
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Resortowe dzieci. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Resortowe dzieci. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 7 lutego 2016
Gowin stanął na głowie, ale od tego nie przybędzie mu oleju, ani zdolności honorowych
Jarosław Gowin na tle polityków PiS może nie prezentuje się najgorzej, są gorsi od niego, ale to żadne usprawiedliwienie.
Czy na tle - hmm... hmm.. - na tle szczurów szara myszka nie jest gryzoniem?
Gowin trafił jednak do swoich. Jeszcze się do końca nie przeistoczył, ale idzie mu całkiem dobrze. Zaczyna dorównywać gorszości pisowców. Jest dla niego nadzieja, że ta mimikra dokona się szybciej niż należało spodziewać.
Na pewno Gowin cierpi na władzę. Dlaczego tak się dzieje, że ludzie bez kompetencji, z minimalnym profesjonalizmem, tak bardzo chcieliby rządzić innymi?
Dlaczego? Dlatego. Bo tacy ludzie jak Gowin są bezkrytyczni, w psychologii nazywa się to po prostu egoizmem.
Gowin trafił do takiego obozu politycznego. Do Kaczyńskiego jeszcze nie dorasta i raczej nie zagrozi mu w liderowaniu w tej klasyfikacji.
Acz Gowin niejakie ma osiagnięcia w kwestii"śliny na języku". Co mu ślina przyniesie na język, to powie. Nie potrafi jej krytycznie oglądnąć, ocenić w świetle rozumu. Jasność pokazałaby mu, że jego ślina nie zawiera niczego wartościowego, najwyżej zarazki.
Lecz w PiS taka zaraza jest obowiązkowa. I Gowin zaraża śliną bezkrytyczności. Ślina Gowina produkuje pomówienia w stosynku do Komitetu Obrony Demokracji i lidera tego nieposłuszeństwa obywatelskiego, Mateusza Kijowskiego, stryj tego ostatniego reżyser Janusz Kijowski musiał aż Gowina pouczyć, iż nie ma zdolności honorowych.
Oczywiście, że nie ma, bo teraz jest w PiS. Tam kodeks Boziewicza nie należy do tradycji honoru. W PiS honor zawiera się w ślinie wydalanej na Polaków (najgorszy sort, gestapo - to tylko najpowszechniejsza zaraza tej partii produkowana w laboratorium umysłowym prezesa).
W związku ze śliną Gowina napisało do niego 400 uczonych, z których każdy byłby zdecydowanie lepszym ministrem nauki. Ależ ten świat jest niesprawiedliwy, 400 razy gorszy Gowin jest faktycznym przełożonym 400 profesorów.
Świat nie stanął na głowie, to Polska stanęła na głowie. Rządzi u nas Bezprawie i Sprawiedliwość. Gowin! Nie pluj - przynajmniej. To dyshonor dla człowieka i uniwersalnych wartości.
Więcej >>>
piątek, 4 kwietnia 2014
Kania i Gargas - autorki z przeceny
"Resortowe dzieci" trafiły nawet do kosza z książkami w Biedronce, supermarketu, za którym nie przepada Jarosław Kaczyński, bo do żadnego nie chodzi.
Nie można jednak powiedzieć, że ta pozycja trafiła pod strzechy, bo takie książki trafiają najpierw do elit. Gdy je ucukruje czas, czyli przejdą ogień ostrzału krytyki, mają otwartą drogę pod strzechy.
"Resortowe dzieci" to znamię kompleksów czasu, resentymentu sporej części Polaków, którzy sobie nie poradzili w czasach przemian. A politycy zamiast im pomóc, wysługują się tym kompleksem dla swoich celów wyborczych, pomagają im w utrwalaniu kompleksu.
Części społeczeństwa się nie udało, tak jak nie udało się autorom pozycji, która trafiła do kosza w Biedronce. Brak profesjonalizmu dziennikarskiego, jak i brak profesjonalizmu politycznego jest tym groźniejszy, im bardziej wykorzystuje kompleksy czytelników i wyborców, ich resentyment.
Czy autorzy "Resortowych dzieci" zdają sobie z tego sprawę? Tak, bo mimo wszystko czytają, wiedzą, jak opisuje się rzeczywistość, wiedzą, co w tym opisie jest niezgodne z moralną powinnością. Ale ta ocena nie przeszkadza im tworzyć takich dzieł rewanżystowskich, paszkwilanckich. Nie jest usprawiedliwieniem, że im się nie udało, że nie potrafili wejść do pierwszej ligi profesji.
Jedna z autorek Dorota Kania przy ocenie cyklu artykułów "Gazety Wyborczej" "Posmoleńskie dzieci" stosuje te sam wybieg dziennikarski co w książce z kosza Biedronki, iż jakoby artykuły mają przykryć dzieło Doroty Gargas "Anatomia upadku 2". Znowu resentyment z trzeciej ligi profesjonalizmu.
A co przykrywa "Anatomia..."? Czy nie upadły dawno mit smoleński o "poległym" prezydencie? Itd. Dzieło o faktach, o postaciach realnych, muszą się trzymać standardów, a te w dziennikarstwie są powszechnie obowiązujące. Jeżeli kogoś oskarżamy, udzielamy mu głosu. Jeżeli opisujemy rzeczywistość, która jest poza zasięgiem naszej wiedzy technicznej, konsultujemy u ekspertów. Następnie musi to wytrzymać ogień krytyki innych profesjonalistów, a nie partyjniactwa od mityzowania i zaklinania rzeczywistości.
To są podstawy standardów profesjonalizmu. A co jest w dziele "Resortowe dzieci" i w dokumencie Gargas? Resentyment, który tworzy alternatywny świat, fałszywe wartości, fałszywe rozpoznanie rzeczywistości.
Takie dzieła nie zawędrują pod strzechy, ich miejsce w koszu w Biedronce dla produktów z przeceny.
Więcej >>>
Nie można jednak powiedzieć, że ta pozycja trafiła pod strzechy, bo takie książki trafiają najpierw do elit. Gdy je ucukruje czas, czyli przejdą ogień ostrzału krytyki, mają otwartą drogę pod strzechy.
"Resortowe dzieci" to znamię kompleksów czasu, resentymentu sporej części Polaków, którzy sobie nie poradzili w czasach przemian. A politycy zamiast im pomóc, wysługują się tym kompleksem dla swoich celów wyborczych, pomagają im w utrwalaniu kompleksu.
Części społeczeństwa się nie udało, tak jak nie udało się autorom pozycji, która trafiła do kosza w Biedronce. Brak profesjonalizmu dziennikarskiego, jak i brak profesjonalizmu politycznego jest tym groźniejszy, im bardziej wykorzystuje kompleksy czytelników i wyborców, ich resentyment.
Czy autorzy "Resortowych dzieci" zdają sobie z tego sprawę? Tak, bo mimo wszystko czytają, wiedzą, jak opisuje się rzeczywistość, wiedzą, co w tym opisie jest niezgodne z moralną powinnością. Ale ta ocena nie przeszkadza im tworzyć takich dzieł rewanżystowskich, paszkwilanckich. Nie jest usprawiedliwieniem, że im się nie udało, że nie potrafili wejść do pierwszej ligi profesji.
Jedna z autorek Dorota Kania przy ocenie cyklu artykułów "Gazety Wyborczej" "Posmoleńskie dzieci" stosuje te sam wybieg dziennikarski co w książce z kosza Biedronki, iż jakoby artykuły mają przykryć dzieło Doroty Gargas "Anatomia upadku 2". Znowu resentyment z trzeciej ligi profesjonalizmu.
A co przykrywa "Anatomia..."? Czy nie upadły dawno mit smoleński o "poległym" prezydencie? Itd. Dzieło o faktach, o postaciach realnych, muszą się trzymać standardów, a te w dziennikarstwie są powszechnie obowiązujące. Jeżeli kogoś oskarżamy, udzielamy mu głosu. Jeżeli opisujemy rzeczywistość, która jest poza zasięgiem naszej wiedzy technicznej, konsultujemy u ekspertów. Następnie musi to wytrzymać ogień krytyki innych profesjonalistów, a nie partyjniactwa od mityzowania i zaklinania rzeczywistości.
To są podstawy standardów profesjonalizmu. A co jest w dziele "Resortowe dzieci" i w dokumencie Gargas? Resentyment, który tworzy alternatywny świat, fałszywe wartości, fałszywe rozpoznanie rzeczywistości.
Takie dzieła nie zawędrują pod strzechy, ich miejsce w koszu w Biedronce dla produktów z przeceny.
Więcej >>>
Subskrybuj:
Posty (Atom)