czwartek, 30 kwietnia 2015

Kościelne 1 maja z dyspensą biskupów


Biskupi podeszli do żądz mięsnych narodu ze zrozumieniem, 1 maja zezwolili na grilla. Kiedyś robotnicze święto, dzisiaj piątek z dyspensą.

Nikt nie przeprowadza badań socjologicznych, ale jakiś proboszcz mógłby wziąć się za pracę w terenie, przebadać, jak trzoda podchodzi do zakazów kościelnych. Nie mylić z kolędowaniem.

Gdyby prawo zakazów głoszone przez kler było łamane, jak prawo drogowe, to z takich kolizji niewielu uszłoby z życiem, dawno nie byłoby narodu polskiego. Wyginąłby.

Tacy są Polacy.

Kościół się łudzi, że narzuca zakazy, katolicy łudzą, że rozumieją o co chodzi. Piątkowy post ma związek z męką Pańską. Czuję w tym dalekie echo kanibalizmu, nieświeży oddech tradycji.

Kościół więc ma złudzenia, owieczki zaś złudę wspólnoty. Takie są dzisiaj fundamenty Kościoła, w którym duchowość została zastąpiona grillem i dyspensą.

Biskupi 1 maja zostaną pierwszymi sekretarzami kurii KW PZPR z dyspensą. Udając się na grilla, szturmówki zostawiamy w domu na lepsze patriotyczne okazje.

Więcej >>>

środa, 29 kwietnia 2015

Kukiza cicha rewolucja


Bronisław Komorowski zaczyna tracić w sondażach, zakończenie wyborów na I turze zaczęło się oddalać, choć jest jeszcze możliwe. Stąd takie, a nie innne hasło sztabu Komorowskiego skierowane do elektoratu, aby zakończyć wybory 10. maja.

Oczywiście usłyszał to Jarosław Kaczyński, a że słuch ma kiepski, ma w nich szumy biograficzne, więc użył swojego ostatniego wytrycha, iż wybory i rzeczywistość mogą być sfałszowane.

Komorowski traci, lecz nie zyskuje Andrzej Duda, który też traci. Zyskuje czarny koń, Paweł Kukiz.

Kukiz, jak wcześniej Janusz Palikot, zyskuje na  antysytemowości, jest struktuaralnie przeciw wszystkiemu, a nie intelektualnie. W zasadzie ma jedną propozycję: JOW-y. Dorzuca ostatnio Hutu i Tutsi, w polityce to kupy się nie trzyma, ale wyzwala emocje - owszem.

Kukiz gra na antysalonie, antysystemie. I to dociera do wyborców - młodych. Prof. Janusz Czapiński uważa, iż to dla młodych cicha rewolucja, próba odblokowania ścieżek awansu społecznego.

Kukiz zna się na "bebechach", bo jest artystą, takim też był Palikot, ale się wypalił. Kukiz proponuje ojcobójstwo. Syndrom artystyczno-społeczny, który najlepiej oddają figury szekspirowskich Goneryli i Kordelii, który pozbywają się ojca króla Leara aby rządzić.

Kordelią jest Kukiz, a Gonerylą inny antysystemowiec Janusz Korwin-Mikke. Szkód jednak nie wyrządzą, bo król Lear trzyma się dobrze w siodle.

Gdyby Kukiz wcześniej wystartował, ale mitygował się, jak panienka, to miałby jakieś szanse wyautować kandydata PiS Andrzeja Dudę.

Kukiz zabiera procenty. I możliwe, że będzie je rozdawał w II turze. Nie jest powiedziane, iż weźmie je Duda. Dzisiaj to jednak spekulacje zbyt daleko wybiegające.

Więcej >>>

wtorek, 28 kwietnia 2015

Komorowski kontra ogórki, a PSL zawsze wygrywa


Niezbyt silne argumenty na rzecz zmiany w PSL przytacza Jan Hartman, jakoby Waldemar Pawlak miał zastąpić Janusza Piechocińskiego. Pawlak w sposób Mamrota poparł jednym kącikiem ust Bronisława Komorowskiego, drugi kącik zostawiając na Adama Jarubasa. Na tego ostatniego ma czas do godziny 24.00 następnego piątku.

Daleko do sezonu ogórkowego, ale wszystkie partie wystawiły przeciw Bronisławowi Komorowskiemu Ogórki. SLD dosłownie: Magdalenę w kapieli (niegotową), Leszek Miller nie znalazł na wyborach miss kandydatki o imieniu Zuzanna.

Piechociński też poczęstował ogórkiem Jarubasem. Możliwe, że to Jarosław Kaczyński w kampanii ogórkowej jest najlepszy. Wszak ogłaszając kandydaturę PiS na prezydenta zaskoczył wszystkich komentatorów, ogórek Duda nie jest urodziwy jak Magdalena, zaczęły się rozpoznawania Dudy po peselu i jednym zdjęciu odźwiernego, na którym przystawiał krzesło pod siedzenie Lecha Kaczyńskiego.

I tak ta kampania zeszła. Komorowski kontra ogórki. Wracając do Hartmana, Piechociński ma silną pozycję dzięki wynikom samorządowym. Jarubas przerżnie, a Piechociński może się bronić, że za friko oddał procenty Komorowskiemu, w ten peselowski sposób grał na reelekcję prezydenta.

Jeżeli Komorowski przerżnie w I turze, można będzie powiedzieć, że zlekceważył ogórki, traktując je jak mizerię. II tura - gdyby do niej doszło - może być najbrutalniejszą kampanią wyborczą w historiii. Przeciw turowi Komorowskiemu wystąpią wszystkie wilczki PiS, a ich krwiożerczość jest taka jak mediów "drugiego obiegu". Zagryzą wszystkich i wszystko, zwłaszcza rozum.

Sikawkowy Pawlak coś tam w końcu wymamrocze. Raczej nie dowiemy się, kogo popiera. Komorowskiego łamanego przez Jarubasa. To PSL zawsze wygrywa, partia o najdłuższym stażu u koryta.

Więcej >>> 

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Ogórek - brzytwa ratunkowa lewicy


Magdalena Ogórek ubiegła swego rzecznika Tomasza Kalitę i sama wystąpiła w TVP, aby ją przepytał Krzysztof Ziemiec.

Czegoś nauczyła się niezależna kandydatka SLD, a może Leszka Millera. Wiadomo, iż SLD to partia niezależna (od Ogórek), bo Miller na pewno jest niezależny.

Ogórek została "ubiegnięta" przez Kalitę w TOK FM, jej rzecznik zjawił się zamiast niej i popisał jedną z bardziej oryginalnych myśli (złoty gwóźdź do trumny SLD): "Nigdzie  w konstytucji nie jest napisane, że Ogórek musi być w radiu TOK FM".

Widać, że Kalita czytał Konstytucję. Bo faktycznie nie jest napisane.

Nie wiem, co w Konstytucji jest o obecności Ogórek w TVP, ale musi być, bo niezależna kandydatka SLD, a może Millera, zjawiła się i oddała w ręce Ziemca, tj. jego ustom.

Potwierdziła, że jest niezależna. Nawet bardziej niż niezależna, bo jest niezależna od pieniędzy SLD. Partia przeznaczyła na jej kampanię "bardzo skromne środki".

Nie od dzisiaj wiadomo, że niezależni są ci z "bardzo skromnymi środkami". Piękna Magdalena jednak nie da się rozdrapać mainstreamowi, który ruszył, aby odebrać jej poparcie i przeznaczyć dla Bronisława Komorowskiego.

Z tym ostatnim Ogórek nawet chciałaby pogadać, tj. weźmie udział w debacie kandydatów pod warunkiem, że dołączy do niej Komorowski.

Apeluję do prezydenta, daj szanse Ogórek, o której nie jest napisane w Konstytucji, bo może okazać się, jak pisze komentator Jarosław Flis, iż jest "brzytwą ratunkową lewicy". W tym wypadku brzytwą SLD, Millera i jej rzecznika Kality.

Więcej >>>

niedziela, 26 kwietnia 2015

Złoty Paragraf dla sędziego Łączewskiego, który wykazał się "brakiem koniunkturalizmu"


Jeden ze Złotych Paragrafów - doroczną nagrodę "Dziennika Gazety Prawnej" dla najlepszych prawników - dostał sędzia Wojciech Łączewski, który doprowadził do skazania wiceprezesa PiS Mariusza Kamińskiego na 3 lata bezwględnego więzienia.

Acz nie ta okoliczność decydowała. Kapituła uzasadniała nagrodzenie Łączewskiego za "orzeczenia niesztampowe, odważne, czasami wręcz kontrowersyjne". I co uważam za największą zaletę sędziego Łączewskiego - "brak koniunkturalizmu".

Tak! Bo Łączewski, jak inni sędziowie, nie boi się, iż PiS dojdzie do władzy. Wszyscy raczej znamy mściwość prezesa Kaczyńskiego. Możliwe, że to jego kliniczna cecha charakteru.

Inne zdanie ma portal Niezależna, uważając, że z koniunkturalizmem Łączewski ma wiele wspólnego. Ten portal ocenia i patrzy jednokierunkowe. Łączewski prawnie nie jeździ na zderzenie, ale profesjonalnie trzyma się prawa. Winien i pragraf tak orzeka - to do odsiadki.

O "braku koniukturalizmu"przekonał się policjant, który pobił uczestnika Marszu Niepodległości, dostał wyrok w zawiasach.

To jest profesjonalizm wielokierunkowy. I przymierzając wyrok policjanta z wyrokiem na Kamińskiego, ten ostatni wykazał się arogancją zdecydowanie większą niż policjant, dlatego dostał wyrok więzienia bez zawiasów i to 3 lata. Kamiński był nadpolicjantem (szefem CBA).

Takich nam prawników potrzeba, którzy rozumnie i odważnie stosują prawo i nie boją się konsekwencji, iż PiS dojdzie do władzy.

To jest "brak koniukturalizmu". Gdyby sędziami byli Łączewscy, Polska byłaby o wiele bezpieczniejszym krajem, a politycy musieliby z większym respektem przestrzegać prawa i sprawiedliwości. To jest dewiza Łączewskiego, a dla wiceprezesa PiS Kamińskiego li tylko pusta nomenklatura językowa.

Więcej >>>

piątek, 24 kwietnia 2015

Nocne Wilki dostały szlaban, ale to tylko pchła w nocniku. Możemy liczyć na Niemców


Z putinowskimi Nocnymi Wilkami poradziliśmy sobie sami. Po prostu szlaban na granicy nie zostanie podniesiony. Władimir Putin jakoś odpowie na tę zniewagę.

Nocne Wilki to taka pchła, których w swoim cyrku pcheł prezydent Rosji ma więcej. Będzie nimi nas nękał, acz żadnej szkody nam nie przysporzy.

Zdecydowanie coś gorszego wisi nad naszym horyzontem. Przyszłość tej części Europy jest ciemna, bo taka jest przyszlość Rosji. To kraj cywilizacyjnie zacofany, z powodu władzy oligarchów bardzo zaniedbany, ludowi więc w zamian musi serwować różne wentyle, odrutki na prowincjonalizm.

Jednym z nich jest sen o wielkości, mocarstwowości. Ukrainę wraz z wiosną czeka kolejna hybryda gorącego konfliktu o kolejne terytorium własne. Putin nie ma wyjścia, wszedł w spiralę agresji, która rządzi się innymi prawami niż normalność, jest nieprzewidywalna. Zwłaszcza dla inicjatora, bo inaczej inni lokatorzy Kremla go usieczą. Ot, rosyjska tradycja sprawowania władzy, która nigdy nie była demokratyczna.

Takie konflikty wymykają się przewidywalności. Polska zaczyna odczuwać to, co przez całą historię było obecne, a po 1989 roku zapomniane - imadło geopolityki.

Zaczyna nas ściskać, gnieść. Pewnie nasi przodkowie, gdyby dowiedzieli się, że możemy liczyć na Niemców przeciw Rosji, to popukaliby się w czoło.

A tak zapewnia niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen: "Będziemy bronić Polski". Putin jak to przeczytał, musiał się uśmiąć, bo Bundeswehra ma na stanie 200 czołgów, wszystkie pomieszczą się na średniej wielkości placu.

Leyen zapewnia, że będzie broniła, ale pominęła możliwość dojścia do władzy jakiegoś Schroedera, który ma inne zdanie na ten temat.

No, ale jest NATO. Jak znamy historię, żaden sojusznik wobec nas nie wywiązał się z zobowiązań. Przed Nocnikami Putina wystarczyło nie podnieść szlabanu, lecz co będzie, jak zechce w Białymstoku - śladem Marchlewskiego - zrobić nam Donbas na Podlasiu?

Niemożliwe? Dzisiaj - tak, lecz wszystkie wielkie konflikty wydawały się na kilka miesięcy przed zaistnieniem niemożliwe. Mińsk może być odpowiednikiem Monachium.

Więcej >>>

czwartek, 23 kwietnia 2015

Holocaust: spójnik Comeya, jak zapałka


Dyrektor FBI James Comey, ani administracja amerykańska nie przeprosiły za słowa tego pierwszego, w których powiązał Holocaust z Polakami.

Comey nie przeprosił, ale prywatnie żałuje w liście przekazanym ambasadarowi RP w Waszyngtonie Ryszardowi Schnepfowi.

Comey nie przeprasza, wyraża skruchę. To powinno katolicki naród zadowolić: żal, skrucha.

Przeprosiny - to na siłę przyznanie się do błędu. Przemoc wobec winnego. Pół biedy, gdy jest ona prawnie sankcjonowana.

Prywatny żal nie zadowoli Polaków, szczególnie tych prawdziwych. Jeden z tych "prawdziwków" wskazał, gdzie robaczywieje dusza Polaków: >>pedagogika wstydu uprawiana przez "Gazetę Wyborczą"<< (portal wPolityce.pl).

Kompleksy wychodzą nam wszystkimi porami skóry, uszami, oczami, a szczególnie ustami. Nie usłyszeliśmy tego, co powiedział/napisał Comey, ale powiązaliśmy: Polskę i Holocaust.

Ten spójnik uderzył prawdziwych Polaków. A ten spójnik to owa zapałka, którą podpalono stodołę z Żydami w Jedwabnem.

Zapałka, która jest belką w naszej historii, przywala nas, jesteśmy pochyli, nie wyprostowani, gdyż zakłamani. Nie potrafimy mówić i przyznać się do błędu. Nie potrafimy żałować, czasami tylko przepraszać, bo zostajemy przymuszeni.

Niemal cała klasa polityczna wykazała małość w stosunku do spójnika Comeya. Zapłonęła, zapłonęliśmy. Zapałczany naród. Czyli nie przerobiliśmy tematu Holocaustu, nie zdaliśmy egzaminu z historii.

Więcej >>>

środa, 22 kwietnia 2015

SKOK-i za paznokciami PiS


Kadencja Sejmu dobiega końca, a rządząca Platforma przymierza się do powołania sejmowej komisji śledczej w sprawie SKOK-ów. Czy to ma sens?

Wszak patentu na komisje nie ma tylko opozycja. A wiedza o takim ,mega-przekręcie 25-lecia społeczeństwu się należy. A nawet Grzegorzowi Biereckiemu jakaś "nagroda" się należy. Będąc w opozycji, orżnął wszystkich.

Szkoda, że tak późno pomyślano o komisji, lecz dopiero teraz wszystkimi szwami wyszedł ten przekręt Biereckich & Co, który ma znamiona graniczne, transjurydyczne. Nielegalność wykorzystująca prawa legalności. Naciągane na korzyść Biereckich i wspierającej ich partii - PiS.

Komisja PiS się należy, bo sprawa SKOK-ów jest rozwojowa. Wszak wiedzy chachmętu nie wszyscy posiadają, winien się nią podzielić senator PiS Bierecki.

SKOK-i także pokazują, jak sprawne w te klocki jest PiS. Opozycja, a radzi sobie jak partia rządząca. Można sobie wyobrazić, do czego zdolni byliby, gdyby posiadali władzę.

Komisja ta ma szanse obnażyć kulisy kancelarii Lecha Kaczyńskiego, który mógł być nieświadomy, jak krojone są na jego zapleczu interesy.

A Andrzej Duda? Przecież go przed wyborami nie draśnie, bo one tuż tuż. Po wyborach owszem, bo wiele wskazuje, że był wielce zainteresowany SKOK-ami. Na czyją korzyść naginał prawo?

Oczywiście, że w obecnej kadencji nie zostanie wyjaśniona sprawa SKOK-ów, ale jest szansa na uświadomienie, jaki układ szykuje PiS w ramach walki w układem. To coś w rodzaju podwójnego moralnego nelsona. Zaiste, tylko PiS to potrafi, być w opozycji, bajdurzyć o czystości, a mieć za paznokciami, że hej. SKOK-i są za paznokciami PiS.

Więcej >>>

wtorek, 21 kwietnia 2015

PiS: kandydat na intelektualistę i kandydat na prezydenta; dwóch w jednej sprawie. Taka "teologia" PiS


Uchodzący za intelektualistę w PiS Ryszard Czarnecki ma kłopoty z semantyką i językiem polskim. Określam go "intelektualistą", bo to jest myśliciel w cydzysłowiu.

"Intelektualista" Czarnecki udzielił wywiadu ad hoc portalowi naTemat, w który przekonuje, że w kraju mamy cenzurę, a przeprowadzającemu z nim rozmowę wciska kit, iż sytuacja obecnie przypomina PRL, a może nawet czas okupacji.

Tak się napiął kandydat na intelektualistę Czarnecki, bo kandydat PiS na prezydenta Andrzej Duda walnął się z pieśnią katolicką. Mianowicie "wolność" pomyliła się Dudzie z "raczością". Nie pierwszy to kandydat, który ma kłopoty z językiem polskim, a jak z nim ma, to nie potrafi nazywać problemów politycznych i jakikolwiek innych istotnych dla Polski. Po prostu mu się myli.

Dość częsty to feler, w wypadku polityka PiS może być zamierzony - a to jeszcze gorzej! - zamiast śpiewać "Ojczyzną wolną pobłogosław, Panie!" Duda na strunach głosowych zagrał melodię pisowsko-kościelną "Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie".

Marzy się PiS, a też z innych powodów klerowi, aby cenzura została wprowadzona. Kązdy ma jakieś marzenia, niektóre się realizują. PiS może zrealizować swoje marzenia. Mieliby usprawieliwienie dla kiepskiej jakości umysłów swoich polityków, jak Czarnecki. Do mediów przeniknęła śmieszność Dudy, nie żadna cenzura, bo na razie cenzura to obraza uczuć religijnych. I mogła ona zajść w przypadku Dudy: w kościele się nie kłamie, bo w pobliżu jest konfesjonał. Ale przypomnijmy sobie Głośny przykład z "Golgota Picnic". Ten zapis ustawowy powinien być zniesiony, bo to index, czyli cenzura.

A "intelektualista" Czarnecki popisuje się, że czytał wywiad z Jackiem Kurczewskim, z którego nic nie zrozumiał. Nie będę go omawiał, bo to uwłacza inteligencji. Należy czytać ze zrozumieniem, a jak się nie pojęło, nie przyznawać. Kandydat na intelektualistę fatalnie broni kandydata na prezydenta, stąd ta śmieszność, a nie index.

Więcej >>>

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Co kryje się w ks. Oko?


Jeden z bardziej ulubionych tematów duchownych - seks. Jak on się ma do mechanizmu celibatu? Więcej na ten temat do powiedzenia miałby uzdolniony freudysta, albo seksuolog. Tymczasem powszechnie znanym duchownym ks. Dariuszem Oko zajął się filozof Marcin Bogusławski, pracownik Katedry Filozofii Współczesnej Uniwersytetu Łódzkiego.

Zajął się w ten sposób, że narzędzia filozoficzne - duchowe, intelektualne - padły mu przy postawie ks. Oko. Więc Bogusławski zdecydował się na narzędzia moralne.

Mianowicie filozof zwrócił się ze skargą w liście do szefa Episkopatu abp. Stanisława Gądeckiego i rektora Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II prof. Wojciecha Zyzaka o pomoc w nawróceniu ks. Oko na drogę chrześcijanina, a nie poganina z nożem w zębach.

Ten nóż błyska, gdy ks. Oko wyraża się o homoseksualistach. Póki co, rytuał przy ołtarzu nie jest rytuałem składania ofiar z homoseksualistów na cześć jakiegokolwiek bóstwa. Oto cytat, który powinien pogrążyć ks. Oko, aby już nigdy nie mógł wykonywać swego zawodu, bo po prostu do niego moralnie nie dorasta:

"we krwi tego pederasty, który jest stroną nastawiającą się, płynie rozcieńczona, ale jednak gnojówka". To jeden z tysiąca cytatów, które deprecjonują ks. Oko.

Czy godzi się komukolwiek porównać krew do gnojówki? Ks. Oko doszedł do wniosku, że jemu godzi się używać takich metafor.

Bogusławski przypomina art. 47 Konstytucji RP o prawie "do ochrony życia prywatnego, czci i dobrego imienia oraz decydowania o życiu osobistym". Filozof zacytował Katechizm Kościoła katolickiego dotyczący osób homoseskualnych, którym należy się "szacunek, współczucie, delikatność".

W jakiej to oborze snuje sie porównania krwi do gnojówki? - chciałoby się zapytać ks. Oko w kwestii delikatności. Czy abp Gądecki odpowie, czy podejmie stosowne kroki? A także rektor? Do tej pory nie słyszeli  ks. Oko?

A może znajdzie się odpowiednik Małgorzaty Marenin i zaskarży duchownego? Może prezydent Bronisław Komorowski, strażnik Konstytucji, postawi do pionu ks. Oko, który ma problemy z seksem.

Nad ks. Oko winno odbyć się jakieś konsylium. Obawiam się, że nie jest on z klasy kleru, gdyż pod sutanną i w jego duszy kryje się byt proweniencji małoludzkiej.


Więcej >>>

czwartek, 16 kwietnia 2015

Magdalena Ogórek wprowadza Leszka Millera do podręczników psychologii z kompleksem Pigmaliona


Magdalena Ogórek ma szanse wejść do... podręczników psychologii. I nie tyle ona, jako główna bohaterka, ale jej twórca, który to wymyślił. Pigmalion i jego Galatea.

Co zamierzał osiagnąć Leszek Miller? Nikt wszak nie siedzi w głowie szefa SLD, możliwe, że jego tam też już nie ma. Ale trudno odmówić mu inteligencji.

Twarde medialne doniesienie pozwalają na zbudowanie takiej narracji. Jednego tygodnia Miller upierał się przy kandydaturze Ryszarda Kalisza. Media spekulowały, że może być opór w kierownictwie jego partii, zwłaszcza wśród młodych polityków.

A następnego tygodnia wyskoczył, jak Filip z konopi, Magdalena Ogórek kandydatką SLD na prezydenta. Komentatorzy oniemieli. Często z powodu urody pani Magdaleny i całkiem interesującego CV. Ba, można było ją nawet posądzać, że wejdzie w wysokie obcasy nigdy nie zrealizowanego projektu SLD z Jolanta Kwaśniewską.

Dzisiaj jednak sądzić należy o Millerze, że rozrzut estetyczny od Kalisza do Ogórek świadczy o jego kondycji nie najlepiej.

Miller też mógł sobie wymyślić, że uroda Ogórek zbierze procenty przy urnie wyborczej, które za odpowiednią gratyfikacją polityczną sprzeda Bronisławowi Komorowskiemu.

Miller też mógł został zniewolony urodą Ogórek, bo nie ma co ukrywać, jest to nieprzeciętnie urodziwa kobieta. Mógł szef SLD kombinować, jak Juliusz Cezar z Kleopatrą, ale zawiódł go nos.

Dzisiaj po wpadce Magdaleny Ogórek w Radiu Gdańsk, iż jako niezależna kandydatka nie wie, czy będzie głosować na lewicę - sama wszak z takich pozycji startując - odpowiedzią może być ten oto obrazek, który na Twitterze został podpisany: Pielęgniarka przeprowadza przez jezdnię pensjonariusza domu "Jesień życia". Freud utrwalił kompleks Edypa, Miller zaś swój kompleks Pigmaliona. Wielki wkład w naukę szefa SLD.

Więcej >>>


środa, 15 kwietnia 2015

Duda może zameldować prezesowi: dowaliłem Komorowskiemu


Andrzej Duda też podsumował 5 lat prezydentury Bronisława Komorowski. Stało się tak, bo jest kandydatem Jarosława Kaczyńskiego na prezydenta. Duda podsumował w stylu prezesa, zrównał osiągnięcia prezydenta z ziemią.

W Polsce od dawna nie debatuje się, tylko krytykuje. Co jest wielką zasługą prezeesa. Duda stara się być jego uczniem, a nawet wpisuje się głębiej, jako spadkobierca Lecha Kaczyńskiego, który meldował wykonanie zadania, a gdy negocjował na forum unijnym brat Jarosław decydował o tym, na co ma zgodzić się Lech.

Takie braterskie wsparcie. Duda jako uczeń i urzędnik Lecha, może po podsumowaniu 5 lat prezydentury Komorowskiego raportować Jarosławowi: melduję wykonanie dowalenia prezydentowi RP.

Dowalił Duda Komorowskiego z mańki anachronizmu. Dowalił przypomnieniem, że prezydent podpisał ustawę podwyższającą wiek emerytalny. Bo Duda dowala bezrefleksyjnie. Z wiekiem emerytalnym jest tak, iż to wymóg czasu. Ludzie żyją coraz dłużej i zostaje po nich mniej potomstwa do obsługiwania starości. Nie trzeba być ekonomistą, aby wiedzieć, że to jedyna droga do normalności.

Duda dowalił też tym, że sześciolatki mają iść do szkoły. To kolejny absurd o odbieraniu dzieciństwa. Czyżby szkoła miał być aż takim złem?

Projekt prezydentury Dudy polega na tym, że nic by nie robił, niczego nie podpisywał. Duda stoi na stanowisku tradycji. Prawo już jest ustanowione, konwencja antyprzemocowa jest zbędna. Wprowadza tylko zamęt w szeregach kleru, który Dudzie - oprócz prezesa - pisze instrukcje polityczne.

Wychodzi na to, że Duda swoją prezydenturę widzi wielką jak belwederski żyrandol, pod którym można niczego nie robić, niczego nie podpisywać, tylko pilnować go, bądź prezesowi meldować: wykonanie zadania: dowaliłem.

Więcej >>>

wtorek, 14 kwietnia 2015

Afera lekowa - odpowiada za nią Arłukowicz


Bartosz Arłukowicz po noworocznej zapaści z podpisywaniem kontraktów przez NFZ z placówkami zdrowia w ciągu roku przeżywa reemisje tej zapaści bądź innej choroby. Minister zdrowia to schorowany politycznie człowiek. Dziwne, że jeszcze nie odszedł, ale teraz może zejść po aferze ujawnionej przez TOK FM w sprawie hurtowni wywożących leki za granicę.

To nawet nie jest choroba, nie jest zapaść, a nawet afera, to niebotyczny szwindel. W polskich aptekach brakuje niektórych lekarstw dlatego, iż hurtownikom opłaca się je opylić za granicą. W kraju obowiązuje ich marża 5 proc., a takiej nie ma gdzie indziej.

Dotyczy to leków szczególnych, mianowicie insuliny, onkologicznych, przeciwzakrzepowych. Polscy pacjenci nie mogą ich kupić, bo hurtownicy bogacą się za granicą. Wywóz leków możliwy jest za cichą zgodą urzędników ministerstwa.

Trudno Arłukowicza nawet usprawiedliwiać, że nie wiedział. Minister musi takie rzeczy wiedzieć. Także nie może Arłukowicz usprawiedliwiać się jakąś pokrętną intepretacją. Po prostu pewnych leków w kraju brakuje dlatego, że hurtownikom lepiej płacą za granicą.

To jest skandal? Nie to mordowanie narodu. Morderca, który wchodzi do sali chorych, gdy nie ma personelu, aby odciąć pacjentów od leków, urządzeń medycznych.

Arłukowicz do tej pory jakoś się ratował. Musi być dobry w klocki antyszambrowania. Premier Ewa Kopacz winna się go pozbyć, jak najszybciej, aby nie przysporzyć PO kłopotów wyborczych. Nie ma co czekać także z ustawowym zabezpieczeniem dotyczącym wywozu leków, aby urzędnicy nie interpretowali prawa jak chcieli. Politycy PO do roboty sejmowej.

Afera ta wygląda na najgorszą z możliwych. Nie dość, że hurtownicy zarabiają za friko miliony, a nawet miliardy złotych, to przede wszystkim dotyczy najważniejszej kwestii: zdrowia. Władza, która nie dba o zdrowie narodu, powinna zejść. I niewątpliwie wykorzysta to opozycja. Ewa Kopacz musi jak najszybciej działać, bo po korytarzach szpitalnych zaczną się szwendać politycy typu Kaczyńskiego, Dudy. Ci to potrafią nabroić nawet bardziej niż Arłukowicz.

Więcej >>>

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Kościół jako partia opozycyjna krytykuje prezydenta Komorowskiego


Rzecznik największej partii opozycyjnej ks. Józef Kloch skrytykował prezydenta Bronisława Komorowskiego za podpisanie ratyfikowanej przez Sejm tzw. Konwencji antyprzemocowej. Zrobił to jednak w stylu przegranego: mleko się rozlało, witaj genderze we wszystkich progach domów.

Napisałem, iż Kościół to największa partia opozycyjna. Nie! To największa partia, która jest jednocześnie w opozycji i w rządzie. Kościół rządzi, a w opozycji bywa czasami, gdy wartości humanistyczne są wartościowsze od chrześcijańskich, gdy tradycja jest wąsko pojmowana i nie chce wpuścić gender do domu.

Największa partia użyła całego arsenału środków retorycznych, aby gendera nie wpuścić, ależ się nawyzywała, ks. Dariusz Oko nawet dorównał Jarosławowi Kaczyńskiemu, bo ten ostatni choć o komunizmie lubi pogwarzyć, to raczej o faszyzmie milczy. Ks. Oko nie miał takich oporów.

Rzecznik partii Kościół twierdzi, że konwencja nic nie wnosi do prawa. Więc dlaczego pyszczy? Pojawia się nowy argument, iż "gdzie Konwencja działa, tam poziom przemocy jest większy".

Tego nie jest w stanie pojąć żaden umysł. Ale Konwencja rozszerza pojęcie przemocy i definiuje jego źródła. Nazwanie przemocy - to denerwuje partię Kościół. Jednym ze źródeł przemocy jest tradycja i konserwująca ja religia.

Partia Kościół ma się unowocześniać? A jak? Przez wgląd prawa w jej wewnętrzną przemoc. Albowiem kler, jako znani powszechnie demokraci boją się komunizmu i faszyzmu. A w imieniu rzeczywistej zmiany cywilizacyjnej gender zada pytanie: jaką płcią kulturową jest ksiądz? Żyje w celibacie, a mimo to się rozmnaża. Nie mówiąc o takim szczególe jak symboliczna przemoc w zawodzie ksiądz, gdzie płci nadobnej nie dopuszcza się do koryta, przepraszam: ołtarza. Taki lapsus, jak abp Józef Michalik.

Więcej >>>

niedziela, 12 kwietnia 2015

Komorowski versus Duda. Prezydent odzyskuje inicjatywę


Prezydent Komorowski odzyskuje inicjatywę kampanii wyborczej. Przestaje się bronić przed ciosami sztabu wyborczego Andrzeja Dudy, bo ci wyprztykali się z pomysłów. Faworyt Kaczyńskiego ma w sobie więcej silikonu niż rasowego polityka.

Komorowski ratyfikuje wreszcie konwencję antyprzemocową, a nie tylko ustawę umożliwiającą jej przyjęcie. To może zadecydować, iż w pierwszej turze dojdzie do zerojedynkowej walki, aby nie było drugiej tury.

W tej części kampanii prezydent wygrywa walkę na spoty wyborcze. Spot prezydenta "Odwaga i odpowiedzialność" odpowiada na zapotrzebowanie bezpieczeństwa rodzin i Polski. W prezydenckim spocie jest smaczek nawiązujący do spotu z Ewą Kopacz, w którym premier dystansowała się od kłótni polsko-polskiej, w prezydenckim młodzi ludzie są zadowoleni z troski Komorowskiego o ich przyszłość. To ten moment pod drzwiami, iz młodzież może liczyć na prezydenta.

Zaś sztab Dudy wypuścił w dzisiaj w niedzielę negatywny spot o prezydencie Komorowskim, który miał tylko godzinny żywot na You Tube. Został szybciutko wycofany.

To kolejne określenie pasujące do Dudy: jętka jednodniówka. A nawet jętka godzinówka. Duda, jak jego polityczny sponsor, potrafi tylko jęczeć.

Dla elektoratu PiS-owskiego można mieć pocieszenie, iż niezłomni typu Jacek Kurski, Adam Bielan, Adam Hofman, Marcin Mastalerek z jakiejś Budy Ruskiej wyciągną za fraki dziadka z Wehrmachtu. PiS jest zdolny do takich Alternatyw, jak prezes. To specjalność jętek jednodniówek, aż ich Kaczyński wydali na margines.

Najnowszy sondaż:

Więcej >>>

sobota, 11 kwietnia 2015

Kaczyński w Kościele z kagankiem smoleńskim


Ile jest w Polsce Kościółów katolickich? - zastanawiają się żurnaliści i nie tylko. A jeżeli jest więcej niż jeden podstawowy, to jakie to Kościoły, czyli kto w nich rządzi?

W jakimś sensie klerowi może wydawać się, że rządzi Polakami, bo całkiem spora część rodaków chodzi na msze, przyjmuje sakramenty, łoży na tace.

Kler niespecjalnie chce przyjmować do wiadomości, że katolicy mają inny stosunek do wartości, które są definiowane przez biskupów. W tym względzie widać wyraźną cezurę wartości między funkcjonariuszami kościoła, pasterzami a owczarnią. 79 proc. badanych (a więc niemal tyle samo katolików) jest za in vitro, 72 proc. za antykoncepcją i tyle samo dopuszcza możliwość aborcji.

Ki diabeł? Hierarchowie swoje, owieczki swoje. A to sfera najwrażliwsza - moralność. Rozjeżdżają się wartości chrześcijańskie, przepraszam: katolickie. Wychodzi, iż personel Kościoła nie naucza, tylko poucza.

Kościół nie przekonuje do wartości, Kościół nakłada kaganiec wartości, bo tak mu wyszło z Ksiąg, praw naturalnego i Bożego, które warto to pamiętać, iż nigdzie nie są spisane, gdyż to tylko interpretacja Starego Testamentu i Ewangelii o rodowodzie duchowo-intelektualnym sprzed 2 tysięcy lat, a nawet więcej.

Kościół jest bezradny wobec swojego majątku żywego, ruchomego, który rozłazi się ze swoimi wartościami. Rozłazi i może nie wrócić, dlatego Kościół wezwał na ratunek polityków. Ci nie zawiedli, bo każda możliwość omamienia elektoratu ich interesuje. Stawiła się partia PiS z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, który dawne sądy o hierarchach i o. Tadeuszu Rydzyku podwinął, jak ogon, a nawet nie wystawia swoich rożków.

Do niedawna mogliśmy sądzić, iż Kościołem twardym, ortodoksyjnym rządzi ojciec z Torunia. Coraz bardziej widać, iż jednak kler zgłosił się za potrzebą u Kaczyńskiego i ten zaczyna rządzić w Kościele nową miotłą. Na celebrze 5. rocznicy katastrofy smoleńskiej prezes PiS pochwalił kogo trzeba i buławy wręczył kardynałowi Stanisławowi Dziwiszowi, Tadeuszowi Rydzykowi, tudzież odświeżył szarzę generalskie i pułkownikowskie biskupom.

Kościół w Polsce mamy polityczny, a więc w kwestii wiary - zagubiony. I w tym Kościele chce przejąć dowodzenie Kaczyński. Kościół w kwestii wiary nie zdał egzaminu, ale wiele wiary może wlać prezes PiS, tym bardziej, że niesie w wianie - dobro czysto polskie - kaganek smoleński.

Więcej >>>

piątek, 10 kwietnia 2015

Trybun Kaczyński broni społeczeństwa, tj. Lecha Kaczyńskiego, przed państwem


Jarosław Kaczyński przechodzi różne fazy swojej misji politycznej. Aktualnie jest obrońcą społeczeństwa przed państwem: "Polskie państwo zaatakowało polskie społeczeństwo". Dlaczego prezes chce władzy, która jest atrybutem państwa?

Jest to wielce niezrozumiałe. Ale kto pojmie prezesa, który wystylizował się na trybuna ludu pisowskiego: "Zaatakowano krzyż, zaatakowano modlących się. Doszło do niesłychanych aktów profanacji".

Aby nie atakowano społeczeństwa przez państwo należy "odbudować polską wspólnotę, mimo iż są między nami różnice".

A jak prezes chce odbudować wspólnotę, przez jaką wartość? "Wartość, która jest niekwestionowana przez nikogo. Przynajmniej przez nikogo uczciwego. Tą wartością jest prawda".

A czym jest prawda? - pytał Platon, który nie dożył czasów Jarosława Kaczyńskiego. "Prawda musi się znaleźć w dokumentach państwowych, książkach, radiu, telewizji, internecie, podręcznikach. Wszędzie!"

Jak prawda będzie wszędzie, wówczas spoczniemy na laurach. I dalej prezes: "Dopiero wówczas będziemy mieli wielki proces uczczenia, będziemy mogli powiedzieć, że wyciągnęliśmy wnioski tragedii smoleńskiej".

Ufff! Nacytowałem się. Aby napisać pointę, czyli prawdę, której nie dożył Platon: "Trzeba uczcić Lecha Kaczyńskiego i jego współpracowników, nie dlatego, że zajmowali najwyższe stanowiska państwowe, tylko dlatego, że mieli rację".

Lech Kaczyński jest prawdą, który ma być wspólną wartością wszystkich uczciwych Polaków. I tego broni trybun Jarosław Kaczyński przed państwem, które atakuje.

Takim zaprezentował się prezes PiS na 5. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Było fajnie, patriotycznie, nekrocelebra, jak się patrzy.

Więcej >>>

środa, 8 kwietnia 2015

Ks. Lemański, redaktor Onetu i empatia, która spadła na podłogę, powstała z niej kałuża


Redakcja Onetu redaktorów ma, jakich ma. W każdym bądź razie jeden z nich postanowił przejąć się losem ks. Wojciecha Lemańskiego. Redaktor przeczytał, więc się zainspirował. Przeczytał list do papieża Franciszka autorstwa Adama Michnika i Jarosława Mikołajewskiego, a dzisiaj (środa) z rana redaktor się obudził i przeczytał prof. Andrzeja Jaczewskiego, który zaproponował, aby "Gazeta Wyborcza" zorganizowała zbiórkę pieniędzy dla "żyjącego w biedzie" ks. Lemańskiego.

Redaktor Onetu ma serce, a może nawet empatię. Możliwe też, iż sięgnął do kieszeni, a następnie rozglądnął się za tacą, gdzie by tu sypnąć redaktorskiego grosza.

Jak każdy bystry redaktor, zechciał zaprezentować swoje walory umysłowe. Zbadał, czy też rzeczywiście ks.Lemański żyje w biedzie. A jak bada redaktor? Klika, to jego narzędzie do badania. Wyklikał na Facebooku profil sympatyków księdza. Tam empatyczny redaktor na biurku w Onecie na monitorze wyczytał, że wsparcie finansowe ks. Lemański może potrzebować dla kosztów sądowych w Watykanie.

Redaktor następnie kliknął (empatyczny, przypominam) na strony kurii, gdzie biskupem jest abp Henryk Hoser. Redaktor siedząc wyczytał, iż oferowano pomoc ks. Lemańskiemu, aby został rezydentem w czymś w rodzaju domu starców dla duchownych. Raczej winien nazywać się ten dom Domem Upokorzenia.

I redaktor szacownego portalu aż musiał podskoczyć na fotelu w Onecie (a da się to wyczytać), iż ks. Lemański nie żyje w biedzie.

Starałem się streścić niezłośliwe empatyczne pukanie w klawiaturę redaktora Onetu. Ale o pomstę do nieba woła to, iż nie przeczytałem żadnego zająknięcia umysłu redaktora o ambicjach ks. Lemańskiego z powodu, których znalazł się w niedoczasie zawodowym, o tym dlaczego jego sytuacja naprawdę jest wołającego o pomoc na puszczy, naprawdę "żyjącego w biedzie".

Nie przeczytałem, aby redaktor swoje cztery litery podniósł i ruszył z nimi niedaleko, by zebrać materiał o ks. Lemańskim.

Swego czasu wyszedł świetny tom reportaży Ernesta Hemingwaya: "Sygnowano: Hemingway", w którym ten wielki pisarz poruszył kwestię, kiedy autor uzyskiwał prawo do używania swojego nazwiska. Dlatego zresztą nie użyłem nazwiska redaktora Onetu, choć w materiale o ks. Lemańskim ilustrowany jest zdjęciem.

Taka jest empatia niektórych "autorów" w sieci.

Więcej >>>

wtorek, 7 kwietnia 2015

Duda, bagażowy katastrof

Andrzejowi Dudzie nie układa się kampania prezydencka ostatnimi dniami, złapał kichę, powietrze mu schodzi. Sztab wyborczy kuleje nie tylko na jedną nogę. Wczoraj ujrzał świało dzienne nowy spot wyborczy, w którym Duda uznał się za przyjaciela w trosce Zbigniewa Religi. Albo Mastalerek, albo Bielan jako pacjenci in spe zapomnieli, że Religa w kampanii wyborczej 2005 roku poparł Donalda Tuska.

Dzisiaj kolejna wpadka wizerunkowa Dudy, który o ujawnionych nowych odczytach czarnych skrzynek tupolewa uważa, że "te informacje uderzają przede wszystkim w rodziny tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem".

Widocznie Dudzie nie dał do przeczytania swojego raportu Antoni Macierewicz, który zwykle uderza "w rodziny" smoleńskie dokładnie w dniu rocznicy. W kampanii Dudy słychać fałsz, a nie troskę. Jakikolwiek moment ujawnenia odczytu czarnych skrzynek tupolewa jest niewygodny, bo to rocznica, miesięcznica, taka i siaka kampania wyborcza.

Gorzej: z tych zapisów przebija to, co dla prawników bedzie trudne do podciągnięcia pod paragrafy, aby oskarżyć, zwłaszcza że nie żyje dysponent lotu. Dla ludzi, którzy nie nie dostają bielma z powodu emocji politycznych, staje się jasne, iż winien rozbicia samolotu pod Smoleńskiem jest prezydent Lech Kaczyński, który "musiał" patriotycznie w Katyniu rozpocząć kampanię wyborczą.

I to jego jakoby testament chce realizować Duda. Przed Dudą widzę katastrofę wyborczą, bo chyba elektorat nie postawi na tego, który tak jawnie podpisuje się pod winowajcą. Duda - wcześniej nikomu nie znany - sporo ma za paznokciami, sporo dźwiga bagażu win. Bagażowy win, przeładunkowy katastrof (SKOK, Smoleńsk).

Więcej >>>

czwartek, 2 kwietnia 2015

Kościół jest od wykluczenia i stygmatyzowania, a nie od wspólnoty - tak należy ocenić wiarę polskich hierarchów


Papież Franciszek zaleca pasterzom, aby pachnieli jak trzoda, aby wydzielali podobne feromony. Świadczyłoby to o wzajemnej potrzebie. Papież swoje, polscy biskupi swoje, a nawet lepsze. Mianowicie Episkopat doszedł do wniosku, że Kościół katolicki ma za dużo dusz na stanie, będą wykluczać. Na razie poprzez nieudzielanie komunii, a potem kto wie, jakiś grom klątwy zostanie rzucony.

Na palec groźby (na szczęście nie boży, choć kto wie, jaki palec jest w posiadaniu abp. Stanisława Gądeckiego) mają uważać posłowie. Głosujesz za in vitro, nie dostaniesz sakramentu. Katolicy mogą odetchnąć, bo nie każdy jest posłem. Zresztą ci posłowie, jak napisano na portalu braci Karnowskich podszywają się pod katolików.

Można rzec, że podszycie w Sejmie jest duże. Wiadomo, jaka opcja się podszywa, ale nie wiadomo, czy wszyscy PiS-owcy są faktycznymi katolikami, bo mogą stosować mimikrę właściwą prezesowi, który tak gra, jak dudy mu podają melodię. A słuch jego znamy z wykonania Mazurka Dąbrowskiego.

Polski Kościół wiarą się raczej nie zajmuje, bo ta znana jest od dwóch tysięcy lat. Kler jest polityczny, niemal co druga ustawa sejmowa dotycząca społeczeństwa jest przez hierarchów kwestionowana, a przynajmniej nieprzychylnie recenzowana.

A tu papież wyskakuje z zapachami, Franciszek chciałby aby abp Michalik pachniał jak baba wiejska. Arcybiskup nawet to sądu nie chodzi, bo kto wie, jak pachną paragrafy.

Tadeusz Bartoś, były dominikanin, w wywiadzie dla Krytyki Politycznej zwraca uwagę, że polscy biskupi nawet na tle konserwy watykańskiej są na prawo od nich, a język innego głośnego hierarchy, abp. Henryka Hosera porównuje do stylu dziennikarzy dawnych "Trybuny Ludu", bądź "Żołnierza Wolności".

Papież o zapachach, feromonach wiary, wspólnocie, a polscy biskupi o wykluczeniu, stygmatyzowaniu.

Więcej >>>