środa, 30 września 2015

Ewa Kopacz rządzi już rok. I co?


Mam wrażenie, że premier Ewa Kopacz jest jedyną wierzącą, że PO nie przegra z PiS. Jedyną walczącą z PiS. Reszta mówi to i owo, ale nie słychać, aby ponad słowa było coś więcej.

Komenatorzy nawet zaczęli uzasadniać, jak to będzie źle, gdy PiS dojdzie do władzy. Taki ich komentatorski talent, a nawet wyczytałem, iż Donald Tusk wytrzebił Platformę z talentów.

Tacy ludzie zajmują się polityką i roszczą sobie pretensje do bycia opiniotwórczymi.

Ewa Kopacz objęła rządy po Tusku, który pozostaje jednym z najbardziej utalentowanych polityków po 1989 roku. Objęła Platformę w proszku po aferze podsłuchowej, odpryski jej do dzisiaj uderzają.

Podsłuchy wywindowały PiS w sondażach i Andrzeja Dudę do prezydentury.

Premier Kopacz rządzi rok. Ależ ten czas zasuwa. Platforma nie zleciała w sondażach, jakby opozycja oczekiwała. Premier ma kłopot z przelicytowaniem w obietnicach PiS, bo polscy wyborcy są niedojrzali.

A politycy tradycyjnie nieodpowiedzialni. Tacy sami, jak komentatorzy. Zastanawiające - dlaczego? Czy to syndrom Dudy, który obleciał tchórzem, boi się dać na luz u Kuby Wojewódzkiego?

Warto objerzeć się wstecz - właśnie o rok - przeanalizować dokonania premier Kopacz. I co? Czy ktoś jest w stanie się pochwalić takim rocznym urobkiem?

Pani premier niepotrzebnie dzisiaj wspomniała o ręce wyciągniętej do opozycji. Rok temu ta wycofana ręka była u Kaczyńskiego, dzisiaj jest u Dudy i Kaczyńskiego.

Na te ręce narzekają z góry komenatorzy. Ale te ręce, bądź rączka Beaty Szydło za rok mogą doprowadzić nas do katastrofy. Bo to "niezłomni" w gębie, niestety - nie w rozumie. Dlatego proponuę komentatorom - jeszcze silniej narzekajcie, jak to będzie źle, gdy PiS dojdzie do władzy. Dołujcie siebie i nas.

Więcej >>>

wtorek, 29 września 2015

Duda, Obama i Putin - trzy różne oblicza


Andrzej Duda jakimś szczęściem dostał okazję w ONZ, aby zatrzeć złe wrżenia z poprzednich zagranicznych wizyt.

Jakkolwiek doszło do sytuacji, iż przy jednym stole prezydent RP wznosił toast szampanem wspólnie z Barackiem Obamą i Władimirem Putinem.

Jakże jesteśmy zakompleksieni, gdy fascynujemy się, bądź oburzamy, z powodu jednego zdjęcia.

Ale to zdjęcie mówi wiele, bardzo wiele. Wystarczy skupić się na kilku zasadniczych elementach.



Wzrok Dudy, który nie potrafi postawić się pełną twarzą, skryty za gardą. Nawet wzniesionym kieliszkiem się broni. Obama i Putin naczyń używają do walki.

Ich wzrok jest walczący, a przynajmniej prezydenta USA. Duda przyzwyczajony tylko do prywislańskich sztucznych uśmiechów, nie wie, co zrobić ze swoim obliczem. Wysuwa do przodu szaniec czoła.

Długo by analizować ten obrazek, psychologowie więcej mieliby do powiedzenia.

Duda w tym samym czasie siadł do stołu z Putinem, gdy ambasador Rosji został wezwany przez polski MSZ na dywanik.

Delegacja Ukrainy zaś wyszła z sali obrad w czasie przemówienia Rosjanina.

To dobrze, że Duda nie wziął nóg za pas, że nie zademonstrował polskiej głupawki. Honoru źle rozumianego. Można sobie wyobrazić, jaki byłby prawicowy jazgot, gdyby znalazł się w tym samym miejscu Bronisław Komorowski.

Polityk bez pozycji na salonach świata dostał nieoczekiwaną szansę. Duda w tym wypadku jest szczęściarzem.

Pytanie najważniejsze: co załatwił? Czy potrafił tę sytuację wyzyskać? Czy jak jego wzrok i gest, jego mowa też pozostała obronna.

W dyplomacji jak w każdej dziedzinie: nie zyskując - tracisz. A Duda był w tym wypadku w roli głowy Polaków. Zyskał? Czy bronił się tylko?

Więcej >>>

poniedziałek, 28 września 2015

Czy Duda złoży usta w formie pocałunku na ręce Ewy Kopacz, która nie nosi biskupiego pierścienia?


Andrzej Duda po powrocie do kraju niech spodziewa się kłopotów. Jarosław Kaczyński może go nie przyjąć na Żoliborzu. Jak bum-cyk-cyk.

Prezydent nie popisał się na forum ONZ, na którym zajmował głos podczas trzydniowego tzw. szczytu rozwojowego.

Pocieszającym dla Dudy może być to, że bardzo niewielu go słuchało, a prezes jak wiadomo ma problem z nowoczesnymi technikami przekazu.

Kilka osób na świecie plus kilku w kraju - to nie za wielu, wobec których się skompromitował. Bo Duda dał plamę. Mianowicie wychwalał III RP i dawał ją za przykład dla innych: "Nam Polakom się udało i obiecujemy pomóc innym, żeby oni też mogli kiedyś powiedzieć: nam się udało".

Prezes i jego coraz bardziej zapominana kandydatka Beata Szydło nawijają, że "Polska jest w ruinie", "dzieci głodują", zaś Duda pojechał do Nowego Yorku i nawija zupełnie inny makaron niepisowski.

W takiej sytuacji prezes nie otworzy Dudzie drzwi na Żoliborzu. Liczę na to, że premier Ewa Kopacz nie będzie tak małostkowa, bo niejaki ma wkład w to, iż "nam się udało" i wpuści tego nocnego bywalca do Kancelarii Premiera.

Nie wiem, czy Duda całuje w rękę Kaczyńskiego, bo biskupów owszem, więc Ewa Kopacz - nawet bez pierścienia biskupiego na prawicy - może liczyć, iż Duda złoży na jej ręce usta w szacunku, dlatego, że "nam się udało".

Więcej >>>

niedziela, 27 września 2015

Prezes po reanimacji szykuje nam dyktaturę


W PiS odbywa się akcja Wielkiego Przebudzenia Prezesa. Jarosław Kaczyński ma już prezydenta, który był urzędnikiem u jego brata.

Pstryk - i Andrzej Duda zasuwa na Żoliborz.

Beata Szydło spadła do rangi burmistrza Brzeszcz, a to z tego powodu, iż słupek sondażowy PiS stoi najwyżej.

Więc z letargu obudził się prezes, został medialnie reanimowany. Nikt nie będzie mu podrzucał w kraju uchodźców. Taki był jego pierwszy elektrtowstrząs, defibrylacja, silny przekaz. A teraz Kaczyński zaiwania po kraju i tokuje, co mu ślina na język przyniesie.

Polacy zasługują na pensje niemieckie, więc Kaczyński obiecuje. Także nowe województwa. Na razie 3, trochę zostało jeszcze równania do Gierka, ale i do końca kampanii jeszcze miesiąc.

Będą nowe muzea. I to wszelkiego typu, pewnie prezes doszedł do wniosku, że Polacy lubią jak on bambosze, którymi będą chodzić po wypolerowanych posadzkach "świątyń pamięci". Może mi się omsknęło o uszy: czy prezes już mówił o muzeum wielkiego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, czy nie?

Będą filmy akcji patriotycznej i to w Hollywood kręcone. Niech Coppola się szykuje na "Ojca chrzestnego Jarosława" i "Ojca chrzestnego Jarosława II". Nie wiem, ile dzieci ma Marta Kaczyńskiego, ale tyle będzie odcinków patriotyzmu filmowego.

Nie podoba mi się, że jakiś Falenta nie zasadził się z mikrofonami w domu Kaczyńskiego na Żoliborzu, gdy Duda meldował wykonanie zadania. Dowiedzielibyśmy o strategii szykowanej dyktatury prezesa, bo że taką kroją w PiS, to jest więcej niż pewne.

Czekam jeszcze na Wielkie Przebudzenie wiceszefa PiS Antoniego Macierewicza. Partia Zorby szykuje nam ogólnopolską katastrofę.

Więcej >>>

sobota, 26 września 2015

Duda złapany in flagranti na schadzce z prezesem


Prezydent Andrzej Duda pomylił porządki, o czym zresztą doniósł tabloid. Prezydent przybył do prezesa.

A dlaczego nie przybył do premier rządu polskiego?

Dlaczego prezydent Duda nie przybył do minister spraw wewnętrznych Teresy Piotrowskiej?

Pytam - ja, wyborca.

Nie chcę odpowiadać, jak Stanisław Karczewski, który reprezentuje interes partyjny, a nie interes prezydent RP. Aż taki interesowny nie jestem.


Karczewski nie prezentuje interesów Polski, ani Polek i Polaków. Swój interes owszem i partyjny.

Tak nie dzieje się w rozwiniętych demokracjach, bo prezydent owszem przybywa do prezesa pod wszakże jednym warunkiem: prezydent jest prezesem.

W wypadku Dudy nastąpił akt poniżenia najwyższej instytucji w Polsce, głowy państwa. Duda okazał się tylko główką i taki jest jego interes Jego i pisowski.

A Polska nie jest rozwiniętą demokracja, gdyż jest "w ruinie". Rozwinięta demokracja panuje w PiS, rozwinięty Duda zaiwania do prezesa, którego Polacy nie wybrali.

W PiS wszystko ze wszystkim się myli. Przede wszystkim słowa mylą się z sensem i mamy taki oto bezsens wypowiedzi rzecznika Karczewskiego, gdy zdradzona została Polska o świcie (bo w nocy przyłapano prezydenta na schdzce w domu prezesa). In flagranti.

Więcej >>>

piątek, 25 września 2015

Duda popełnia błąd, bo taki jest jego chrześcijański cynizm


Podoba mi się dydaktyka Daniela Passenta, ale zdaje się, że nic z niej nie wynika. Jeżeli prezydent Duda popełnia błąd, ignorując i poniżająć premier Ewę Kopacz, to tylko on politycznie zyskuje.

Duda wykorzystuje każdą możliwość, aby zagrać przeciw rządowi i Ewie Kopacz, która podejmuje trudne decyzje. Premier Kopacz z zakrętasami, ale podjęła decyzję w sprawie uchodźców, która od początku miała być taka, jaka została podjęta. I to nie było lawirowanie. Duża część publicystów po czasie ma pretensje do premier Kopacz, że nie znała wyniku meczu przed meczem, bo oni znają po meczu.

Ale znajdujemy sie w Polsce - i tak, a nie inaczej Polacy reagują na uchodźcę, na Innego (jedno z najważniejszych pojęć tolerancji). Bo tego nie przerabialiśmy w najnowszej historii, a politycy potrafią straszyć, a nie zachęcać do trudnych decyzji.

Politycy idą na łatwiznę. To premier Kopacz podejmuje decyzję - podjęła świetną w związku z uchodźcami, ale co z tego? Polacy nie chca uchodźców.

Polacy - zaznaczam. A nie jacyś Marsjanie. Rządzi się tym narodem, a nie Marsjanami. Prezydent Duda, gdyby czuł się odpowiedzialnym politykiem, to milczałby w kwestii uchodźców. Ale on gra na czas, na PiS. Piłkę wybija na aut.

Najprawdopodobniej Duda niewiele ma do powiedzenia, jako polityk PiS. Jest zakładnikiem Kaczyńskiego i ksenofobii elektoratu ciemnego ludu. Dudy błąd to chrześcijański cynizm.

I jeszcze jedno. Plama powierzchni ksenofobii jest większa niż tylko elektorat PiS, obejmuje pozostałe elektoraty. Ta plama rozlewa się po całej Polsce, tak jak niezrozumienie po umysłach publicystów.

Duda zaś cynicznie wykorzystuje sytuację poprzez wyzwalanie demonów i strachów przeciw uchodźcom, a przy okazji poniżając premier Kopacz, która znalazła się w politycznie patowej sytuacji. Zaznaczam - politycznie, a nie moralnie.

Podoba mi się dydaktyka wybitnego publicysty Passenta, ale ona ma się nijak do obecnej sytuacji w polskiej moralności politycznej.

Chyba że chcemy mieć czyste ręce, czyste sumienia. No, ale wtedy winno się zostać franciszkaninem, albo pustelnikiem.

Więcej >>>

czwartek, 24 września 2015

Duda nie kohabituje, tylko cierpi. Widać to gołym okiem


Dla prezydenta Andrzeja Dudy kohabitacja może być zbyt trudnym zjawiskiem w naturze politycznej.

Jest prezydentem partyjnym, a więc zobowiązania wobec prezesa Kaczyńskiego są ważniejsze, bardziej nadrzędne niż wobec wpólnoty Polaków. Przestańmy wypominać mu, że zlożył deklarację działania na rzecz Polaków. Złożył, acz dla niego to puste słowa. Dokumentuje to codziennie.

Jest też prezydentem, który musi się odwdzięczyć instytucji Kościoła, która użyczyła mu ambony, jako trybuny wiecowej, a media Rydzyka mikrofonów i kamer. Takich atutów nie miał żaden z kandydatów. Jeżeli odejmie się szacunkowe poparcie uzyskane dzięki Kościołowi, to możliwe, że Duda w I rundzie wyborów zająłby 3. miejsce za Pawłem Kukizem.

Czy Duda jest tego świadomy? Psychologicznie - tak. Freudyzm kieruje jego działaniami. Czyli rewanż, chęć odegrania się.

Psychicznie nie jest w stanie udźwignąć odpowiedzialności jako prezydent. Stąd peplanie prezydentowi Niemiec Joachimowi Gauckowi, jak w rękaw mamusi.

A interes Polski to nie jest rękaw dla miminsynka, który teraz się odpłaca prezesowi, Kościołowi i swoim udrękom psychicznym.

Widać, że prezydent cierpi. Coś by mógł zaradzić z kohabitacją, jak w kwestii uchodźców.

Ale nie potrafił zwołać rady gabinetowej w tej sprawie, bo przegrałby z premier Kopacz, dostałby retoryczne wciry. Wstyd! I doszłoby do dalszego wewnętrznego dręczenia się Dudy.

Jako człowiek rewanżyzmu wydaje mu się, że znalazł słabsze ogniwo rządu, chciałby poznęcać się na minister Teresą Piotrowską. Wzywa ją po raz drugi do Pałacu.

Można spodziewać, że Duda - po nieprzybyciu minister Piotrowskiej - odda się w ręce kapłanów i bedzie modlił, aby odwrócić tendencje kohabitacji, a więc cierpienia.

A ja mu radzę inny zdrowszy psychologicznie rytuał, też religijny - woodoo. Nie może ze wzlędu na Kaczyńskiego spotkać się z Ewą Kopacz. Ma jednak dostęp do jej fotografii. Jakiś jej portret w skali jeden do jeden niech mu dostarczy taki Krzysztof Szczerski. A szpilki niech mu odstąpi Małgorzata Sadurska.

Duda z pełną wiarą będzie mógł wbijać szpilki w wizerunek premier rządu polskiego. Może mu ulży i w tej sposób kohabituje, a jak się bardziej postara, jest szansa, że wyzdrowieje.

Wybraliśmy sobie tego rodzaju człowieka, tego poziomu. My też musimy pocierpieć. Za decyzję naród jako suweren też traci, czasami niepodlegość.

Więcej >>>

środa, 23 września 2015

Duda i Szydło - skrajności pisowskie

Nie wchodzę w meritum uchodźców, bo naszym psim obowiązkiem, jest być Europejczykami, a nie wsiokami, ćmokami, itd. Ale oświadczenie kandydatki Kaczyńskiego, pani Szydło, iż decyzja Ewy Kopacz jest skandalem, świadczy, iż skandalem europejskim bedzie, gdy PiS obejmie w Polsce władzę.

W tej chwili mamy tylko skandaliki Andrzeja Dudy, a to zamieni się w skarżypytę na spotakniu z prezydentem Niemiec, a to polskim uchodźcom radzi, aby dalej byli uchodźcami w Wielkiej Brytanii.

Rzecznik rządu Cezary Tomczyk nazwał Szydło językiem Kaczyńskiego, iż jest "skrajnie niekompetentna".

Niedawno premier Ewa Kopacz zapraszała opozycję do rozmowy o uchodźcach. To co oni zrobili? Nie przyszli.

Tacy są skrajnie nieodpowiedzialni.

Następny michałek skrajnie niekompetentny. Andrzej Duda zaprasza minister MSW Teresę Piotrowską na rozmowy w sprawie uchodźców.

Przeczytaliście! To ktoś z ulicy - podobno drzwi Pałacu Prezydenckiego miały być zawsze otwarte - powinien wejść i poinformować "skrajnie niedoinformowanego" prezydenta, jakiego rządu Piotrowska jest ministrem.

Hm?

No, jakiego? Prezydencie! Jeśli czytasz ten wpis, to cię informuję, że minister podlega premierowi, a politykę kształtuje w tym wypadku Ewa Kopacz.

Powtórz prezydencie!

No, ale mamy skrajnie propisowskiego prezydenta. I jeszcze jedno prezydencie, jak mnie czytasz, to cię informuję, że to miejsce na tym padole łez to nie PiSlandia, tylko Polska. Skrajnie Polska.

Więcej >>>

wtorek, 22 września 2015

Uchodźcy - polski brud wewnętrzny, na straży którego stoi Duda i PiS


Polska zadeklaruje, iż przyjmie 7,5 tys. uchodźców w ciągu 2 lat. To jest mniej niż 12 tys., o których mówiło się kilka dni wcześniej.

Ale też należy to traktować, jako liczbę negocjacyjną.

Niezależnie od tego, ilu uchodźców Polska przyjmie, problemy przed nami. Do końca kampanii uchodźców będzie wykorzystywać się, jako straszak. Celuje w tym PiS. Okazuje się, że w Polakach ksenofob ma się dobrze, jest wrośnięty we wszystkie elektoraty.

To nasz brud wewnętrzny. Brud został odświeżony w miejscu antysemityzmu. To ciągle to samo pokłosie.

Antysemityzm był niewyraźny, bo Żydów nie ma w Polsce, było także wstyd. A teraz proszę! Antysemityzm idzie do kąta i pojawia się uchodźca.

Problemy zaczną się wraz z przyjazdami uchodźców, których nie można schować przed ksenofobami, bo uchodźca nie jest tajemnicą państwową.

A może powinien być! Polak powinien się myć z uprzedzeń wobec innych, do tego nie wystarczy woda i mydło, ale wiedza i książka.

I to, i to - jest wielu rodakom obce.

Czy PiS i Andrzej Duda już obwieścili, że powstanie projekt uchwały (na wzór odwołującej reformę emerytalną) antyuchodźczej.

Duda mógłby zgłosić, iż obniża kwotę uchodźców z 7,5 tys. do 5 tys. Musi się spieszyć, bo wybory tuż, tuż. Oczywiście Duda powinien zapewnić, że także zgłosi projekt antyuchodźczy w nowej kadencji Sejmu. A jakby dziennikarze chcieli zapytać o jego światowość, to powinien dać nogi za pas, jak przy ogłoszeniu projektu ustawy emerytalnej.

Więcej >>>

niedziela, 20 września 2015

Prezes specjalnej troski


Jarosław Kaczyński godnie zapracował na termin polityka specjalnej troski. W Polsce wszyscy się przyzwyczaili, że prezes PiS kogoś publicznie opluje, obedrze z godności, dopuści się rzeczy, jakich nikt w swoim środowisku by nie zrobił, gdyż byłby wykluczony, izolowany.

Czy ktoś pamięta wystąpienie Kaczyńskiego, aby kogoś nie poniżył, nie oszukał, nie zelżył? Typowe zachowanie dla człowieka niezrównoważonego.

Ale my przywczailiśmy się do poziomu tego człowieka, jak to nazwał Jacek Żakowski, prezesa formacji metr szęśćdziesiąt w kapeluszu.

Co zrobił, jakie wartości, dobro wniósł dla wspólnego dobra, dla Polski?

Taki człowiek w dojrzałej demokracji dawno byłby w polityce nieobecny, albo dawno zawędrowałby tam, gdzie politycy specjalnej troski lądują.

Wydawałoby się, że poza zasięgiem prezesa są Szwedzi. No, może przypomniałby sobie, że Szwedzi są nam dłużni kontrybucję za potop szwedzki.

Ale prezes wyskoczył z szariatem, które to prawo islamu ma obowiązywać w niektórych enklawach w Szwecji.

Więc szwedzcy dziennikarze chcieli zapytać, gdzie to prezes poliglota wyczytał, że u nich obowiązuje szariat.

Lecz prezes jest nieuchwytny. W kraju przyzwyczailiśmy się, że Kaczyński robi wszystkich w wała, ma status specjalnej troski.

Szwedzi mogą tego nie wiedzieć. Przynajmniej mieli tochę śmiechu z tego naszego kapelusza. Pośmiewisko w kraju i w Europie. Prezes otworzy twarz i lecą z niej kalumnie, brednie. Każdy inny miałby wręczone po wielokroć żółte papiery, ale nie prezes.

Jego wychowankowie właśnie sięgają po władzę. Andrzej Duda stara się dorównać prezesowi, a Beata Szydło to w stosunku do "elokwencji" Kaczyński, ledwie mamrot.

Jest szansa, że po pisowskiej katastrofie wrócimy do roli najweselszego baraku w tej części Europy.

Więcej >>>

sobota, 19 września 2015

Ewa Kopacz w szczujni braci Karnowskich


Szczujnia braci Karnowskich w formie. Okładka "wSieci" przedstawia premier Ewę Kopacz w burce opasanej wiązankami dynamitu.

Prezes Jarosław Kaczyński dał głos w sejmie, więc prawicowe media szczekają.

Przy pomocy takich quasi-dziennikarzy ("niepokornych" wobec rozsądku) prezesowi PiS uda się wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej.

Proces sprowadzania nas do skansenu katolicyzmu, peryferii Europy, rozpoczął się z legitymacją wyborców. Wybraliśmy Andrzeja Dudę, który na każdym kroku kompromituje imię Polski i Polaka. Zaś Kaczyński robi to od zawsze.

Pocieszać się można, że wolności mieliśmy więcej niż w latach 1918-1939. PiS i takie myślenie o świecie sprowadzą na nas nieszczęścia.

Polskę oddajemy w ręce beztalenciów takich, jak Karnowscy i ich przedstawicieli, jak Duda, któremu nie chce się doczytać, że Lech Wałęsa był pierwszym szefem "Solidarności".

I za to szanowało się nas na świecie. Obecnie zaczyna się odwracać. Duda jęździ i pracuje nad tym. Znowu staniemy się pośmiewiskiem Europy. Staczamy się do rynsztoku Karnowskich, a ilustracją jest okładka "wSieci".

Więcej >>>

Małe sprostowanie co do okrycia damskich głów.


piątek, 18 września 2015

PiS-u metr sześćdziesiąt w kapeluszu nie jest usprawiedliwieniem, że dojdzie do katastrofy


Nie zwalajmy wszystkiego na wyborców, że zbliża się Polska metr sześćdziesiąt w kapeluszu. Polska pisowska i Polska Jarosława Kaczyńskiego.

A jaka do tej pory była Polska?

Nagle dostała zwyrodnienia wzrostu, dostała "wysokości" krasnala, kurdupla? Ta Polska jest taka sama dzisiaj, wczoraj i 20 lat temu, przede wszystkim jest jedna. Polska.

Winę za tę Polskę w kapeluszu ponoszą też elity. A może przede wszystkim - elity.

Gdy Polska w kapeluszu wypowie wojnę Berlinowi i Brukseli, jak to już zrobił prezes PiS, a nie jego surogatka, pozostanie nam przyjaźń z "mocarstwem" Orbana.

I nie chodzi o to, by pisać i mówić, że Kaczyński w kapeluszu zaproponuje nam Polskę w izolacji, szybką przegraną kraju i nas, Polaków, ale by nauczyć Polaków patrzeć na ten kapelusz, pokazać, jaka kryją sie pod nim mała Polska, jaka przegrana. Jak przegramy, to wszyscy.

Z kapelusza tej Polski został wyciągnięty Andrzej Duda, który kompromituje nas na każdym wyjeździe, a nie jest to podróż do Nowego Tomyśla, z tego kapelusza wyciągnięta została ta, która nie potrafi odróżnić długu publicznego od deficytu budżetowego, a nawet kiedy wstąpiliśmy do Unii Europejskiej (przed wojną? a może przed Albanią? - taka jest zgrabna w swej retoryce).

To nie będzie Polska? To będzie Kapelusz? To będzie Metr Sześćdziesiąt w Kapeluszu? To będzie prezes, który od 1989 roku nie nauczył się, jako lider władać językiem obcym, założyć konta bankowego, zdobyć prawa jazdy? Co on potrafi oprócz mącenia?

Gdzie pojedziemy, polecimy? Ku jakiej katastrofie? Po katastrofie nie ma winnych, jest tylko ratunek, tak jak zachowują się w tej chwili uchodźcy.

Gdzie spieprzymy?

Więcej >>>

czwartek, 17 września 2015

Duda ma kłopoty ze sobą, ze swoim charakterem i niewiedzą, a następstwem są jego wpadki, błędy - nie do uniknięcia


Andrzej Duda zalicza bezustanne wpadki gdziekolwiek wyjedzie. I nie są to błędy natury przejęzyczenia, zapomnienia, roztargnienia. Nie są to błędy zwykłe, bo te wypomina się - owszem - ale o nich nie pamięta.

Prezydent ma kłopot ze sobą. Raczej nie jest przygotowany do pełnienia obowiązków prezydenta, ale - cóż! - Polacy go wybrali.

Duda ma problemy charakterologiczne. Ich podstawa to zły stosunek do Polaków, którzy na niego nie głosowali, którzy krytycznie i bardzo krytycznie oceniają formację PiS.

Duda tak się napina, aby dopiec elektoratowi Platformy Obywatelskiej, innych partii, liderom nie wywodzącym się z PiS. To owocuje takim czymś jak alzheimer polityczny: wymazanie ze swojej z pamięci Lecha Wałesy, jedynego znanego na świecie Polaka.

Co można powiedzieć w związku z tym o charakterze Dudy? Wszystko, co najgorsze. Tak samo należy określić wyznanie jakie poczynił na briefingu, iż prezydentowi Niemiec Joachimowi Gauckowi powiedział o Polsce niesprawiedliwej.

Dlaczego nie ma Polski sprawiedliwej? Nietrudno zgadnąć. Bo nie rządzi prezes, który z nieznanego Dudy zrobił prezydenta. Kaczyński sam by chciał, ale jest niewybieralny.

I Duda tak brnie we własny charakter, pogrąża się, jak w tej odezwie do Polaków w Londynie, aby nie wracali, bo nie ma do czego, bo prezes - albo jego marionetka: Szydło - nie rządzi.

Jak Dudę można nazwać? Chyba tylko najgorszymi określeniami.

Ale Duda nie poprzestaje brnie w ten swój nienadzwyczajny charakter, a to na twitterze zamieszczając refleksje z głębi swej wiedzy, iż ambsada jest terytotium Polski, że to nie zagranica.

Nijak to się ma do prawa międzynarodowego, bo okazuje się, że i w tej kwestii Duda to cienki Bolek. Ale w dalszym ciągu nie chodzi o to, że nie jest orłem w prawie, bo nie jest.

Tylko ta marność charakteru. Żałość, że cztery litery ściska. Przecież Dudy powiedział w Londynie, aby dopiec premier rządu polskiego Ewie Kopacz, której zresztą nie dotasta do pantofla.

Duda naprawdę tylko nadaje się na wykładowcę na uczelni w Nowym Tomyślu, nie umiejszając ambicji temu podpoznańskiemu miastu, ani władzom uczelni, która nawet w Wielkopolsce nie jest znana.

Takich wpadek Duda będzie miał więcej, bo nie zna wartości słowa, jakie powinny być dotrzymywane w ustach głowy państwa. I zwracam uwagę, to jest dojrzały człowiek, ma 42 lata, już niczego się nie nauczy. Miał czas, zmarnował go na Nowe Tomyśle, ale nie tylko. Nie wszyscy dostają równo od natury, bo w naturze nie ma sprawiedliwości, więcej jej jest w Polsce, choćby dlatego, że nieutalentowanego Dudę tak wyróżniono. Ale - Polacy kogoś takiego wybrali na prezydenta RP.

Więcej >>>

środa, 16 września 2015

Ewa Kopacz kontra strachliwy prezes


Prezes Kaczyński chyba nikogo nie zaskoczył. Zaskoczyła Beata Szydło tych, których nie powinna zaskoczyć. Kandydatka prezesa na premiera mogłaby powiedzieć, że prezes jest w ruinie, ale nie powiedziała, bo prezes nie pozwolił.

A prezes, jak to prezes, popluł na wszystkich wokół, na polskie władze i europejskie. Taka jego uroda.

Inna rzecz godna uwagi zaszła. Zaskoczyła Ewa Kopacz. Zaskoczyła pozytywnie, bo w wojnie o uchodźców wypadła nader przekonująco.

Premier Kopacz jest gotowa przyjąć uchodźców w liczbie - właśnie, jakiej? - bo w tej chwili mówimy o milionach na Zachodzie. Ale w kraju 10 tysięcy uchodźców z Syrii, czy 100 tysięcy, nie powinno robić różnicy, bo to nie wprowadzi żadnego zachwiania w nacji polskiej. Acz takie zachwanie odczuwa psyche prezesa i wyborczy strach.

Prezes tego kąkolu strachu rozsiał wystarczającio dużo, kąkolu biblijnego. Ewa Kopacz na tle strachliwego Kaczyńskiego to chodząca odwaga.

Premier nawet świetnie prezentowała się retorycznie. Za jej słowami winny iść czyny, a także komunikat dla społeczeństwa: jaki status będą mieli uchodzcy i jaka jest dla nich przyszłość?

Wielu z nich wybierze uchodźstwo ekonomiczne, ale wielu będzie chciało wrócić. Taki komunikat winien być formułowany prezez rząd, aby niwelować strach i ksenofobię wytwarzaną przez Kaczyńskiego.

Kopacz dostała do reki bardzo poręczne narzędzie polityczne, otwartość Polaków na świat i innych oraz małość Kaczyńskiego, jego partii i kandydatki prezesa, która nie ma nic do powiedzenia.

Więcej >>>

niedziela, 13 września 2015

Tygodniki prawicowe zgodnie szczują na uchodźców


Prawicowe tygodniki współbrzmią z tabloidami: "Najeźdźcy", "Nadchodzą". Tak postrzegają uchodźców, którym - wg tych tygodników pożal się opinii - nie należy się kromka współczucia, ale szczucia.

Wrzesień współbrzmi z innym wrześniem. Braciom Karnowskim biało-czerwony szlaban na granicy kojarzy się z czarno-białym zdjęciem z 39 roku, gdy naziści przekraczali polską granicę.

Zamiast hełmów - okrycia głów muzułmanów.

Trzeciorzędny pisarz Rafał Ziemkiewicz przekonuje na okładce innego tygodnika, iż to najeźdźcy, a nie uchodźcy. On zawsze ma problem z językiem polskim i ze sobą. Subtelność kaszalota.

Ale tacy nie potrafiący się posługiwać piórem, nauczyli się posługiwać złymi emocjami, strachem, ksenofobią.

Zarządzają złem, które przynosi im profity. Ziemkiewicz to przykład człowieka bez talentu, który potrafi się w ten sposób urządzić.

Z uchodźcami jest problem, ale nie natury najeźdźców. Ciągle będziemy mieli problem z Ziemkiewiczami, bo to wewnętrzne nowotwory, zżerający tkankę kraju od wewnątrz. To wewnętrzny najeźdźca, który potrafi tylko tworzyć toksyny. Soliter.

Niedouczenie, niedoczytanie widać już na poziomie okładek przywołanych tygodników, gdyby zaglądnąć do wewnątrz, jak zawsze: ślizganie sie po tematach, powierzchnowość opisu problemów, ale podlane jadem, podszyte strachem, skonstruowane bylejak.

Umysłowość tabloidalna, podrzędność, degradacja, ograniczoność, zakompleksienie. Piszący i ich tematy wydają z siebie narracyjne syczenie. Ssyk.

Te "elity" zarządzają takimi ludźmi, jak z ONR-u, o których mówi ks. Andrzej Luter.


Więcej >>>

sobota, 12 września 2015

Kopacz, Szydło, a w tle Kongres Kobiet


My, mężczyźni mamy prawo się bać! Gdzie się nie obejrzysz - szczególnie w tę sobotę - same kobiety. W czasach, w których nie znano poprawności płciowej, na taka sytuację mówiło się: same baby.

I człowiek, znaczy się chłop, zacierał ręce. Raj. A do raju nie potrzeba za wiele, wystarczy siedem kobiet. Więc wychodzi, że z trzech kobiet (Kopacz, Szydło i ta trzecia) najwłaściwiej jest wybrać Kongres Kobiet.

Raj. Ale to na Kongresie kobiety walczą o raj, cokolwiek pod tym pojęciem rozumieć, a w życiu społecznym, aby baba nie była gorsza od chłopa.

Kobietom więc życzę powodzenia, a kilka słów poświęcę pozostałym "babom", pani premier Ewie Kopacz, która walczy, i Beacie Szydło, która jest w kropce, bo Jarosław Kaczyński nie wie, czego chce. Czy chce zwycięstwa, czy "braw po wyborach".

Ewa Kopacz złapała wiatr w żagle. Platforma wstępuje na falę, dyktuje warunki kampanii wyborczej. Już nie odnosi się do słów Dudy, Kaczyńskiego, ale zaproponowała konkrety w sprawach ZUS, NFZ, stawki PIT.

Jest nad czym się pochylić, dyskutować, kłócić. Platforma opuszcza podwójną gardę i przystępuje do ofensywy. Tylko w ten sposób się wygrywa.

A Szydło? Nie zwracam uwagi na populizm, bo w tej partii jest on normą. Gdyby go nie było, to byłaby prawicowa rewolucja. Zwracam uwagę, iż kandydatka Kaczyńskiego pierwszą ofertę programową skierowała do chłopów ze wsi.

Ponoć, kto wygrywa na wsi, wygrywa wybory. Szydło zatem jest nader szczodra dla chłopów, mianowicie zapowiedziała ich "przywiązanie do ziemi": "Obronimy gospodarstwa przed wyprzedażą".

Chłop nie będzie mógł sprzedać ziemi, bo (kolejny cytat): "damy im gwarancję ciągłości".

W takich konwencjach, jak PO i PiS, najważniejsza jest kiełbasa wyborcza. Kiedyś były akademie pierwszomajowe i ku czci, dzisiaj politycy mają swoje konwencje. Interesują się nimi oni sami, publikę to za bardzo nie interesuje, bo to nie oni dostają oklaski, to nie na nich bije światło jupiterów i nie oni pławią się w konfetti.

Choć bohaterkami obydwóch blichtrów były kobiety, to rzeczywiste problemy 1/2 wyborców były poruszane na Kongresie Kobiet. Tutaj "baby" walczyły o przyszłość i sprawiedliwość. Lecz to Kongres był tłem dla blichtru konwencji.

Więcej >>>


piątek, 11 września 2015

Aborcja to tylko akt pierwszy teatrum z wartościami chrześcijańskimi


W starym sezonie przećwiczony został jeden akt z wartościami chrześcijańskimi. Akt z aborcją. Inne akty muszą poczekać. Reżyserzy - biskupi - chcieli trochę się rozglądnąć, zmobilizować personel dochodzący: kościelnych, inspicjentów, chór, tudzież robiącą za gosposię Kaję Godek.

Pierwszy akt "Całkowity zakaz aborcji" w sumie zaliczyć należy do pomyślnego. Ledwo-ledwo projekt ustawy został odrzucony.

Kilka kazań polityków PiS na ambonie obok autorytarnych proboszczów, krucjaty różańcowe i inne pierdoły, winny zaowocować tym, że wystawienie pełnej sztuki "Wartości Chrześcijańskie"  w teatrum przy Wiejskiej po 25 października w nowym sezonie powinno dostać dobre recenzje w Episkopacie.

Po aborcji pójdzie in vitro. Pomyślnie zostanie załatwiony spór o finansowanie Kościoła, jakieś 1% z odpisu podatkowego plus stałe tantiemy na media o. Rydzyka.

A jak wpadnie bonifikata w postaci zapisu w preambule: "W imię Boga wszechmogącego..." można będzie domagać się powołania honorowego Senatu, w którym zasiądą osobistości z Episkopatu (tęgie głowy w biretach), przecież to tylko pomysł ministra prezydenta Dudy niejakiego Szczerskiego.

Uchodźcy? Ależ tak! Jeżeli z islamu przejdą na katolicyzm: hurtem tudzież w detalu. Taka nam kroi się Polska, powrót do tradycji - w okolicach Średniowiecza.

Średniowiecze to nie jest miejcowość, to czas do XVI wieku, do reformacji. A "lutry" nie będą groźne, bo Piotrów Skargów plus kilka Sobecko-podobnych płci nadobnej w samym Sejmie będzie większość.

Więcej >>>

czwartek, 10 września 2015

Uchodźców weźmy na odpowiedzialność obywatelską, a nie promila polityków


Polscy politycy nie są przygotowani na przyjęcie uchodźców (poza nielicznymi). Więc pozostaje nam jedyne wyjście: pominąć polityków.

Zwłaszcza, że politycy w stosunku do populacji Polaków to promil promila jeszcze jakiegoś innego promila. Ich wartość mieści się daleko po przecinku.

Jak powiedziała Janina Ochojska: nie chcą, niech nie przeszkadzają.

Zanim wybierzemy właściwych polityków, stwórzmy inicjatywę obywatelską. Politycy nie mogą nam przeszkodzić w obywatelstwie, w człowieczeństwie.

Dla uchodźców forma ich legalnego pobytu jest do uzyskania w Brukseli. Można więc spokojnie pominąć Warszawę.

Ziemi, nieużytków, porzuconych miasteczkach (choćby po "zaprzyjaźnionych" z minionym reżimem obcych wojskach) też jest całkiem sporo.

Unia na zagospodarowanie da szmal, a także na utrzymanie. Uchodźcy nie musieliby żebrać rządzących o pracę, mieliby ją przy budowaniu swoich sadyb, hacjend. Zarobiliby więc na samych siebie, nie musieliby liczyć na polski rząd, a więc nie zwiększyliby armii bezrobotnych.

Wszystko jest do rozwiązania siłami obywatelskimi, niepotrzebna jest żadna czapa administracyjna.

Polacy do boju! Tworzyć sensowne stowarzyszenia pomocy, bo ile można się rumienić za promile. Dobrze wam tak z wypiekami na policzkach i wstydem w sercu?

Najbardziej "podobała" mi się wypowiedź jednego takiego promila (choć to kobieta, powinienem napisać promilki). Elżbieta Witek, usta prasowe PiS, powiedziała, że:

"Zawsze byliśmy państwem bez stosów i przyjmowaliśmy tych, którzy byli prześladowani za wiarę. To zostało zapomniane".

Typowy promil i do tego pisowski. Niech wraca Witek do tej tradycji bez stosów (wieki XVI, XVII i XVIII, może sobie któryś szmat czasu wybrać), uchodźców trzeba przyjąć, pomóc im. Nie potrzebujemy takich Piotrów Skargów w spódnicy. Promil nie wie, co mówi.

Acz tradycja PiS jest ustna, a nie książkowa, bo pismo niesie zupełnie inny przekaz. PiS ma ustny przekaz dnia z Nowogrodzkiej. I promil Witek powtarza go bez refleksyjnie.

Więcej >>>

środa, 9 września 2015

Uchodźcy - w Polsce zabójcą od wewnątrz człowieka i Polaka jest PiS


Unia Europejska jest w kolejnym kryzysie, tym razem z powodu uchodźców. Takie szczególne byty, jak UE, są narażone na kryzysy inaczej niż duże państwa, jak USA, Rosja, czy Chiny.

Uchodźcy powodują większy kryzys od wewnątrz, kryzys mentalny, emocjonalny Europejczyków, w Polsce przejawia się to postawą choćby wpływowej partii PiS.

PiS jest partią kryzysową, jak podobne partie w innych unijnych krajach niechętne humanitarnym rozwiązaniom. Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker przypomniał na forum PE w Strasburgu, iż Europa tylko w tym roku przyjęła 500 tys. uchodźców.

W tej chwili państwa unijne muszą przyjąć 160 tys. uchodźców. Juncker nawet zaadresował, gdzie m.in. mogliby oni znaleźć dach na głową i asymilować się. Szef KE przypomniał Polakom, iż z naszego kraju 20 mln Polaków zasilili inne państwa jako uchodźcy.

A może być więcej, jeżeli PiS dojdzie do władzy. Ta partia nie przekona do siebie mobilnych i twórczych Polaków, wolą realizować siebie, niż żyć z zatęchłym bajorku katolicko-patriotycznym.

Ilu uchodźców przyjmie Polska? Czy przypomnimy sobie, jak to wybywaliśmy za chlebem, stabilnością i uciekaliśmy przed opresyjnością? Obecni uchodźcy ratują swoje życie i swoich rodzin w stabilnej UE.

W gruncie rzeczy Europa to kontynent uchodźców, który najsilniej kształtował się w pierwszych wiekach Naszej Ery, co widać choćby w datowaniu. Zaś USA to najbogatszy kraj świata uchodźców - i najbardziej kolorowy, twórczy, który dyktuje światu cywilizację.

Tak należy spojrzeć na uchodźców. Wnoszą twórcze drożdże. Oczywiście, mamy do pokonania mentalnego nasze skamieliny, nasze zastygłe kałuże, bajorka, jak wspomniana partia PiS.

Wczoraj na Forum Ekonomicznym w Krynicy prezydent Andrzej Duda wypowiedział obowiązujący komunikat tej partii, a dzisiaj rozpowszechniany przez polityków, którzy tylko to potrafią: chodzić po mediach i powtarzać frazy ze zmrużeniem oczu, bądź bez zrmrużenia. Jak choćby Mariusz Błaszczak, który pochwalił się złotą myślą: "Polska nie ma obowiązku przyjmowania uchodźców, tym ludziom nie grozi śmierć..."

Czy ktoś wreszcie mógłby mnie oświecić, co takiego dokonał w jakiejkolwiek sferze działalności człowieka taki człowiek, jak Błaszczak?

W takich kryzysach jak obecny z uchodźcami, PiS jest zagrożeniem dla poczucia Polaków, ich człowieczeństwa, humanitaryzmu, wreszcie wartości (aksjologii życia społecznego i indywidualnego). PiS zagraża człowiekowi wewnątrz Polaka. Zavija nas od wewnątrz, to cichy zabójca człowieka i Polaka - w takiej kolejności.

Zagrożeniem dla Europy i Polski nie są uchodźcy, ale ludzie o nieludzkich odruchach.

Więcej >>>

wtorek, 8 września 2015

Beata Szydło ujawniła się wraz z wpadką, nadal jest kandydatką prezesa na premiera


PiS ciągle mnie zaskakuje. Myślałem, że nieobecna w mediach Beata Szydło została przez prezesa Kaczyńskiego wycofana z roli kandydatki na premiera.

Otóż - nie! Ujawniła się w Krakowie na Nowym Kleparzu. Szydło ujawnia się wraz ze swoimi wpadkami, taki ma dar. Nie ma wpadki - nie ma Szydło w mediach. A kiedy nie ma wpadki? Nie ma nigdy.

Dobrze, że Szydło zaliczyła wpadkę, bo nie wiedziałbym, że prezes jej nie wycofał. Jest Szydło! Hurra!

Jest, bo zaliczyła wpadkę. Kartezjańskie "myślę, więc jestem" u kandydatki prezesa zamienia się "wpadam, więc jestem".

A wpadła Szydło na zwykłej konferencji prasowej, na której dziennikarz lokalnej "Wyborczej" Bartosz Piłat zadał pytania, na które kandydatka prezesa nie znała odpowiedzi.

Bywa. Każdemu może się zdarzyć nie znać odpowiedzi. Np. kiedy Polska została przyjęta do Unii Europejskiej? W 1992, czy w 1993 roku?

Nawet ekspertom zdarzają się wpadki, tj. zdarza się niewiedza w ich dyscyplinie eksperckiej - i to niewiedza podstawowa. Takim wszak ekspertem od górnictwa jest Szydło. Była burmistrzem górniczej gminy Brzeszcze, to musiała posiąść wiedzę o górnictwe, tak jak ma wiedzę o ruinach, choć w Nowej Soli była przejazdem szydłobusem.

Była burmistrz górniczych Brzeszcz nie wiedziała, ile wydobywa się węgla w Polsce, ile sprzedaje się go na krajowym rynku oraz ile trafia do naszych pieców.

Pytania dziennikarza były ogólniejszej, acz natury precyzyjnej. Dotyczyły ustaw antysomogowej i rewitalizacyjnej. Szydło nie dała się zbić z tropu i przez kilka minut nawijała, jaka to jest zła Platforma, a następnie skonkludowała: "konieczne są rozwiązania systemowe".

Dziennikarz chciał trochę konkretów, jakąś kapkę. Wówczas wtrącił się rzecznik Marcin Mastalerek, przerwał konferencję, a dziennikarza wyprosił.

Kto to słyszał, aby zadawać kandydatce pytania, na które nie zna odpowiedzi. Podejrzewam, że następne konferencje będą przebiegały, jak u prezesa. Dziennikarze piszą na karteczkach pytania, a polityk losuje je i odpowiada.

Jest jeszcze inne wyjście. Dziennikarzowi "Wyborczej" wręczyć wilczy bilet, na jego miejsce zaprosić Joannę Lichocką, ktora też kandyduje. Ta przynajmniej nie zna nawet trudnych pytań, więc odpowiedzi będą również łatwe. Mozna tez pytania nadsyłać drogą mailową.

Cieszę się, że Szydło wpadła na Nowym Kleparzu, bo wiem, że prezes jest stały w swoich uczuciach wyborczych. Mógłby wszak potraktować swoją kandydatkę, jak rękawiczkę, wymienić, zdegradować gorzej jak Kazimierza Marcinkiewicza, jeszcze w stanie embrionalnym, tj, w czasie kampanii parlamentarnej.

Może coś się z Szydło urodzi? Na razie zalicza same wpadki, ma poronione odpowiedzi.

Więcej >>>

poniedziałek, 7 września 2015

Uchodźcy! Polska? Tylko tranzytem


Wielce prawdopodobne, że w planie bożym (dla ateistów: planie ewolucji) nie przewidziano narodu Polan i ich terytorium Pole (pierwsze niemieckie zapiski).

Może dlatego wszystko w Polsce buksuje. Wartości chrześcijańskie są mało chrześcijańskie, a wartosci humanistyczne (które są też chrześcijańskie, bo uniwersalne) mało humanitarne.

Taka nasza wredność, wsobność, podrzędność (p. Gombrowicz, Białoszewski).

Jan Król skomnetował naszą "otwartość" na uchodźców, iż "gdyby Święta Rodzina miała przez Polskę uciekać przed Herodem, to nie zostałaby wpuszczona".

O, nie jestem pewien. Tranzytem - dlaczego by nie? Godziwa opłata i płyńcie sobie jak ropa naftowa, tudzież gaz - do Niemiec.

Acz możliwe, że biedna rodzina zostałaby poza tym obdarta do kości ""Rozdziobią nas kruki, wrony...").

A poza tym, zanim rodzina z Nazaretu dotarłaby do Egiptu, miałaby szanse się wzmocnić (co cię nie zabije, to cię wzmocni), gdyż zostałaby wcześniej potraktowana plagami egipskimi przez Polan i na dokładkę jakąś lokalną plagą (porównanie do Stalina i Hitlera w jednym pakiecie do czegoś zobowiązuje).

Konkludując: nie potrafimy dawać, tylko brać. Taka nacja prędzej czy później kończy jako zabrana, podległa, o czym świadczy nasza historia. Gdy w potrzebie musimy się dzielić, stajemy wsobni, wredni.

W planie bożym, czy też ewolucyjnym większość katolików nie różni się od swoich lustrzanych pobratymców atesitów. Szlabanu do Polski bronią Terlikowscy i aTerlikowscy.

Więcej >>>

czwartek, 3 września 2015

Solidarność przystępuje do demolki. Skutki cyrografu Dudów z kampanii prezydenckiej


Dudom łatwo było się dogadać, nie tylko ze względu na zbieżność nazwiska. Przede wszystkim posiadają wspólną cechę charakterologiczną: umiejętność wymazywania z szarych komórek rzeczy dla całego świata oczywistych.

Ostatnio tę cechę - nazwijmy ją dosadnie - godną Alzheimera zaprezentowano na uroczystościach poświęconych rocznicy "Solidarności". Duda jeden i drugi wykazali niepamięć o najwybitniejszym (obok Piłsudskiego) Polaku XX wieku, Lechu Wałęsie.

Śmiać się, czy płakać? Świat popukał się w czoło. My możemy oczekiwać, że niedługo z takimi "politykami" czeka nas przepaść. Polecimy w przyszłości na zatracenie, gdy ludzie bez właściwości prezentować będą pozostałym Polakom taką marność charakteru, osobowość Alzheimera.

Z jednym Dudą i drugim czeka nas Nic, Zero. Upodlili naszą historię, dlaczego więc gorsza miałaby być teraźniejszość i przyszłość?

Duda związkowiec nie popuszcza. Związkowcy zaprotestują pod Senatem, gdy ten obradować bedzie nad drugim referendum w dniu wyborów parlamentarnych.

Ta inicjatywa wyszła z obozu pierwszego Dudy. Obydwaj Dudowie jeszcze w trakcie kampanii prezydenckiej zawarli cyrograf, który będzie skutkował tak, jak podczas rocznicy "Solidarności".

Propagowana będzie zakłamana historia w stylu stalinowskim, a współczesności wykręci się ręce, sparaliżuje: strategia Alzheimera.

Jeden Duda z drugim szykują nam przyszłość bez przyszłości, za to zgodnie z planowaną preambułą gotowca Konstytucji PiS z 2010 roku: "W imię Boga wszechmogącego...".

Przyszłość na kolanach, przyszłość niewolników. Duda prezydent do tego podchodzi z całą powagi swej "niezłomnosci". Groteska. Przynajmniej w tym gatunku ekspresji będziemy lepsi od innych.

Więcej >>>

PiS beneficjentem taśm, na których rozmawiają bohaterowie z PO


Za sukcesem Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich nie stał sztab wyborczy, jego walory osobowościowe (bo widzimy, jak są marne), nie stał "geniusz" prezesa - bo on do tej pory przegrywał.

Za tym sukcesem, ale i wielce prawdopodobnym - parlamentarnym - stoi smród. I niestety, smród wyprodukowany w Platformie Obywatelskiej. Nazywa się on afera podsłuchowa.

Można się zastanawiać, kto stoi za podsłuchami, gdzie i czy znajduje się centrala tego przedsięwzięcia infiltracyjnego, niemniej postaci dialogów pochodzą tylko z jednej partii, Platformy Obywatelskiej. Jakimś psim swędem udało się wciąć w dialogi Janowi Buremu z PSL.

Wybory dla Dudy i PiS wygrywają taśmy. I to nie te, których w posiadaniu jest CBA, ale te, które docierają do redakcji, wcześniej "Wprost", a najświeższa taśma do TV Republika.

Nie wiemy, czy są autentyczne, czy zmontowane? Czy Krzysztof Kwiatkowski (szef NIK) w rozmowie z ówczesną wicepremier Elżbietą Bieńkowską (dzisiaj unijna komisarz) powiedział to, co powiedział, a ona odpowiedziała, jak to opisują w TV Republika.

Nad taśmami nikt nie panuje, o to właśnie chodzi. One spełniają nałożoną rolę w kampanii wyborczej. Przyniosły potrzebne procenty Dudzie, dzisiaj przynoszą PiS.

Taśmy demolują Platformę, a dokładnie: ich interpretacja, wszak niewiele wiemy o kontekstach wypowiadanych słów. I niewidzialnej ręce montującej.

Wygrywa ten, kto się nie dał podsłuchać, albo nie ma nic do powiedzenia, czyli PiS. Słuchacze przy odbiornikach wygrywają, im wypłacane są (będą) tantiemy.

Więcej >>>

środa, 2 września 2015

PO zjeżdża w dół w kierunku trumny wyborczej


PO na własne życzenie chce przegrać wybory. Albo istnieje druga możliwość, analitycy tej partii - analitycy winni być pisane w cudzysłowie - "docenili" PiS, szykują się na drugą pozycję w wyborach 25 paździenika.

Przy takiej "strategii" może być też tak, że 2. pozycja jest nie do obrony. To jest logika zjazdu politycznego. W każdej działalności zjazd dotyczy w dół. W polityce jest on nawet szybszy niż zjazd alpejski.

Czy w PO mają tego świadomość? Mają. Dlaczego więc postepują tak, jak postepują. Mimo wielu wpadek Andrzeja Dudy i jego cienia Beaty Szydło, PO zjeżdża w dół?

A to dlatego, że premier Ewa Kopacz podchodzi do Dudy na Westerplatte, a on najzwyczajniej ucieka. Jest to wbrew protokołowi dyplomatycznemu, ale publika takimi drobnostkami się nie przejmuje, tylko komentuje, że prezydent zrobił premier w balona.

I tak jest ze zwołaniem Rady Gabinetowej, RBN, itd. Niech Duda niczego nie zwołuje, niech żali się prezydentowi Niemiec Joachimowi Gaukowi, PO nie winno to obchodzić, bo Duda jako prezydent PiS robi kampanię Szydło, Kaczyńskiemu, Macierewiczowi.

PO nie winno sie zajmować PiS, tylko swoim przekazem. Platforma widocznie uznała, że za wolno zjeżdża w dół i na listy wyborcze wciąga Ludwika Dorna, Grzegorza Napieralskiego, dając wsparcie Romanowi Goertychowi, etc.

Co to znaczy? Nawet iezbyt kumaty elektorat oceni, iż PO nie ma kadr, a Ewa Kopacz korzysta z surowców wtórnych, których miejsce na śmietniku, a nie na listach wyborczych

A czym lepszy jest Dorn od Bartłomieja Sienkiewicza? Niczym, a wręcz przeciwnie Sienkiewicz nie cedzi słów, tylko potrafi powiedzieć dosadnie, że Polska to dzisiaj "kamieni kupa".

Lepsze byłoby pozwolić Sienkiewiczowi, aby owe kamienie pomalował na wesołe kolory przyszłości, niż przyznawać się wyborcom, iż Dorn będzie cedził przeszłość PiS w szeregi PO.

Cholera, PO miała odświeżyć się medialnie. Trzaskowscy, Głogowscy i inni 30-, 40-latkowie mieli stanąć obok premier Kopacz i zgodnym chórem zakrzyknąć: "My, pani profesor Kopacz jesteśmy przyszłością Polski". Pani premier błogosławiłaby i nadal rządziła przyszłością.

Ale PO odgrzewa pierdzieli typu Dorn produkcji made in PiS. Niech Dorn dorabia w mediach, jako komentator, bo lubi cedzić produkcję szarych komórek otworem gębowym, niech da szanse widzom, aby docenili go przez oglądalność. Bo elektorat doceni Platformę przez "wrzucalność" do urny wyborczej, która może okazać się trumną wyborczą.

Więcej >>>

wtorek, 1 września 2015

Papież Franciszek i nasz papież świecki w berecie z antenką o rozgrzeszeniu z aborcji


Papież Franciszek ogłosił dekret, że w Roku Miłosierdzia - a zaczyna się on 8 grudnia - księża mogą rozgrzeszać z aborcji.

Jesteś katolikiem, tzn. katoliczką, dokonałaś aborcji, idziesz do najbliższego konfesjonału - i jesteś oczyszona. Raj.

Niemniej jest to akt łaski, po który trzeba iść do konfesjonału. Ale też rewolucja małych kroków. Bo cóż to znaczy? Rok Miłosierdzia, jak niedziela, jak dzień odświętny - możesz dokonywać aborcji. Jakby - w niedzielę możesz grzeszyć, ksiądz cię bankowo rozgrzeszy.

Papież ma świadomość, że nie może ogłosić, iż w innych latach też można rozgrzeszać. A w zasadzie dokonywać aborcji. Bo co to znaczy w tym kontekście akt łaski kapłana? Grzech jest nieistotny, liczy się, czy z tym mniemaniem przyjdziesz do kapłana. A ten...

Robi łaskę, to znaczy uzależnia! (opium dla wierzącego ludu)

Papież Franciszek nie może od razu ogłosić podobnego rozgrzeszenia o in vitro, związkach jednopłciowych, bo Kościół w tej samej chwili by się rozpadł, a na pewno papież Franciszek zostałby zamieniony na innego papieża - Kościół ma w tym praktykę i metod bez liku.

Bardziej interesujące jest, jak zareaguje polski Kościół. Biskupi na razie nie wystawili nosów z kurii, ale wystawił "papież świecki", którego z tego tytułu nazywam "papieżem w berecie z antenką" (zamiast biretu), Tomasz Terlikowski.

A on, cóż, głosi:  to żadna nowość, duchowni rozgrzeszaja z grzechów. Przyjdziesz po łasce, dasz co łaska i masz rozgrzeszenie.

Strasznie podoba mi się konkluzja bereta z antenką Terlikowskiego, który uważa, że jeżeli ktoś nie słyszał o rozgrzeszeniu, to jest niedouczony.

Wszyscy słyszeli i wiedzą. Wychodzi z tego, iz Terlikowski nie ma wiedzy o rozgrzeszniu. W Polsce wszyscy słyszeli i dzisiaj wiedzą, że to jest rózga psychoczna na nich. Terlikowski zaś tą rózgę ciągle jest okładany. Publicznie widać, jakie ma kompleksy. To są te pręgi po rózgach.

Jeżeli innych Terlikowski nazywa niedouczonych, to mu wskażę, jakie winien mieć lektury za sobą, aby takich inwektyw nie rzucać na innych. Wskażę Terlikowskiemu miejsca w Starym i Nowym Testamentach, a nawet w Dziejach Apostolskich.

Rozgrzeszenie w domu Terlikowskiego może być niepraktykowane,  zatem Terlikowskiej to nie grozi, bo u papieża w berecie z antenką nie ma zmiłuj się, nie ma roku Miłosierdzia.

Papież ogłosił miłosierdzie, ale nie wszyscy się zmiłują. Poczekajmy na naszych biskupów - ci zawsze zaskakują.

Więcej >>>