poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Moralność Falenty i Gmyza w tygodniku "Do Rzeczy"


Biznesman Marek Falenta wskazany przez kelnerów jako źródło afery podsłuchowej, najpierw uważał, że jest bezczelnie wrabiany. Teraz wahadło mu się odwróciło i twierdzi, że doniósł CBA i ABW, że w restauracjach w których spożywa posiłki, są podsłuchy. Doniósł na kelnerów.

Falenta doniósł, a służby tym się nie zainteresowały. Falenta nawet wie więcej, co jest na taśmie, której na uszy nie słyszał. Mianowicie na taśmie jest rozmowa Donalda Tuska z najbogatszym Polakiem, Janem Kulczykiem.

Skąd wie Falenta, który nie stoi za taśmami? Od Cezarego Gmyza - to taki ktoś, kto podaje się za dziennikarza.

Tak mniej więcej wygląda materiał "dziennikarski" w "Do Rzeczy". Biznesmen doniósł o taśmach służbom i wie, co jest na taśmie, której na własne uszy nie słyszał. A "dziennikarz" Gmyz zweryfikował podsłuch z Tuskiem i Kulczykiem u tegoż Falenty, który taśmy nie przesłuchiwał.

Sztuka dziennikarska w tygodniku "Do Rzeczy" kwitnie. Biznesmen Falenta ma pecha, bo restauruje się tam, gdzie są podsłuchy. A Gmyz ma innego pecha, od Bozi nie dostał talentów, ale dostał moralność.

Moralność prawdy. Fajna prawda, prawda?

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz