poniedziałek, 16 października 2017

Zaufany Macierewicza znalazł się na bruku


Wygląda na to, że Antoni Macierewicz jest na wylocie, a w każdym razie nad jego dolą polityczną zebrały się ciemne chmury i mogą go zmieść, wywiać.

Nie dość, że prezes zapowiedział na miesięcznicy, iż "tej prawdy do końca ustalić się nie da", chodzi o największą sprawę w życiu Macierewicza - katastrofę smoleńską.

Macierewicz w chwili jakiegoś amoku był ogłosić 14 października, iż usłyszał moment wybuchu na jednym z rejestratorów smoleńskiego tupolewa.

Chyba mu pękła żyłka w mózgu, to się nazywa po prostu udar.

Macierewicz traci wpływy. Oto jego najbardziej zaufany człowiek Piotr Woyciechowski, który był prezesem bogatej spółki państwowej Polskiej Wytwórni Papierów Wartosciowych (PWPW), został z tej funkcji odwołany.

Bezpośrednią przyczyną jest afera podsłuchowa, prezes posłuchiwał związkowców działających w PWPW.

Lecz nie tylko to, bo jest znany gościu ze swoich despotycznych rządów i procesów, którymi straszył media, m.in. "Gazetę Wyborczą".

Oto koleś Macierewicza wylądował na bruku. Czy za Woyciechowskim kopa dostanie sam minister obrony, który wystarczająco zniszczył Wojsko Polskie?

Macierewicz też powinien być potraktowany za fraki i wymajtany ze sfery publicznej. Czy Kaczyński jest do tego zdolny i da radę?

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz