wtorek, 19 sierpnia 2014

Tomasz Lis kandydatem PiS na prezydenta - spełnienie alternatywy Kaczyńskiego


Tomasz Lis może być spełnieniem bajki PiS. Zadać ostateczny cios pysze Bronisława Komorowskiego. A to może być - jak chce poseł PiS Mariusz Kamiński - upadkiem aktualnie urzędującego prezydenta: "nie takie rzeczy w polityce się zdarzały".

W końcu alternatywa, czy też bajka PiS, zostałaby spełniona. Naczelny "Newsweeka" po powrocie z wakacji zgłosił gotowość do bycia kandydatem PiS na prezydenta.

Nie mają wszak rozpoznawalnych postaci, a jak już mają, to niewybieralne. Bo co to za kandydat prof. Andrzej Nowak? Wszak mógłby być Andrzej Kowalski. Niewielu zauważy różnicę i nie zagłosuje. Albo Ryszard Czarnecki. On ma misję w Brukseli i w Warszawie straciłby finansowo. Już nie wspomnę o Januszu Wojciechowski, który w elektoracie nosi ksywkę Jarząbek.

A Lis to same zalety. Przekonania ma patriotyczne, a że liberalne. Cóż, PiS otwiera się na środek sceny politycznej, chce wykurzyć z niej PO. Lis może zdradzić, jak Ziobro? Tak, ale prezes nauczony tym przykładem, może zebrać haki na Lisa i temperować jego ewentualną secesję. Np. dać Hannie Lis posadę w KGHM, Tomek wówczas nie podskoczy.

Największą zaletą Lisa w Pałacu Prezydenckim będzie to, że zajęty urzędowaniem, nie będzie pisał źle o prezesie. I do tego nawrócony Lis na PiS jest wartościowszy od tysięcy zwolenników prezesa, którzy cokolwiek prezes by głupiego nie powiedział, będą buczeć, klaskać i głosować, jak na patriotów przystało.

Lis w PiS - nawet częstochowsko się rymuje. Ambona zaklepana.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz