czwartek, 31 lipca 2014

100 lat Luisa de Funes'a


Równo sto lat temu - 31.07.1914 - urodził się geniusz komedii francuskiej, Luis de Funes. Coraz lepiej się go ogląda o zaczyna doceniać!

Korwin-Mikke nie powinien nigdy być obecny w przestrzeni publicznej z powodu niskiego IQ, Kononowicz w muszce


Prokurator dopiero teraz wszczął śledztwo przeciw intelektualnemu Forrestowi Gumpowi (IQ 72), Januszowi Korwin-Mikkemu za uderzenie w twarz Michała Boniego.

Jak najszybciej winny mu być postawione zarzuty, Bruksela takim gnomom zdejmuje immunitet. Kto na to barachło głosuje? W ogóle żadnej wiedzy nie posiada, JKM nie potrafi przeprowadzić żadnej prostej analizy, a język polski jest mu obcy.

Kompletne zero. Nieuk. Pijaczyna spod budki z piwem jest inteligentniejszy od tego amatora walenia z gwinta. Media w ogóle nie powinny go wpuszczać w swoje progi. Właśnie ten gnom chce wytoczyć proces za to, że go nie wpuszczono do TVP.

Bodaj Siekielski tak zrobił. Wymierzyć grupowego kopa w zadek temu brudasowi mentalnemu, niech orbituje wśród kosmicznego śmiecia. Taki Kononowicz dostał się do polityki, co jest powodem, że powstają dowcipy o Polaczkach. Tfu.

Więcej na ten temat tutaj >>>

środa, 30 lipca 2014

Co powiedział do powstanki Lech Kaczyński? Hm? Czy nie: Spieprzaj, babo!


Chazan - Jan Paweł II od aborcji


Biskup Mering napisał do nowego męczennika Kościoła katolickiego. Za życia Bogdan Chazan winien być wyniesiony na ołtarze.

Chazan - Jan Paweł II od aborcji.

Zdornienie Platformy? Nie wierzę


Czy Platforma Obywatelska po siedmiu latach rządzenia ma zostać przytułkiem dla polityków, którzy wypadli z orbity swych macierzystych partii?

Michał Kamiński, owszem, dostał szansę, Donald Tusk przyjął go na górną pryczę. Kamiński dostał szczególną szansę, aby kontynuować najlepszą synekurę w Unii Europejskiej. Dostał jedynkę na liście wyborczej do PE. I co zrobił? To, co najgorszego robi się na górnej pryczy. Nie dostał się. Jęczy, że tak mu wyszło, że taka jego natura.

Do przytułku PO przymierzał się Roman Giertych. Widać, że Gombrowicza nie zaczął czytać. Jak zacznie, nie usłyszymy o Giertychu.

A teraz Ludwik Dorn też przekonuje, że zasługuje na miejsce, że ma osiągnięcia. Nikt nie odmawia mu średnich - a może ciut więcej niż średnich walorów intelektualnych, politycznych - ale czy to kwalifikacje, bez których partia sobie nie poradzi?

Nie wierzę w zdornienie Platformy, ani Donalda Tuska, aby sięgać po wyliniałych polityków, którzy nie potrafili utrzymać się w partiach macierzystych. Polityk w demokracji to nie jest sposób na życie. Przegrasz - nie ma cię. Swoje "szczególne" walory przymierza w innych dziedzinach.

Ha, Dorn nawet chciał zostać literatem. Zaliczył grafomanię. Czyli dechy w rymie częstochowskim. Bach, bach, bach, w literacki piach.

Jeżeli Platforma wierzy w sukces w najbliższych wyborach i dalszych 2014 roku oraz lat następnych, nie może do swego przytułku przyjmować Dornów, ma na utrzymaniu własne wyliniałe kadry (Schetynów, Protasiewiczów, Rokitów).

Czas na wykuwaniu nowych kadr. Nie udało się ze Sławomirem Nowakiem (zdarza się), są jednak Paweł Olszewski, Tomasz Głogowski i inni. Wszak wiek emerytalny został podniesiony do 67 roku życia. Ale w polityce nie trzeba pracować, aby zasłużyć na godziwą emeryturę.

Nie wierzę w zdornienie Platformy, ani Tuska. Tę przypadłość intelektualną widzę w zupełnie innych patriotycznych regionach.

Więcej >>>

Polityka prorodzinna


wtorek, 29 lipca 2014

Terlikowski i jego tchórze

Marta Kaczyńska w pogoni za smoleńskim króliczkiem


Przy pomocy sprzyjających mediów Marcie Kaczyńskiej nadal udaje sie z entuzjazmem uprawiać nekrocelebrę. Wydawałoby się, że nic nie może dla siebie wycisnąć z tragedii zestrzelenia malezyjskiego boeinga we wschodniej Ukrainie.

Niemożność ta nie dotyczy córki zmarłej pary prezydenckiej, Marii i Lecha Kaczyńskich. Z kilkoma rodzinami smoleńskimi przeszło cztery lata uprawia tę formę obecności w przestrzeni publicznej. Ale tak serwowana katastrofa smoleńska przejadła się nawet tak zwanym patriotom.

Malezyjski boeing odświeżył "ból" i niemal pewne podejrzenia Marty Kaczyńskiej. Postanowiła się podzielić spostrzeżeniami z premierem Holandii, bo mogą mu umknąć. Napisała do niego list, który omawia i publikuje prawicowa gazeta.

Do rodzin ofiar malezyjskiego boeinga celebryci smoleńscy nie napisali, bo tamci nie są zrzeszeni w koła, kółka i stowarzyszenia.

W kraju do tej żenady przyzwyczailiśmy się. W Holandii list Kaczyńskiej i zaprzyjaźnionych z nią rodzin smoleńskich utknie gdzieś na biurku sekretarza holenderskiego premiera. Nikt tam tego nie zauważy. Efekt jest przeznaczony dla polskiej publiki.

Wszak nie chodzi o katastrofę, empatię, itd. Ale o winę Tuska. Jakkolwiek pokrętną i absurdalną, albowiem tego smoleńskiego króliczka trzeba gonić.

Więcej tutaj >>>

poniedziałek, 28 lipca 2014

Chazana mit męczeństwa może być taranem kampanii wyborczej do samorządów

Intensywnie budowany jest mit męczeństwa prof. Bogdana Chazana w postaci poświęcanych mu listów pasterskich biskupów, pikiet zwykłych, pikiet nadzwyczajnych i pikiet partyjnych.

Chazan może być jednym z taranów kampanii wyborczej, taranem do władzy partii politycznej, partii w tym kraju nastarszej: Kościoła.

Bo czym są klauzule sumienia, deklaracje wiary, jak nie wpisem do prawa stanowionego i prawa obyczajowego, iż Kk jest przewodnią siłą narodu.

Deklarują to lekarze, niedługo zmuszeni będą zadeklarować jako "przewodnią siłę Kościoła" nauczyciele. Po nich przyjdzie kolej na prawników, wszak prawo boskie to coś więcej niż prawo stanowione przez posłów, zwaszcza że wśród nich są ateiści.

Gdy sędziowie, prokuratorzy i adwokaci podpiszą Deklarację sumienia prawników, Chazan "słusznie" zostanie przywrócony do pracy w szpitalu św. Rodziny przy Madalińskiego.

PiS domaga się odwołania do Boga w preambule Konstytucji, którego depozytariuszem będzie tradycja Kościoła, "przewodniej siły narodu". Komuniści mogą tylko westchnąć, mieli podobne ambicje. Było, ale się nie ziściło.

Kierunek został wyznaczony, Polska bierze kurs na neo-średniowiecze.

Więcej tutaj >>>

niedziela, 27 lipca 2014

Abp Hoser: Po latach oszwabiania ludu bożego, niniejszym ogłaszamy, że Ziemia stała się z powrotem płaska. A niejaki Kopernik właśnie pod perswazją inkwizytora Lucyfera odwołał, że Ziemia się kręci


TKM

Okładka najnowszego "Newsweeka"




Sezon ogórkowy: ile jest w nas Kaczyńskiego?

Sezon ogórkowy, więc politycy i komentatorzy mogą się nie tylko byczyć, opalać, ale o także jest to czas, aby podrapać w głowę. Ruszyć puzzle, które tworzą przewidywalne wzorki, spłowiały. Naprawdę odpocząć od powtarzalności.

Powszechne wydaje się pogodzenie, że nadejdzie IV RP, partia Kaczyńskiego dobiła w sondażu do 40 proc. Ręce same się załamały, a lamenty mają coraz lepiej. Zgorzknienie z powodu, iż samemu nic się nie robi. Zaś pretensje do Tuska, iż tak robi, że Kaczyński nam grozi.

Proponuję wszystkim tym złamasom spojrzeć w siebie, w te puzzle, ile w was jest Kaczyńskiego? Czy aby tylko 40 proc., a może jednak więcej?

Proponuję spojrzeć wstecz do 89. roku i odpowiedzieć sobie na pytanie: ile w nas było przysłowiowego Kaczyńskiego?

Tego twardego Kaczyńskiego, ksenofoba, nie rozumiejącego zmian, bojącego się rzeczywistości, opowiadającego się tradycją, czy to tradycją katolicką, czy sentymentem za PRL.

Bo tym jest alegoryczny Kaczyński - peerelowsko-katolicki. Rości sobie prawo do innego przysłowiowego, trochę zapomnianego biliona. On wyczaruje bilion, aby dać mu władzę: - Pomożecie?

No i dzisiaj 40 proc. odpowiada: "Pomożemy". Ale tego Kaczyńskiego jest więcej. Gdy spojrzymy wstecz, to przekonamy się, że ten Kaczyński był stale obecny. Da się uratować tylko rząd Mazowieckiego, który zastosował taran kompletnej przemiany ekonomicznej, lecz nie obyczajowej i mentalnej.

Ile w rządach SLD było alegorycznego Kaczyńskiego? Przynajmniej 50 proc. A ile w AWS? Podobnie. Po pierwszych minimalnych przegranych wyborach w 2005 roku jedynie Donald Tusk poszedł po rozum do głowy, aby tego Kaczyńskiego w nas minimalizować.

Szczęściem dla nas i nieszczęściem dla siebie Kaczyński jest autodestrukcyjny. Jest groźny sam dla siebie, dla swoich ambicji jest katastrofą. Gdyby Kaczyński nie był katastrofą, dawno by rządził, bo jest go więcej niż 40 proc.

A Tusk walczy z tym Kaczyńskim w nas, z tym więcej niż 40 proc. Przykładów jest bez liku, ostatnim manowanie prof. Małgorzaty Fuszary na stanowisko pełnomocnika rządu do spraw równego traktowania.

Mamy czas ogórków, więc politycy i komentatorzy mogą poukładać sobie puzzle w głowie, aby nie powtarzać powszechnych banialuk.

A co do ogórka. Różnie go można obierać (obrabiać), w zależności jak prowadzi się nóż. Ogórek może być gorzki, ale może być smaczny, pożądany. I nie straszyć, nie straszyć, wszak ogórki są z rodziny dyniowatych, a wybory w okolicach Halloween.

sobota, 26 lipca 2014

Rosja a polska świadomość lub jej brak

W naszym regionie Europy robi się nieciekawie. Niegdyś to był stały stan. Dwa, trzy ostatnie pokolenia odzwyczaiły sie od zagrożeń zewnętrznych.

Nawet nie są znane w społeczeństwie polskim doktryny tyczące naszej obronności. To skutek zaniedbania PRL-u, który ignorował większość polskiej historii, a obecnie zapatrzeliśmy się w materialne bogacenie. Władimir Putin przypomniał nam o historii.

I już się to nie zmieni. W tej chwili jesteśmy bezpieczni, ale tak nie musi być za 10-15 lat. Zaryzykuję twierdzenie, że wrócimy do sytuacji z XVIII wieku i pierwszej połowy XX wieku.

Na szczęście z dwóch tradycyjnych wrogów został nam jeden. Niemcy zostali przez USA i Francję wpasowani w demokratyczne mechanizmy świata zachodniego, wiodą w nich prym - i dzisiaj jest to zupełnie inne państwo.

Niemcom pomogło poczucie winy za nazizm. Tego nie można powiedzieć o Rosji. Struktura władzy jest ciągle ta sama, począwszy od Piotra I.

Rosja prawdopodobnie rozchwieje, rozkawałkuje Ukrainę. Nie potrafi jej jednak asymilować, bo Rosja to państwo nie z naszych czasów, są zapóźnieni cywilizacyjnie, ale mają broń, które może rozpirzyć świat w drobiazgi.

Polska sytuacja w ogromnej mierze zależy od elit politycznych, które ciągle muszą szukać równowagi politycznej. Wschodnia doktryna Piłsudskiego-Giedroyca jest przeciwskuteczna. Mają tego świadomość Rosjanie i będą rozwalać Ukrainę.

Po niej przyjdzie kolej na państwa nadbałtyckie. Pod nosem poczuliśmy historię. I będziemy ją odczuwać coraz silniej. Rosja zastosuje stara taktykę - wyhodowania w Polsce zaprzańców. W każdym narodzie tacy są i na takich będzie Putin grał.

W tej chwili mamy polityków świadomych zagrożeń (Komorowski i Tusk), ale co będzie, gdy do władzy dorwie się wojowniczy Jarosław Kaczyński. Strach o tym myśleć. Ale trzeba myśleć. Ci, którzy nie myślą na zapas, giną.

Więcej tutaj >>>

piątek, 25 lipca 2014

Przewagi Tuska i prof. Fuszara


Donald Tusk przedstawiając na konferencji prasowej pełnomocniczkę do spraw równego traktowania prof. Małgorzatę Fuszarę wyraźnie podkreślił:

"Jestem od 11 lat liderem partii centroprawicowej..."

Niestety , społeczeństwo mamy prawicowe. Aby rządzić w kraju nad Wisłą, do niego należy mieć ofertę polityczną i przekonywać, przekonywać... - do nowych społecznych potrzeb.

Tę drogę wybrał Tusk, dlatego tak silnie podkreślił centroprawicowość.

A w istocie Tusk to liberał. Wg standardów cywilizowanych, a mam na myśli Zachód: liberalizm równa się lewica.

Trzy kluczowe kwestie z wystąpienia Tuska:

1.

Istnieje pilna publiczna potrzeba, żeby na nowo postawić bardzo mocno kwestię tolerancji, wzajemnego szacunku, godności osoby ludzkiej, bo ona bywa naruszana także przez polityków. Dla nas nie miało większego znaczenia, że z panią profesor mamy różne poglądy polityczne czy że nie ze wszystkim się zgadzamy.

2.

Nie wiem, czy to prawicowe, czy lewicowe, jeśli jakiś polityk mówi o tym, że kobietę lepiej bić, bo lepiej rozumie swoją rolę, albo że każda kobieta chce być zgwałcona. Wydaje mi się, że to przede wszystkim jest paskudne i głupie.

3.

Kluczowy jest pewien typ wrażliwości: trzeba chcieć zrozumieć słabszego, bitego, pogardzanego, odzieranego z godności, pozostawionego samemu sobie. Nam jest zupełnie obojętne, czy ta wrażliwość ma korzenie w ideach prawicowych, czy lewicowych.


Intelektualnie Tusk przewyższa wszystkich polityków obecnych na scenie politycznej.

Więcej >>>

czwartek, 24 lipca 2014

Pisowski szowinista


Macierewicz jak Putin



Antoni Macierewicz złożył zawiadomenie do prokuratury na Radosława Sikorskiego. Ma to związek z rozwiązaniem Wojskowych Służb Informacyjnych. Macierewicz - czyste zło. Pisałem o pisowskim niszczeniu osiągnięć polskiej polityki.

Przypominają w tym Rosjan i samego Putina. Więcej na ten temat tutaj. >>>

Macierewicz osłabił obronność Polski, na czym tak zależy Rosji, a co w tej chwili robi Kreml we wschodniej Ukrainie za pomocą V kolumny - separatystów.

W Polsce takimi "separatystami" są PiS i złogi po PRL-u.

Więcej tutaj >>>

Kościół domaga się listy szpitali - Andrzej Saramonowicz


środa, 23 lipca 2014

Pawłowicz uprawia politykę oralną


Jarosław Kaczyński to dżentelmen. Obraził i przeprosił. Obraził Krystynę Pawłowicz, porównując do Janusza Korwin-Mikkego. Ale przeprosił.

Pawłowicz nie jest dżentelmenem, więc nie przeprosiła Władysława Bartoszewskiego za "pastucha".

Także nie przeprosi za nazwanie kwalifikacji Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej: "Kwalifikacje językowe pana Tuska kwalifikują go do sprzedawania w GS-ie artykułów rolno-spożywczych, ewentualnie gwoździ".

Za powyższe Kaczyński nie porówna Pawłowicz np. do Stefana Niesiołowskiego, bo musiałby ją przepraszać, choć to dżentelmen.

Kaczyński może oczekiwać, że Tusk przeprosi go za Niesiołowskiego, który świeżo porównał prezesa PiS do szopa pracza.

W każdym razie w literaturze oralnej nasi politycy najlepsi są w metaforach. Gdyby metafory były przerabiane na gwoździe, to Polska byłaby zagwożdżonym krajem.

Na razie nasz kraj jest zabity dechami, gdyż uprawiana jest tradycja oralna: "Wam kury szczać prowadzać, a nie uprawiać politykę".

Więcej tutaj >>>

Ewolucja Kościoła


wtorek, 22 lipca 2014

Matka Boska Rydzykowska


Szczerski (PiS) i rosyjskie portale tym samym językiem o Sikorskim


Anna Fotyga wylądowała w Brukseli, zostawiła w kraju dla Jarosława Kaczyńskiego jednego ze swoich zastępców, Krzysztofa Szczerskiego. W debatach sejmowych szczery pisowczyk, wyrasta na medialne ramię prezesa.

Gdzie Kaczyński nie może (ze względów salonowych), tam Szczerskiego pośle. Na trybunie sejmowej abrabiał Donalda Tuska, afera taśmowa okazała się jednak cienka. Za to po zestrzeleniu boeinga we wschodniej Ukrainie, Szczerski czuje się jak ryba w wodzie, może przywalić z działa Fotygi w Radosława Sikorskiego.

Sikorski poniósł klęskę na odcinku wschodnim, nie owija w bawełnę Szczerski. Partnerstwo Wschodnie to klęska, "to porażka całej polityki wschodniej ostatnich 7 lat". Sikorski nie otworzył oczu Niemcom i Francuzom, aby mogli spojrzeć na Rosję taką, jaką jest. A przy tym światowy Szczerski lubi te makaronizmy (dawny termin dotyczący językowych zapożyczeń) francuskie: "Francuzi mogą pić poranną kawę i jeść croissanty, bo są daleko. Polska nie ma takiego komfortu".

Czyżby Sikorski to następny minister, na którego złożony zostanie wniosek o dymisję?

Mam dla Szczerskiego dobrą wiadomość, iż się może nie mylić. Nie tylko on tak sądzi o Sikorskim. Rosyjskie portale w języku polskim też nie znoszą Sikorskiego. Taki portal: "Głos Rosji" dorzuca do spostrzeżeń Szczerskiego, iż "Sikorski ma ambicje ponad miarę". Oraz fajna nowość: Sikorski "ma upodobanie do blichtru, zachowań narcyzowatych" - i "jest kabotynem".

Szczerski używa makaronizmów francuskich, autorka na rosyjskim portalu w języku polskim też używa rosyjskich makaronizmów, rysycyzmów, (toże ortograficznych): "Polska niedorosła do roli". Oraz przepiękne ryscyzmy: "wciąganie Polski przez Niemcy", albo "działań w ramach osi..." - (link do oryginału: polish. ruvr.ru).

Autorka tych enucjacji Zofia Bąbczyńska-Jelonek podpisuje się: "publicystka polska" (następny rusycyzm). Szczerskiemu też proponuję podpisywać się: "polityk polski".

Szczerski może mieć rację. Sikorski powinien zostać zdymisjonowany, bo a nuż zostanie szefem europejskiej dyplomacji. Nie pierwszy raz PiS i rosyjskie portale mówią tym samym językiem.

Więcej  >>>

poniedziałek, 21 lipca 2014

Gowin musi się podciągnąć w tematyce smoleńskiej, a będzie plusem dodatnim dla Kaczyńskiego


Prawo i Sprawiedliwość tak mało ma osobowości, iż po "zjednoczeniu" prawicy zyskał więcej niż na to zasługuje Jarosław Gowin. Nawet zaczął przesłaniać Jarosława Kaczyńskiego, który przejadł się wszystkim.

Prezes PiS jest przewidywalny, a Gowin jest nowy. Można z nim próbować różnych roszad. Jedna taka podmianka sama się nasuwa komentatorom. Gowin może zluzować Piotra Glińskiego, zwłaszcza że odesłanie na emeryturę kandydata technicznego do wszystkiego to tylko pstryknięcie palcami, nie potrzeba do tego żadnych partyjnych uchwał.

Gowin z pewnością zostanie przetestowany. Co z sobą przyniósł, albo co z sobą przywlókł? Na to pytanie winien odpowiedzieć elektoratowi prezes Kaczyński, ale także przekonać swoją starą gwardię partyjną.

PiS przoduje w sondażach, nie przoduje jednak w konfrontacji z Bronisławem Komorowskim, "prezydentem przez nieporozumienie". A Gowin jest politykiem prawicy przez porozumienie zjednoczeniowe.

Gowin przegrywający z Komorowskim nie jest obciążeniem dla prezesa, bo do PiS został dokooptowany. Kaczyński zawsze może powiedzieć: gdybym startował, to bym wygrał. Dla Polski jednak nie startuję, bo przygotowuję się do wyborów parlamentarnych.

Gowin, który w konfrontacji z Komorowskim wyrósłby, jak Andrzej Olechowski w starciu z Aleksandrem Kwaśniewskim, to dla Kaczyńskiego same "plusy dodatnie".

Pierwszy plus dodatni, PiS zyskuje osobowość. Drugi plus dodatni, ma kto zluzować prezesa Kaczyńskiego na stołku prezesa, przecież nie zostanie tam posadowiony poseł Mariusz Błaszczak. Trzeci plus dodatni, proboszczowaty Gowin nie jest taki niestrawny medialnie jak Gliński. Czwarty plus dodatni, Gowin jako były minister sprawiedliwosci jest batem na innego byłego ministra sprawiedlości.

Nie będę jednak wymieniał wszystkich plusów dodatnich Gowina, bo prezes jeszcze przeczyta i dojdzie do wniosku, że Gowin ma więcej plusów niż on, a to w takiej partii, jak PiS, grozi marginesem. Gowin musi się tylko podciągnąć w tematyce smoleńskiej, bo po III RP nie nastanie IV RP, tylko RP Smoleńska.

Więcej >>>

Wojna religijna w rodzinie Kaczyńskich


niedziela, 20 lipca 2014

Macierewicza kolejny dowód na zamach smoleński: zestrzelenie boeinga we wschodniej Ukrainie


Tygodnik Karnowskich "wSieci" prezentuje ten sam poziom, jak ich portal wPolityce. Głupiemu Jaśkowi wszystko kojarzy się z dupą, Karnowskim wszystko kojarzy się ze Smoleńskiem.

Zestrzelenie boeinga na wschodniej Ukrainie skojarzyli z katastrofą smoleńską. Redaktorzy spojrzeli na zdjęcia katastrofy i dojrzeli wielkie podobieństwo. A więc tupolew pod Smoleńskiem musiał zostać strącony.

Ciekawe, jacy tam separtyści operowali?

Po nieboskłonie raczej latają samoloty. Gdyby na Ukrainie został strącony tramwaj, to może Karnowskim mogłoby się nie skojarzyć.

W najnowszym numerze "wSieci" rozważania snuje guru od katastrof lotniczych Antoni Macierewicz.


Macierewicz dochodzi do powszechnego przeświadczenia obowiązującego w obozie "patriotów", iż gdyby żył prezydent Lech Kaczyński, do zestrzelenia by nie doszło.

Powstaje pytanie: dlaczego nie zapobiegł własnej katastrofie? Macierewicz w wywiadzie mówi:

Niestety to naturalna konsekwencja bezkarności, z jaką spotkała się Rosja najpierw po agresji na Gruzję, a następnie po 10 kwietnia 2010 r., kiedy zginęli: ten, który się rosyjskiej napaści przeciwstawił – śp. Lech Kaczyński, i jego współpracownicy.

Dla głupiego Jaśka Macierewicza zestrzelony boeing to dowód na zamach smoleński. Taka szajba.

Więcej >>>

sobota, 19 lipca 2014

Kaczyński z dwoma wróblami w garści


Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro podpisali porozumienie zjednoczenia się z Jarosławem Kaczyńskim. Dokument zjednoczeniowy to publicystyka przepisana z tygodnika "Wprost", który na chwilę odbił się od dna sprzedaży dzięki aferze podsłuchowej.

Gowin i Ziobro zjednoczyli się z PiS, oni i ich ludzie wystartują w wyborach z list PiS, a nie z list zjednoczonej prawicy. W ten sposób Kaczyński ma dwa wróble w garści, nigdzie już nie polecą, a jak prezes  będzie miał ochotę - prędzej czy później będzie miał - to poukręca im łebki.

Publicystyka zjednoczeniowa niewiele mówi o zjednocznym PiS, za to dużo o rządzącej Platformie. Niewiele mowy jest o tym, jaką politykę proponuje zjednoczone PiS w sferze gospodarki, bo społecznej wiadomo, konserwatyzm i jeszcze raz konserwatyzm, a w Polsce oznacza to klerykalizm. Jak zjednoczone PiS pogodzi liberalizm gospodarczy Gowina z socjalizmem Ziobry i PiS? Bo to nie jest do pogodzenia.

Nie uważam, aby Gowin i Ziobro wznieśli się ponad osobiste animozje. Wróble oddali się prezesowi, Ziobro już nie ma ziaren do dziobania, Gowin niedługo nie będzie ich miał. Garstka działaczy i tak się by rozpierzchła, tak samo elektorat, więc w ostatniej chwili załapali się na synekury dla siebie i najbliższych działaczy politycznych. Nie będą one jednak takiej wartości, gdy Gowin był w Platformie, a Ziobro w Parlamencie Europejskim.

W ten oto sposób zakończyli krótką solową karierę polityczną Gowin i Ziobro, stając się tłem PiS. Przepraszam: stając się zjednoczonym PiS.

Więcej >>>

Koszty Kościoła

piątek, 18 lipca 2014

Przegranymi zestrzelenia boeinga są ofiary, ich rodziny, Ukraina i Europa


Czy politycy europejscy wyciągną wnioski z zestrzelenia boeinga 777? Rosja sprytnie się wywinie z odpowiedzialności politycznej. Intensywnie pracuje nad tym od samego początku.

Nie ma faktycznego konfliktu ukraińsko-rosyjskiego z punktu widzenia prawa międzynarodowego. Boeing został zestrzelony na terytorium Ukrainy, na wschodzie tego państwa, gdzie toczą się walki wojsk ukraińskich z partyzantami prorosyjskimi (separatystami, terrorystami).

Zestrzelenie samolotu można umiędzynarodowić poprzez badania przyczyn. Rosjanie, ani ich MAK, nie muszą w tym uczestniczyć, gdyż kontrolowany teren przez separatystów, gdzie spadł wrak boeinga, został odpowiednio zabezpieczony poprzez usunięcie dowodów.

Wywiady mocarstw mają wiedzę, kto dokonał zbrodni, nie mają twardych dowodów. Zbrodni wojennej (partyzanckiej) na cywilach nie można udowodnić, gdyż należy udowodnić celowe zniszczenie samolotu cywilnego. Także nie można udowodnić aktu terrorystycznego, gdyż trzeba wskazać twardy zamiar przygotowania takiego aktu.

Do tej pory wszystko wskazuje, iż zestrzelenie samolotu cywilnego jest przypadkowe, na celowniku miał być samolot wojskowy ukraiński.

Przegranymi zestrzelenia boeinga są ofiary i ich rodziny, Ukraina i bezpieczeństwo Unii Europejskiej. Kolejny raz silniejszy i twardszy pokazuje figę moralności i rozumowi.

Więcej >>>

czwartek, 17 lipca 2014

Aktem terroru jest zestrzelenie boeinga



Aktem terrorystycznym należy nazwać zestrzelenie boeinga malezyjskich linii lotniczych na granicy ukraińsko-rosyjskich. Zginęło 300 osób. Konflikt (wojna) na wschodzie Ukrainy nagle nabrał innego znaczenia dla świata.

Nie jest to przypadkowo zdarzenie, acz na takie może wyglądać. Wojna jest okrucieństwem. Zobaczymy, co będzie dalej. Ale na pewno nie będą to dobre wieści dla nas.

Miałem napisać dzisiaj o Chazanie, który nadużywa swojej niedawnej  pozycji w szpitalu św. Rodziny w Warszawie.

Dzisiaj krótko. Wiecej na te tematy tutaj >>>

środa, 16 lipca 2014

Kościół rozmija się z rzeczywistym bólem ludzi, za to dowartościowuje celebrytów, jak Chazan


Hierarchowie Kościoła stanęli murem za prof. Bogdanem Chazanem, co było do przewidzenia. Także było do przewidzenia, że Episkopat Polski stanie przeciw decyzjom władz państwa polskiego, które zwolniły Chazana z funkcji dyrektora szpitala za nierespektowanie prawa obowiązującego w kraju.

Kościół popiera nierespektowanie prawa. Episkopat wydał oświadczenie, w którym czytamy o Chazanie i o Janie Pawle II, ale nie czytamy o piekle, jakie przeszła kobieta za sprawą bronionego Chazana. Nie czytamy o dziecku, które się urodziło. Po co się urodziło? Aby przesparzać bólu?

Nie czytamy o płodzie kobiety, gdy było wiadomo, że urodzi się potworek, a nie człowiek zdolny do życia. Dzisiaj jest to łatwe do sprawdzenia, za pomocą dostępnych narzędzi technicznych: czy płód będzie człowiekiem zdolnym do życia, czy nie. Tego Kościół nie może pojąć, bo swoje prawa - przyjmował jako boskie - dawno, dawno temu, kiedy nie było takich możliwości technicznych. Kiedy technika porodu była: wóz albo przewóz.

W oświadczeniu Episkopatu nie ma żadnego pochylenia nad bólem kobiety, nad złem, które Chazan przysporzył kobiecie. Kościół rozmija się ze swoją rolą. Troszczy się o Chazana, któremu powodzi się nad wyraz dobrze.

Oświadczenie Episkopatu to same cytaty z Jana Pawła II. Ni przypiął, ni przyłatał. Ani nieżyjący papież nie miał wielkiego pojęcia o ginekologii, położnictwie, ani o prawie stanowionym w Polsce. Wydawał swoje encykliki, które nie mają zastosowania w etyce, bo są neprzystawalne do wyzwań cywilizacji. To, że JP II został ogłoszony świętym, nijak się ma do bólu, jakie Chazan przysporzył kobiecie, która urodziła zdeformowane dziecko. W Chazanie nie ma żadnej empatii do pacjentek, a w szczególności do tej, której swoimi decyzjami nakazał rodzić. W istocie przysporzył jej ból, który nie skończył się ze śmiercią dziecka.

Gdyby Chazan był rzeczywistym katolikiem, a nie celebrytą katolickim to za to, co zrobił kobiecie, po zdaniu dyrektorowania szpitala w Warszawie niezwłocznie wyruszyłby na kolanach na pielgrzymkę na Jasną Górę. Albo przynajmniej do jakiejś pobliskiej Kalwarii.

Więcej tutaj >>>

wtorek, 15 lipca 2014

Watykan odmawia dokumentów w sprawie pedofilii Wesołowskiego


Papież Franciszek zapowiadał się na innego papieża niż poprzednicy. Można już stwierdzić, że "zapowiadał się". Ma inną osobowość - bezpośrednią. Jest świetnym pijarowcem we własnej i instytucji kościelnej sprawie.

Zyskał sympatię mediów. Chce być bardziej transparentny w kwestiach, które są "słabością" Kościoła: pieniędzy i grzechu.

"Transparentność" Franciszka polega na tym, że np. o pedofilii powie, iż będzie z nią wśród kleru pojował kijem. Medialnie chwytliwe, ale kara taka sobie. "Kijem". W dalszym ciągu niewiele Watykan mówi o ofiarach księży pedofilów. Działa komisja świecka, która ma składać sprawozdanie. Cicho o niej od dłuższego czasu.

Gdy dochodzi, co do czego, Watykan zachowuje się jak dawniej. Polska prokuratura w sprawie ekstradycji zdegradowanego byłego arcybiskupa Józefa Wesołowskiego w ogóle nie podejmuje dialogu z Watykanem.

Polskie śledztwo w sprawie pedofilii Wesołowskiego utknęło, gdyż Watykan odmawia dostępu do akt sporządząnych przez prokuraturę dominikańską. Jurysdykcja watykańska nie chce podzielić się dokumentami i dowodami, które są w śledztwie niezbędne, aby sprawie nadać odpowiedni bieg.

Funkcjonariusze watykańscy poczyniają szkody i spustoszenia moralne w krajach, w których Kościół jest obecny. Dobrowolnie nie chcą współdziałać z organami prawnymi. Dopiero przymuszeni przez władze, jak np. w USA i Irlandii, godzą się z uporem.

Państwo polskie w zetknięciu z Watykanem jest słabe, chwiejne. O dyplomacji polskiej, aby dochodzić swego, nic nie słychać.

Więcej >>>


poniedziałek, 14 lipca 2014

Niech Korwin-Mikke kopie się z podobnym sobie osłem, a może nawet koniem


Radosław Sikorski zakazał Januszowi Korwin-Mikkemu wstępu do pałacyku MSZ po tym, jak właśnie w tym miejscu lider Nowej Prawicy uderzył w twarz Michała Boniego.

Ale w ten sposób Sikorski może znaleźć się na krótkiej liście Korwin-Mikke, który spory rozstrzyga honorowo, dając w twarz, albo klapsa w tyłek, jak to spotkało Katarzynę Piekarską.

Jak tak dalej się będzie Korwin-Mikke rozwijał, to istnieje groźba, że użyje pistoletu. Jest to człowiek niezrównoważony. Nie wiadomo, jakie ma papiery. To, co sepleni w mediach, świadczy, iż jest na żółtych papierach.

Korwin-Mikke - chłopek roztropek bez honoru, wcielenia Andrzeja Leppera w muszce, który nie potrafi posługiwać się językiem polskim w mowie, ani w piśmie (patrz: jego kiczowaty blog), stał się kolejną zgagą przestrzeni publicznej.

Powinien być wykopany z polityki - kartką wyborczą. Wcześniej zaś winien być mu odebrany immunitet i spotkać kara. W tym kontekście warto zastanowić się, aby wprowadzić do ordynacji wyborczej punkt o karalności, np. dotyczący napaści.

Takich osłów, jak Korwin-Mikke należy wyautować z życia publicznego. Postawić w stajni, niech się kopie z podobnymi sobie osłami, a może nawet z koniem.

Więcej tutaj >>>

niedziela, 13 lipca 2014

Macierewicz wreszcie powinien odpowiedzieć za WSI



Na ostatnim posiedzeniu przed wakacjami Sejm ma zająć się wnioskiem o powołanie komisji śledczej ws. Antoniego Macierewicza i WSI.

Projekt leży w Sejmie od stycznia tego roku, w maju miał pierwsze czytanie. Przyszła na niego ostateczna kolej i może doczekać oczekiwanej postaci, bowiem czas jest gorący - wyborczy.

Wniosek jest autorstwa Twojego Ruchu. Wiadomo, że zostanie poparty także przez SLD. Kluczowa jest postawa PO.

W lutym Donald Tusk mówił, że nie będzie rekomendował poparcia swojej partii, ale wielu platformersów jest "za". M.in. Grzegorz Schetyna.

W kampanii wyborczej w takich sytuacjach Macierewicz strzela sobie w kolano i to może być siła tego wniosku. Emocje polityczne nie są najsilniejszą stroną PiS, popuszczają w portki na brązowo, z tego smrodu spada im w sondażach i przy urnie wyborczej.

Tałatajstwo trzeba tępić wszelkimi sposobami, bo są w stanie pogrążyć Polskę, gdyby dostali trochę władzy w swoje ręce.

WSI i Smoleńsk to dwie polityczne garoty na zamilknięcie Macierewicza, aby nie smrodził w przestrzeni publicznej.

Więcej tutaj >>>

sobota, 12 lipca 2014

Korwin-Mikkemu należy się psychiatra


Janusz Korwin-Mikke wprowadza do polskiej polityki nowe obyczaje polemiczne: rękoczyny. Ktoś ci podpadnie, zapowiadasz, że dasz mu w papę.

Dotyczy to mężczyzn. Kobiety nie muszą JKM podpadać, bo wg jego pojęcia (braku pojęcia - prostuję), to inny rodzaj człowieka. A więc nie dostaje kobieta w dziób, jak Michał Boni, ale jest poklepywana po tyłku, jak Katarzyna Piekarska.

Uderzenie człowieka jakkolwiek - z liścia, plaskacza, pięścią, łopatą - jest czynną napaścią na drugiego człowieka. I miejsce też jest obojętne - twarz, czy tyłek.

Korwin-Mikke nie uderzy np. Jarosława Kaczyńskiego, bo ten chodzi z ochroną. Jak bodygard prezesa by odwinął Korwin-Mikkemu, to by się nakrył nogami, a w jego wieku silniejszy cios mógłby przynieść bardzo nieciekawe rezultaty.

Ryszard Czarnecki jest bardzo odważny na blogu i pisze, że on by oddał. To mówi wszystko o intelekcie europosła PiS.

Wyobraźmy sobie, że piszę w tym miejscu, że Korwin-Mikke dostanie w twarz, a jeszcze do tego zostanie opluty. Wyobraźmy sobie, że wynajmuję do tego człowieka, osiłka i ten robi z nim to, co zrobił Korwin-Mikke z Bonim.

Wyobraźmy sobie. Ja tak piszę, a JKM robi. Do czego zmierza taka polityka. Tego nie trzeba sobie wyobrażać, bo Korwin-Mikke taką politykę robi - politykę kryminału, pięści, rękoczynów.

Prokurator, który będzie prowadził sprawę Korwin-Mikkego, winien postarać się, aby był on zbadany przez psychiatrę. Takich ludzi trzeba izolować, wykluczyć z życia publicznego, choć narazimy lekarza na rękoczyny Korwin-Mikkego, może jednak badać go w towarzystwie ochroniarza. Więcej niż pewne, że Korwin-Mikke skoczy ze swoją polemiką, łapami. Ochroniarz jako pielęgniarz i ląduje JKM w kaftanie, bo tam jego miejsce, a nie w Brukseli.

Więcej tutaj >>>

piątek, 11 lipca 2014

Chazan: tygodnik "Nie" opublikował zdjęcia niemowlaka, które urodziło się "dzięki" Chazanowi



"Nie" Jerzego Urbana opublikowało zdjęcia, które nie chciało pokazać TVN24, gdy przyniósł je do telewizji prof. Romuald Dębski.

Zdjęcia te przedstawiają dziecko, które urodziło się dlatego, że nie chciał dokonać aborcji słynny prof. Bogdan Chazan - położnik bez sumienia. Zdeformowany niemowlak przeżył 10 dni.

"Nie" zdobyło się na desperacki krok. Czy ludziom nie należy uświadamiać, jakie zło przynoszą wyznawcy tzw. klauzuli sumienia, deklaracji wiary?

Czas położyć kres katolickiemu szantażowi, jakie serwuje opinii publicznej taka ohydna postać jak Chazan.

Więcej tutaj >>>

czwartek, 10 lipca 2014

Ubywa owieczek

Jutrzejsze wydanie "Wyborczej".


Piotr Gliński, taka sobie Ofelia

To, co się stało wczoraj w Sejmie, to czysty spektakl, esencja polskości, z której miał szansę wyłamać się Donald Tusk, ale zrezygnował, wszak jest Polakiem.

Premier odparł beznadziejny atak patriotycznego opozycjonisty Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS wali głową w mur z przyzwyczajenia i nie czuje, że jest to żenujące widowisko. Kolejny spektakl, aby wygłosić formułę, "być, albo nie być, oto jest pytanie".

Padło na "być w opozycji". Jako kozioł ofiarny, oferma, który jest poświęcany dla zachowania ładu politycznego, wystąpił po raz enty prof. Piotr Gliński. Jak na Ofelię przystało, bez wiary wygłosił expose techniczne.

Kaczyński nawet użyczył mu czaszkę Yoricka w kuluarach. Popatrz, do czego ja ciągle mówię - zdawał się postępować prezes. Poczuj, z czym ja ciągle mam do czynienia, z martwym marzeniem o władzy, z insygniami opozycji, z czaszką.

To najdłużej grany spektakl w III RP, na afiszu siódmy rok. I skończy się, jak zawsze kończą się tragedie władzy, przyjdzie Fortynbras.

Bo to na niego czeka Polska, aby powiedzieć:

Żegnaj książę czeka mnie projekt kanalizacji
dekret w sprawie prostytutek i żebraków
muszę także obmyślić lepszy system więzień
gdyż jak zauważyłeś słusznie Polska jest więzieniem

Czekamy na prozaicznego Fortynbrasa, który weźmie się do roboty, aby załatwić najprostsze, ale dla Polaka najtrudniejsze sprawy, a nie ciągle wygłaszać na proscenium tyrady o wyższości, misjach i moralnych powinnościach.

A Gliński - cóż - to taka sobie Ofelia.

środa, 9 lipca 2014

Ksiądz pijany w sztok z dzieckiem w samochodzie



Policja wielkopolska w miejscowości (nomen omen) Kaczki Średnie zatrzymała pijanego w sztok księdza, lat 35, który jechał mazdą.

Ksiądz miał 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu, tyle wykazał alkomat. Klecha musiał jechać wężykiem.

A co najgorsze - miał pasażerkę, 4-letnią dziewczynkę.

Zatrzymany został w Wielkopolsce, podczas gdy jest mieszkańcem powiatu radziejowskiego, a więc kujawsko-pomorskiego. Trochę tych kilometrów jest od miejsca zamieszkania do miejsca złapania.

Powstaje pytanie, co robiło dziecko w samochodzie klechy?

Więcej >>>

Tweety premierów


wtorek, 8 lipca 2014

Katolicki odjazd od rozumu



Ks. Adrian Jaksędra ze Zwolenia powinien być kapelanem prof. Bogdana Chazana. Ten sam katolicki sznyt, odjazd. A może księżulo właśnie o to zabiega.

Klecha jest przeciw szczepionkom podawanym dzieciom. Na ostatniej niedzielnej mszy przestrzegał przed nimi wiernych ,wg niego szczepionki są wytwarzane z poaborcyjnych płodów.

A w tym czasie pod kościołem zbierano podpisy pod petycją domagającą się rozszerzenia klauzuli sumienia na stosowanie szczepionek dla dzieci.

Toż to kapelan Chazana. Ginekolog z warszawskiego szpitala odmawia aborcji uszkodzonego płodu, a klecha zasuwa kropidłem.

Katolicki odjazd od rozumu.

Więcej >>>

poniedziałek, 7 lipca 2014

Afera podsłuchowa: uszkodzone państwo



Prokuratura wreszcie wypowiedziała się w sprawie taśm z podsłuchu, które opublikowało "Wprost". Jak one mają się do prawa obowiązującego w Polsce, niewiele można było usłyszeć od prokuratury.

Ale prokuratura ma nośniki, które były "specjalnie ukryte i uszkodzone". Skąd zatem prokuratura ma wiedzę, czy to są te taśmy?

Prokuratura też nie wypowiedziała się, czy to były oryginały "uszkodzone". Dzisiaj wszystko można skopiować, nikt nie będzie wiedział, co jest oryginałem. Takie uszkodzone "oryginały" mogły być odpowiednio spreparowane.

Gdy są uszkodzone, należy założyć, że są zmanipulowane. Czyżby "Wprost" obawiało się, że ich tajemniczy kontakt zostawił odciski palców na nośnikach, albo ślad szminki.

Komunikat prokuratury nie trzyma się kupy. Redakcja "Wprost" zagrała władzy na nosie, w tym najważniejszym  ministrom w rządzie, redakcja gra na nosie organom ścigania, bo dziennikarze są chronieni prawem.

Cokolwiek przyjdzie do głowy żurnalistom z "Wprost", mogą napisać. Powołać się na źródło, które muszą chronić, a następnie zniszczyć nośnik.

Coś jest dysfunkcjonalnego na linii prawo prasowe - prawo karne i cywilne - organa ścigania.

Pomówiony może dochodzić swego wg prawa cywilnego. W tym konkretnym przypadku poszkodowanymi są najwyżsi urzędnicy państwa. A państwo ma obowiązek dochodzić przestrzegania prawa, gdy mu się szkodzi. Dochodzić z urzędu.

Dziennikarstwo w tygodniku "Wprost" sięgnęło bruku. Manipulowanie podsłuchami, jak żywnie się podoba. Uszkodzone nośniki są tym samym, co wiadomości z sufitu. Dziennikarstwo "Wprost" jest z sufitu.

Prokuratura ma jednak 10 tomów aktów i 18 pokrzywdzonych. Nóż w kieszeni się otwiera, bowiem ci poszkodowani są pomówieni na podstawie taśm z sufitu, na podstawie uszkodzonych nośników.

Jakie prokuratura chce postawić zarzuty, gdy jest 18 pokrzywdzonych? Kogo chce postawić w stan oskarżenia i jakie ma dowody? Bo dowodami nie są uszkodzone taśmy.

Po cichu wali nam się państwo, walą się instytucje prawa, a żurnalistyka "Wprost" ma się dobrze, bo oskarża kogo chce na podstawie sufitu.

Sięgnęliśmy dna. Wszyscy: państwo, czwarta władza i społeczeństwo, które karmi się "uszkodzonymi nośnikami". Czy wszystko już jest w kraju uszkodzone?

niedziela, 6 lipca 2014

Giertych jako Pimko, a nie żaden Wallenrod


Zmartwychwstanie polityczne Romanowi Giertychowi idzie bardzo opornie. Zbawca, co prawda ze dwa razy wyciągnął rękę w jego kierunku, ale nie powiedział: - Pójdź za mną.

I może nie powiedzieć. Jednemu powiedział - i co z tego wyszło? Łazarz, pardon: Michał Kamiński znowu obalił się na polityczne mary, choć z tych mar obecnie chwali swego zbawcę, jako poprzednio swego przewodnika Jarosława Kaczyńskiego, a może nawet silniej.

Z Giertychem mogą być problemy jeszcze większe, bo to Łazarz podsłuchany. Paweł Nisztor takie wyciągnął na niego kolubryny, że Giertych fajtnie i może się nigdy nie ożywić. W sukurs byłemu wicepremierowi z rządu Kaczyńskiego przyszedł "Newsweek" z wywiadem i pozwolił z tych mar przemówić.

W rozmowie Giertych prezentuje się jako erudyta, chwali się, że był Konradem Wallenrodem w rządzie Kaczyńskiego. Czyli krótko pisząc: piłował gałąź, na której siedział. Udało mu się. Owocem tej gałęzi on okazał się zgniłkiem, a prezes PiS tak się uleżał i jako dorodny owoc chce zbawiać Polaków. Sondaże niebezpiecznie pozwalają mu sięgać po marzenia. Jeszcze większość Polaków tych marzeń nie podziela, lecz z marzeniami jest tak, jak z wiatrami historii i mogą zmienić rodakom orientację.

Z Giertychem jest ten problem, że nie wiadomo, czy wiedział, że jest Konradem Wallendrodem, czy po czasie dostał epifanii.

Z wywiadu (fragmentów) wynika, iż z niego taki Wallenrod, jako nim był, gdy podpiłował gałąź, dzisiaj podsłuchany, edukator narodu, co to chciał z lektur szkolny wypisać "Ferdydurke", może wreszcie Gombrowicza przeczytał.

I z tej lektury Giertych wyszedł na profesora Pimko, który radzi swojemu zbawicielowi in spe, a nawet zapowiada, że może się powięcić dla narodu, aby Kaczyńskiego nie dopuścić do rządzenia i objąć obojętnie jaką tekę. Coś mi się widzi, że tę tekę chętnie by niósł zamiast Bartłomieja Sienkiewicza, o czym donosi jeden z tabloidów.

Giertych był Wallenrodem w swoim mniemaniu, na na marach został profesorem Pimko. I tak zostanie. Łazarz może być jeden i to nieudany. Coś nieświeżo z Giertycha też zalatuje.

Więcej >>>