Abp Henryk Hoser realizował plan w stosunku do ks. Wojciecha Lemańskiego. Ten plan widać było od początku konfliktu miedzy nimi.
Ks. Lemański potrafi rozmawiać z innymi, szczególnie młodymi ludźmi, przejmuje się złem tego świata (p. Jedwabne), a biskup w pałacach wzbudza wśród podwładnych tylko bojaźń i drżenie. To, co Lemański zażegnuje, Hoser produkuje.
Z tej nierównowagi emocji musiało dojść do konfliktu. Zamierzchłego, starego, zamkniętego, odchodzącego z witalnym, otwartym, nowym, niebojaźliwym.
Abp Hoser to człowiek mający władzę, nie wybaczający, dziwnym trafem przeniesiony z epoki Dantego do naszych czasów. Uciekający przed dziennikarzami, przed światem, przed odpowiedzialnością. Ofiarą jego padł ks. Lemański, zwykły ksiądz.
Współczuję Hoserowi jako człowiekowi. Nie posiada władzy miłości, kontaktu z innymi ludźmi, jest to władza formalna, nadana mu. Władza bez charyzmy.
Hoser nie posiada władzy człowieczej, tylko władzę instytucji. I ta instytucja odebrała podmiotowość Lemańskiemu, suspendując go, odbierając mu prawa. Instytucja odczłowiecza. Abp Hoser wypatroszył ks. Lemańskiego z jego najbardziej ludzkich odruchów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz