rękach i w głowie.

Wypieprzy kraj w powietrze! Przecież to wybiła jego chwila.

Te słowa Kaczyńskiego mówią wszystko:

Próbuje się nam wmówić, że to tylko jakiś nieprawdopodobny zbieg okoliczności. Wszystko wskazywało na to już wcześniej, dziś mamy ślady tego, że nastąpił wybuch. Konieczne jest nadzwyczajne posiedzenie Sejmu, sprawozdanie Andrzeja Seremeta i ujawnienie wszystkich dokumentów z tym związanych, które posiada prokuratura. Jeśli tego nie zrobi, będzie to dowód na matactwo i poplecznictwo wobec przestępstwa. Zamordowanie 96 osób to niesłychana zbrodnia, każdy, kto miał cokolwiek z tym wspólnego, powinien ponieść tego konsekwencje.

Smoleńsk: nowe fakty. Czy wstrząsną Polską?




Cezary Gmyz w "Rzeczpospolitej" pisze o ekipie jedenastu polskich prokuratorów  i biegłych, którzy przez miesiąc w Rosji badali wrak Tu-154M. Polska strona miała wątpliwości, co do rosyjskiej ekspertyzy.

Ekipa z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego oraz z CBŚ wyposażona była w najnowocześniejszy sprzęt pozwalający wykryć materiały wybuchowe.

Wykryto ślady trotylu oraz nitrogliceryny.

Bardzo szybko ustalono, że na poszyciach około 30 foteli lotniczych oraz w części skrzydła zwanej śródpłaciem znajdują się liczne ślady trotylu oraz nitrogliceryny stanowiących podstawowe materiały do konstruowania środków wybuchowych. Było ich tak dużo, że jedno z urządzeń (urządzenie do pomiaru, nie urządzenie samolotu) uległo zepsuciu. CZYTAJ WIĘCEJ

Nie jest to jednoznaczne z ustaleniem skąd pochodzą materiały wybuchowe, bo mogły pojawić się po uderzeniu samolotu w ziemią, bądź po przetransportowaniu wraku z miejsca katastrofy.

Ślady materiałów wybuchowych znaleziono jednak zarówno na obudowie, jak i wewnątrz samolotu. Obecne były też na nieznanych dotąd szczątkach wykopanych przez Polaków. CZYTAJ WIĘCEJ

Dziennikarz "Rz" potwierdził wiadomość u prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Wie o tym także premier Donald Tusk. Trwają konsultacje, co robić dalej.






Autor artykułu Gmyz na antenie Radia Wnet komentuje swój artykuł:


- Jest oczywiste, że lekceważona przez prokuraturę hipoteza zamachu musi być teraz traktowana poważnie.

Sprawa ma ogromny ciężar gatunkowy. Jest szeroko komentowana.


Co zrobi rząd i państwo polskie? Musi się przyznać do serii błędów.






Szeroko już komentują politycy i publicyści.








Leszek Miller:

Dalej uważam, że hipoteza zamachu nie jest prawdopodobna. To moja opinia na podstawie dowodów, z którymi mogłem się do tej pory zapoznać, jako polityk i działacz partii opozycyjnej. Prezydent Kaczyński nie stanowił żadnego zagrożenia, wszyscy wiedzieli że przegra wybory. Po co zamach? Im szybciej w tej sprawie zdanie zabiorą kompetentne władze i organy, tym lepiej. Fakt, że prokuratura na razie milczy, a rząd również nie zabrał głosu otwiera drogę do spekulacji. Jeśli czegoś nie ma, to coś innego tą przestrzeń wypełnia. 

Paweł Graś, rzecznik rządu:

To jest informacja nowa i bulwersująca. Zanim premier się ustosunkuje, oczekujemy na oficjalne stanowisko prokuratury, ale myślę, że dziś Donald Tusk jakiś sposób się odniesie do tych doniesień. Liczę jednak, że wcześniej zareaguje prokuratura. Już artykule pojawiają się spekulację skąd ten trotyl się pojawił, dlatego prokuratura musi to dziś wyjaśnić. Na razie mamy do czynienia z informacją gazetową. Jeśli prokuratura powie jasno: tak, rozpatrujemy taką hipotezę to myślę, że przez następne godziny będą trwały intensywne rozmowy, jak dalej działać. Po oficjalnej decyzji prokuratury rząd i premier podejmą decyzję co do dalszych działań zarówno w kraju, jak i na arenie międzynarodowej. Współpraca z Rosją była raz lepsza, raz gorsza. Trzeba pamiętać, że między innymi dzięki tej współpracy była możliwa ostatnia wizyta prokuratorów. 

Wstrzymałbym się jednak z interpretacją. Eksperci będą nam mogli powiedzieć skąd te substancje się tam wzięły, czy rzeczywiście jest tak, że należy zintensyfikować śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej nad kolejną hipotezą. Premier podejmie wszelkie decyzje po oficjalnym stanowisku prokuratury. Jestem przekonany, że sprawa jest na tyle bulwersująca i nie wyobrażam sobie, żeby dziś nie było konferencji prokuratury. To nam się wszystkim należy i tego oczekujemy.



Janusz Palikot:

Jestem zaskoczony tymi doniesieniami, tym bardziej, że wiadomość na ten temat została przekazana prokuratorowi generalnemu i jak sądzę premierowi polskiego rządu już wiele dni temu. To jest właśnie cynizm, który stosuje Donald Tusk. Przez wiele tygodni ukrywa tego typu informacje i sam doprowadza do kryzysu zaufania wobec swojej osoby i całego państwa. 

Nie jestem zwolennikiem teorii wybuchu, ale niewyjaśnianie i niekomentowanie tego tylko podsyca i podlewa spiskową teorię. To jest cholernie niebezpieczne i prowadzi do dewastacji zaufania. Zamach to ostateczna rzecz, którą brałbym pod uwagę, ale na pewno trzeba zrewidować ustalenia komisji Millera. 


Krzysztof Szczerski (PiS):

Myślę, że już dzisiaj wiemy jedno. Że nic nie wiemy. Musimy dojść do prawdy, do tego, co naprawdę wydarzyło się nad Smoleńskiem. Dopóki nie będziemy mieli wraku w Polsce i rzetelnego śledztwa, będziemy mieli tajemnicę smoleńską, a nie prawdę smoleńską. Sytuacja jest taka, że to co ustalono, w ogóle nie opisuje tego, co wydarzyło się tam wydarzyło.


Sławomir Nowak (PO):

Sam artykuł jest utrzymany w dość sensacyjnym tonie, ale z drugiej strony, trudno, aby tak nie było. Należy obniżyć temperaturę dyskusji o tych doniesieniach i zaczekać na wystąpienie prokuratury. Oczekiwałbym od prokuratury, że jako jedyna zasadna instytucja odniesie się do tej sprawy. Jestem przekonany, że jeśli potwierdzą się doniesienia prasowe, również Donald Tusk zabierze głos.
Nie uważam, aby najlepszym miejscem na przedstawienie tak ważnych i bulwersujących nas wszystkich faktów, była pierwsza strona w jednej z gazet. Pierwsza osoba, która powinna się do nich odnieść, to prokurator. Mówimy o atmosferze absurdu, która jest świadomie i politycznie tworzona oraz o tym, co jest dzisiaj na pierwszej stronie "Rzeczpospolitej".

Andrzej Halicki (PO):

Jadąc tutaj zastanawiałem się, jaką sensacją będziemy się dzisiaj zajmowali, ale sprawa jest poważna. Pamiętam, że biegli polscy specjaliści przeprowadzali ekspertyzy na miejscu, również na obecność materiałów wybuchowych. Czy zmieniło się coś w tym okresie? To jest kwestia badań prokuratorskich. 

Chciałbym, aby ten koszmar się skończył. Wróćmy do istoty problemu. Ten samolot nie miał prawa wystartować z Warszawy. Chciałbym, abyśmy już zakończyli tę teorię o zamachu. Ile jeszcze tego będziemy musieli komentować? Nie uważam, że na każdą napisaną czy ogłoszoną teorię należy odpowiadać. Mamy problem z tą częścią społeczeństwa, która wierzy w teorie spiskowe. Jedziemy w ślepą uliczkę. 










Po samobójstwie technika pokładowego Jaka-40 Remigiusza Musia rosną obawy o pozostałych członków załogi.


Stewardessa z Jaka-40 Anna Żulińska-Pondo jest wstrząśnięta śmiercią kolegi:

Dopiero dzisiaj [w poniedziałek rano] zadzwonili do mnie z pracy z pytaniem, czy nie potrzebuję opieki psychologa. Wcześniej nikt nie interesował się tym, w jakim jesteśmy stanie. Jak my to wszystko przeżywamy. Nie mieliśmy żadnego wsparcia. Przeciwnie, nosiliśmy w sobie piętno 36. pułku. CZYTAJ WIĘCEJ

Dawano nam do zrozumienia, że najlepiej by było, gdybyśmy odeszli. I koledzy odchodzili. Na emeryturę, do innych jednostek w Polsce, do linii cywilnych. (...) Ciągle czułam się upokarzana.




Dominika Wielowieyska w TOK FM podkreśla:

- Cezary Gmyz nie wspomina, że wybuch zawsze zostawia ślady na ciałach, a póki co, w czasie badań nie znaleziono potwierdzenia takiej teorii.

Naczelny "Rz" Tomasz Wróblewski proponuje rozpatrzenie na nowo wszystkich scenariusz: - Nie ma co otwierać nowego śledztwa. Prokuratura jest w tej sprawie godna zaufania.





Tomasz Wróblewski we wstępniaku w "Rz" pisze "Groźniejsze od prawdy są skrywane prawdy":






"A może to tylko prowokacja rosyjskich służb, które podrzuciły śledczym osad po materiałach wybuchowych. Nie byłby to pierwszy raz, kiedy Moskwa próbuje nas wszystkich ze sobą skłócić''.



Ekspert lotnictwa  Tomasz Hypki przestrzega:


- Byłbym bardzo ostrożny, jeżeli w ogóle to prawda.

I dalej:

- Hipoteza wybuchu jest bezsensowna i nie ma pokrycia w żadnych faktach, przede wszystkim w zapisach rejestratorów. Nie ma też żadnego potwierdzenia w stenogramach z kokpitu.



W TOK FM rozgorzała na ten temat dyskusja.

Andrzej Stankiewicz (Wprost):

- Nikt nie uwierzy w tłumaczenie o ciężkich walkach pod Smoleńskiem w II wojnie światowej. Nie brzmi to poważnie, nawet jeśli tak było.

Waldemar Kuczyński:

- Powstał fakt medialny, który będzie jednym z potężnych wsparć tezy spiskowej.




Dominika Wielowieyska zapytała wprost Andrzeja Halickiego (PO):


- Dlaczego rząd nic nie robi?





- Skończmy już ten koszmar, te teorie spiskowe o zamachach - mówił w TOK FM Andrzej Halicki z PO. - Ale dlaczego rząd nie informuje? - pytała Dominika Wielowieyska. - Ludzie nie pamiętają o faktach, organizacji lotu, naruszeniu procedur, zapamiętają trotyl - dodała.

To będzie się działo! Oby ten trotyl nie rozsadził polskich emocji i umysłów.

poniedziałek, 29 października 2012

Najnowszy sondaż



3 x Mleczko





Kaczyńskiego obrażanie na wszelki wypadek




Jarosław Kaczyński urodził się z takim charakterem, jaki ma. Umrze z takim samym. Czyli marnym.

Dlatego musi obrażać wszystkich wokół na wszelki wypadek.

Notuję poniżej słowa Aleksandra Kwaśniewskiego, którymi określił Kaczyńskiego. Prezes PiS o ewentualnej kandydaturze byłego prezydenta na premiera wypowiedział się dyskredytując go.

Kaczyński w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" o Kwaśniewskim powiedział, że "nie ma żadnych doświadczeń w kierowaniu (w tym wypadku administracją państwową)".

Kwaśniewski w "Kropce nad i" Moniki Olejnik tak skwitował: - To typowe dla prezesa Kaczyńskiego, wystarczy być wirtualnym kandydatem, a on już zaczyna obrażać. Rozumiem, że tak na wszelki wypadek.


Zamach na Lecha Kaczyńskiego



34% Polaków chce zwycięstwa Obamy



Stop umowom śmieciowym




Więcej na portalu naTemat

Patriotyzm kosztuje


Patriotyzm to kosztowne uczucie. Ot, aby zostać patriotą trzeba zapłacić odpowiednim służbom i osobom.

A jak ktoś chce być wielkim patriotą, musi dużo płacić.

Patriotyzm ma swój taryfikator. Taki patriotyzm jest tym cenniejszy, im więcej ma pozycji do sprzedania.

Polski patriotyzm rodzi się podczas marszów wszelakich. Jednym z nich - ba! centralnym - będzie Marsz Niepodległości, podczas którego patrioci będą odzyskiwali Polskę.

Wszelkie gadżety patriotyczne, jakie patriota musi mieć obowiązkowo, są dostępne na stronach internetowych, które zamieniły się w sklepy sieciowe.

Hitem są kolczyki Viva La Polonia. Na Allegro poszły takie zwykłe kolczyki aż za 207 zł.

Sprzedawana są miejsca na balu Noc Wolności, który odbędzie się po marszu. Chcesz, aby puszczali ci patriotyczne smrody, pierdzieli Rafał Ziemkiewicz, agent Tomek, czy prof. Wojciech Roszkowski, płacisz 399 zł. A gdy wypiją i zażyczysz sobie patriotyczne rzygowiny, pewnie będziesz musiał wybulić niebagatelną sumkę.

Przez patriotów pewnie Polska stanie się bogatym krajem, bo uczucie do ojczyzny kosztuje. Och, chce się śpiewać:

"Być patriotą, być patriotą..."

Dlaczego mi się kojarzy z idiotą?

No, kurczę, może za dużo wypiłem. Gdyby był pod ręką teraz Rafał Ziemkiewicz, to bym se rzygnął na niego.

niedziela, 28 października 2012

Pętla Macierewicza





Zmarł 42-letni technik pokładowy Jaka-40 chorąży Remigiusz Muś. Pierwsze rozpoznanie policji - samobójstwo.


Już był na emeryturze. To on na chwilę przed katastrofą smoleńską ostrzegał przed mgłą i fatalnymi warunkami do lądowania załogę Tu-154M..

Twierdził, że rosyjski kontroler lotu pozwolił Jakowi-40 zejść do wysokości 50, a nie do 100 metrów podejścia do lądowania, dopuszczalnej wysokości na lotnisku w Smoleńsku.

Podobnie też kontroler pozwolił zejść na 50 m prezydenckiemu tupolewowi.

Tuż przed katastrofą słyszał dwa wybuchy. To zdaje się najlepszy świadek Antoniego Macierewicza, na podstawie jego zeznań skonstruowana została teoria spiskowa i wybuchów na pokładzie samolotu. Jednak nie znalazła żadnego odzwierciedlenia w raporcie komisji Jerzego Millera.



Ta sprawa zdominuje politycznie poniedziałek.

Na razie z polityków zdążył tylko wypowiedzieć się Antoni Macierewicz, który śmierć Musia określił zaciskającą się pętlą nad osobami mogącymi powiedzieć, co się stało w Smoleńsku.

Ba, Macierewicz domaga się, aby drugi świadek por. Artur Wosztyl został objęty programem ochrony świadków. To drugi z dwóch kluczowych świadków Macierewicza, którzy pasują do teorii spisku.

Macierewicz będzie w swoim żywiole. Ta "zaciskająca się pętla" to jego lasso medialne, na które łapie i nabiera opinię publiczną. W każdym razie Smoleńsk odżyje i będzie hałasu medialnego ze śmiercią Musia co niemiara.

Przestroga przed PiS




W świątecznej "Wyborczej" ukazał się tekst Mirosława Czecha przestrzegający przed PiS, które poprzez konsekwentną strategię może sięgnąć po władzę.

Nie jest to tekst histeryczny, trzeba się z taką możliwością liczyć, jeżeli Donald Tusk i Platforma nie skonstruują własnej spójnej strategii, komunikacji ze społeczeństwem. Mogą nie wystarczyć ludzie, którzy w tej chwili są twarzami PO.

Jak do tej pory nie widać w Platformie przegrupowania sił, a czymś podobnym mogłaby być rekonstrukcja rządu i inne usytuowanie ministrów w przestrzeni medialnej. Nie mogą zamykać się w ciszy gabinetów.

Za błąd uważam publiczne zobligowanie Tuska, iż zastosowane zostanie polskie weto, jeżeli z kasy unijnej nie dostaniemy 300 mld zł na lata 2014-20. Podatnicy krajów netto już nie chcą łożyć pieniędzy na innych, szczególnie wybija się w tym Wielka Brytania. David Cameron oświadczył, iż chce otrzymywać tyle, ile Brytyjczycy wkładają.

Czech uważa, iż PO straciła rolę hegemona na scenie politycznej, rozproszkowana lewica nie jest w stanie wesprzeć zapory przed PiS. Czy jest tak źle?

Oto kilka wyimków z tekstu publicysty "Wyborczej".




Dziś ci, którzy patrząc na rosnące słupki poparcia dla PiS, uspokajają się, że ''ta fascynacja ludziom przejdzie'', nie mają racji. PiS nie tylko sprzyjają okoliczności - spowolnienie gospodarcze i wzrost bezrobocia - lecz również spójna strategia.

Zapełnia też luki wśród partyjnych ekspertów, jakie powstały po katastrfoie smoleńskiej i dwóch secesjach. W czasie debat na temat gospodarki, zdrowia i bezrobocia zgromadził spore grono profesorów, również o poglądach dalekich od samej partii. Dzięki temu prostemu zabiegowi PiS pokazał, że przebywanie w jednym pomieszczeniu z jego politykami jest problemem dla coraz mniejszego grona Polaków.


Centrum i lewica ani się spostrzegły, gdy zaczęły mówić głosem prawicy i wzmacniać jej zasadnicze przesłanie: Zachód wszedł w ślepą uliczkę rozwoju, z której wyjść możemy tylko za pomocą powrotu do tradycyjnych wartości.


Fantastyczna koniunktura dla Platformy z wolna przechodzi do lamusa. Potencjał i siła dwóch dominujących od 2005 roku ośrodków właśnie się wyrównały. Premier Tusk ma nie tylko z kim przegrać, ale musi rzucać rezerwy, by utrzymać dotychczasową pozycję swojej partii i całego obozu rządzącego. CZYTAJ TEż pod tym linkiem

sobota, 27 października 2012

Kaczyński: Kiedy wreszcie odejdzie?




Na tytułowe pytanie odpowiada Robert Górski, skądinąd powszechnie znany z tv, artysta z Kabaretu Moralnego Niepokoju w najnowszym numerze "Newsweeka".

Nie obserwuję aż tak dokładnie sceny politycznej, aby zauważać wszystkie wpadki polityków - niejednokrotnie należałoby ich nazwać: quasi-politykami. Kabareciarze jednak z nich żyją, im śmieszniej w polskiej polityce, tym łatwiejsze mają życie. Kabaret życzy sobie, aby polityka była karykaturalna i póki co ona taka jest.

Np. dowiedziałem się, że Adam Hofman nie wiedział, ile trwało powstanie warszawskie, oczko w głowie prezesa PiS. No, ale Hofman robi u prezesa za kota. Miał prawo nie wiedzieć, nie ma czasu na naukę, musi miauczeć.

Podoba mi się jeszcze z zajawki tego wywiadu bon mot o Lechu Wałęsie, któremu należy się pomnik za obalenie mitu o samym sobie. Wałęsa obalił swój pomnik i za to mu się należy pomnik jako obalaczowi własnego pomnika.

A tytułowe pytanie: Kiedy wreszcie Kaczyński odejdzie z polityki?

No, no?

Kaczyński odejdzie, jak na starego i zmęczonego szeryfa przystało, gdy zastrzeli Donalda. I jak mu się to uda, to wtedy się położy i zaśnie na wieki.

Kurs na Smoleńsk Kurskiego





Czyżby Jacek Kurski przymierzał się do powrotu do PiS?

Do tej pory Solidarna Polska wstrzemięźliwie się wypowiadała o Smoleńsku, nie wchodzą w buty PiS.

Kurski nawet Smoleńskiem zaczął straszyć: Będą wyroki, włącznie z więzieniami, za Smoleńsk.

Katalog przewin Donalda Tuska (nie pada jego nazwisko, bo Kurski to typowy tchórz) rozszerza nie tylko o samą katastrofę smoleńską i zamianę ciał ofiar, ale za grę z Putinem przed katastrofą.

O grze mówiąc Kurski, nie ma na myśli gry w piłką nożną.

I tak plotą po mediach (akurat sobota, nie ma o czym i z kim gadać w kanałach informacyjnych) politycy pokroju Kurskiego.

Kurski mógł wziąć kurs na Smoleńsk, kurs na PiS.

Macierewicz kosztuje jak zaraza



Na Antka Macierewicza nie wszystkich stać.

Polskę stać.

Rozwiązał WSI, raport o tych służbach miał być tajny. Odtajniono, ale najpierw były przecieki z ust Macierewicza.

Szuru- buru - Antek wam na boku prawdę powie.

Potem był aneks do raportu, bo Antkowi agenci się namnażają, jak bakterie. Jak zaraza.

Za raport WSI zapłacili życiem konkretni współpracujący z wojskiem agenci. Ale to nic, Antek namnażał swoją zarazę. Wojsko bez osłony wywiadowczej wyjeżdżało na misje, ale Antek nic, dalej namnażał.

Aneksu nie odtajniono, bo czytelnicy namnożonej paranoi Antka złapali się za głowę, m.in. nieżyjący prezydent Lech Kaczyński.

Główni pomówieni w raporcie Antka namnażającego zarazę pozwali go. Wygrali z Antkiem, państwo płaci. będzie tego na razie tylko 600 tys. Dalsze procesy w toku.

Okazało się jednak, że rozwiązanej już komisji Macierewicza pozwać nie można. Można skarb państwa reprezentowany przez MON, choć komisja ministerstwu nie podlegała. Wytoczono blisko 20 procesów. MON po kolei je przegrywa, bo informacje z raportu Macierewicza "nie dają podstaw", by kogoś posądzić o współpracę z WSI, lub wprost "są nieprawdziwe" (cytaty za wyrokami sądów). CZYTAJ WIĘCEJ


Antek obecnie namnaża inną zarazę - smoleńską. Tutaj zdecydowanie więcej osiągnął niż w raporcie WSI. Tutaj ma pole do popisu. I sytuacja jest o wiele wygodniejsza, gdyż musiałoby pozwać Antka państwo polskie. Gdyby wygrało - a wygrałoby - państwo musiałoby sobie płacić odszkodowanie.

Z Antkiem jest o tyle fajnie, że na nowo można zdefiniować zarazę polityczną, za którą zawsze płaci państwo, a Antek zawsze będzie namnażał zarodki zarazy.

piątek, 26 października 2012

Seks od kuchni


Pod takim tytułem trzyczęściowy film dokumentalny najlepszej telewizji globu BBC o seksie. Każda strona tej najprzyjemniejszej strony naszego życia wyemituje TLC od czwartku o 22.30.

Dzięki zastosowaniu grafiki komputerowej można obejrzeć od środka ludzkie ciało, fizjologiczne, neurologiczne i psychiczne przemiany, przed, w trakcie i po intymnych zbliżeniach. Różni ludzie będą opowiadać o utracie dziewictwa, współżyciu z licznymi partnerami i w stabilnym związku z jednym.