Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Do Rzeczy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Do Rzeczy. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 5 lutego 2017

Kaczyński z nową porcją plwocin


Redaktorzy "Do Rzeczy" zagrzewają do czytania ich tygodnika. A to z tego powodu, iż po wywiadzie z Jarosławem Kaczyńskim będziemy w poniedziałek wycierać z twarzy jego plwocinę.

To stały rytuał prezesa PiS.

Kaczyński ociepla wizerunek rządu: "Muszę być opozycją wobec rządu". Nieudaczna Szydło, z którą nikt nie chce rozmawiać w Unii Europejskiej, wyizolowana, jak cały rząd i prezes Kaczyński, miałaby być jakimś zagrożeniem dla prezesa. Wolne żarty, ale nie z takimi bredniami do nas, "geniuszu" z Nowogrodzkiej!

Kaczyński marzy o większości konstytucyjnej, aby napisać konstytucję po swojemu z przewodnią rolą partii "patriotycznej", czyli PiS.

Wywiad ma jednak inny cel. Z wizytą do Warszawy przyjeżdża Angela Merkel i Kaczyński rozpoczął negocjacje, aby samemu wejść do polityki europejskiej, a ma do zaproponowania tylko rozwałkę UE.

No i kwestia Donalda Tuska. Strasznie go boli, iż były premier jest europejskim mężem stanu.

Kaczyński zechce z czegoś ustąpić Merkel, aby utrącić Tuska z drugiej kadencji szefa Rady Europejskiej.

Prezes PiS stosuje tak prymitywne chwyty negocjacyjne, że tylko da się na nie nabrać Błaszczak i inny Kononowicz.


Więcej >>>

niedziela, 25 września 2016

Hofman i Cejrowski - kopnięte chłopaki


Nie zasługujący na nic więcej, niż potępienie Patryk Jaki może odetchnąć, jego twarz na okładce "Newsweeka" obok Bartłomieja Misiewicza nie widnieje w ostatnim numerze popularnego tygodnika.

Misiewicz nie spada z zainteresowania mediów, tj. nie spada kumoterstwo i nepotyzm PiS, ale Jaki zostaje wymieniony na rzeczywistego rekina PiS, byłego rzecznika tejh partii Adama Hofmana.

Hofman, gdzie mógł, utykał swoich znajomków i pociotków, iż Jarosław Kaczyński wkurzył się, bo to on zawłaszcza Polskę, chce zrobić kraj kaczystowski, a nie ma być hofmanowski.

Prezes na ludzi Hofmana w spółkach skarbu państwa nasłał Mariusza Kamińskiego (tego, no wiecie, z wyrokiem 3 lat do odsiadki).

I będzie się działo. Polską rządzi taka właśnie partia o strukturach zbliżonych do mafii, co zredefiniował Norman Davies - z sekty na mściwy gang.

Hofman może nawet zaliczyć sankcje prokuratorskie. Będzie jednak sypał, wszak ma na Kaczyńskiego papiery, był u żłoba i takiego wulgarnego Brudzińskiego może wepchnąć w dziurkę od klucza w drzwiach pokoju prezesa.

Jest nadzieja, że dowiemy się, jak PiS kręcił lody.


Tygodnik prawicowy "Do Rzeczy" ma na okładce słabiutkiego intelektualnie Cejrowskiego, który od rzeczy ględzi, iż "żołnierze wyklęci zwalczaliby KOD".

Widać, jak Cejrowski nie uczony w polskiej historii. Ale takie tłuczki otwierają dzioby, aby pokazać próchnicę swego mózgu.

Naucz się podstaw narracji. Bo z tego wynika, iż PiS jest jak owi żołnierze wyklęci, którzy z desperacji i pomyłek swoich dowódców walczyli nie wiadomo, o co.

PiS zaś to tchórzliwe postaci i byliby w czasach żołnierzy wyklętych, jak Piotrowicz, funkcjonariuszami reżimu. Pamiętacie kapitalny film "Kazimierza Kutza "Pułkownik Kwiatkowski"?

Tym Jajecem byłby wówczas Cejrowski. Bo to uniwersalny gamoń. A Łupaszka takiego zasadziłby kopa Cejrowskiemu, że odjęłoby mu mowę na zawsze. Acz Cejrowski nie mówi, a bredzi, jakby zawartość tylniej części ciała wybiła mu mózg.

Takiego kopa dostał Cejorwski, taki kop czeka Hofmana. Kopnięte chłopaki.

Więcej >>>

niedziela, 31 lipca 2016

Prawicowe tygodniki. Który z nich osiągnął wyższy poziom dna?

Prawicowe tygodniki ścigają się, który osiągnie wyższy poziom - dna.

Nie mnie rozstrzygać, czy na dzień rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego - 1 sierpnia - bardziej "patriotyczny", "powstańczy", jest tygodnik "wSieci", czy też "Do Rzeczy".

"wSieci" obawiają się, że twarze PiS będą służyć za tarcze strzelnicze. Czyli obawiają się jakiegoś Szakala.


Z kolei "Do Rzeczy" na okładce przekonuje, że skansen PiS jest patriotyczny, tradycyjny i nie powinien śmierdzieć.


Nie jest winą kogokolwiek, że "dziennikrze" tych dwóch tygodników nie dostali za grosz talentu, bo jedni mają paranoją z polowaniem Szakala, a drudzy ze swoimi skarpetami, które należy prać, a nie pisać o smrodzie własnym.

Więcej >>>

niedziela, 29 maja 2016

Kaczyński zapisuje się do KOD. Gdyby Stalin żył, też by się zapisał


Wygląda na to, że Jarosław Kaczyński zapisze się do KOD. Ciekawe, czy przyjmie do Mateusz Kijowski?

Ja bym przyjął, acz przyjął od prezesa PiS przysięgę, iż będzie się uczył Polski i demokracji, bo wiedzę ma marną.

Na okładce "Do Rzeczy" Kaczyński deklaruje: "Bronimy demokracji".

A tak poważnie, widzę typowy błąd stalinowski: Bronimy się przed demokracją! Taki winien być pełen tytuł.

W stalinizmie ulubionym błędem była literówka: Stalin - Sralin.

Nasz domorosły Sralin Kaczyński podobną literówkę popełnia. Cały świat demokratyczny zwraca Kaczyńskiemu uwagę, że on broni się przed demokracją.

Ale Sralin pojmuje demokrację, jak komuniści, którzy też bronili demokrację ludową.

Sralin Kaczyński broni demokrację kaczystowską, gdzie nie ma Trybunału Konstytucyjnego, prezydentem jest Długopis, sędziowie ferują wyroki pod dyktando PZPR PiS, a prezes wchodzi na trybunie na taboret, aby z wysokości swego niechlujnego umysłu ferować wyroki o demokracji.

No, to mamy Sralina broniącego demokracji. Kijowski, przyjmij go w nasze szeregi!

Więcej >>>

niedziela, 14 lutego 2016

Kaczyzm: barejowszczyzna i bajerowszczyzna


Pokraczny autokratyzm pisowski należy dokładnie opisać w podręcznikach politologicznych, aby rodacy nie mieli z nim kłopotów, ani media, ale głównie: Unia Europejska i USA.

Jest to autokratyzm niedojrzały politycznie, niedorobiony intelektualnie, socjologicznie klasyfikuje się między populizmem a chciejstwem, łatwy do klasyfikacji etycznej: amoralność pokrętna po katolicku.

Opis tego zjawiska może wypaść całkiem barokowy, lecz jedno określenie pasuje jak ulał do tego quasi-ustroju: kaczyzm.

Nie żadna IV RP, żadna Republika Smoleńska, tylko Polska kaczystowska. Brzmienie podsuwa inny stempel onomatopei, inny supeł językowy: ...faszystowska. Ale... nie. Nie!

"Kaczystowska" - Polska z alternatywy, barejowszczyzna i bajerowszczyzna. Bareja z bajerem. Polska wykręcona, wyżymana z treści, Polska ze skansenu, ideologicznie zacofana.

Polska do której przyjeżdża Komisja Europejska, albo wyjeżdża Beata Szydło do Berlina, bądź Andrzej Duda do Monachium - to Polska przestarzała, na widok której należy zamykać oczy (nieestetyczna, niezgrabna), a tak naprawdę należy zatykać nos.

Ta Polska wydaje przestarzałe zapachy nie z naszego czasu. Niewietrzona, nieprzerobiona, nie wyszła z pieluch.

Ta Polska się ośmiesza w Polsce i poza Polską. Polska matrioszka. W najnowszym "Newsweeku" Renata Kim pisze zdaje się o podobnej alternatywie, o "kaczyzmie obśmianym", który tylko do tego nadaje się.

Jak każda niedoróbka łatwo poddaje się dorobieniu jej gęby, do obśmiania. Kim pisze m.in. o podkomisji smoleńskiej Macierewicza i jej alternatywach, które postają na Facebooku.

"Kaczyzm obśmiany", kaczyzm obśmiewany, itd.

Świetnym tego przykładem jest okładka innego tygodnika, który jest organem kaczyzmu. Kaczyński wszak jest nielotem intelektualnym, a oni robią z niego postać z popkultury. "Do Rzeczy" ośmiesza swojego idola - i tygodnik robi to pokracznie "od rzeczy".


Jako że mamy walentynki, taką ilustrację tradycji znalazłem w sieci.

Więcej >>>


poniedziałek, 5 października 2015

Macierewicz ma "zebrany materiał faktograficzny" na temat katastrofy smoleńskiej


Minister obrony rządu PiS (in spe) Antoni Macierewicz nie widzi żadnych przeszkód, aby wskazać winnych katastrofy smoleńskiej. Mówi o tym w wywiadzie "Dla Rzeczy".

Przecież wszystko zostało zbadane, "zebrany materiał faktograficzny jest wystarczający". "Prokuratura powszechna" (takiego używa pojęcia ten łebski facet,) nie musi mieć kłopotów z orzeczeniem winy.

A prokuratura wojskowa? Tyle jest możliwości wymienienia oficerów na szeregowych. Tako wam rzecze szeregowiec Macierewicz.

Pstryknięcie palcami - i wszystko wyjaśnione. Nawet film fabularny Antoniego Krauze mówi to, co szeregowiec Macierewicz.

Przecież musi zostać otwarta droga do orzeczenia, że Lech Kaczyński zostanie bohaterem narodowym, którego podstępnie ubili Ruskie i Tusk.

Bohaterowi należy stawiać pomniki na każdym rogu ulicy i muzea. Tak będzie działać prawo, jak mówi Macierewicz.

"Zostało wyjaśnione". Kto bawiłby się w szczegóły procesów i dowodów, badania okoliczności katastrofy.

Ta Polska Smoleńska działać będzie inaczej, niż powszechny rozsądek. Konstytucja leży w szufladzie na Nowogrodzkiej.

Trzy tygodnie do wyborów, już się nie certolą. Prezes jeździ po kraju i bredzi, Macierewicz nie widzi przeszkód, aby wyjść z szafy i pomóc prezesowi.

Więcej >>>

niedziela, 13 września 2015

Tygodniki prawicowe zgodnie szczują na uchodźców


Prawicowe tygodniki współbrzmią z tabloidami: "Najeźdźcy", "Nadchodzą". Tak postrzegają uchodźców, którym - wg tych tygodników pożal się opinii - nie należy się kromka współczucia, ale szczucia.

Wrzesień współbrzmi z innym wrześniem. Braciom Karnowskim biało-czerwony szlaban na granicy kojarzy się z czarno-białym zdjęciem z 39 roku, gdy naziści przekraczali polską granicę.

Zamiast hełmów - okrycia głów muzułmanów.

Trzeciorzędny pisarz Rafał Ziemkiewicz przekonuje na okładce innego tygodnika, iż to najeźdźcy, a nie uchodźcy. On zawsze ma problem z językiem polskim i ze sobą. Subtelność kaszalota.

Ale tacy nie potrafiący się posługiwać piórem, nauczyli się posługiwać złymi emocjami, strachem, ksenofobią.

Zarządzają złem, które przynosi im profity. Ziemkiewicz to przykład człowieka bez talentu, który potrafi się w ten sposób urządzić.

Z uchodźcami jest problem, ale nie natury najeźdźców. Ciągle będziemy mieli problem z Ziemkiewiczami, bo to wewnętrzne nowotwory, zżerający tkankę kraju od wewnątrz. To wewnętrzny najeźdźca, który potrafi tylko tworzyć toksyny. Soliter.

Niedouczenie, niedoczytanie widać już na poziomie okładek przywołanych tygodników, gdyby zaglądnąć do wewnątrz, jak zawsze: ślizganie sie po tematach, powierzchnowość opisu problemów, ale podlane jadem, podszyte strachem, skonstruowane bylejak.

Umysłowość tabloidalna, podrzędność, degradacja, ograniczoność, zakompleksienie. Piszący i ich tematy wydają z siebie narracyjne syczenie. Ssyk.

Te "elity" zarządzają takimi ludźmi, jak z ONR-u, o których mówi ks. Andrzej Luter.


Więcej >>>

niedziela, 5 lipca 2015

To nie afera podsłuchowa, to sen idioty, a może Mrożek okazał się Łazarzem


Afera taśmowa, podsłuchowa, to jakiś marny serial. Prokuratura położyła łapę na taśmach, na kelnerach, Marku Falencie, Zbigniewie Stonodze.

Platforma Obywatelska w ten sposób za friko straciła najlepszych swoich polityków: Bartłomieja Sienkiewicza, Radosława Sikorskiego i innych. I proszę specjalista od trotylów Cezary Gmyz wydobył od jakiegoś kelnera taśmę, na której sugeruje się (ktoś komuś powiedział), że minister obrony Tomasz Siemoniak może być umoczony w jakiejś korupcji.

Podobno przy wódeczce sobie o tym gaworzyli w klimatach filipińskich Aleksander Kwaśniewski i Ryszard Kalisz.

Polityka robiona jest przez dziennikarzy, jak Stonoga i Gmyz. A politycy PO padają, jak muchy. PiS zaś zyskuje mimo, że bredzi - jak na konwencji w Katowicach - jeszcze bardziej od rzeczy niż Kaczyński z Macierewiczem o wybichach i zdradzeniu o świecie. Czyżby Polska miała się dostać w łapy politycznych grafomanów.

Co jest?

Sen idioty, czy Mrożek zmartwychwstał? A może to i to. Tylko w śnie idioty może zostać premierem Beata Szydło, która nawet nie wie, kiedy Polska została członkiem Unii Europejskiej.

Na portalu salon24 przeczytałem ochy i achy jako sprawozdanie z konwencji PiS podobno dziennikarza Igora Janke, którego jakość dziennikarska klasyfikuje się w okolicach gazetki ściennej Piszczyka, a on sam to Edek z "Tanga" Mrożka.

Idzie nowe. Chorobowe, bardzo polskie. Nieprzytomne, niedorobione. Bezkształtne.

Więcej >>>

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Kaczyńskiego niesportowy tryb życia


Jarosław Kaczyński nie ufa Polakom, ich umiejętności rozróżniania słów w nazwie jego ugrupowania. W każdym razie mylą prawo i sprawiedliwość z zemstą. A prezes PiS zapewnia w wywiadzie dla "Do Rzeczy", że nie chodzi mu o żadną zemstę, ale egzekwowanie prawa.

Patrzę na Kaczyńskiego i słyszę w jego słowach mniemane upokorzenie. Mylę się? Zemsta jest pochodną upokorzenia. A tego nie załatwia się narzędziami politycznymi, bo należy przypominać Kaczyńskiemu, że to jest Polska, a nie kozetka psychoanalityka, na której powinien wylądować ze swoimi doznanym mniemaniem.

Coraz wyraźniej widać, że własne upokorzenie Kaczyński przenosi na osoby Donalda Tuska, Ewy Kopacz, a ostatnio swoich polityków, których kandydatury musiał wysunąć, bo sam jest niewybieralny. To, że Kaczyński będzie się mścił na Andrzeju Dudzie i Beacie Szydło, nie wątpię, tak ten typ ma. Udowadnia swoim życiem, brakiem kontaktu z rzeczywistością. Kaczyński żywi się swoimi emocjami i lekturami, które nie potrafi skonfrontować z innymi. Kaczyński żyje w klatce, w więzieniu, które nie jest Danią, ani Polską, ale gabinetem cieni i ambicji.

Z rozmowy w "Do Rzeczy" wynika, że Kaczyński uderzy prawem i sprawiedliwością w polityków, którzy brali udział w słuchowisku pt. "Afera taśmowa".

Tak wstrząsnęła słuchacza Kaczyńskiego zawartość taśm, że po dojściu do władzy będzie wymierzał sporawiedliwość. Dostanie się ponadto różnych oligarchom i sitwom, gdyż blokują zdolnym ludziom dostęp do działalności gospodarczej.

Prezes Kaczyński swój ulubiony wątek oligarchów i sitw rozciąga na cały świat. Bo to jest skandal - artykułuje. Wg Kaczyński obecny kapitalizm jest moralnym skandalem, który prowadzi naszą cywilizację do upadku. Ratunek prezes widzi w chrześcijaństwie, "które stworzyło najbardziej przyjazną człowiekowi cywilizację w dziejach".

A więc Kaczyński ma recepty dla Polski: sprawiedliwość, a nie zemsta. Czyli wszyscy winni siedzieć za kratami, bo nie podzielają zdania prezesa. A świat winien zawrócić do przyjaznego chrześcijaństwa. Tako rzecze człowiek, który boi się debat, inaczej myślących, a przede wszystkim w swojej samotni jest skazany na kompleksy, a ma ich bez liku, rosną mu nowe garby. No i słucha tylko słuchowisk z czarnym humorem: "Ch..j, dupa i kamieni kupa".

Nie dziwię się prezesowi. Przy takim niesportowym trybie życia niejeden skończyłby gorzej i miał większe kłopoty osobowościowe.

Więcej >>>

niedziela, 17 maja 2015

Gmyz sugeruje podpalenie budki pod ambasadą Rosji przez Sienkiewicza


Całkiem dobrze ma się w polskim dziennikarstwie formuła sugerowania. Ktoś komuś coś "sugerował" i jest afera "sugerowania".

Sugerowany dziennikarz, wszak niepełnowartosciowy, Cezary Gmyz odkrywa "trotyl" w podsłuchanej przez kelnerów rozmowie wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem.

Trotylem ma być sugerowanie Wojtunika, że za podpaleniem budki strażniczej pod ambasadą Rosji 11.11.2013 stał szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz.

Sugeruje się przy tym międzynarodowy skandal in spe. W posiadaniu taśmy z "Sowy & Przyjaciele" jest redakcja "Do Rzeczy", która ujawni jej fragmenty.

Sugerowany tygodnik opinii (prawicowej) aż drży z podniecenia: na okładce Bartłomiej Sienkiewicz ustylizowany na XIX-wiecznego konspiratora, wygląda rzeczywiście jak "Tajny agent", którego nie napisał przodek Sienkiewicza, a Jospeph Conrad. A ten nie jest przodkiem Gmyza, jeżeli przodek sugerowanego dziennikarza miałby być podobny do niego, to najwyżej pisał donosy bukwami do carskiej Ochrany.

Sugerowane dziennikarstwo w sugerowanym tygodniku to swoista rodzajowa, folklorystyczna żurnalistyka, rodzaj Gmyzem podszyty, gmyznięty. Wartość dowodowa niewielka, sugerowana, intelektualnie miałkie, jak postać Gmyza, który otworzy usta, a z nich niesugerowana pustota płynie.

Sugeruję, aby do słownika synonimów na pustotę, nieprofesjonalność wprowadzić zamienniki: gmyzowatość, gmyz pospolity, itp.

Więcej >>>

poniedziałek, 20 października 2014

Dlaczego spadają czytelnicy tygodnikowi "Do Rzeczy"?


Tygodnikowi "Do Rzeczy" spada sprzedaż nie żadną krzywą, ale pionowo. Od periodyku uciekają czytelnicy, gdzie pieprz rośnie, a z pewnością gdzie więcej sensu i rozumu. W sierpniu od Lisieckiego, Ziemkiewicza i Gmyza uciekło 27% czytelników, całkiem duży peleton. Nie ma się. co dziwić, bo w piśmie ukazują się takie artykuły, jak ten o gender, który niby był śledztwem w sprawie "Sekty gender". Reporterka przeniknęła do środowiska feministek.

Materiał zapowiadał się, jak sensacja. Dziennikarka kobieta przebrała się za feministkę, aby udawać kobietę, bo spodziewała się, że kobieta jako taka nie ma szans przeniknąć do tej sekty.

Niejaka Agnieszka Niewińska po prostu zapisała sie na studia genderowe, na których wykładają znane feministki prof. Małgorzata Fuszara i prof. Magdalena Środa i ze zgrozą odkryła, że feministki co prawda są feministkami, ale są jakieś normalne. Feministka jest kobietą i odwotnie, kobieta jest feministką. Może spodziewała się, że feministka jest czarownicą, a jak wystepuje w mediach po prostu przebiera się za kobietę.

Zgroza! Nienormalność jest normalna, a autorka tygodnika, który dla niepoznaki nosi tytuł "Do Rzeczy", spodziewała się, że normalność feministyczna jest nienormalna.

Po następnych śledztwach reporterskich tygodnika, gdy przenikną dziennikarze do Sekty Liberalizmu, albo Sekty Lewicy, albo (uchowaj Boże) Sekty Ateizmu, można się spodziewać, że spadek sprzedaży wyniesie dalsze 27%, bo taka jest logika pionowego upadku.

Więcej >>>

poniedziałek, 6 października 2014

Ziemkiewicz jako kaszalot patriotyzmu tudzież psiapsiółek profesor Pawłowicz


Rafał Ziemkiewicz uczciwie zapracował na przydomek Kaszalot. Autor sążnistych wypocin może się nie zgodzić, że to przydomek, a ksywka. Niech mu będzie ten szemrany synonim.

Kaszalot Ziemkiewicz to marny kaszalot publicystyczny, szemrany publicysta, jeszcze gorszy pisarz nurtu patrityzmu kaszalotów, jak "Myśli nowoczesnego kaszalota". Ale na prawicowym bezrybiu kaszalot też ryba, choć pisanie do rzeczy idzie mu z trudem.

Psiapsiółek Pawła Lisieckiego, wcześniej psiapsiółek Korwin-Mikkego wyznaje takie wartości macho, że tylko od rzeczy można je nazwać, iż mają cokolwiek wspólnego z rozumem.

Jakie wyniósł Kaszalot Ziemkiewicz kompleksy freudowskie z łoża swego, można tylko się domyślać po wpisach na Twitterze, tudzież gdyby ktoś chciał zabawić się w pielęgniarza i przeczytać jakąś pozycję z cyklu "myśli nowoczesnego kaszalota". Bo siostra Ratched wysłałaby go z mety na elektrowstrząsy.

I tak psiapsiółek Korwin-Mikkego i Lisickiego doliczył się w rządzie Ewy Kopacz za dużo kobiet, jakoby przyjaciółek Donalda Tuska. A to ci don Juan ten były premier. Pewnie Kaszalotowi tak wyszło z porównania z psiapsiółkową partią PiS, gdzie dla Jarosława Kaczyńskiego nie jest równoważna profesor Krystyna Pawłowicz.

Słabość publicystyki prawicowej polega na tym, że ma tylko takich kaszalotów jak Ziemkiewicz, który zwykle pisze od rzeczy do tygodnika nazywającego się na wyrost "Do Rzeczy".

Ta publicystyka i lietratura uprawiana przez Ziemkiewicza to po prostu szajs, a nie jak delikatnie Dominika Wielowieyska nazwała: "Nie spodziewałam się po Ziemkiewiczu tak głupiego tekstu".

Czy autor tego głupiego tekstu ma na koncie mądrzejsze? Bo na pewno nie należą do mądrzejszych "Myśli nowoczesnego kaszalota".

Ziemkiewicz z patriotyzmu zrobił kaszalocizm, ale cóż - na bezrybiu patriotyzmu kaszalot też patriota.

Więcej >>>

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Moralność Falenty i Gmyza w tygodniku "Do Rzeczy"


Biznesman Marek Falenta wskazany przez kelnerów jako źródło afery podsłuchowej, najpierw uważał, że jest bezczelnie wrabiany. Teraz wahadło mu się odwróciło i twierdzi, że doniósł CBA i ABW, że w restauracjach w których spożywa posiłki, są podsłuchy. Doniósł na kelnerów.

Falenta doniósł, a służby tym się nie zainteresowały. Falenta nawet wie więcej, co jest na taśmie, której na uszy nie słyszał. Mianowicie na taśmie jest rozmowa Donalda Tuska z najbogatszym Polakiem, Janem Kulczykiem.

Skąd wie Falenta, który nie stoi za taśmami? Od Cezarego Gmyza - to taki ktoś, kto podaje się za dziennikarza.

Tak mniej więcej wygląda materiał "dziennikarski" w "Do Rzeczy". Biznesmen doniósł o taśmach służbom i wie, co jest na taśmie, której na własne uszy nie słyszał. A "dziennikarz" Gmyz zweryfikował podsłuch z Tuskiem i Kulczykiem u tegoż Falenty, który taśmy nie przesłuchiwał.

Sztuka dziennikarska w tygodniku "Do Rzeczy" kwitnie. Biznesmen Falenta ma pecha, bo restauruje się tam, gdzie są podsłuchy. A Gmyz ma innego pecha, od Bozi nie dostał talentów, ale dostał moralność.

Moralność prawdy. Fajna prawda, prawda?

Więcej >>>

wtorek, 9 lipca 2013

Fundament niepokornych - manipulacja i insynuacja - kruszeje mimo użycia plwociny przez Ziemkiewicza



Niepokorni są nie tylko niepokorni wobec tych, których nie uważają za niepokornych, przede wszystkim ich niepokorność wyraża się stanem niepokorności do innych niepokornych.

Niepokornych determinuje stan konta. W każdym razie niepokorni z serwisu wPolityce i "Sieci" (tytuły powiązane) dostrzegli u niepokornych z "Do Rzeczy" kiepską sprzedaż i zaledwie jedną reklamę w numerze. Bystrym umysłem niepokornych doszli do wniosku, że właściciel "Do Rzeczy" i "Wprost" musi rozważać powstanie jednego newsroomu tych tytułów, a nawet połączenia dwóch tygodników w jeden. Bo właściciel to biznesmen, a nie niepokorny.

Piotr Gursztyn z "Do Rzeczy" poprosił Łukasza Warzechę z "Sieci", aby wpłynął by takie teksty napastliwe nie pojawiały się. Warzecha odpowiedział, iż nie ma wpływu, a "tekst jest całkowicie niepotrzebny". Nie trzeba było długo czekać, aby zaatakowany niepokorny z "Do Rzeczy" Rafał Ziemkiewicz nie zdzierżył i swoim knajackim językiem wypalił: :"Nie niepotrzebny, ale z d... wzięty, cały na insynuacjach i pytajnikach z uparcie powtarzaną manipulacją".

Niepokorni powinni mieć twardą d..., jeżeli o tę część ciała chodzi. Ziemkiewicz zna się na manipulacji i insynuacji, jak mało kto. Zresztą na tym zbudował swoją niepokorność. Jak zresztą pozostali niepokorni w obydwu stron barykady. Fundamentem ich niepokorności jest manipulacja i insynuacja, cement fundamentu niepokornych, który wiąże retoryczna plwocina, jak ta użyta przez Ziemkiewicza: d...


poniedziałek, 17 czerwca 2013

Dwa zagrożenia dla Polski wg Kaczyńskiego i trzecie - największe - prezes PiS i jego formacja polityczna


Jarosław Kaczyński chce ratować Polskę przed dwoma niebezpieczeństwami. Zbawiciel kraju nie zauważa, że największe niebezpieczeństwo dla Polski przedstawia jego formacja i on sam, acz jest liderem największej partii opozycyjnej, która przoduje w sondażach.

Przypatrzmy się tym zagrożeniom, które zdefiniował w wywiadzie  dla tygodnika "Do Rzeczy". Pierwsze zagrożenie prezes PiS widzi w pogłębiającym się kryzysie ekonomicznym. Wierzę, że kryzys widzi. Nie wierzę, aby posiadał lepsze zdolności polityczne i był w posiadaniu wspanialszych narzędzi do walki z kryzysem  niż Donald Tusk z Jackiem Rostowskim, zwłaszcza  iż kolejny raz posłużył się wytrychem podziału: my solidarni - oni liberalni.

Na czym miałaby polegać ta solidarność? Ano, na drenowaniu kieszeni bogatszych i lepiej wykształconych. Na opiekuńczości państwa, które nie wiadomo na czym miałoby polegać, wszak nie na modelu zachodnim, bo w Polsce nie ma takich różnic w dochodach między najbogatszymi a najbiedniejszymi. Jak ten model solidarności społecznej wg Kaczyńskiego miałby wyglądać - nie wiemy. Niewystarczającym jest nałożenie większych opłat na handel wielkopowierzchniowy i obłożenie banków opłatami za transakcje. Handel odbije sobie na cenach, a banki na opłatach za depozyty. To nie jest jednak dochód wielkości godny rozważań dla budżetu, to tylko populizm.

Przecież hipermarkety nie zbankrutują, ani także banki. Aby ich oferta była tańsza i tak nie drenowały naszych kieszeni, potrzebna jest większa konkurencja między nimi, a więc liberalizm, z którym Kaczyński chce walczyć.

Kaczyński stygmatyzuje tylko słowa klucze i postawy społeczne wobec zjawisk gospodarczych. Liberalizm jest "be", a solidarność "cacy". To nie jest klucz do żadnej gospodarki. Ani do tworzenia nowych miejsc pracy, które niby to miał zapewnić projekt PiS, tych miejsc pracy miało być 1 mln 200 tys. To tylko propaganda PiS, gdyż byle księgowy/księgowa mogli obliczyć, iż państwo na nowe miejsca pracy wg PiS wydałoby dziesiątki miliardów złotych bez gwarancji, że te miejsca by powstały, za to z gwarancją, iż powstałaby dziura budżetowa, która zrujnowałaby finanse państwa.

Gdyby ten projekt był taki wspaniały, rząd Tuska przyjąłby go z otwartymi rękami, bo nieważna jest sygnatura partyjna. Ten projekt zaś nie był spisany dla ratowania miejsc pracy bądź ich tworzenia, był czystą propagandą polityczną, aby niezorientowanych w kwestiach gospodarczych przyciągnąć do siebie jako elektorat.

Kaczyński i jego formacja nie są wiarygodni dla rynków finansowych, gdyż nie przedstawiają żadnej alternatywy gospodarczej. PiS ma marne zaplecze profesjonalne, które jest tylko w opozycji do propozycji rządowych, nie generuje wiarygodnych własnych rozwiązań.

Jest czego się bać, gdyż perspektywa szybkiego rzeczywistego dojścia PIS do władzy zachwiałaby naszą wiarygodność w oczach inwestorów finansowych, do naszych przedsięwzięć gospodarczych i papierów dłużnych. Gdyby miało się okazać, iż jutro PiS dochodzi do władzy, owo jutro byłoby początkiem bankructwa Polski. Nikt nad nami by się nie litował, jak nad Grecją, która należy do strefy euro. Wraz z Kaczyńskim popłynęłaby złotówka.

Filozofia gospodarcza Kaczyńskiego nie jest ani pogłębiona, ani tym samym wiarygodna.

Drugie niebezpieczeństwo, które definiuje Kaczyński, jest zagrożeniem kulturowym. Nie wiem, który diabeł jest gorszy. Czy kryzys gospodarczy, który z dniem objęcia władzy przez PiS by się pojawił, czy kultura społeczno-obyczajowa, a ta miałaby jedną z cech zaprezentowanych podczas niedzielnego Kongresu Katolików na Pisiej Górze, która została tej partii wyleasingowana przez kler.

Ta forma anty-ateizmu, czyli teokracji, to chwycenie za twarz inaczej postrzegających kościelnych urzędników wiary w życiu narodu. Nie wiem kompletnie, jak postąpiono by z ateistami, których w Polsce przybywa poprzez taki mariaż wybranej partii politycznej ze spolityzowanym klerem. Do tego większość Polaków nie wyznaje wiary piso-katolickiej, bo tylko ci spotkali się na Jasnej (Pisiej) Górze. O takich dobrach cywilizacyjnych, jak in vitro, albo dobrach obyczajowych - związki partnerskie - wybijcie sobie Polacy z głowy! To jest zagrożenie kulturowe wg prezesa.

Obydwa zagrożenia: przed kryzysem i kulturowym, przed którymi miałby ratować zbawiciel Kaczyński, nałożyłyby na Polskę i Polaków okowy solidarnej biedy, trwały ekonomiczny spazm kryzysu, a przede wszystkim wycofanie społecznych i naukowych rozwiązań, cofnęlibyśmy do epoki, gdy m.in. o in vitro i związkach partnerskich nie myślano, aby rozwiązywać potrzeby emancypacyjne ludzi. Antynowoczesny Kaczyński i jego formacja nie nadają się zarządzania Polską XXI wieku, ani tym bardziej nie spełnią oczekiwań, które z trudem udaje się wprowadzić w krajach o wiele bardziej cywilizowanych niż nasz. Kaczyński jest gwarantem cofnięcia zegara dziejów w mroki, ciemność, w zapaść gospodarczą i społeczną.

Tyle da się wyczytać z wywiadu prezesa PiS udzielonego "Do Rzeczy".

niedziela, 10 marca 2013

Wydrążony Kukiz z manifestem

Paweł Kukiz wziął się za poważną politykę. Publikuje manifest w tygodniku "Do Rzeczy", którym chce: "Obalić system III RP". Widmo Kukiza krąży nad Polską A.D. 2013.

A dlaczego widmo? Nie będę ułatwiał Kukizowi porównań do innego sławniejszego manifestu z widmem, które się ziściło. Czy widmo, które proponuje Kukiz się ziści? Raczej nie, najwyżej postraszy, jak sam Kukiz.

Kłopot z Kukizem jest taki, że zbyt długo przebywał na estradzie, stracił kontakt z życiem, ale ambicje mu pozostały. Odświeża swój wizerunek, jak na okładce tygodnika Lisickiego.

Kukiz w sztafażu Halloween. Celtycką proponuje nam ikonografię, barwy co prawda polskie (biało-czerwone), przede wszystkim to barwy w tym wydaniu celtyckie: ochra i biel. Halloween zdaje się jakiś czas minął, ale Kukiz liczy na następny, taki ma period ten człowiek estrady, któremu pomyliły się sceny.

Nie jemu jednemu się pomyliło. Myli mu się strasząca maska Halloween z Wiosną Ludów. Chyba to powinna być Wiosna Ludu (liczba mnoga mogła paść w I Rzeczpospolitej, bo obok Polaków żyli Litwini, Białorusi, Ukraińcy, Żydzi).

Kto jednak od narodowców wymaga takiej subtelności? Ja na pewno - nie. Gdyby ta maska Kukiza rodem z Halloween była ozdobiona wydrążoną Dynią, to byłaby pełnia metafory.

Zamiast głowy-  dynia. Nie będę jednak rozwiązywał za rodzimych endeków subtelności kulturowe, podpowiem, iż jego manifest wpisuje się w wiersz katolickiego poety Thomasa Eliota o "Wydrążonych ludziach".

Wydrążony Kukiz nie daje za wygraną, zszedł z estrady, bo niewielu już chce słuchać jego śpiewu, więc na scenie politycznej proponuje siebie jako zapiewajłę endecką. Polski Halloween nadchodzi, postraszą najwyżej siebie. Jak na "Wiosnę Ludów" przystało, będą zamiast szczawiu szamać kwiatki - Lotofagowie, też Celtowie (chyba, jak Polacy).

czwartek, 31 stycznia 2013

Od rzeczy "Do Rzeczy"


PIOTR GABRYEL: KUBEŁ ZIMNEJ WODY DLA EUROENTUZJASTÓW

Gabryel nie posiadający kwalifikacji intelektualnych bredzi o UE. Zadowolony z siebie, iż znajduje podobnych sobie bezkwalifikantów.


Spotkanie z Piotrem Semką w Szczecinie

Uciekać z nad morza, kuracja odchudzająca rozum do was zawita. Szczupłość horyzontów gwarantowana.


O tolerancji i związkach partnerskich - Bronisław Wildstein

Tak jak marne i bez talentu wypociny prozatorskie (gdy Bóg dawał talent, Wildstein poszedł zrobić siku), takież gryzmoły oratorskie o tolerancji. Mówić ortograficznie też trzeba potrafić.


Komu przeszkadzał wieniec od kibiców?

Takie pytanie może zadać w tytule tylko redaktor idiota (ptaszek-idiota z Jasnorzewskiej, któremu rozumu nie staje). Głupcy od rzeczy mogą tylko snuć takież przypuszczenia. I nie wstydzą się pluć na język polski, którym ledwie władają.


"Staruch na wolności" - Cezary Gmyz

No i mają "gwiazdę", która sklecić nie potrafi dwóch z sensem zdań.



I tak potraktowałem ich ulgowo. Zbiór intelektualnych meneli w jednym miejscu, bez pojęcia czym jest władanie piórem i jak opisać rzeczywistość, za to dobrze znajdujący się w czynnościach mamiących publiczność ledwie czytającą.