wtorek, 31 grudnia 2013

Odszedł Andrzej Turski, pracuś do końca, do chwil ostatnich


W odejściu Andrzeja Turskiego pobrzmiewa przeklęty polski los. Do ostatniej chwili pracował, a gdy zasłabł na oczach wszystkich, został pomówiony. Nie będę przypominał winnych, bo nadal gmerałbym w przeznaczeniu, uważam, że musimy dojść do ładu decydowania o sobie. Nawet w chwilach ostatnich być ze sobą.

Odwrócić polskie przekleństwo. Nie czekać, aż będzie za późno. Mieć większą odwagę, aby stawać za ludźmi odważnymi, twórczymi, którzy nie oglądają się za "patriotycznymi" maruderami. Im więcej nas będzie, im głośniej będziemy mówić o przekleństwie, tym większy będziemy mieli wpływ, aby być sobą.

Więcej człowiekiem, mniej przeklętym Polakiem. Żegnaj, Andrzeju, spojrzyj na nas z góry - z tej chmurki spełnienia - z życzliwością. Na wszystkich.

Więcej pod tym linkiem>>>

czwartek, 26 grudnia 2013

Kościół wykopuje topór, aby Polak powstał przeciwko Polakowi

Święta Bożego Narodzenia posłużyły hierarchom Kościoła - i to bez wyjątku - do ataku na państwo polskie, na społeczeństwo. Język, jaki się posłużyli był destrukcyjny, niweczący kapitał społeczny z takim trudem wypracowywany przez media, niektórych polityków, przez organizacje społeczne.

Niestety prym w tym wiódł przewodniczący Episkopatu Polski abp Józef Michalik, który wręcz używał pojęć wojennych, a nawet do walki zachęcał. Bo cóż znaczą takie określenia, jak "atak", "nieprzyjaciel", "walka", "budzenie narodu"?

Używa się ich w chwilach zagrożenia, utraty niepodległości, wrogów zewnętrznych na granicach państwa. Te wszystkie określenia padły z ust hierarchy podczas pasterki, podczas której winno wlać się ludziom w serca i umysły nadzieję, odświętny nastrój, przyjaźń do drugiego człowieka, do bliźniego.

Michalik - i pozostali hierarchowie - judzili ludzi do siebie nawzajem, do władz państwowych. Mają duży wkład w podziałach społecznych, grupowych, wyznaniowych, płciowych. Czym jest Michalika "bójcie się wykształconych, a nieprostych serc, bo to jest zagrożenie"? Toż to judzenie niewykształconych przeciw wykształconym, to resentyment podstawowy, mowa nienawiści, populizm najgorszego sortu.

Jak to się ma do faktycznego stanu państwa, które po 1989 roku jest w nieustannym okresie prosperity, zarówno politycznej, jak gospodarczej. Bodaj nigdy tak nie było, że nasze granice były stabilne, jak dzisiaj, weszliśmy w skład najważniejszych organizmów politycznych i militarnych (UE, NATO), mamy wpływ na decyzję europejskie. Liczą się z nami w Europie.

Dobrobyt społeczeństwa nigdy nie był na takim wysokim poziomie. A hierarchowie chrzanią o upadku, rozkradaniu. Sieją destrukcję, strach, napuszczają jednych na drugich. A jeszcze Michalik mówił w duchu "My, naród", nie będąc poddany procedowaniu demokratycznemu, pozostając po personalną weryfikacją i decyzjami Polaków.

Polski Kościół atakuje, bo jest zagrożony. Ale wystarczyło posłuchać Franciszka, który wygłosił radosną, optymistyczną homilię. Papież prezentował się na tle polskich hierarchów, jakby był z innego Kościoła, innego porządku cywilizacyjnego, umysłowego i duchowego.

Polski Kościół ma do zaproponowania jedynie odwrócenie się od modernizacji, od cywilizacyjnych aspiracji, aby wszystko zostało po staremu. Społeczeństwo tego w większości nie akceptuje, a Kościół nie rezygnuje z wykopywania topora, aby Polak powstał przeciwko Polakowi, przeciw władzy.

Więcej o Kościele pod tym linkiem>>>

wtorek, 17 grudnia 2013

Opus Dei tworzy polskie prawo

Ministerstwo Sprawiedliwości zostało złapane na gorącym uczynku tworzenia prawa pod dyktando Kościoła. Projekt zaostrzenia kar za aborcję to miód na serce kleru, a tworzące je komisja kodyfikacyjna to świeccy zausznicy funkcjonariuszy Kościoła.

Podsekretarz stanu w ministerstwie sprawiedliwości Michał Królikowski jest świeżo upieczonym autorem wywiadu rzeki z abp. Henrykiem Hoserem. Prof. Andrzej Zoll - szef komisji kodyfikacyjnej - z emfazą w "Wyborczej" ogłasza, że "nie boi się odgrzania sporu aborcyjnego". Ci dwaj plus wiceprzewodniczący prof. Włodzimierz Wróbel nauczają młodzieży w ośrodkach Opus Dei, ultrakatolickiej organizacji.

Zgromadził towarzystwo minister Marek Biernacki, dla którego prawo jest zbyt liberalne, mało restrykcyjne w kwestii kar za aborcję. Zostali złapani tylko na tworzeniu prawa o aborcji, a na kursach dla młodzieży wykładali o istnieniu Boga, antropologii, seksualności człowieka, równouprawnieniu kobiet i mężczyzn.

To wszystko tematy, którymi Kościół w tej chwili żyje. Tak równouprawnienie rozumie, jaki jest skład tej komisji kodyfikacyjnej 17 chłopa plus jedna kobieta, która musiała zabłądzić.

Ci mężczyźni "nie bali się odgrzania sporu aborcyjnego", prawa dotyczącego bezpośrednio kobiet. Prof. Zoll ma poczucie humoru, jak i pozostali członkowie komisji.

Wszystko wyszło na wierzch przez przypadek, gdy do prof. Lecha Gardockiego przesłano do konsultacji propozycje komisji mailem, a wśród innych adresatów było Opus Dei z pocztą na Interii. Przypadek?

Propozycje już były na ukończeniu (do konsultacji), były stworzone, potrzebowały tylko makijażu prawnego, aby odpowiednio ukryć zamiary. A obostrzenie prawa aborcyjnego zasadzało się na typowo kościelnych narzędziach: strachu. Karać kobiety i lekarzy, jeżeli spowodują śmierć płodu zdolnego do życia. Rozdziela się kobietę i płód, nadając temu ostatniemu podmiotowość prawną. To diabelskie sztuczki prawne tej komisji kodyfikacyjnej, a pośrednio Kościoła.

Donald Tusk został przez tę wsypę mailową przyparty do ściany, powiedział, że żadna z partii koalicyjnych nie podejmie inicjatywy zmierzającej do zmiany prawa aborcyjnego. A Biernacki to kto? Z PiS? Czy z Radia Maryja?

A może spadek po Jarosławie Gowinie? Też tak można wybrnąć. Za dużo ministrów chodzi na pasku Kościoła. Niedługo usłyszymy o gender, jak ministerstwo nauki zabrania wykładów na uczelniach o społecznych rolach płci, bo Zoll, Królikowski i Wróbel wykładali w Opus Dei o równouprawnieniu kobiet i mężczyzn, kościelny parytet jak w komisji 17:1. Ściera i posadzki w kruchcie wycierać.

Link do materiałów>>>

niedziela, 15 grudnia 2013

Macierewicza za kratami ujrzeć - przyjemność


Mam nadzieję, że Donald Tusk dotrzyma słowa i MON zbada sprawę tłumaczenia raportu z likwidacji WSI. Antoni Macierewicz, który dostarczył go jeszcze przed publikacją w języku polskim, de facto dostarczył służbom rosyjskim, działał na szkodę Polski.

A może nawet jest na służbie rosyjskich służb. GRU, czy KGB?

Wszystkie działania polityczne wiceprezesa PiS - jak zresztą prezesa tej partii - są skierowane przeciw interesom Polski i Polaków. Codziennie to dokumentują. Nie są nawet zdrajcami, bo musieliby być Polakami, oni tylko za Polaków się podają.

Te dziady powinni gnić w więzieniu, znaleźć się w należnym im miejscu tylko przy pomocy prawa. Mam nadzieję, że Tusk dotrzyma słowa i wspomnianych zobaczymy za kratami.

Nie żartuję, bo sprawiam sobie przyjemności.

Link do newsa.

sobota, 7 grudnia 2013

Terlikowski wstępuje na drogę mądrości


Tomaszowi Terlikowskiemu pewnych darów nie można odmówić. Gdzieś coś się zakotłuje, Terlikowski prorokuje. Gdyby za tym przyszło męczeństwo, a publicysta Frondy żył w biblijnych czasach, miałby szanse zostać klasycznym prorokiem, niekoniecznie chrześcijańskim, bo jeszcze takowego ustrojstwa nie było.

Terlikowski na Fronda.pl pisze o orkanie Xaverym. Czytam i domyślam się, że ten orkan go nie dotknął, a widział w telewizji, o liczbach ofiar i interwencji wszelakich służb wyczytał w internecie.

Ale ten orkan narobił pewnych spustoszeń w racjonalności Terlikowskiego. Spustoszeń jakie zwykle góralom wyczynia halny, którzy przed halnym prorokują na temat pogody co innego, w czasie halnego dostają górnolotnych spostrzeżeń.

Panocku, co to się dzieje, że mi w głowie rozum śmieje. Nazywa się to natchnieniem. Halny medialny uderzył w Terlikowskiego i publicysta natchniony prorokuje na temat paruzji oraz śmierci. I to śmierci, jako takiej, która jest końcem świata dla każdego z nas.

I cóż ten halny przed telewizorem zrobił Terlikowskiemu? Przede wszystkim: czujność. Halny domowy, którego znaki Terlikowski odczytuje, jako znaki Boga, a które zdarzają się w każdym pokoleniu, powodują, że wstępuje na nową drogę.

Jaką to drogę? Aż boję się pisać. Ale co mi tam. Terlikowski wstępuje na drogę mądrości. Do tej pory różne rzeczy mówił i pisał publicysta Frondy, lecz po wstąpieniu na drogę mądrości z powodu tego halnego, telewizyjnego orkanu, da wszystkim popalić. Oj, da.

Nie będzie to tylko droga mądrości "chrześcijan, ale także klasycznych Greków" - pisze Terlikowski. Nie informuje, których Greków. Czyżby tych z "Uczty" Platona? Jeżeli tak, to ten halny (orkan telewizyjny) wywróci Terlikowskiemu ognisko domowe na nice.

Wiecej tutaj (link).

piątek, 6 grudnia 2013

Karnowskim Wampiry Roku, a może nawet Wampiry Dekady - zasłużyli na to


Braciom Karnowskim należy się coś więcej, niż coroczna Hiena Roku - jak chce Hanna Lis. Oni zasłużyli się wyjątkowo w wypaczaniu opisu rzeczywistości, o kilka długości wyprzedzili inne podobne im media. Wzorcem z Sevres pozostaje okładka "wSieci": Donald Tusk w Smoleńsku w dniu katastrofy z grymasem na twarzy i naprzeciwko niego zdziwiony Putin.

Ten wzorzec został kupiony przez innych, przez "Do Rzeczy", a szczególną atencją obdarzył go Antoni Macierewicz. Jego szkoła.

Hanna Lis chce Hienę Roku jednak za inną przymiarkę Karnowskich do własnego wzorca. Za newsa na portalach wSumie i wPolityce o odchodzącym z "Panoramy" 70-letnim Andrzeju Turskim. Katolicyzm Karnowskich to nieprzebrana miara miłości chrześcijańskiej do bliźniego, dopatrzyli się w zasłużonym dziennikarzu pijaństwa jego, a przy tym powołali się - to ich sznyt firmowy - na "anonimowego informatora".

Pewnie i tym razem nie podadzą źródła tego informatora, bo powiedzą, co im grozi. Jak przy komentarzu do smoleńskiej fotografii Tuska - "Dogadani?" - tym razem też zastrzegą się, że są dogadani z "anonimowym informatorem".

Karnowscy taki uprawiają prawicowy sznyt dziennikarski "dogadanych". Turski zmaga się z nowotworem i cukrzycą. "Anonimowy informator" "dogadanym" Karnowskich zapomniał jakoś o tym donieść. Ale władze TVP pozywają dogadane portale Karnowskich. Nawet umieścili na nich sprostowania, czego TVP się domagał, ale z takim sznytem Karnowskich, komentarzem wzorca z Sevres "dogadani", że wyszło jeszcze bardziej, że Turski balował w andrzejki.

Andrzej Turski trafił na oddział reanimacji do szpitala. Był trzykrotnie reanimowany, jego stan jest nader poważny. Dlatego uważam, że Karnowskim należy się coś więcej niż Hiena Roku, jakieś szczególne wyróżnienie honorowe za całokształt: Wampiry Roku, a może nawet Wampiry Dekady.

Więcej>>>

czwartek, 5 grudnia 2013

Geniusz Kaczyńskiego z wielkim planem dla Ukrainy


Nie dziwię się, Pawłowi Wrońskiemu, że wkurzył się na Jarosława Kaczyńskiego, który nie wywiązuje się z profesji polityka, wszak utrzymuje się z naszych podatków, Wrońskiego, moich  i pozostałych Polaków. Przy czym prezes może się zasłaniać demokratycznym obyczajem, że obowiązuje go umowa między tymi, którzy go wybrali a nim samym. Najprawdopodobniej elektorat prezesa na Żoliborzu nie zgodzi się z Wrońskim. Dziennikarz "Wyborczej" mówił o niepisanym poczuciu obowiązku wobec Polski, której tak wiele w ustach prezesa PiS.

Kaczyński jednak ma wielkie plany. W stosunku do Polski i innych organizmów państwowych, nawet zdecydowanie większych niż Polska. Pojechał przecież do Kijowa z wielkim planem dla Ukrainy. Z tego wielkiego planu pozostała tylko fotografia, na której Kaczyński rzeczywiście trzyma brzeg "wielkiej" flagi Ukrainy. Nawet stał u boku wielkiego Witalija Kliczki. Może Kaczyński mówi o wielkości innych, sam będąc skromny.

Z tym wielkim planem dla Ukrainy udał się do prezydenta Bronisława Komorowskiego w zastępstwie prezesa, Adam Lipiński, wiceszef PiS. Z tego wynika, iż prezydent RP zna wielki plan PiS dla Ukrainy, bo musiał się nim podzielić.

Lipiński na konferencji prasowej powiedział, że wielki plan dla Ukrainy jest znany też Ukraińcom. Nie wymienił z nazwiska tych Ukraińców, którzy mieli szczęście poznać wielki plan dla samych siebie stworzony przez PiS, a najpewniej w samotni prezesa przy Nowogrodzkiej.

Zauważmy, że wielki plan dla Ukrainy już zdążyło poznać kilku ludzi na świecie, a nas prezes PiS trzyma w napięciu, w niewiedzy. Oczekiwania nasze w stosunku do prezesa wielkiego planu są duże. Oczekiwania nasze, czyli Polaków. Najpewniej prezes zadowolił Ukraińców wielkim planem dla nich. Co też to za wielki plan? Będą skakać z radości na kijowskim Majdanie.

A co powie na to Kreml? Gdy PiS wyjawi swój wielki plan dla Ukrainy, Putin zadrży na Kremlu, czy też nie? Prezydent Rosji musi bardzo się niepokoić wielkim planem dla Ukrainy. Jak mu się spodoba, może poprosić prezesa Kaczyńskiego, aby stworzył wielki plan dla Rosji.

W polskiej polityce wyrósł nam specjalista od wielkich planów. Na razie są to wielkie plany dla Polski i dla Ukrainy, dla dwóch państw. Szkoda, że nie ma Nobla w dziedzinie wielkich planów. Kaczyński bankowo miałby jednego Nobla za wielki plan dla Polski, a drugiego za wielki plan dla Ukrainy. Czyli dorównałby Marii  Curie-Skłodowskiej. A jak Putin go poprosi o wielki plan dla Rosji, to będzie lepszy od geniuszu wielkiej Polki.

O, qu - nareszcie mamy geniusza.

Link, pod którym więcej do przeczytania na ten temat>>>

poniedziałek, 2 grudnia 2013

PiS-tolecik strzela do nas z okładek tygodników opinii


Agent Tomek sądząc po okładkach dwóch tygodników, z których patrzy na nas jego twarz, lubi pistolety i sobie postrzelać. Należy sądzić, iż nie przepada za prawdziwymi giwerami, ale za takimi, które można kupić dla dorastającej młodzieży w sklepie z gadżetami.

Agent Tomek jeszcze by się zamyślał o Polsce, iż źle się dzieje w jego ojczyźnie i normalna giwera mogłaby być użyta, jak porsche cayenne, które nie jest gadżetem.

Ale agent Tomek to polityk gadżet, który był gadżetem, gdy pracował w CBA. Był gadżetem na sławnym zdjęciu z niegadżetową walizką pieniędzy o wartości pochodzącej z niegadżetowego budżetu państwa.

Taki gadżet agent przechadza się po Sejmie przy Wiejskiej, który skrywa więcej podobnych mu gadżetów.

W Polsce wystarczy być gadżetem, aby zawędrować na okładki tygodników opinii. Czyżby te pisma chciały nam powiedzieć, że Polska to Gadżet nad Wisłą.

Mam nadzieję, że tak nie jest. Ale polityk-gadżet na okładkach unosi gadżety pistoletów i strzela. Z materiałów umieszczonych w tygodnikach opinii o gadżetach dowiadujemy się, że agent Tomek strzela.

Ale nie tym pistoletem gadżetem, ale strzela jako Bondzik z pistoleciku do swoich narzeczonych. Bondzik strzelał z pistoleciku onegdaj do Beaty Sawickiej (posłanki PO), a przy tym recytował Adama Asnyka.

Bondzik więc strzela z poetyckiego pistoleciku. Strzelał Bondzik z pistoleciku do Katarzyny Hejke z "Gazety Polskiej".

Strzelał do Magdy z agencji towarzyskiej. Teraz Bondzik strzela z pistoleciku do Katarzyny Sztylc, która mu za to strzelanie z pistoleciku użycza porsche cayenne, aby on w następstwie myślenia o Polsce, mógł rozwalić luksusowy samochód.

Bondzik strzelec wyborowy w alkowach wspomnianych kobiet wszak to poetycki PiS-tolecik Bondzik z remizy PiS. I to w zupełności wystarczy, aby jego twarz świeciła z okładek tygodników opinii.

Link - więcej>>>