Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jacek Rońda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jacek Rońda. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 28 listopada 2013

Smoleńskie blefy ekspertów Macierewicza, prof. Rońda odpoczywa od obowiązków na uczelni


Blef smoleński prof. Jackowi Rońdzie nie wyszedł, najpierw udało się oszukać redaktora Kraśkę. A potem wyłożył się przy powtórnej licytacji. Stolik ekspertów składa się z samych takich blefujących pokerzystów z tytułami profesorskimi.

Przegrany prof. Rońda odszedł od stolika eksperckiego, spotkała go jeszcze większa przykrość, zawieszenie na pół roku na uczelni. To mu dowalił rektor Akademii Górniczo-Hutniczej, są jeszcze inne instancje, które mogą go potraktować surowiej.

Większe szkody jednak są dla świata nauki, profesorskiego. To nie jest pół roku, to dowalenie prestiżowi, etosowi, a przede wszystkim wiarygodności nauki.

A przy stoliku eksperckim siedzą inni, podobni szulerzy, ich znaczone karty znamy. Krupier Antoni Macierewicz nawet się przyznał, że karty były znaczone, że żadnego dowodu na zamach nie posiada.

Ale krupier Macierewicz liczy na właściciela kasyna Jarosława Kaczyńskiego. Jak będą wybory to, kasyno ma się odegrać.

Takie zrobią Las Vegas, że pójdziemy z torbami, a niektórzy na pustynię Mojave i tam się z nimi policzą, bo nie przystali na blefy smoleńskie.

Tym szulerom dał się wkręcić nawet prezes PAN prof. Michał Kleiber, który chciał zrobić debatę smoleńską: szulerzy kontra fachowcy. Na szczęście prof. Andrzej Zoll przypomniał, czym jest szulerstwo, a czym kompetencje.

Kilku szulerów profesorków potrafiło stygmatyzować całe środowisko akademickie.

Więcej tutaj - link.

piątek, 18 października 2013

Nadzwyczajny Rońda - spójrzcie na niego, jak na siebie samego


Na Jacka Rońdę proponuję spojrzeć życzliwie. Jak na siebie samego, a nie jak na kogoś obcego, od którego oczekuje się wymagań Bóg wie jakich. Jest tylko profesorem nadzwyczajnym, Belweder więc go nie klepnął.

Każdy może zostać Rońdą i podejrzewam, że każdy z nas takim Rońdą jest. Oprócz profesorów zwyczajnych, których Belweder klepnął i nie muszą się martwić o bycie sobą. Jeden z portali liberalnych Rońdę dojrzał, jako przechylającego kieliszek. Z ręką na sercu: kto z nas podobnego kieliszka w ciągu ostatnich dni nie wychylił?

Z rękę na sercu, a nie przy ustach. Bez kłamstw, proszę. Rońda mógł po liście do Jerzego Urbana z 1998 roku, w którym zaproponował "konferencję naukową na temat: przyczyny nieśmiertelności głupoty prawicy polskiej", dojść do supozycji, na innych nie ma co liczyć, szczególnie na Belweder i wziął sprawy w swoje ręce.

Nawinął mu się Antoni Macierewicz, jak nam wszystkim, podkulił Rońda ogon i zgodził się z  posłem PiS. Zamach był, wybuchy tym bardziej. Nadzwyczajny profesor, jak nadzwyczajny Macierewicz, podjął się zdobyć dowody - i zdobył, które przedstawił w świetle telewizyjnych jupiterów.

A jupitery oślepiają. Dowody zdobył na wolnym rynku dowodów, czym udowodnił, że zamach pod Smoleńskiem był z wybuchami. Na wolnym rynku nie takie dowody można zdobyć. 15 lat czekał Rońda, aby udowodnić nieśmiertelność głupoty prawicy polskiej. Długo? Nie, jeżeli się pamięta Konrada Wallenroda, który jest tylko bohaterem literackim, a Rońda jest rzeczywisty.

Zamiast Rońdę obarczać staropolskim orzeczeniem: zaprzaństwo, spójrzmy na niego życzliwie, jak na samych siebie. Czyżbyśmy tacy nie chcieli być, aby udowodnić nieśmiertelność głupoty.

Przeczytajcie, co mówią Gmyz, Ziemkiewicz, Warzecha, Pereira, a słowa nadzwyczajnego Rońdy będą potwierdzeniem z 1998 roku: głupota prawicy polskiej jest nieśmiertelna. Nawet po udowodnieniu.

Oczekuję, iż Rońda wyjdzie przed szereg i powie: a nie mówiłem. A prezydent Komorowski wreszcie go klepnie.

czwartek, 17 października 2013

To nie kompromitacja Polski, Macieju Lasek, to jaja


Prof. Jacek Rońda przynajmniej przyznał się do gry medialnej. Jak na wykładowcę szacownej uczelni przystało (AG-H w Krakowie), prowadzi sokratejską grę ze swoimi uczniami, a w telewizjach z publicznością.

Rońda wie, jak jest, lecz chce publiczność naprowadzić na właściwy tok myślenia, na własne myślenie, aby nie sczezły szare komórki rozsądku. Dlatego zmyśla. Tupolew nie zszedł poniżej 100 metrów - tak grał Rońda - a jak nie zszedł, to nie mógł walnąć w brzozę, nie mogło się ułamać skrzydło.

Więc co się stało? Greckim chórem uczniowie i telewidzowie odpowiadają: były wybuchy i samolot pierdyknął w ziemię.

A czy słyszeliście na rejestratorach odgłosy wybuchu? O to nie zapytał uczniów/telewidzów wykładowca AG-H, gdyż mógł uważać, że ma do czynienia z inteligentną publicznością, która wreszcie poruszyła swoje szare komórki i dojdzie do właściwego wnioskowania.

W każdym razie ten sokratejczyk (perypatetyk od studia TVP Info do TV Trwam, a po drodze zespół Macierewicza) przyznał się, że grał. Może zawiódł się na inteligencji publiczności.

Czort z Sokratesem Rońdą, pozostała mu jeszcze cykuta. Rońda to ledwie "ekspert". Ale co z autorem tego zamieszania, Platonem, który pisze scenariusz "Smoleńsk". Na razie była "Uczta", Sokrates przyznał się do "gry", bo publiczność zawiodła, nie wyczuła tej dialektyki gry i pytań.

Paweł Wroński nazywa to jajami, a Rońdę "jajcarzem". Można i tak. Zespół Macieja Laska napisał w nazbyt dramatycznym tonie do ekspertów Macierewicza: "Nie kompromitujcie Polski".

"Przestańcie blefować i nie manipulujcie". Macieju Lasek, oni prowadzą grę, bo to tacy jajcarze. Była "Uczta", więc to i owo spożyli. A po spożyciu prowadzi się taką "grę", jak sokratejczyk Rońda. To dopiero jeden tom dzieł Platona Macierewicza. Będą następne, które zwieńczy dzieło. Cykuta.

Oby nie zatruła się nią Polska cała, a tylko autorzy tej gry, jaj - "jajcarz" Rońda, "nad-jajcarz" Macierewicz. A kim jest Jarosław Kaczyński? To on zniósł jajo o Smoleńsku. Taki nam zaserwował omlet.