niedziela, 31 sierpnia 2014

Platforma będzie zdawała egzamin


Co po Donaldzie Tusku? Wszyscy martwią się na zapas. Tego zapasu pozostało 3 miesiące, które miną jak z bicza strzelił. Platforma Obywatelska będzie zdawała egzamin z polityki polskiej. Pod przywództwem Tuska szło jej najlepiej ze wszystkich.

Mimo, że obecny premier nie musi zdawać szefa partii, to i tak codziennie nie będzie reagował na kryzysy polskie będące często wynikiem wojny polsko-polskiej. Od tego będzie premier, faktyczny przywódca PO. I kto nim będzie?

Znając Tuska, można spodziewać się nieoczekiwanej nominacji na schedę po sobie. Wcale nie musi być to Ewa Kopacz, jak wszyscy się spodziewają.

W wyborach samorządowych może zadziałać efekt sukcesu, ale dalej wcale nie musi tak być. Przekonamy się o jakości kadr PO. Tusk potrafił ukręcić łeb Gowina, Schetyny, Grupińskiego, wcale nie pozbywając się ich z partii.

W walce partyjnej to umiejętność, której posiadanie predestynuje do bycia przywódcą. Ale taki przywódca po sobie zostawia pustynię.

Czy tak jest z Platformą? Przekonamy się szybko. Bowiem przegrana w wyborach parlamentarnych będzie przegraną Polski. Tak odczytuję możliwą wygraną PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Przestaniemy być zieloną wyspą, bo prezes PiS już ma pomysł na blion czterysta milionów w inwestycję. To byłaby Polska w ruinie.

Platforma ma zdecydowanie lepsze kadry niż PiS, ale kadry PO będą zdawać ten egzamin przed sobą. On jest trudniejszy niż w walce z wrogiem Polski, PiS.

>>>

piątek, 29 sierpnia 2014

Mleczko o elektoracie PiS





Obyśmy po Tusku nie obudzili się z kacem


Jeżeli akcje Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej tak wysoko stoją, jak utrzymują źródła europejskie i nasze, premier nie powinien się wahać, aby wybrać awans. To nie tylko jego skok na jeden z najwyższych stołków w strukturach międzynarodowych, to skok Polski.

W historii nie mieliśmy takich personalnych sukcesów za dużo. Ba, niewiele. I byłoby to drugie w dziejach Polski sięgnięcie tak wysoko, gdzie nikt nie sięgał. Tylko Jan Paweł II zawędrował w strukturach globalnych na takie szczyty.

Ale to dopiero przed nami. Tego rodzaju awanse są często pisane palcem na wodzie. Tusk zachowuje się racjonalnie i jak wytrawny polityk. Decyzję podjął, czy przyjąć nominację, dlaczego miałby dzielić się nią publicznie? Aby jutro w razie niepowodzenia zaznać rozkoszy lądowania z najwyższego konia. Żadna przyjemność dla niego, dla Platformy i przede wszystkim dla Polski.

Tusk jako szef Rady Europejskiej zyskuje, taka sama chwała należy się partii rządzącej, której lider osiągnął najwyższy sukces. Zyskuje Polska, bo straci na tym PiS - już w najbliższych wyborach. I możliwe, że po parlamentarnych powitalibyśmy Jarosława Kaczyńskiego na emeryturze.

Same zalety w postaci Tuska jako prezydenta Unii. Trudno dojrzeć wady. Poza jedną, za dużo władzy w jednych rękach. Wszak po powrocie z Brukseli lekką ręką sięgnąłby po prezydenturę tu wśród tubylców.

Strach się bać tych sukcesów. Dlatego nie rozbudzajmy nadziei, bo po niej pobudka z najgorszym kacem, gdy się nie uda.

Pijmy więcej, będziemy bardziej Polakami

Ka cytatem zakąszając



czwartek, 28 sierpnia 2014

Czy potrafimy przestać karmić bestie i jakie uruchomić narzędzia, aby przejść przez DNO?

Zachód - czyli my - "karmimy te bestie". Orzekł Konrad Sawicki, twórca projektu "Kościół dla mniej praktykujących".

Tymi bestiami dzisiaj dla Sawickiego są Państwo Islamskie i Rosja, bo na Zachodzie rządzi "Dowolność, Nierówności, Obojętność", czyli DNO.

Kryształowy Pałac (Sloterdijk), który miał być globalną ideą Zachodu na naszych oczach się rozsypuje. Nie jest przejmowany, jest grabiony. A my ("my" Polacy niespecjalnie załapaliśmy się na Kryształowy Pałac, na DNO) nie potrafimy go obronić, bo w dobrobycie, w bezpieczeństwie, zatraciliśmy właściwości walki o swoje. Potrafimy tylko czerpać, nie potrafimy dawać nawet sobie.

Zachód oddał za bezcen tak porządkujące idee, jak chrześcijaństwo, a następnie osięgnięcia społeczne Rewolucji Francuskiej.

One trzymały Zachód w pionie, dzisiaj ich nie ma, zostało DNO Pałacu Kryształowego. Póki byliśmy niesprawiedliwi, ekspansywni, narzucający swój model cywilizacyjny większości świata, służyliśmy jako reproduktor wartości, idei.

Zostaliśmy jednak ograbieni i na domiar nie potrafimy odzyskać do nich zaufania, powrócić do swoich korzeni. Tezy Sawickiego są śmiałe, niekoniecznie trafne, ale podskórnie odczuwamy, iż coś jest na rzeczy. Ta pesymistyczna ocena bez żadnej wizji zdarza się w kryzysie.

W kryzys cywilizacja Zachodu dopiero wchodzi. Kryzysy mają tę wartość, że powodują szybszą erozją dotychczasowych wartości, powodują wzrastanie nowych. Z kryzysu wychodzi się kimś innym, niż się w niego wchodziło.

Pod jednym warunkiem, że ten kryzys nie zabije. Czy potrafimy przestać karmić bestie i jakie uruchomić narzędzia, aby przejść przez DNO?

Tekst Sawickiego >>>

Hello Kitty


środa, 27 sierpnia 2014

Opinia publiczna, Raczkowski


Modły pod Sodomą i Gomorą


Ks. Jerzy Garda pod Sodomą i Gomorą pikietą w wymiarze maratonu (od wczoraj do 25. listopada) koronką będzie bronił ojczyzny.

I to byłoby na tyle. Wzywa do tego "Nasz Dziennik": "Razem w obronie ojczyzny". Sodoma i Gomora to Tęcza na placu Zbawiciela w Warszawie.

Pikieta odbywa się 5 razy w tygodniu - od poniedziałku do piątku przez 3 godziny, w sobotę i niedzielę odpoczynek, bo w dzień święty trzeba legnąć i sił nabrać do obrony.

Koronka to mniejsza korona, która zamienia się, gdy nie ma mariażu Tronu i Ołtarza, w modlitwę, aby ten mariaż był.

A ks. Jerzy Garda chce wpisać się do Księgi Guinnessa, bo tak ten trzymiesięczny maraton pikiety należy rozumieć.

Więcej >>>


Adolfek


wtorek, 26 sierpnia 2014

Tuska popiera Cameron


Można byłoby zadać pytanie: czy sepleniący w języku polskim "dziennikarz" Tomasz Sakiewicz, naczelny takich "patriotycznych" mało polskiego pisma "Gazeta Polska" i jej mutacja codzienna, popiera Donalda Tuska?

Można byłoby zadać pytanie, ale po co zadawać idioci pytania. Osiwieje, albo włosy mu wypadną. Rozum mu nie wypadnie, bo go nie ma.

Oto David Cameron poparł kandydaturę polskiego premiera na przewodniczącego Rady Europejskiej, de facto prezydenta Unii Europejskiej.

Osobiście nie chciałbym, aby Tusk wyjechał z kraju, bo z braku polityków odpowiedniego formatu w Polsce rządziłby Jarosław Kaczyński.

IV RP nastałaby z dnia na dzień. Niemniej cieszy, że "przyjaciel" prezesa PiS popiera Tuska. Przypomnę, że w Wielkiej Brytanii i krajach starej demokracji politykiem nie zostaje byle kto, jak to w Polsce bywa.

Więcej o Cameronie >>>


Handelek Kaczyńskimi



poniedziałek, 25 sierpnia 2014

IV RP - przewodnik miejski

Moralność Falenty i Gmyza w tygodniku "Do Rzeczy"


Biznesman Marek Falenta wskazany przez kelnerów jako źródło afery podsłuchowej, najpierw uważał, że jest bezczelnie wrabiany. Teraz wahadło mu się odwróciło i twierdzi, że doniósł CBA i ABW, że w restauracjach w których spożywa posiłki, są podsłuchy. Doniósł na kelnerów.

Falenta doniósł, a służby tym się nie zainteresowały. Falenta nawet wie więcej, co jest na taśmie, której na uszy nie słyszał. Mianowicie na taśmie jest rozmowa Donalda Tuska z najbogatszym Polakiem, Janem Kulczykiem.

Skąd wie Falenta, który nie stoi za taśmami? Od Cezarego Gmyza - to taki ktoś, kto podaje się za dziennikarza.

Tak mniej więcej wygląda materiał "dziennikarski" w "Do Rzeczy". Biznesmen doniósł o taśmach służbom i wie, co jest na taśmie, której na własne uszy nie słyszał. A "dziennikarz" Gmyz zweryfikował podsłuch z Tuskiem i Kulczykiem u tegoż Falenty, który taśmy nie przesłuchiwał.

Sztuka dziennikarska w tygodniku "Do Rzeczy" kwitnie. Biznesmen Falenta ma pecha, bo restauruje się tam, gdzie są podsłuchy. A Gmyz ma innego pecha, od Bozi nie dostał talentów, ale dostał moralność.

Moralność prawdy. Fajna prawda, prawda?

Więcej >>>

niedziela, 24 sierpnia 2014

Geopolityka - muza Polaków przypomniała sobie o nas


Muza historii Polaków po 25 latach bezczynności przypomniała sobie o nas. Geopolityka zapomniała się, a może ma już swoje lata i zdarza jej się, że nie spojrzy na mapy.

Ale na szczęście muza nasza Geopolityka odpomniała miłość do Polaków. A cożeśmy przez ten czas robili, aby ją przegnać, zakochać się w innych muzach.

Wojskom sowieckim pokazaliśmy drogę do domu, przyjęto nas do NATO, Unia Europejska cieszy się z takiego kraju, jak Polska, do którego kryzys gospodarczy nie zawitał.

Wiele wskazywało, że muzę Polaków Geopolitykę wypisano ze spisu miejscowych mitów. Niemcy nas kochają, przywódcy przy kamerach się obcałowują, Rosjanie podają rękę jak równy równemu.

Geopolityka przy chóralnych śpiewach została odesłana na śmietnik historii. Znalazł się jednak dyrygent, który wstrzymał batutę: stop, stop, stop! Przywróćmy Polakom to, co im się należy, to, czego im brakuje: Geopolitykę.

Tak oto wróciła Geopolityka.

Niemcy są przeciw tarczy antyrakietowej NATO w Polsce i krajach bałtyckich, bo Moskwa potraktuje to jako prowokację - i znowu użyje zielonych ludzików.

Polski szef dyplomacji, który pokazał w Kijowie niemieckiemu i francuskiemu koledze po fachu, jak miejscowych dzierżymordów (Janukowycz) wyprowadza się w pole, nagle stał się niepotrzebny przy stole negocjacyjnym Berlin-Moskwa-Paryż.

A to znaczy, że ponad naszymi głowami muza nasza Geopolityka robi szacher-macher, robi machniom. Nasza muza romantyczna Geopolityka wróciła. Nie było jej 25 lat. Szmat czasu.

Więcej >>>

sobota, 23 sierpnia 2014

Merkel nie dała się ograć Putinowi


Angela Merkel w Kijowie to pokaz, iż tylko Niemcy chcą i potrafią rozgrywać konflikt Ukrainy z Rosją. Zachód zawodzi, zawodzą Stany Zjednoczone.

Polska została z tych negocjacji wypchnięta. To pokazuje, iż nie tylko polska dyplomacja, ale klasa polityczna w najwazniejszych sprawach musi mówić jednym głosem.

Radosław Sikorski nie dostał wsparcia opozycji i łatwo było go wykluczyć. Rosjanie w wykluczaniu, w dewastowaniu, są mistrzami świata.

Tylko Merkel nie dała się ograć. Uważam, iż Putin przegrywa batalię o Ukrainę. I przegra ją, a to także może skończyć się jego przegraną na Kremlu.

Ukraina dobrze rozegrała konwój, nie dała się sprowokować, na co liczył Putin, który takie gierki będzie prowadził dalej i będą one coraz groźniejsze.

Niestety w tej części Europy pokój mamy za sobą. Czekają nas niezliczone konlikty, bo Rosję tradycyjnie spacyfikowała klasa oligarchów, ograbiła naród rosyjski. Będą za wszelką cenę starali się utrzymać dobra i władzę, a te utrzymuje się poprzez wywoływanie konflików.

Będę na te tematy pisał. Dzisiaj tylko pobieżnie, bo nie mam za wiele czasu.

Więcej na te tematy tutaj >>>


piątek, 22 sierpnia 2014

Bilet na Titanica, 1912


Abp Hoser odebrał podmiotowość zwykłemu księdzu

Abp Henryk Hoser realizował plan w stosunku do ks. Wojciecha Lemańskiego. Ten plan widać było od początku konfliktu miedzy nimi.

Ks. Lemański potrafi rozmawiać z innymi, szczególnie młodymi ludźmi, przejmuje się złem tego świata (p. Jedwabne), a biskup w pałacach wzbudza wśród podwładnych tylko bojaźń i drżenie. To, co Lemański zażegnuje, Hoser produkuje.

Z tej nierównowagi emocji musiało dojść do konfliktu. Zamierzchłego, starego, zamkniętego, odchodzącego z witalnym, otwartym, nowym, niebojaźliwym.

Abp Hoser to człowiek mający władzę, nie wybaczający, dziwnym trafem przeniesiony z epoki Dantego do naszych czasów. Uciekający przed dziennikarzami, przed światem, przed odpowiedzialnością. Ofiarą jego padł ks. Lemański, zwykły ksiądz.

Współczuję Hoserowi jako człowiekowi. Nie posiada władzy miłości, kontaktu z innymi ludźmi, jest to władza formalna, nadana mu. Władza bez charyzmy.

Hoser nie posiada władzy człowieczej, tylko władzę instytucji. I ta instytucja odebrała podmiotowość Lemańskiemu, suspendując go, odbierając mu prawa. Instytucja odczłowiecza. Abp Hoser wypatroszył ks. Lemańskiego z jego najbardziej ludzkich odruchów?


czwartek, 21 sierpnia 2014

Jaka Polska? Jak Wegry Orbana


Węgry Viktora Orbana mogą wyznaczać przyszłość krajom tej części Europy. Na chwilę kraje Mitteleuropy wyrwały się spod bizantyjskich wpywów rosyjskich, bo Trzeci Rzym w postaci ZSRR się rozpadał, ale już wraca do równowagi.

Władza w Rosji odzyskała siły, a naród tkwi jak zawsze w jarzmie samodzierżawia, albo podobnej odmiany wewnętrznej niewoli. Imperium rosyjskie to cywilizacyjna zagadka. Stosunkowo niewiele ludności jak na tak ogromne terytorium.

Aby w Rosji sprawować władzę, Kreml musi dowartościować ego narodu. A tym jest m.in. odzyskanie wpływów na Ukrainie. Władimir Putin nie popuści, aż w Kijowie osadzi podobego Janukowyczowi, albo Poroszenko stanie sie Janukowyczem.

Orban gra w to, co zwykle władza w środkowej Europie grała. W nacjonalizm, w wyższość tybulców nad innymi. Gra demokratyczna to dla Orbana i prawicowych przywódców w innych krajach wybryk liberalizmu. Demokracja liberalna może prowadzić do władzy, ale nie można za jej pomocą rządzić.

Orban na Węgrzech pozbawia opozycję kolejnych narzędzi wpływów politycznych, aż dojdzie do takiej sytuacji, że będzie miał tylko jako opozycję lokalnego Żyrinowskiego. Niewiele już do takiej sytuacji brakuje.

Orban wypisuje Węgry z Unii Europejskiej. Pewnie by mu sie udało, gdyby nie kryzys gospodarczy i kłopoty z Rosją.

Czy Orbana można porównywać z naszym Jarosławem Kaczyńskim? Pewnie, że tak. Zwłaszcza że sam prezes PiS do niedawna sam to mówił, póki nie spostrzegł, że wygodniejszy jest Erdogan, były premier, już prezydent Turcji.

Pamięć o IV RP i pobieżne zaznajomienie się z programem PiS, wskazują, iż jest toczka w toczkę podobny do Fideszu. Kłopotliwa jest w nim prorosyjskość, bowiem PiS budował ksenofobię polityczną, czyli nacjonalizm polski na katastrofie smoleńskiej.

Kaczyński jednak może pozbyć się ostatecznie Antoniego Macierewicza, ideolodzy publicystyczni - np. Karnowscy - nie będą mieli problemów z przybliżeniem prawicowych poglądów Putina (bo tylko takie ma prezydent Rosji), a prezes PiS odświeży swój spot "Do przyjaciół Moskali", na którym tak świetnie wypadał w okularach.

Kaczyńskiemu przecież bliżej do Putina, niż Angeli Merkel. Tak jak Orbanowi. Jeżeli liczymy się z rządami PiS i Kaczyńskiego, przyglądajmy się Węgrom Orbana. Bo taka będzie Polska.

GłuPol donosi: Przedwyborcza prowokacja!


wtorek, 19 sierpnia 2014

Tomasz Lis kandydatem PiS na prezydenta - spełnienie alternatywy Kaczyńskiego


Tomasz Lis może być spełnieniem bajki PiS. Zadać ostateczny cios pysze Bronisława Komorowskiego. A to może być - jak chce poseł PiS Mariusz Kamiński - upadkiem aktualnie urzędującego prezydenta: "nie takie rzeczy w polityce się zdarzały".

W końcu alternatywa, czy też bajka PiS, zostałaby spełniona. Naczelny "Newsweeka" po powrocie z wakacji zgłosił gotowość do bycia kandydatem PiS na prezydenta.

Nie mają wszak rozpoznawalnych postaci, a jak już mają, to niewybieralne. Bo co to za kandydat prof. Andrzej Nowak? Wszak mógłby być Andrzej Kowalski. Niewielu zauważy różnicę i nie zagłosuje. Albo Ryszard Czarnecki. On ma misję w Brukseli i w Warszawie straciłby finansowo. Już nie wspomnę o Januszu Wojciechowski, który w elektoracie nosi ksywkę Jarząbek.

A Lis to same zalety. Przekonania ma patriotyczne, a że liberalne. Cóż, PiS otwiera się na środek sceny politycznej, chce wykurzyć z niej PO. Lis może zdradzić, jak Ziobro? Tak, ale prezes nauczony tym przykładem, może zebrać haki na Lisa i temperować jego ewentualną secesję. Np. dać Hannie Lis posadę w KGHM, Tomek wówczas nie podskoczy.

Największą zaletą Lisa w Pałacu Prezydenckim będzie to, że zajęty urzędowaniem, nie będzie pisał źle o prezesie. I do tego nawrócony Lis na PiS jest wartościowszy od tysięcy zwolenników prezesa, którzy cokolwiek prezes by głupiego nie powiedział, będą buczeć, klaskać i głosować, jak na patriotów przystało.

Lis w PiS - nawet częstochowsko się rymuje. Ambona zaklepana.

Więcej >>>

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Co za życia ręką robiła Maria Magdalena?


Rzecznik abp. Hosera jest lepszy od Adama Hofmana


Mateusz Dzieduszycki wśród rzeczników wyrasta na wielkość pierwszego rzędu. Wróci z wakacji Adam Hofman, to będzie miał się z pyszna. Wyrósł mu konkurent do palmy pierwszeństwa.

Dzieduszycki, jak Hofman, zauważa to, czego inni nie są w stanie dojrzeć. Najświeższa uwaga rzecznika abp. Henryka Hosera: "Znam wielu księży, ale nie znam żadnego, który żyłby ponad granice przyzwoitości".

No, proszę, a publiczność ma przeświadczenie, że wielu księży żyje ponad przyzwoitość. Hofman już powinien się bać, jego stwierdzenia też nijak się mają do przeświadczenia publiczności.

Jak Dzieduszycki zacznie się ścigać z Hofmanem w takich oświadczenach, to mogą dojść do większych absurdów, niż do tej pory byliśmy świadkami.

Usprawiedliwieniem dla Dzieduszyckiego może być, że nie zna tylu księży, co papież Franciszek, który w Korei Płd. powiedział o hipokryzji duchownych, "którzy żyją jak bogaci".

Papież Franciszek nie był jeszcze w Polsce, więc nie wie nic o ubogim polskim Kościele, który nie żyje ponad granice. Franciszek będzie się u nas czuł, jak w Domu Świętej Marty w Rzymie, gdzie faktycznie mieszka z innymi. Nasi biskupi też pewnie mieszkają w blokowiskach, bo "nie żyją ponad granice przyzwoitości".

Hofman, bój się! Dzieduszycki jest lepszy od ciebie!

niedziela, 17 sierpnia 2014

Kościół i edukacja seksualna: nieuświadomione dziecko pada łatwym łupem pedofila (w tym klechy)


Prof. Andrzej Jaczewski na swoim blogu na portalu TOK FM - gdzie on i ja bywamy "jedynkami" - pisze o ostatniej chorej akcji kolejnej przybudówki katolickiej.

Mianowicie akcja dotyczy edukacji seksualnej w szkole. A autorzy tzw. projektu obywatelskiego są przeciw pedofilii i edukacji. Łączą te dwie sprawy. To swosty szantaż. Autorzy projektu zbierają podpisy pod obywatelskim projektem ustawy "Ratuj dzieci przed deprawacją!".

Jakoby nauka seksu prowadzi do pedofilii. Jaczewski jest profesorem medycyny i pedagogiki, autorem ponad 40 książek i podręczników, na których wychowało się wiele pokoleń.

W ostatniej książce pisze, iż edukacja seksualna jest najlepszą, jeżeli nie jedyną, metodą zapobiegania pedofilii. Bowiem dziecko uświadomione seksualnie jest uzbrojone wiedzą: "wie, czego ten pan chce".

Na każdym kroku środowiska katolickie bajdurzą, że dzieci nauczy się seksu i używania np. prezerwatywy. Świadomie manipulując, iż dzieckiem jest 17-letnia młodzież.

Jaczewski uważa, iż ortodoksi katoliccy wszczynają wojnę ideologiczną, aby opanować państwo, zrobić Polskę wyznaniową, katolicką. Farmaceuci mają nie sprzedawać prezerwatyw, sprzedawcy handlować w niedzielę, a tramwajarze i kolejarze odmówią pracy w godzinach mszy św.

Nad tym projektem ustawy o zabronieniu edukacji seksualnej czuwa kler. Wiadomo, dziecko nieuświadomione jest łatwym łupem klechy pedofila.

Więcej tutaj >>>

Prawybory w PiS? Spieprzać, bo smród z tej wiadomości bije nie tylko po nosie, ale i po oczach


Demokracja w PiS? Oksymoron.

Ta wiadomość to oznaka, że Jarosław Kaczyński robi w portki na myśl o Bronisławie Komorowski. Prezes PiS - smród polskiej polityki.

sobota, 16 sierpnia 2014

Józef Beck o Kościele


Abp Głódź z muzeum figur woskowych


Abp Sławoj Leszek Głódź zbytnio się nie kłopocze, że jego wypowiedzi nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością, z sensem. Ważne w nich jest oskarżenie państwa, społeczeństwa, stygmatyzowanie.

Głódź ma zastrzeżenie do nauki w szkole. Państwo źle uczy, bo państwo jest laickie. Jak to "zgrabnie" nazwał gdański hierarcha - jest to "inwazja środowisk laickich". A jakie winny być te środowiska nauczycielskie? Kościelne?

Za mało religii w szkołach, za mało wiary, która nie jest wiedzą? Oczywiście chodzi o gender w szkołach, o naukę o seksualności. Wg hierarchy szkoła ma się nie zmieniać, ma trwać w tradycyjnych koleinach.

Kłopot z Kościołem polega na tym, że ta instytucja się nie zmienia wraz ze światem, tkwi w tradycji, a nie we współczesności. O współczesności nic nie ma do powiedzenia, proponuje tylko zakazy i nakazy, albowiem Kościół nie zmaga się z zagrożeniami, z wytwarzaniem dóbr.

Kościół nawet nie wytwarza dóbr niematerialnych. Kościół korzysta z tego, co nakaże stygmatyzowanym wiernym. Idea "boga" jest stara jak świat. Jest to najstarsza idea, wytrych do strachu, do "bojaźni i drżenia".

Ta idea się dawno zdezaktulizowała, nie przynosi ukojenia bólu egzystencji. Dzisiaj są zupełnie inne środki do uśmierzania. Nawet bólu żołnierzy na ewentualnym polu bitwy, na którym nie będzie potrzebny żaden kapelan, ale sanitariusz i lekarz. Głódź upomniał się o kapelanów, bo był biskupem polowym WP.

Głódź, jak i jego koledzy kapelani to postaci z muzeum figur woskowych. A nie wojskowych.

Więcej tutaj >>>

Św. Ręka Kościoła w kieszeniach wiernych


piątek, 15 sierpnia 2014

Abp Michalik: ambona pomyliła mu się z trybuną sejmową


Arcybiskupowi Józefowi Michalikowi popieprzyły się miejsca. Ambona pomyliła mu się z trybuną sejmową. Może w dzień Święta Wojska Polskiego za dużo z oficerami zabarłożył?

Najpewniej stało się tak z powodu walorów umysłowych, to znaczy ich braku. Michalik nie jest najsilniejszy pod względem intelektualnym, ale za swojego życia zawędrował jednak wysoko, został księciem Kościoła.

No i nieodmiennie pieprzy od rzeczy. Politycznie. Michalik nierówno ma pod sufitem, mianowicie w Polsce jest demokracja, a nie feudalizm. A Michalik jest z feudalnego nadania.

Więc chrzanił hierarcha o Chazanie, o aferze podsłuchowej, a nic o pedofilii. Najpierw trzeba się zająć aferami rozporkowymi we własnych szeregach, a nie państwem polskim, bo Michalik nie jest od tego, nie jest od polityki. Michalik może zająć się zdemoralizowanym klerem, gdy będzie siedział za kratami. I im opowiadać swoje umoralniające bajeczki.

O kolejnych lapsusach Michalika więcej tutaj >>>

Strach Kościoła - ideologia biskupów


Wiejski głupek


czwartek, 14 sierpnia 2014

Wojska rosyjskie wjechały na Ukrainę


W ciągu dnia Władimir Putin przemówił na Krymie. Komentatorzy średnio wystąpienie ocenili. "Putin stale kłamie", "Przegrywa walkę o Donbas", "Udaj, że pomaga", itd.

A tymczasem wieczorem konwój humanitarny zamienił się w militarny i wjechał na Ukrainę.

"Właśnie zobaczyłem kolumnę transporterów opancerzonych i pojazdów na rosyjskich blachach, przekraczających granicę z Ukrainą" - koreposndent "Guardiana" Shaun Walker napisał na Twitterze. Potwierdzili następni z "New York Times", BBC, "Telegrapha".

Rozpoczęła się gorąca inwazja, albo daleko posunięta prowokacja. Jak zareaguje Kijów, jak zareaguje świat?

Więcej >>>

środa, 13 sierpnia 2014

Kliniczna nienawiść do Tuska, patriotyczna nienawiść do Polski - okładki gazety sowieckiej


No, nie mogę!


Lisicki - niesamodzielny proboszcz publicystyczny


Publicyści związani z Kościołem katolickim nie reprezentują swoich poglądów, ale hierarchów tej instytucji. Znamiennym przykładem jest niesamodzielność myślenia Pawła Lisickiego, redaktora naczelnego "Do Rzeczy", któremu chrześcijaństwo myli się z polskim katolicyzmem.

Twierdzi, iż "chrześcijańska tradycja nie mówi nic na temat praw gejów i lesbijek". Trzy błędy w jednym zdaniu. Przede wszystkim nie mówi katolicka tradycja, bo chrześcijańska mówi. Mianowicie inne Kościoły chrześcijańskie dopuszczają małżeństwa homoseksulane, a nawet pozwalają kobietom być kapłankami.

Drugi błąd. Tradycja nie jest nowoczesnością, a kraj ma doszlusować do nowoczesności, czyli przełamywać opory tradycji. Jednym z błędów jest stosunek do seksulaności. Kiedyś Kościół miał problem z nauką, przełamał tę tradycję i uznał, że Ziemia jest okrągła, dzisiaj ma problem z seksualnością.

Kościół ma problem z seksualnością wiernych, bo są wśród nich homoseksualiści, oraz z seksualnością swoich funkcjonariuszy, którzy nie mogąc zaspokoić naturalnych potrzeb z powodu celibatu - wynaturzają się, stają się np. pedofilami.

Problem z polskim Kościołem jest także natury historycznej. Hibernowany w czasie PRL-u nie był poddawany cisnieniu nowoczesności. Przetrwał jako duchowa i intelektualna skamielina do 1989 roku, po czym dostał za dużo w postaci zapisów w konkordacie i dzisiaj sobie nie radzi z przełamaniem tradycji, z nowoczesnością.

Bardzo dokładnie to widać na przykładzie niesamodzielnosci Lisickiego, który mówi tylko to, co w pałacu biskupim zostanie dopuszczone. Dlatego w Polsce jesteśmy w całym sferach zapóźnieni. Kościół  nie radzi sobie z homoseksualizmem, Lisicki nie radzi sobie z rozumieniem homoseksualizmu.

Kościół nie radzi sobie z in vitro, aborcją, Lisicki jako niesamodzielny uczestnik mediów nie radzi sobie z tymi nowoczesnymi rozwiązaniami. Kościół nie radzi sobie z pedofilią we własnych szeregach, Lisicki nie wie co na ten temat pisać. Czy Lisicki napisał krytyczny materiał na ten temat?

Kościół ma problem ze swoją seksualnością, bo obowiązkowy celibat powoduje, iż personel tej instytucji ma problemy z własną ekspresją seksualną, a więc jej wykładnikiem intelektualnym. Podobnie jest z Lisickim, który mówi proboszczowato. A nawet dziwnie się upodabnia. Nie jest to zdecydowany typ męski, to typ proboszczowaty.

To są problemy hibernowanego Lisickiego, który wraz z Kościołem przetrwał PRL, nic nie zrobił ze swoim zacofaniem, dostał za dużo i jest bezradny w stosunku do nowoczesności. Niesamodzielny proboszcz publicystyczny Lisicki.

Więcej tutaj >>>

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Gowin na łonie Kaczyńskiego


Ewa Wójciak jest rzeczywistą wartością poznańską


Nie rozumiem władz Poznania, które niszczą najbardziej kruchą tkankę stworzoną w tym mieście: kulturę. Kultura, sztuka, wybitni ludzie - to jest to, co odróżnia od obowiązującej sztancy. Tego nie można kupić. Kultury nie można w wyborach wygłosować.

Ewa Wójciak i twórca Teatru Ósmego Dnia Lech Raczak to ludzie, których nie można przeszczepić z jednego teatru do drugiego, oni są samoistni, właściwi temu miejscu, gdzie za swoją wolą, swoim talentem, wygenerowali się.

Oni są do bólu poznańscy. Niedawno prezydent Poznania Ryszard Grobelny wyartykułował coś o "wartościach poznańskich". A było to przy okazji "Golgota Picnic".

I te "wartości" Grobelnemu wyszły, jak sztanca. Obowiązująca sztanca podobnych jemu prezydentów, burmistrzów. Sztanca konserwatywna, sztanca anachronizmu, sztanca konformizmu.

Coś zupełnie przeciwnego niż dyrektorka Ósemek. Wójciak jest niepowtarzalna. Jej nie można zastąpić kimś z zewnątrz. Wójciak może odwołać zespół teatralny, a ten jest jedyny w swojej formie, powstał na drożdżach buntu w PRL-u.

Odejdzie Wójciak i nie będzie Ósemek, jednego z niewielu wyróżników "wartości poznańskich". Wartości, a nie konformizmu, o którym wyrażał się Grobelny.

W przeciwieństwie do Grobelnego, Wójciak nie jest do zastąpienia. Odejdzie Grobelny, poznaniacy wybiorą kogoś innego. A wiceprezydent Poznania Dariusz Jaworski, który głównie przyłożył rękę do zwolnienia z funkcji Ewę Wójciak, nawet nie został poddany procedurze demokracji. Dzisiaj jest, jutro go nie będzie. Nie należy do żadnej tkanki wartości, czy to wartości poznańskich, czy wartości demokratycznych.

Władze Poznania niszczą niepowtarzalność miasta, w którym rządzą. To nawet nie jest niezdarność, to jest szkodzenie rzeczywistym "wartościom poznańskim".

Więcej >>>

Fidel Castro - b. przywódca Kupy wg "Rzeczpospolitej"


niedziela, 10 sierpnia 2014

Wojciechowski (PiS) - agent Putina na portalu Karnowskich

Na portalu braci Karnowskich wysila swój mózg Janusz Wojciechowski. Jak zwykle idzie mu kiepsko, a rzecz dotyczy Rosji, nieśmiertlenej katastrofy smoleńskiej i uniwersalnego plucia na obecny rząd.

Wojciechowski porównuje dwie katastrofy lotnicze: smoleńską i zestrzelenie boeinga pod Donieckiem. Porównanie daje mu powód do stwierdzenia, że Holendrzy potrafili wyrwać Rosjanom czarne skrzynki, a polski rząd - nie.

I takie tam bajdurzenie. Wojciechowski to typowy nierób, który pasie się na sianiu nienawiści Polaka do Polaka.

Nie potrafi przeprowadzić prostej analizy, wyciągnąć wniosków. Dzięki takim idiotom Rosja może grać Polakami, mieszać w polskim piekiełku.

Jeżeli kogoś można byłoby nazwać, że jest agentem Putina, to właśnie Wojciechowski. Takich sprzedawczyków w historii mieliśmy wielu. Wojciechowski jest jednym z nich. Jak każdy szpion, idzie w zaparte.

Szpiona po szczuciu się poznaje.

Maciej Lasek na Twitterze napisał o Wojciechowskim (który linkuje swój materiał): Kretynizm - to naprawdę nie jest lewe konto jakiegoś oszołoma? Bo aż nie chce mi się wierzyć.

Więcej >>>

Spotykając Biniendę, doradcę Obamy

sobota, 9 sierpnia 2014

PiS: policja już daje zadka partii Kaczyńskiego


Policja już się przygotowuje do przejęcia władzy przez PiS. Janusz Kaczmarek, który jest kojarzony z PiS - faktycznie był ministrem spraw wewnętrznych u Kaczyńskiego, ale po konflikcie z Ziobrą wyleciał z rządu i PiS - dzięki "pamięci" policjantów, że jest z partii Kaczyńskiego, uniknął mandatu, gdy przekroczył prędkość na trasie Poznań - Gdynia.

Po zatrzymaniu policjanci:

- A pan to z PiS, poznajemy. Proszę jechać, tylko pouczenie.

Tak to policja już zaczęła sie podlizywać Kaczyńskiemu. I w kraju ma być prawo i sprawiedliwie. To kupczenie, dawanie zadka politykom.

Więcej >>>