niedziela, 31 maja 2015

Bałwochwalstwo inicjatywy "Uczciwe Media"


Andrzej Duda jeszcze nie zaczął urzędowania jako prezydent RP, a już ma obrońców, którzy uważają, że jest znieważany przez media mainstreamowe.

Powstała inicjatywa "Uczciwe Media", która m.in. oświadcza:

"Nie możemy patrzeć bezczynnie, jak nowy prezydent jest znieważany przez media" - itd. piszą Marcin Wolski, Maciej Pawlicki, Jan Pietrzak, Piotr Gliński i inni.

Duda prezydentem będzie za dwa miesiące, obecnie jest elektem. Trzeba nie potrafić czytać, oglądać, słuchać, aby móc stwierdzić, że "nie możemy patrzeć..."

Albo za dużo czytają siebie wyżej wymienieni i bałwochwalstwo uznają za normę. A takie bałwochwalstwo in spe jest chorobą.

Inicjatywa zatem winna nazywać się zupełnie inaczej, np."Bałwochwalcze Media". Nie ma bałwochwalstwa Dudy, jest atak na niego.

Duda podlega krytyce, jak każdy polityk. Zwłaszcza on, który obiecał wyborcom ponad możliwości budżetu Polski. Jak z tego wybrnie? - oto jest pytanie. A nie bałwochalstwo nieudanych publicystów powinno interesować publikę. Z takich przywar bałwanów można się wyleczyć na terapiach psychoanalitycznych.

Bo to jest impotencja rozumu, brak umiaru, mocium Wolski, Pawlicki, Pietrzak i Gliński.

Więcej >>> 

piątek, 29 maja 2015

Kaczyński świętuje, nie pokazuje się, batem wskazuje kierunek


Jarosławowi Kaczyńskiemu całkiem przypadkowo trafiło się ziarno prawdy. Piszę tak górnolotnie, aby prezesa nie porównywać do ślepej kury.

Tym ziarnem jest zniechęcenie Polaków do wojenki PiS-PO. Stąd sukces wyborczy Pawła Kukiza, a teraz liderowanie w rankingu zaufania - muzyk, który nie ma partii. To jest ziarno prawdy o polskiej polityce.

Polityka potrzebuje odświeżenia, zmiecenia z przestrzeni publicznej starych twarzy, wytartych facjat. Bronisław Komorowski się nie przejadł, ale przegrał ze świeżym Andrzejem Dudą, mimo że ten ostatni wypowiedział zdecydowanie więcej bredni.

Dla młodych wyborców starzy politycy są wieczni, bo innych nie znają. PiS mimowiednie idzie dalej tą drogą.

Kaczyński się nie wypowiada, bo mówi o świętowaniu wygranej. Głos zabiera następna nowa twarz w PiS, Beata Szydło, która już zakłada, iż PiS zwycięży w wyborach parlamentarnych i będzie realizować program obecnego prezydenta elekta.

PiS dalej realizuje strategię, która przyniosła sukces. Prezes cieszy się, świętuje, nie pokazuje. Inni za niego mówią.

Kaczyński trzyma lejce. Na razie. Niewielkie stadko PiS idzie tam, gdzie wskaże bat prezesa. Nowe twarze bez zaplecza. Przynosi to oczekiwany skutek, potem Kaczyński realizować będzie stare oczywistości, stary program starymi metodami.

Więcej >>>

środa, 27 maja 2015

Platforma ma problem z dzieleniem się odpowiedzialnością za Polskę


Dziwię się Bartłomiejowi Sienkiewiczowi, iż spodziewał się w kampanii wyborczej konsensusu co do spraw zasadniczych. Nie wszyscy uczestnicy rozumieją słowo konsensus, nie używają/używali w debacie, nawet gdyby zajrzeli do Wikipedii, to pojęcia trzeba przekuć na wartości dla ojczyzny prymarne.

Kandydaci startowali, bo mamy demokrację, oni zaś ambicje oraz bezkrytyczny stosunek do siebie i krytyczny do rządzących. W końcu antysystemowość to żaden konsensus, to jest anty-konsensus, właśnie w sprawach zasadniczych.

Antysystemowość to sprzeciw wobec państwa teoretycznego, a Sienkiewicz teraz twierdzi, że jednak "Polska ma za sobą bezprzykładny w swoich dziejach rozwój". Ładne mi "ch***, d**pa i kamieni kupa".

A jak Sienkiewicz myśli? Co dotrze do publiki? Bezprzykładność czy kamieni kupa? Język jest najbardziej zasadniczy. On nazywa Polskę, nawet jeżeli jest ona teoretyczna, a Polacy jacy mają być w swoim kraju teoretycznym?

Może stwarzając język, pozwoliliśmy na taką semantykę, że inni walą w kraj, jak w bębęn antysytemowości, aby wyrwać dla siebie kawałek ojczyzny?

Zaznaczam, Sienkiewicz ma kindersztubę, jakiej brakuje większości polityków, ale to on stworzył knajackość, która w jakimś sensie pozwoliła przerwać tamy systemu i oto mamy antysystemowość.

Sienkiewicz sam się wyautował, lecz od kogoś takiego jak on wymaga się krycznego podejścia do siebie, nie zwalania win na nieprzestrzegania konsensusu przez innych. I na boga - stwórzmy ramy nowego konsesusu, młodzi Polacy - 30-, 40-letni - nie przyjmują do wiadomości "bezprzykładnego rozwoju". Nie pamiętają braku rozwoju, a PRL jest dla nich jak bitwa pod Grunwaldem. Dawno temu i nieprawda. Prawdą są dzisiaj nowe środki komunikacji politycznej i ideowej.

Przestańmy chrzanić o konsensusach, stwarzajmy dzisiaj idee z młodymi Polakami, nawet jeżeli idee miałyby być wtórne, ale przystosowane do dzisiaj. To urodzi odpowiedzialność, lepszego od tego konsensusu jeszcze świat nie widział. Polska jest uczestnictwem w odpowiedzialności za nią.

Więcej >>>

wtorek, 26 maja 2015

Platforma winna robić swoje i uczyć się


Media spekulują, że Ewa Kopacz chce zasilić Platformę spadami lewicowymi. Po co? Jaką wartość intelektualną i elektorską przedstawia Ryszard Kalisz?

Żadna młodzież na niego sie nie nabierze, ani na intelekt, ani właściwości polityczne, tym bardziej na jego celebrę w talk-showach. Podobnie z innymi, z Napieralskim, Rozenkiem, Olejniczakiem.

Czyżby Platforma nie miała na stanie swoich 30- i 40-latków? Ma takowych i z nich korzystać. Najwyższa pora, aby stwarzać własnych Dudów.

PiS wcale nie jest groźny. To kiepski sztab Bronisława Komorowskiego pozwolił, iż Duda został prezydentem. Komorowski z jakimkolwiek pospolitym ruszeniem wolontariatu nie przegrałby tych wyborów.

Komentarze powyborcze sa na takim samym poziomie, jak sztab Komorowskiego. A nawet niższym. Komenatorzy do wymiany, sztab platformerski też do wymiany. Nawet najstarsze profesje nie są dożywotnie.

Bo osiągniemy taki poziom intelektualny, jak Leszek Miller w bon motach, który współczuje Komorowskiemu, gdyż PO chce prezydenta oddać do muzeum figur woskowych.

To jest niespekulacyjna wartość intelektualna klasy politycznej. Miller jest obecny w tej przestrzeni od 40 lat. A co się nie podoba Millerowi w Komorowskim? Nie wpuści go? Zabarykaduje się? Ten eksponat madame Tussaud od zawsze nosi metkę made in PRL. Bardzo raziło to przy Magdalenie Ogórek, a najbardziej, jak obwieszczał z prezesem PiS, że wybory są sfałszowane.

Bez paniki. Platforma i tak jest fenomenem. Może dlatego, że miała Donalda Tuska, ktory potrafił się nauczyć na porażce 2005 roku. Spokojnie, w Pałacu Prezydenckim będzie zasiadał tylko Duda, a nie pilot patriotycznego bombowca prezes Kaczyński.

Kaczyński jeszcze z nami nie leci. Właśnie odchodzimy na drugi krąg. Jesienny krag.

Więcej >>>

poniedziałek, 25 maja 2015

Platforma przegra, jeśli się nie otworzy


Bronisław Komorowski przegrał wybory na poziomie sztabów wyborczych i zaplecza. Sztabu nie można zmienić, bo siebie nie można zmienić. Zresztą przegrany musi odejść. Co zrobi partia, która go desygnowała 5 lat temu?

Nie widać żadnego pomysłu. PO zaniedbała środki komunikacji, nie odbudowuje się ich z dnia na dzień. Najważniejszy z nich internet jest w rękach przeciwników. PO nawet nie potrafiła zbudować platformy blogerskiej przy think tanku Instytucie Obywatelskim, która nabrałaby właściwego dla siebie charakteru, z własnymi gwiazdkami, tematami internetowymi.

Właściwie istnieje tylko PiS (niezalezna.pl i w ogromnej większości Salon24). Jeszcze pełnię władzy ma Platforma i przynajmniej do jesieni połowy z niej nie straci.

Czy PO może coś zrobić, aby zmiejszyć przegraną? Na pewno niemożliwe jest to z takimi ludźmi, jak Rafał Grupiński, szef klubu PO, który jest politycznie anemiczny. Nigdy innym nie był i nie dostanie nagle zapału do zmiany.

Komorowski dołącza do Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego. Ewa Kopacz wszak nie dołącza do Leszka Millera, Jarosława Kaczyńskiego (któremu nie wróżę premiera. Kto z PiS? Nie wiem).

Premier Kopacz winna zwrócić się do narodu, a nie do przeciwników politycznych. W Platformie są politycy, którzy potrafią prowadzić dialog ze społeczeństwem. Z Platformą utożsamiają się fachowcy nie będący w aparacie partyjnym.

Otworzyć się na dialog społeczny, zatrzasnąć na walkę z PiS. I najważniejsze: uruchomić kanały nowych technologii komunikacji. Młodzi ludzie wybierają otwartość, nawet ulomną. Platforma ma wartość liberalizmu, tolerancji. Ale te kanały pozostają ciągle pozostają zaczopowane.

Więcej >>>

piątek, 22 maja 2015

Duda bez właściwości, jednak ciemny lud go kupuje


Andrzej Duda to wytwór "patriotycznego" merketingu Jarosława Kaczyńskiego. Urząd prezydenta jest dla prezesa poza zasięgiem. Przegrał nawet w roku 2010, gdy współczuły mu wszystkie wrażliwe serca w kraju.

Prezes w skali kraju jest niewybieralny, ale wybiera na swoich włościach, ten i ów z jego szeregu ma siłę przekonania. Takim okazał się Duda.

Polityk z kapelusza. Dlatego stał się groźny dla Bronisława Komorowskiego, którego sztab na początku kampanii wyborczej odpuścił  i dzisiaj mamy nerwówkę.

Dudzie raczej nie zaszkodzą "dyktatury Ewangelii" najbliższego współpracownika Krzysztofa Szczerskiego, ani chachmęt z chałturą na podrzędnej uczelni w Poznaniu.

Tym ciemny lud się nie interesuje. Takie subtelności to czarna magia. Lud kupuje confetti na konwencji oraz żonę i córkę, które dobrze wywiązały się z ról księżnej Diany. A nawet fałszywe konto na Twitterze Kingi spełniło oczekiwania, bo w natłoku dezinformacji, Tomasz Lis złapał się na tego robaka, jak zwykła płoć.

Duda to typowy karierowicz bez właściwości ideowych, jak partia z której pochodzi. Jeżeli wygra, PiS ma w jego osobie prezesa na 20 lat, jeżeli przegra ta groźba zostanie odłożona do jesieni, gdy sam może nawet się ogłosić kandydatem PiS na premiera.

Kaczyński sprzedał swój produkt polityczny, chyba wbrew intencjom. Człowiek bez właściwości mieści się w formule wyborów zerojedynkowych. Albo normalność, albo IV RP z przymiotnikiem Smoleńska i ustrojem dyktatury Ewangelii - w wersji soft, utwardzać będzie prezes i Antoni Macierewicz.

Więcej >>>

środa, 20 maja 2015

Duda zgarnia pod siebie, a więc odgarnia drugiemu, zabiera


Można się zastanawiać, czy Andrzej Duda postąpił politycznie zatrzymując etat (bezpłatnie) na Uniwersytetcie Jagiellońskim na czas posłowania w Parlamencie Europejskim. Można usprawiedliwiać jego chałturę na podrzędnej uczelni w Poznaniu, bo tak inni robią.

Można argumentować, że ma rodzinę (żonę i córką). Można to wszystko robić, ale jak na polityka, który swoimi populistycznymi hasłami chce przekonać do siebie wykluczonych ludzi, to słychać i czuć w poczynaniach polityka PiS rozdźwięk.

Usta Dudy pełne złotych myśli, a jednak błyszczy tylko matowy tombak. Duda nie świeci przykładem, a brakiem wartości, świeci złym przykładem. W tym jest podobny do niektórych duchownych wśród kleru, na których tak chętnie lubi się powoływać, bywać w ich towarzystwie, robić słit focie w ławach kościelnych, przemawiać z ambony, jak z trybuny, dostawać za friko rozkładówki w największym katolickim tygodniku opinii "Niedziela".

Za dużo w Dudzie tombaku, pacynki prezesa i kleru, a przede wszystkim interesownosci. A przy tym zawodowe osiągnięcia mizerne i osobowość taka, jak podczas debaty z Bronisławem Komorowskim w telewizji publicznej. Trudne pytanie - Duda nie odpowiada, peszy się. Atakuje zagonami ksenofobii - Jedwabne.

Taki polityk na widok Putina zrobiłby w gacie, a trzeba robić głową, ustami i to mądrze, dyplomatycznie. Duda intelektualnie jest podejrzany, charakterologicznie w niskich stanach z tendencją do upadku i bardzo, ale to bardzo interesowny, cokolwiek robi.

Duda zagarnia pod siebie, a więc odgarnia innemu. Zabiera, a nie daje.I to ma być przyszłość, o taką przyszłość walczy. Przyszłość dla siebie w Parlamencie Europejskim, na Uniwersytecie Jagiellońskim i na tej uczelni w Poznaniu.

Więcej >>>

poniedziałek, 18 maja 2015

Duda blokuje etat młodym ludziom na UJ


Widmo porażki wyzwoliło w prezydencie Bronisławie Komorowskim lwa debaty. Dał czadu w niedzielnej szermierce słownej z kandydatem Jarosława Kaczyńskiego, Andrzejem Dudą. To Komorowski zaprezentował się, jak młodszy z większym wigorem. Sztab wyborczy prezydenta nareszcie odrobił pracę domową.

Najlepsze uderzenie przyszło z okolic pięty Achillesa obecnej sytuacji młodzieży w kraju. Rynku pracy. M.in. z powodu miejsc pracy uciekają z kraju.

Duda nie omieszkał uderzyć w tony braku miejsc pracy dla ludzi młodych. Wówczas to Komorowski zapytał:

- Niech pan powie, czy pan przypadkiem nie blokuje etatu na uczelni wyższej w Krakowie od dziewięciu lat?

Na tak postawione pytanie Duda się zapultał:

- Panie prezydencie...

- Blokuje pan, czy nie blokuje? - dociskał Komorowski. - I to jest właśnie różnica między teorią a praktyką!

To największy triumf tej debaty. Prezydent kandydatowi pokazał gołosłowność jego teorii i praktyczny fałsz.

A dzień po debacie, czyli dzisiaj w poniedziałek newsem dnia może być to, iż na wiecu Komorowskiego w Krakowie studentka prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego zaapelowała do Dudy:

- Niech pan zwolni dla nas etat.

Jak postąpi Duda? Pojedzie do Krakowa i złoży wymówienie, bo tego telefonicznie ani korespondencyjnie nie idzie załatwić?

Duda będzie świecił własną twarzą, jako blokujący pracę dla młodych. Nie zazdroszczę mu, jego sztabowi, ani Jarosławowi Kaczyńskiemu. Ten jeden cios Komorowskiego mógł zburzyć domek z kart, który tak misternie był budowany przez całą kampanię wyborczą. Złuda PiS.

Więcej >>>

niedziela, 17 maja 2015

Gmyz sugeruje podpalenie budki pod ambasadą Rosji przez Sienkiewicza


Całkiem dobrze ma się w polskim dziennikarstwie formuła sugerowania. Ktoś komuś coś "sugerował" i jest afera "sugerowania".

Sugerowany dziennikarz, wszak niepełnowartosciowy, Cezary Gmyz odkrywa "trotyl" w podsłuchanej przez kelnerów rozmowie wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem.

Trotylem ma być sugerowanie Wojtunika, że za podpaleniem budki strażniczej pod ambasadą Rosji 11.11.2013 stał szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz.

Sugeruje się przy tym międzynarodowy skandal in spe. W posiadaniu taśmy z "Sowy & Przyjaciele" jest redakcja "Do Rzeczy", która ujawni jej fragmenty.

Sugerowany tygodnik opinii (prawicowej) aż drży z podniecenia: na okładce Bartłomiej Sienkiewicz ustylizowany na XIX-wiecznego konspiratora, wygląda rzeczywiście jak "Tajny agent", którego nie napisał przodek Sienkiewicza, a Jospeph Conrad. A ten nie jest przodkiem Gmyza, jeżeli przodek sugerowanego dziennikarza miałby być podobny do niego, to najwyżej pisał donosy bukwami do carskiej Ochrany.

Sugerowane dziennikarstwo w sugerowanym tygodniku to swoista rodzajowa, folklorystyczna żurnalistyka, rodzaj Gmyzem podszyty, gmyznięty. Wartość dowodowa niewielka, sugerowana, intelektualnie miałkie, jak postać Gmyza, który otworzy usta, a z nich niesugerowana pustota płynie.

Sugeruję, aby do słownika synonimów na pustotę, nieprofesjonalność wprowadzić zamienniki: gmyzowatość, gmyz pospolity, itp.

Więcej >>>

sobota, 16 maja 2015

Duda: karbonizować Polskę i odbankowić


Andrzej Duda ekonomię ma w "małym paluszku". Księgowanie "ma" i "winien", to jak palec wskazujący i kciuk. Przeplata nimi i wychodzi mu, jak w Dąbrowie Górniczej, iż do budżetu górnictwo daje 7 mld zł. Skąd tę kwotę wziął? Z paluszków. Rachu-ciachu wskazującym z kciukiem - i wyszło 7 mld zł do budżetu, a banki tylko 4 mld zł dają.

Czyżby Duda nie wpadł jeszcze na pomysł w kampanii wyborczej, aby zamknąć banki, a otwierać kopalnie. Karbonizać Polskę i odbankowić.

Ależ dałem się nabrać Ewie Kopacz, która dopłaca (via budżet) do górnictwa, Duda ciągnie zyski, jak porządny kapitalista. Państwowy kapitalista.

Jako ekonomista dał się Duda poznać dużo wcześniej. 12 grudnia 2013 roku w "Kontrwywiadzie" uzasadniał bilion Jarosława Kaczyńskiego. Wiadomo, że prezes jest lepszy w ekonomii "małego paluszka".

Oto skąd wziąć bilion. 300 mld da Unia Europejska, 100 mld to nadpłynność banków. W tym momencie zająknął się umysł ekonomiczny Dudy, więc Konrad Piasecki zwrócił mu uwagę, że to mało.

Z moich wyliczeń też wychodzi: mało. bo tylko 400 mld zł. Ale ja to jestem pionek, wszak nie kandyduję na prezydenta, ani na premiera Kaczyńskiego. Na premiera Kaczyńskiego może kandydować tylko Kaczyński.

W tamtym "Kontrwywiadzie" przyciskany Duda wydusil z siebie, że pozostała kwota do biliona zostanie uzyskana z "uszczelnienia systemu". O, w mordę. Nie wiedziałem, że uszczelnienie jest takie zyskowne.

Chciałbym mieć takie ekonomiczne paluszki, jak Duda. Podoba mi się Polska skarbonizowana, dlatego szybiutko idę na kursy górnictwa. Tutaj nad morzem może też powstaną kopalnie. Bursztynu?

Więcej >>>

piątek, 15 maja 2015

Z Dudy wyjrzeli Kaczyński i Rydzyk, takie ma pakuły


Andrzej Duda zaczyna się czuć faworytem i pozwala sobie na więcej niż dotychczas. Trzymał gardę, jakby nie był z PiS. Dzięki temu urósł w sondażach, wszystkich przerósł i w swoim mniemaniu dorósł do Belwederu.

W Dąbrowie Górniczej uderzył w dzwony godne Jarosława Kaczyńskiego i o. Tadeusza Rydzyka razem wziętych. "Rolą prezydenta jest nie pozwalać na niszczenie tradycji. Nie można tylnymi drzwiami wprowadzać treści obcych nam ideowo".

Dwa powyższe zdania są okrągłe. Duda tokował wiele o Unii Europejskiej, która jest obca nam ideowo (konwencja antyprzemocowa), a rząd krytykował za rugowanie katolicyzmu z polskiej świadomości.

No, właśnie. Co zięć poety miał na myśli? Jakie to rugi ma na sumieniu rząd i Bronisław Komorowski? Za mało lekcji religii w szkołach, czy dlatego, że do Konstytucji nie jest wpisana przewodnia rola Kościoła?

A może Duda chce powiedzieć, że ma dość Brukseli, która niszczy Polskę (przecież nie Europę) i wraca na garnuszek budżetu.

Nie wiem, czy na pensji w kraju żona Agata i córka Kinga będą się ubierały w tak gustowne ciuszki, jak na reklamówkach wyborczych? Czy wreszcie same zrobią skromne spoty, jak przychówek Bronisława Komorowskiego?

W Dudę wstąpił standardowy pisowiec, acz - pamiętajmy! - działo się to na prownicji i w Warszawie mógłby tego nie powiedzieć.

Pakuły partyjne wyszły mu szwami, wyjrzał z Dudy Kaczyński z ojcem dyrektorem. Niestrawne to nadzienie dla przyszłości Polski. Kraj tego nie przełknie. To nie przyszłość, to przeszłość, a nawet zacofanie społeczne, A propos: czy jakiś dziennikarz przeczytał metki konfekcji Dudowej i Dudzianki, bo coś mi się widzi, że to produkty bynajmiej nie Wólczanki.

Więcej >>>


czwartek, 14 maja 2015

Czyżby Platforma oddała Komorowskiego za darmo?


Platforma Obywatelska nie wie, co zrobić z kampanią prezydencką Bronisława Komorowskiego. Każde pole oddawane jest za darmo. Sztab wyborczy zachowuje się, jak za króla Ćwieczka, jakby Komorowski był namaszczony.

Sztabowcy nie wiedzą, co to jest internet. Nie potrafią zadbać, aby wprowadzić jakiś pozór rownoważący komentarze klakierów PiS na Twitterze.

Debaty w telewizjach zostały oddane w ręce prowadzących dziennikarzy, którym bliżej do Andrzeja Dudy i jego "zbieżności z Janem Pawłem II". Takimi są Dorota Gawryluk i Krzysztof Ziemiec. Dlaczego nie obstawano przy Piotrze Kraśko, bądź Jarosławie Gugale.

Sondaże już dają przewagę Dudzie - Millward Brown dla "Faktów": 44 do 40 dla kandydata Kaczyńskiego. W debacie Komorowski musi być lepszy o dwie długości, niż Duda. Pięć lat temu Komorowski pierwszą debatę wygrał z Jarosławem Kaczyńskim, prowadził w sondażach zdecydowanie, a wygrana w finale dniu wyborów była niewielka.

Wygląda na to, że PO oddaje Komorowskiego, bo nie widać żadnych pomysłów w kampanii. Sondaż partyjny jest jeszcze gorszy, to obsuwa partii rządzącej tak dynamiczna, iż można mieć deja vu z AWS w 2001 roku. W przeciągu pół roku z urobku podobnego dzisiejszej wielkości poparcia dla Platformy, ówczesna koalicja zjechała pod próg wyborczy.

Leszek Miller, któremu niewiele brakowało, aby SLD rządził samodzielnie, tak się rozpędził, że uwierzył, iż w barwach Sojuszu byle krowa też weszłaby do Sejmu. Taki lewicowy plebejski Incitatus.

Tak może stać się na jesieni bieżącego roku, że w gmachu przy Wiejskiej zabraknie znaczącej reprezentacji środowisk lewicy i liberalizmu. I co? Prawicowe dno.

Więcej >>>

środa, 13 maja 2015

PiS idzie na wojnę polsko-polską


W PiS mobilizacja jak w 39 roku, a może jak wcześniej w wygranym 1920. Dowódcy w okręgach dostali rozkaz, że wróg ma być pokonany, wygrać pretendent prezesa Kaczyńskiego, Andrzej Duda.

Ci, którzy zawiodą, pójdą na polityczne ścięcie, nie dostaną się na listy wyborcze, najwyżej na miejsca niebiorące.

Guderian, czy też Tuchaczewski ma być odparty przez wojska baronów PiS w okręgach. To wiemy z przecieków z Nowogrodzkiej. Nie docierają jednak homilie z innej armii, która jest o wiele bardziej dyskretna i w posiadaniu broni skuteczniejszej, słowa ewangelicznego. "Co cesarskie - Dudzie, co boskie Bogu".

To o. Tadeusz Rydzyk może sie okazać Piłsudskim, a Kaczyński tylko Rydzem-Śmigłym. Po szeregach rozlega się śpiew "Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie".

Nic nie zmyślam. Dryl partyjny, jak w wojsku pruskim, słowo Boże na służbie pretendenta Dudy. Wojna polsko-polska. A nie żadna polityka, wybory, debaty, kto ma lepszy pomysł na sprawowanie funkcji głowy państwa.

Prawa, prawa, prawa, kto tam rusza lewą. Idą na bój.

Więcej >>>

wtorek, 12 maja 2015

Kukiz zaprasza do kisielu


Paweł Kukiz zna się na show biznesie, jak mało kto. Z niczego zrobił 20 proc. poparcia w wyborach prezydenckich. To właśnie on de facto jest zwycięzcą, choć nie przeszedł do II tury.

Kukiz jednak nie odpuszcza. Chce walczyć w II turze i to jako sędzia, jako ktoś ponad rywalami, którzy z nim wygrali. Kukiz zaproponował, iż może poprowadzić debatę między Bronisławem Komorowskim a Andrzejem Dudą. Określił nawet warunki, których wszak nie negocjował, w hali sportowej w Lubinie.

Jako showman nawet zaofiarował nagrodę dla zwycięzcy debaty, elektorat swój. Handel żywym towarem elektorskim.

Kukiz ofiarował się prowadzić debatę, jako arbiter elegancji, zaś Komorowski z Dudą chwycą się za łby, aby powalczyć w kisielu jego elektoratu.

Kukiz tym samym byłby trzecim uczestnikiem walki w II turze, a będąc prowadzącym debatę, sędzią, z góry można przewidzieć, kogo ogłosiłby zwycięzcą.

Kukiz chce powiększyć 20 proc. osobistego poparcia dla przyszłego ugrupowania tzw. zmielonych w przyszłych wyborach parlamentarnych. Nikt jeszcze mu nie powiedział, że polityka to owszem show, ale trochę innego rodzaju, a frontman polityczny odpowiada za naród, a nie kisiel.

Kukizowi popieprzyły się sceny, słowa piosenki z retoryką i emocje popkultury z wiecowaniem. Zaprasza do kisielu.

Więcej >>>

poniedziałek, 11 maja 2015

Lewica z głową pod pachą (do wycierania)


Lewica w sumie dostała 4% (Ogórek plus Palikot). Optymista powie - dużo! Bo o 4 proc. za dużo. Pesymiści tymczasem wymarli wraz z realistami.

To nie politycy przegrali, ale komentatorzy, którzy politykom kadzą, krytykują - niepotrzebne skreslić.

W Polsce lewicy nie było, bo ta nie miała na czym urosnąć. W latach 90. sentyment do PRL pomylono z lewicą - w ten sposób mogli zrobić kariery pierwsi politycy PR-owscy: Aleksander Kwaśniewski i Leszek Miller.

Lewicę starał sie budować Janusz Palikot. Liberał stworzył jednak hybrydę z głową Meduzy, jako sobą. Jednym zamachem wyborczym elektorat tę hybrydę pozbawił życia. Palikot został ze swoją głową pod pachą, polityk bez głowy, ale tylko do jesieni.

Sławomir Sierakowski twierdzi, że elektorat lewicowy nie wyszedł z domu, należy wyciągnąć go z pieleszy w II turze. Czytaj: naciągnąć.

Lewica w Polsce to zjawisko nierozpoznane, a może nieistniejące. Może istnieją tylko komentatorzy lewicowi.

Chciejstwo tych ostatnich jest "optymizmem 4%". Polska na "nieszczęście" nie zaznała klęski po 1989 roku, więc lewica nie miała, na czym urosnąć. Jest "nadzieja", że po zwycięstwie Andrzej Dudy nad Bronisławem Komorowskim, nadejdzie "długo oczekiwana" klęska.

Na drożdżach Dudy, IV RP, RP Smoleńskiej nareszcie urośnie lewica. Komentatorom i politykom pozostaje mieć nadzieję, że do tego czasu dożyją. Proponuję nazwę po IV RP: V Lewicowa.

Więcej >>>

czwartek, 7 maja 2015

Komorowski finiszuje, jak prawdziwy mężczyzna


Bronisław Komorowski zaczynał niemrawo, kończy zdecydowanie lepiej, jak "prawdziwy mężczyzna". Może tak musiało być, aby poznać konkurenta, bo kto ten Andrzej Duda zacz niewielu wiedziało.

Nawet PiS było niezorientowane. Duda jednak kończy tak - a nawet gorzej - jak Komorowski kampanię zaczynał. Do II tury raczej dojdzie. Duda jednak w polemice jest kiepski, co pokazała Beata Tadla i tzw. debata w telewizji publicznej oraz nieprzyjście do TOK FM.

Długo szło prawicy skonstruowanie "dziadka z Wehrmachtu", a to dlatego, że rynsztok pomyj płynie u nich szeroką strugą i o oryginalność nie jest tak łatwo.

Pewną nadzieję dawało "nieślubne dziecko", ale w prawicowym środowisku macho to pozytywny wizerunek, wszak konwencja antyprzemocowa nie cieszy się żadnym uznaniem, więc "dziecko" to taki anty-dziadek z Wehrmachtu.

Gdyby Komorowski miał dziecko z Putinem; o! to zupełnie inna bajka I do tego Rockefeller by wypłacił milion dolarów - byłoby spełnieniem miejskiego mitu. Miałaby czym prawica walnąć w prezydenta.

Zaś spot sztabu Komorowskiego, iż Duda zamienia się w Kaczyńskiego, to tylko słowa samego Dudy (dziedzictwo Lecha Kaczyńskiego) ubrane w ikonografię.

Żadne odkrycie. Pozostaje być cierpliwym do niedzieli, sporo dowiemy się o dzisiejszych preferencjach rodaków, gdyż po raz pierwszy nie będzie znaczącego polityka stricte lewicowego (Palikot sam się zdegradował; a szkoda, wielka szkoda). W jaki gwizdek pójdzie para frustracji elektoratu? Też mnie ciekawi, acz nie obawiam się, kto dostanie mandat Polek i Polaków.

Więcej >>>

środa, 6 maja 2015

Kaczyński zastawia wnyki na naród i Kukiza


Jarosław Kaczyński występuje już tylko w zaprzyjaźnionych mediach, ma dość wpadek i lapsusów. Prezes PiS nie radzi sobie ze sprzeciwem, innym zdaniem. Nie potrafi wypracować kompromisu, a koncy-cy-lia- lia-cyj-ność (udało mi się napisać), tak mu wychodzi, jak mi w piśmie.

Ta przypadłość okazuje się być charakterystyczna dla PiS. Andrzej Duda też dobrze wypada, jak dzwoni Jarosław z Warszawy. A zderzony z innymi blednie, płoszy się - bo tak wyglądał na tle żenującej debaty w TVP1. Do tej żenady wielce przysłużył sie kandydat PiS. W żenadzie Duda to waga ciężka.

Kaczyński dał głos w mediach ojca Rydzyka, cara w tej części sceny politycznej. Rozmowy niedokończone w istocie są rozmowami niekontrolowanymi ani przez rozmówcę, ani przez rozum, ani formę.

Kaczyński mówi, co chce, język jego idzie na skróty, na szagę. Niemniej te rozmowy niekontrolowane warte są poświęcenia czasu, bo można dowiedzieć się, na co liczy prezes, jakie ma plany i kogo chce wykołować.

Kaczyński w ten przewrotny sposób jest ciekawszy u Rydzyka, Karnowskich, Lisickiego, czy Jankego, niż u Moniki Olejnik, albo Jacka Żakowskiego, którzy by go przewalcowali, a prezes skryłby się, jak ślimak w skorupie.

W rozmowach niekontrolowanych Kaczyński poinformował na głos, że ma marzenia: pełnię władzy ("za chwilę możemy mieć prezydent, rząd i władzę). Na głos też prezes podzielił się, na co i na kogo stawia wnyki. Mianowicie na 10 procent Pawła Kukiza. Jak pająk wyssać 10 procent i zostawić truchło polityczne Kukiza.

Niekontrolowany prezes jest szczery, choć niedokończony, bowiem naród nie chce dać mu władzy, bo Kaczyński się nie kontroluje i jak ulał pasują mu media cara Rydzyka. W nich mógłby robić na etacie eksperta, gdy już przejdzie na tuskową emeryturę "67".

Więcej >>>

poniedziałek, 4 maja 2015

Jak daleko stąd, jak blisko do zwierzoczłekoupiora (trzej panowie Ka)


Daniel Passent daleko wybiega w przyszłość. Daleko - chodzi o formacje, które mogą sprawować władzę. Gdyż dalekie są od obecnej koalicji rządzącej. Ale blisko - bo tylko do jesieni będziemy czekać. Asocjacje związane z Tadeuszem Konwickim same się nasuwają - "Jak daleko stąd, jak blisko".

Pesymizm Passenta może porazić - szczególnie wyborców, którzy zgodzą się z determinizmem i machną ręką. "Niech się dzieje wola nieba...." I nie pójdą do urn.

A na to czekają konkurenci obecnej władzy. Niska frekwencja, to dobra dla nich wiadomość. Bronisław Komorowski słabuje w oczach, odchodzą od niego wyborcy "mniejszego zła". Nie przechodzą do Andrzeja Dudy, ale do alternatywy antysystemowej - Pawła Kukiza i Janusza Korwin-Mikkego.

II tura jest coraz bardziej prawdopodobna. Na kogo zagłosują wyborcy dwóch panów Ka? Obawiam się, że nie na obecnego prezydenta. Politolodzy bliscy prawicy już snują porównanie historyczne. "Komorowski jak Wałęsa, Duda jak Kwaśniewski".

Mniejsza, że nieuprawnione ideowo. Ale w tym plebiscycie nie o to chodzi. Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "wSieci" też zupełnie inna nogą wstał, niż od dwudziestu lat mu się zdarzało. To zupełnie ktoś inny. Przy tym wszyscy zapomnieli o takch politykach, jak Macierewicz, Kamiński, a nawet Hofman. Oto Marcin Mastalerek opuścił gromko TVP, dlatego, że słupki Dudzie stanęły.

Kampanii wyborczej jest jeszcze aż tydzień. Aż. Komorowskiego nie będzie na debacie w telewizji publicznej. Nie chcę prorokować, jak Passent, który we wróżbach jest ode mnie lepszy.

Passenta pesymizm dopada aż do melancholii jesiennej, bowiem dostrzega, iż trzej panowie Ka zawiązują koalicję: Kaczyński, Kukiz, Korwin. Trzech w jednej osobie: "Zwierzoczłekoupiór".

Zgiń, przepadnij maro! Lecz ta nie chce odejść. Trzech w jednym. Trójca prawicy.

Więcej >>>

niedziela, 3 maja 2015

Katecheza w szkole na garnuszek związków wyznaniowych i rodziców, a nie państwa


Akcja "Świecka szkoła" organizowana przez periodyk "Liberte!" ma za sobą pierwszy krok. Aktywiści zostali uruchomieni, zebrali 3 tys. podpisów, więcej niż zakładano na tym etapie - 1 tys. Potrzeba jednak 100 tys., aby Sejm mógł się zająć projektem ustawy o finansowaniu lekcji reliigii w szkole przez związki wyznaniowe bądź rodziców.

Teraz należy akcję zarejstrować w kancelarii Sejmu, aby nadać jej oficjalny bieg. Pierwszy krok jest zwykle najtrudniejszy, trzeba go twardo postawić, aby dojść do celu. Następnym krokiem, nawet milowym, może być akcja zbierania podpisów na ulicach największych miast w kraju w dniu ciszy wyborczej, tj. 9 maja.

Polityka stricte będzie obłożona ciszą, a więc akcja "Liberte!" ma szansę przebić się do mediów. Wszystko piekne. Czy jednak przeciwnicy religii na własnym garnuszku, a nie budżetowym, nie podniosą szumu, że to spektakl polityczny, szczególnie Kościół, który nie zwykł przestrzegać ciszy wyborczej.

Nie dość, że katecheza nie jest nauką, to na domiar wysysa ze szkolnictwa pieniądze, które mogłyby być o wiele sensowniej spożytkowane. Państwo nawet nie ma żadnej kontroli, jak lekcje indoktrynacji wiarą katolicką się odbywają.

Akcja "Liberte!" może być ciekawym sprawdzianem dla polityków w nowym wybranym Sejmie na jesieni. Jak potraktują wychowanie młodzieży i jak interpretują rozdział państwa od związków wyznaniowych. Nie należy mieć złudzeń. Ważna przy tej akcji jest praca intelektualna, aby na nowo przekuć intepretacje państwa i Kościoła katolickiego.

Więcej >>>

sobota, 2 maja 2015

Prawicy prawda zaciśniętej pięści


Zjednoczona Prawica (Gowin, Ziobro, etc.) ma kolejnego "pomysła" z cyklu: surowo karać. Akurat w tym zjednoczeniu prawicy sami doświadczeni  ministrowie sprawiedliwości. Nie jest przypadkiem, że tak łatwo się dogadują w kwestii paragrafów Kodeksu Karnego.

Minister Jarosław Gowin i minister Zbigniew Ziobro (na szczęście: byli ministrowie) wpadli na "pomysła", że należy surowo karać za sformułowanie "polskie obozy śmierci".

Jest to pokłosie ("Pokłosie"?) wypowiedzi szefa FBI, który winą za Holocaust obarczył też Polaków. Tak to zdenerwowało zjednoczonych patriotów, że chcą dołożyć obowiązków prokuratorskich IPN, aby za coś takiego, jak powiedziało się Jamesowi Comey'owi, ścigać z sankcją do 5 lat więzienia.

"Pomysła" niczego sobie. Tylko jak to się ma do prawdy historycznej? Czy o tę prawdę ma walczyć prokuratura?

I jak miałoby to się odbywać? IPN wydałby list gończy za Comeyem? W każdym razie z politykami prawicy, korzy mają "pomysła" karania, jest ten kłopot, że oni prawdę chcą konfrontować z kazamatami, aresztami wydobywczymi.

To jest ich dochodzenie prawdy poprzez zastraszanie, bat, dołki. Prawda zaciśniętej pięści i zakneblowanych ust.

Więcej >>>