
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stan wojenny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stan wojenny. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 14 grudnia 2017
Kaczyńskiego stan wojenny w wersji light
Wczoraj prof. Tadeusz Gadacz skomentował wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego na uroczystościach PiS związanych z 36. rocznicą wprowadzenia stanu wojennego.
Tak! Dzisiaj zachowanie policji pokazuje, iż odżył stan wojenny w wersji light. Poczekamy, postoimy, pochodzimy - i będzie stan wojenny w wersji hard. Do tego zmierza ta władza.
niedziela, 6 marca 2016
Jarosław Kaczyński, bohater z wykopalisk PRL, podrasowany przez grafomanów "wSieci"
PiS i jego media stosują wizerunkowe metody typowo goebbelsowskie. Nie ma w nich żadnego odkrycia metodologicznego, ale to pozwala wcisnąć każdy kit.
Wrogów obrzydza się, zohydza, a swoich wywyższa na miejsca zohydzonych. Taka wymiana: wartość jest zastępowana bezwartością.
Służby historyczne PiS miały problem z Jarosławem Kaczyńskim. Prezes PiS w przeszłości był tchórzem. W PRL-u nikt nim się nie interesował, nie miał żadnych osiąnięć, jako opozycjonista. Nie chcieli go nawet internować w stanie wojennym.
Esbecka teczka jakaś co prawda znalazła się, ale z niej wynikało, że to nadal tchórz i nie warto nim się zajmować. W tej kwestii wypowiedział się prezes, który orzekł, że papiery zostały sfabrykowane, bo - wiadomo - esbeckie.
Tymczasem maszyny goebbelsowskie PiS pracowały pełną parą nad zohydzeniem Lecha Wałęsy. Ostatni akord miał pochodzić z archiwum Kiszczaka, z którego nic nie wynikało. Do tego materiały nie poddano rytynowej obróbce archiwalnej. Zostały rzucone na żer PiS.
Naukowcy IPN ukazali swój profesjonalizm, który można określić, jako rzędu szajs. Nie piszę o moralności szefa IPN, bo dodał sobie tylko literkę jako przedrostek i jest po prostu amoralny.
Maszyny PiS dalej pracują, mamy oto najnowszy produkt jednego z ośrodków goebbelsowskich - "wSieci".
Kaczyński to bohater. Lech nie żyje, bo "poległ", za to łaskawie na tym padole łez zostawiony został Jarosław, który miał być internowany w stanie wojennym, ale przez omyłkę tak się nie stało.
Pewnie w następnym odcinku "wSieci" będzie, iż Jarosław K. poszedł do SB z fałszywym dowodem wystawionym na nazwisko Wałęsy, a bezpieczniacy nie chcieli go zamknąć, bo uznali, że Wałęsa nie ma żadnych "osiągnięć" opozycyjnych.
Usłużni grafomani, jak Piotr Zaremba w tym wypadku, piszą swoje gnioty hagiograficzne. Bezwstydnie przekłamują historię Polski.
Autohagiografia Jarosława ma ukazać się w tym roku, jako tom I autobiografii, pewnie będzie zaliczona do rzędu Ewangelii i dla takich grafomanów, jak piszący dla "wSieci" - w tym dla Zaremby - będzie to Ewangelia PRL wg św. opozycjonisty Jarosława.
Więcej >>>
sobota, 13 grudnia 2014
Targowisko próżności prezesa
Marsz Kaczyńskiego nie miał niczego wspólnego z rocznicą stanu wojennego. Prezes PiS w tym dniu co roku czuje dyskomfort, nikt na niego w 1981 roku nie chciał się zasadzić.
Prezes nachętniej swoją partyjną służbę i elektorat zwoływałby na gwizdek. Z aparatczykami to by wyszło, ale jak fatalnie wyglądałoby w telewizji, szczególnie na tle Rydzyka, który w te maszerujące klocki jest zdecydowanie lepszy.
Kaczyński wykorzystał gwizdek rocznicy stanu wojennego, aby spełnić swoją polityczną powinność. Nagadać, napluć, bo w życiu żadnych innych umiejętności nie posiadł.
Prezes wyraźnie się twórczo cofa, o czym świadczyły jego przemówienia. Słupki sondażowe też mu siadają. On się ich zresztą boi.
Kaczyński naprawdę się boi rządzić. Gdyby mu podskoczyło w słupkach, to zrobiłby wszystko, aby PiS opadło.
Prezes jest katastrofą, jego ludzie są katastrofą. I w tym widzę wielką troskę prezesa o Polskę. Kaczyński nie życzy Polakom tak źle, aby nami rządzić.
Jego raduje ten splendor okazywany przez wierny lud, oklaski, gdy otwiera usta i zamyka. Wówczas puchnie w nim ego, nadyma się. To wystarcza. I tak więcej osiągnął niż inni. Nikt nie ma tyle aplauzu na swoją cześć, niż Jego Wysokość Próżność JK.
Jego pustka jest doceniana. To dało się odczuć w te uroczystości świętujące Stan Wojenny. Prezes też dba, aby nadymając się, nie pęknąć. Pilnuje się. Ludzki pan. A że kogoś krzywdzi, szczególnie rządzących i tych, którzy na niego nie głosują? Toż oni sobie poradzą.
13 grudnia 2014 roku był dniem bez sensu, zwykłym tagowiskiem próżności prezesa.
sobota, 15 grudnia 2012
Cud Kaczyńskiego
Jarosław Kaczyński mniema, że zasłużył na internowanie, ale wybrał wolność, dlatego że było tyle do roboty dla dobra kraju i tych, którzy wałkonili się za kratami. Przezornie spakował jednak manatki, w tym szczoteczkę do zębów, której od tamtej pory nie używa, gdyż przeznaczona jest do muzeum, jako artefakt czasu niewoli.
Udał się Kaczyński w Polskę, to znaczy tradycyjnie na Krakowskie Przedmieście, w Zlepie zaliczył zupkę z Martą Fik (gdyby żyła z pewnością by poświadczyła), Episkopat, bo tam był doradcą tej instytucji przyszły premier Nocy Teczek, Jan Olszewski, który podpisał lojalkę, tak nakazywał Kościół.
W międzyczasie Kaczyńskiego zwinęli przed szóstą nad ranem, planował, że wyjdzie po szóstej, gdy nie obowiązują rygory godziny milicyjnej (och, te przyzwyczajenia przestrzegania prawa). Wałkowali go, ale dziarsko się nie dał. Teczka jego na SB odpowiednio spuchła. Po wypuszczaniu pozostało mu tylko jedno: działanie na rzecz dobra Polski.
Kreacyjny umysł Kaczyńskiego wyjawił nam tylko ułamek tego, czego dokonał w mrokach stanu wojennego. Będzie kolejno ujawniane w zależności od okoliczności. Na razie poznaliśmy jeden wątek. Podziemną pracę w Ośrodku Badań Społecznych NSZZ "S". Piotr Piętak się myli, gdy dzisiaj twierdzi, że Kaczyński nie szukał kontaktu i nie działał w podziemiu. To nie są brednie Kaczyńskiego, panie Piotrze Piętak. Pan wychodził, Kaczyński wchodził. Tak działała konspiracja, tak działał prezes, że działa do dzisiaj na rzecz niepodległości, bo ta została sprzedana. Nie słuchał pan prezesa w 31. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego? Pańska strata, lekturę patriotyczną można nadrobić.
Kaczyński z pewnością odniesie się do pańskich słów. Pan jeszcze twierdzi, że ośrodek zmienił nazwę na Centrum Dokumentacji i Analiz. Proszę pokazać szyld! Panie Piotrze, czyta mnie pan? Chyba nie, więc już nie zwracam się do niego. Gdy Kaczyński dojdzie do władzy, podobno ma to się stać w styczniu, jak zapowiedział, opozycjonista Piętak będzie musiał się wytłumaczyć z kłamliwych słów.
Szkoda, że Kaczyński dopiero teraz zaznajamia nas ze swoją biografią z okresu stanu wojennego. Acz można go zrozumieć. Nadal mamy zniewolony kraj, więc konspiracja obowiązuje. Prezes PiS wyjawia te szczegóły, które są znane reżimowi Tuska, więc nie ma obawy, aby kogoś sypnął. Dla mnie nie były znane i dziękuję w tym miejscu autorowi autobiografii.
Kaczyński mniema, że wszystko się rozwiąże z chwilą odzyskania wolności, niepodległości i solidarności, pierwsza próba będzie już w styczniu 2013, aż "do ostatecznego zwycięstwa". Przyznam, że tego nie rozumiem. Czy pierwsza próba z założenia ma być nieudana? Czy permanentna, aż dokona się ostateczne zwycięstwo?
Mniemanie Kaczyńskiego ma przyszłość. Mniemali w cud Krakowiacy i Górale w pierwszej narodowej operze, my też mniemamy, że w operze mydlanej prezesa dokona się cud. Krakowiacy i Górale z podkrakowskiej wsi Mogiła niedaleko Wawelu dostąpili cudu elektryczności, a Kaczyński dokona cudu z wolnością, niepodległością i solidarnością, w skrócie nazywa się to demokracja.
Czeka nas cud demokracji Kaczyńskiego, bo nie jest prawdą, że ten ustrój wynaleźli klasyczni Grecy. To będzie Mogiła polskiej demokracji niedaleko Wawelu.
czwartek, 13 grudnia 2012
Zelig Kaczyński
Strategie Kaczyńskiego do jego wielkich projektów zawsze się przydają, ta jego mimikra pozwalała mu wsiąknąć w otoczenie, iż nikt nie dostrzegał jego przygotowań do Wielkich Czynów, jak "Zelig" Woody Allena. To Władek Frasyniuk rzucał się z pięściami na czołgi i co miał z tego? Pałowanie, albo kabarynę w ciupie. Kaczyński nie posiada praktycznych umiejętności dnia codziennego (konto bankowe, prawo jazdy, etc.), ten niedojda - jak nazywa go Frasyniuk - miał powód się bać, bo już zbliżał się rok orwellowski (1984) i komuchy mogli zajrzeć mu do jego myśli. A jednak uratował się za pomocą strategii Zeliga, był Nikim dla reżimu Jaruzelskiego.
Dzisiaj ta strategia święci triumf, nie zagląda prezes PiS do internetu, bo nie potrafi laptopa odpalić. Po co zresztą miałby to robić, aby czytać o swoim obciachu (Andrzej Celiński), albo dotrzeć do memów z jego postacią opatrzoną nieprzyjaznym komentarzem. Kaczyński czyta prasę, której udziela wywiadów i dowiaduje się z niej (ze swoich słów zwłaszcza), co jest zagrożeniem dla wolności, niepodległości i czego tam.
Czyta "Gazetę Polską Codziennie" (czytelnictwo moje i Kaczyńskiego jest powodem popełnienia tej notki blogowej). A co tam stoi dzisiaj? Rosyjski trop. I do tego smoleński trop. Proszę bardzo, wydało się z zabójstwem Krzysztofa Zalewskiego. Został ekspert smoleński (choć tylko cukiernik) zamordowany, bo odkrył, że prezes jego spółki Magnum-X, zabójca Cezary S., kręci interesy (lody) z Ukraińcami i Rosjanami. Spółki miały dopiero się czymś zajmować, ale Rosjanie i Ukraińcy poczuli zagrożenie ze strony eksperta i doszło do czynu zabójstwa. Cezary S. zamordował Zalewskiego, bo (piękny cytat) "jedynym wytłumaczeniem tego,co zrobił, jest działanie osób trzecich - ktoś musiał nakłonić go do tej zbrodni". Osoby trzecie - Rosjanie i Ukraińcy.
To czyta w gazetach Kaczyński i za tym depcze. Za prawdą o Smoleńsku, a 13 grudnia to ledwie rocznica, już się nie wróci 1981 rok. Taka jest strategia Zeliga Kaczyńskiego.
środa, 12 grudnia 2012
"Jaruzelski będzie w domu, przyjdź"
Na portalu wPotylice (poprawnie: wPolityce) nawołują: "Przyjdź wieczorem pod willę generała. Jaruzelski zapowiada, że będzie w domu".
Gdyby generała nie było, w podobnym nawoływaniu do przyjścia byłoby ulubione słowo: tchórz - oczywiście - Jaruzelski.
Prawicowi celebryci zerwą kolejną noc. Czego jednak nie robi się dla narodowej czerni. Będzie można ogrzać modne rękawiczki przy koksownikach, które niewątpliwie zostaną dostarczone przez Klub Gazety Polskiej. Dowiedzieć się, ile Grzegorz Braun aktualnie ma na liczniku do ostrzelanie dziennikarzy z "Gazety Wyborczej" i TVN.
Pobuczeć rytualnie, a nuż Jaruzel zejdzie. Wymienić się najnowszymi plotkami: Co tam panie "W sieci" słychać? Czy Cezary Gmyz ma nową teorię na temat trotylu. Odśpiewać "Rotę" tej, która miała tyle dzieci, więc nie mogła być lesbijką, chyba że w tym roku jest karencja na "Rotę", póki IPN nie dotrze do esbeckich papierów na jej temat.
Podejrzewam, że ta pasterka stanu wojennego szybko będzie musiała się dla celebrytów prawicowych skończyć, bo lada świt trzeba będzie iść w marszu z Jarosławem Kaczyńskim. Do wyra szybciutko, bo nie można walczyć o niepodległość z podkrążonymi oczami.
W TVN, w Polsacie i nawet we wrażej TVP należy reprezentować godnie patriotyzm.
Subskrybuj:
Posty (Atom)