
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hanna Gronkiewicz-Waltz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hanna Gronkiewicz-Waltz. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 1 maja 2017
ONR powinien śnić się Hannie Gronkiewicz-Waltz jako zombie
Lepiej późno niż w ogóle.
Hanna Gronkiewicz-Waltz zwraca się do Zbigniewa Ziobry o delegalizację ONR.
Prezydent Warszawy ten sobotni brunatny marsz ONR powinien śnić się po nocach i straszyć ją, jak przemarsz zombie.
ONR przed wojną był zdelegalizowany w 1934 roku. Dzisiaj po prostu tę decyzję trzeba powtórzyć.
Więcej >>>
czwartek, 14 stycznia 2016
PiS mieczem wojuje, więc Rydzyk ich zetnie
Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy, słusznie się obawia, że PiS chcąc rozdzielić Warszawę od Mazowsza, dokona rozbioru tej staropolskiej dzielnicy.
Takiego wroga wewnętrznego mamy. Nie potrzeba do tego żadnego Prusaka, Ruskiego, mamy własnego chowu zaborcę Pisiaka.
Czego Pisiak się nie dotknie, zniszczy.
Nawet wyprodukował ideologię kaczyzm, w którym rozumu używa się na wspak ("nikt nam nie powie, że białe jest białe..."), np. "dobra zmiana".
PiS w istocie wyznaje zasadę złej zmiany, zdemolował w kraju czego się nie dotknął, skutkuje tym, że Komisja Europejska zainicjowała procedurę praworządności w stosunku do Polski.
Najwyższa pora aby tagować i pisać PiS pod hasztagiem #złazmiana.
PiS psim (powinno być pisim) swędem chce wziąć Warszawę pod swój but, oddzielić od Mazowsza. Prezydent Warszawy przypomina, iż podatki stolicy tworzą 1/3 budżetu Mazowsza. PiS liczy, iż zdobędzie upragnionego prezydenta Warszwy, aby stawiać pomniki, ile wlezie.
PiS w tym PRL-owskim zapędzie i swojskim języku prezesa dzieli wszystko. Nawet rodziny, kładzie między nich miecz nienawiści (metafora z "Tristana i Izoldy").
PiS od tego miecza zgnie, szybciej niż nam się wydaje. Kto mieczem nienawiści wojuje, tego Rydzyk zetnie - moje przysłowie.
Więcej >>>
niedziela, 30 listopada 2014
Sasin z Ząbek przegrał prezydenturę Warszawy
Słucham komentatorów i dziwię się, że nie zauważają przegranej PiS. Kaczyński dawno doskoczył szklanego sufitu i od niego się odbija. Można się martwić, że Platforma nie wygrała tak wyraźnie, jak poprzednio.
Ale ludziom nudzi się każda władza demokratyczna. Wyraźnie widać to w wyborach samorządowych. Ludzie chcą zmian na zewnątrz, a nie zmiany siebie. Hanna Gronkiewicz-Waltz wygrała dlatego, że jej przeciwnikiem był Jacek Sasin z Ząbek, z PiS. Gdyby miała poważnego konkuretnta z poważnej partii, mogłaby przegrać, bo ludzie chcą zmian. Jakich? Niespecjalnie wiedzą.
Demokracja to nieklarowny ustrój. Decydujesz o sobie, grupy decydują o sobie, a nie wróg, satrapa, jak w totalitaryzmie. Wyborcy raz nabrali się na PiS i chyba tak na zawsze zostanie. Mieliśmy z tego Lecha Kaczyńskiego, jako prezydenta i IV RP.
Zakończyło się to katastrofą, by nie powiedzieć hekatombą. Nie wierzę w kolejną pomyłkę Polaków, nad czym pracuje usilnie Kaczyński. Jeżeli ktoś chciałby porównać na świecie demokratycznym role opozycji, to nie znajdzie podobnej do PiS. Partia Kaczyńskiego to prawdziwa katastrofa.
PiS to ewenement niespotykany na świecie, w przyrodzie demokratycznej, bo ma takich Sasinów z Ząbek, Kaczyńskich z Żoliborza. Ale nie rycerzy, lecz giermków - Platformy z Polski.
poniedziałek, 14 października 2013
Wołanie o opozycję dla Tuska - na marginesie referendum warszawskiego
Opozycję mamy, jaką mamy. Nazywa się Jarosław Kaczyński. Donald Tusk powinien się cieszyć, zacierać ręce. A ja - niekoniecznie.
Co Kaczyński się odezwie: faul na rozumie. O.K. on tak ma, lecz inni zwykli ludzie się nie faulują, potrafią odróżnić lepsze od dobrego, a lepsze od złego - zdecydowana większość rodaków tak ma.
Co znowu wymodził prezes "prawdziwych demokratów-Polaków"? Ano: "Być może doszło do złamania prawa prawa przez premiera. W sposób bezpardonowy i bezceremonialny..." Tu występują uchybienia premiera i włodarza (włodarki) Warszawy, którzy dopuścili się uchybień.
A są to: Mariusz Kamiński (b. szef CBA) nie mógł trafić do lokalu wyborczego. Pewnie zabrakło mu agenta Tomka pod ręką, który by go zaprowadził.
"Premier i prezydent ingerowali w przebieg referendum lokalnego. To jest sprzeczne ze standardami..." Poważnie! nie ja to wymyśliłem, to opuściło usta Kaczyńskiego, który jest standardem europejskim.
Onże standard europejski jeszcze wyszczególnił uchybienia premiera, aby mu wyszło "moralne zwycięstwo". A wyszło, wyszło, prezesie! - i daj spokój zawracania rozsądkowi Polaków - w tym wypadku "lokalnych" warszawiaków.
Tusk nie ma się z czego cieszyć. Opozycję ma, na jaką zasługuje. Opozycja w formie "lokalnego" Kaczyńskiego jest nieszczęściem dla Polski, jest łatwizną, jest "standardem".
Ale Tusk ignorując potrzeby Polaków i wymogi wyzwań nowoczesnej Polski, Europy i świata, może doprowadzić do tego, że to "nieszczęście standardu europejskiego" zamieni się dla nas w katastrofę, gdyby doszło do władzy.
Nie jest winą warszawiaków i Polaków, że Kaczyński się odzywa. Bowiem winą Tuska może być, gdy "katastrofa" (intelektualna, a także po ludzku: niezaradna w swoim życiu) obejmie rządy. To nie będzie katastrofa Kaczyńskiego, to będzie katastrofa nas wszystkich.
Kaczyńskiemu nieszczęścia katastrofy nas wszystkich nie można oddawać za darmo, bo on ma talent do przeistoczenia go w rzeczywistą katastrofę.
Tusk zasługuje na opozycję o wiele lepszą niż Kaczyński. Więc zawołam: - Opozycjo! Gdzie jesteś!
czwartek, 10 października 2013
Jarosław Kaczyński wiedzę o mycie mostowym ma od brata Lecha
Skąd Jarosław Kaczyński ma wiedzę, że Hanna Gronkiewicz-Waltz zamierza wprowadzić myto za przejazd mostami? Tuż przed referendum to "gorący kartofel", HGW takiego sobie by nie podrzuciła. Przeciwnie obniża ceny za przejazd komunikacją miejska, wprowadza kartę warszawiaka. Miałaby wprowadzać mostowe?
To się kupy nie trzyma. Kaczyński jednak nie dociera do rozsądnego wyborcy, ale do swoich, ideowców i niezdecydowanych. W ostatnich dniach trzeba czymś nieczystym uderzyć, stara pisowska zasada. Przeciwnik nie będzie miał czasu na sprostowanie i dotarcie z tym komunikatem do wyborców. Zadziałało to w pełni w 2005 roku.
Szybko się wyjaśniło, skąd prezes PiS dysponuje wiedzą o mycie mostowym. A powiedział o tym Kazimierz Marcinkiewicz, który nastał w warszawskim ratuszu komisarycznie po Lechu Kaczyńskim. Następnego dnia po objęciu komisarza Warszawy na biurku Marcinkiewicza znalazł się dokument o opłatach za przejazd mostami. Projekt zatem opracowywali ludzie Lecha K.
Jarosław ma wiedzę od brata Lecha. Wówczas to był "gorący kartofel" dla kierowców, który już dawny ostygł. Ale w gorączce kampanii referendalnej prezes PiS swoim zwyczajem kampanijnym odgrzał go. Stara pisowska zasada: rzuć nieczystościami we wroga, coś się przyklei.
Kaczyński zawsze śpiewa na peerelowską nutę: "Na prawo most, na lewo most, a HGW za przejazdy nimi każe płacić". Trafi to rzecz jasna do swoich, ale także do ideowców (referendum to demokratyczna forma sprzeciwu) i niezdecydowanych.
Tylko Kaczyński, jako rogatkowy, będzie zbierał polityczne profity za rzekome myto HGW.
To się kupy nie trzyma. Kaczyński jednak nie dociera do rozsądnego wyborcy, ale do swoich, ideowców i niezdecydowanych. W ostatnich dniach trzeba czymś nieczystym uderzyć, stara pisowska zasada. Przeciwnik nie będzie miał czasu na sprostowanie i dotarcie z tym komunikatem do wyborców. Zadziałało to w pełni w 2005 roku.
Szybko się wyjaśniło, skąd prezes PiS dysponuje wiedzą o mycie mostowym. A powiedział o tym Kazimierz Marcinkiewicz, który nastał w warszawskim ratuszu komisarycznie po Lechu Kaczyńskim. Następnego dnia po objęciu komisarza Warszawy na biurku Marcinkiewicza znalazł się dokument o opłatach za przejazd mostami. Projekt zatem opracowywali ludzie Lecha K.
Jarosław ma wiedzę od brata Lecha. Wówczas to był "gorący kartofel" dla kierowców, który już dawny ostygł. Ale w gorączce kampanii referendalnej prezes PiS swoim zwyczajem kampanijnym odgrzał go. Stara pisowska zasada: rzuć nieczystościami we wroga, coś się przyklei.
Kaczyński zawsze śpiewa na peerelowską nutę: "Na prawo most, na lewo most, a HGW za przejazdy nimi każe płacić". Trafi to rzecz jasna do swoich, ale także do ideowców (referendum to demokratyczna forma sprzeciwu) i niezdecydowanych.
Tylko Kaczyński, jako rogatkowy, będzie zbierał polityczne profity za rzekome myto HGW.
piątek, 9 sierpnia 2013
Powstanie Wyborcze '2013
Wojna pisowsko-platformiana toczy się na wszystkich poziomach. Trwa karnawał kampanijny. Niestety w kraju mamy tylko dwie siły polityczne, które dość łatwo sklasyfikować. PiS to prawica po polsku, mentalnie prawica, gospodarczo - populizm społeczny. Trudniejsza jest do opisania PO, bo premier z liberała stał się praktycznym liberałem, a zbiór platformersów od biedy da się wpisać w wytrych arystotelowskiego "złotego środka". Ze złotym ma coraz mniej wspólnego, nawet ze złotówką, ze środkiem, owszem, czyli z nijakością.
Jest to wojna zerojedynkowa, bo mimo wszelakich zaklęć nie ma w kraju lewicy, SLD nigdy takową nie była, jak PZPR nią nie była. A Janusz Palikot z fatalnym doborem ludzi skazał się tylko na eventy, a nie politykę.
Na razie tę wojnę wygrywa PiS, ale tylko na przyczółkach. Acz jak to z wojnami bywa, przychodzi przesilenie, pada jakieś skrzydło i wróg obsiada cały teren. Na prawym skrzydle ciągle trwa natarcie Jarosława Kaczyńskiego i PiS, jako sabotażysta dobrze spisuje się Jarosław Gowin z dwoma pozostałymi partyzantami prawicy: Godsonem i Żalkiem. Gdy do rąk Grzegorza Schetyny dostanie się skuteczna broń polityczna, wówczas będziemy mogli mówić: PO padła. I oczekiwać na rzeź, może nawet dosłowną, o czym tak cięgle marzy Jarosław Marek Rymkiewicz.
Póki co harce odbywają się na przyczółkach, lecz takowym nie jest Warszawa, bo referendum to jak Powstanie Wyborcze '2013. Dwie najważniejsze osoby (aktualnie) w państwie zaapelowały, aby nie brać udziału w Powstaniu - Bronisław Komorowski i Donald Tusk.
Referendum to nie wybory, gdyż logika jest zupełnie inna. Przymierzając do psychologii wyborczej, referendum wszak jest postawą asertywną służącą wyrażeniu: nie. Psychologia jest o wiele bogatszym zjawiskiem, tak jak wybory, gdzie paleta możliwości jest zdecydowanie większa.
Wiele znanych postaci już zadeklarowało, iż pójdzie na referendum, aby oddać ważny głos, inni nieważny. Z punktu widzenia masy wyborczej ich jakość głosu jest nieistotna, będzie się mieściła w 10% celu referendum. Ci, którzy pójdą, powiedzą rządom Hanny Gronkiewicz-Waltz: nie. Liczy się tylko jedno: czy referendum będzie ważne z powodu frekwencji.
W ogóle nieistotne jest dzisiaj rozpatrywanie, czy HGW jest dobrym prezydentem, czy nie. Ważne, iż udało się zorganizować głosy wiążące referendum. Wszak w ten sam sposób odwołany mógłby być prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, ponoć najlepszy samorządowiec w kraju, wystarczyłoby zorganizować kiboli, którym wypowiedział wojnę. A kiboli i kibiców może być więcej niż elektoratu Dutkiewicza.
Wojna w polityce nie jest polityką, jest wyszarpywaniem władzy, aby konsumować ją materialnie (dosłownie: finansowo). Oto czytam o następnych deklaracjach znanych warszawiaków, że nie pójdą na referendum. Artur Barciś, bo "to jest akcja polityczna". Panie Arturze, a w polityce jakie mają być akcje? Piłkarskie? Krystyna Kofta, bo "referendum jest zbędną stratą pieniędzy". Andrzej Blikle, bo "jego głos nie będzie miał jakiegokolwiek znaczenia".
Elity - a jak chachmęcą. Cholera, prosto. Bo nie chcemy oddać zwycięstwa PiS. Nie chcemy, aby w bliższej niż późniejszej perspektywie władał Jarosław Kaczyński. Warszawa to nie przyczółek, to cytadela strategiczna, centrum władzy, a to Powstanie Wyborcze '2013 może być dla przyszłości kraju równie katastrofalne, jak inne nasze powstania.
środa, 28 listopada 2012
Lista Breivika (Brunona K.)
Monika Olejnik ma prawo bać się po czasie, gdy ujawniono, iż znajdowała się na "krótkiej liście" (a może długiej) Breivika, przepraszam: Brunona K. (och, te onomatopeje).
Dlaczego ABW jej nie poinformowało, że oprócz zamachu na władze polskie, Breivik zamierza dokonać likwidacji jej oraz Hanny Gronkiewicz-Waltz?
Nie wierzę, aby na tej liście znajdowały się tylko dwie osoby. Zbyt krótka. Kto na tej liście jeszcze jest? Czy tylko same kobiety?
Czy te kobiety są związane z mediami mainstreamowymi i PO? Czy znajdowała się na niej Ewa Stankiewicz, albo Beata Szydło?
To są pytanie, które tworzą się, gdy opinia publiczna otrzymuje takie newsy.
Rozumiem, że ABW nie jest służbą psychologiczną, tylko specjalną, ale odpowiedź winna być na temat charakterystyk psychologicznych wybieranych ofiar przez polskiego Breivika, bo dochodzi do absurdaliów, iż Antoni Macierewicz twierdzi, że zasadzają się na niego i jego partię polscy terroryści z trotylem.
Co się dzieje z państwem polskim, że jedynymi obrońcami są media? Te sprawy, iż ktoś na kogoś się zasadza, winny być artykułowane przez konkretne służby. Takie zamiary społecznie napiętnowane, a prawnie sprowadzone do sankcji.
środa, 22 sierpnia 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)