Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Gazeta Polska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Gazeta Polska. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 27 czerwca 2017

Duda jako politykier, który szczuje


Andrzej Duda w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" potwierdza, że nie jest prezydentem wszystkich Polaków. Można odnieść wrażenie, że Duda nie wie, co mówi. A może jest z nim jeszcze gorzej, niedojrzałość poczyniła w nim spustoszenia niegodne jakiegokolwiek Polaka.

O kontrmiesięcznicach smoleńskich, które chcą przeciwstawić się kankanowi Jarosława Kaczyńskiego na grobach ofiar smoleńskich, prezydent nie wszystkich Polaków mówi: to "wielka prowokacja nakierowana na jakiś cel polityczny".

Takie proste a ten człowiek nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego Polacy bronią demokracji, honoru Polaka. Dość hucpy i paranoi smoleńskiej, Polska pisowska ośmiesza się.

Duda, który złamał kilkakrotnie Konstytucyję RP i za to odpowie przed Trybunałem Stanu, bo Polska musi być normalna, twierdzi, że "opozycja wykorzystuje każdą mozliwość, by pokazać Polskę w negatywnym świetle".

PiS to nie Polska. Europa i świat widzą to dokładnie, co PiS z Dudą zniczyli. A maja juz nie lada "osiągniecia": Trybunał Konstytucyjny, unieważniona w ten sposób Konstytucja, media publiczne zamienione na media partyjne, a teraz pod rozwałkę idą sądy. Polska jest już republika bananową z z prawem, które jest wolą prezesa.

Duda chwali rząd PiS, pod którym jakoby "kraj się rozwija". Hamuje, Duda, hamuje. Rozwijał sie, a za jakiś czas Polska będzie się zwijać. Duda jest destruktorem, a nie żadnym kreatorem, jest tylko Adrianem, ktory tańczy, jak mu prezes zagwiżdże.

Wywiad Dudy jest zaiste szokujący, bo tak nie może mówić prezydent, to są słowa politykiera, który szczuje.



Więcej >>>

piątek, 5 czerwca 2015

Monika Olejnik zniesmaczniła się pacykarzem, Janem Styką dziennikarstwa


Monikę Olejnik zniesmacznił dziennikarz niepokorny, który dla "Gazety Polskiej" przeprowadził wywiad z prezydentem elektem Andrzejem Dudą.

"Zniesmacznił", bo "niepokorny" nie zadał pytań dociekliwych, a nawet podstawowych. W Polsce stworzony został twór "niepokorny", który ma się tak do dziennnikarza profesjonalnego, jak... No, właśnie! Jak?

Ani to nie są dziennikarze, bo ci są od opisu rzeczywistości, a nie zlecenia politycznego. Ani nazbyt rozgarnięci, co widać w ich pisaniu. Horyzonty intelektualne niepokornych kończą się na swoiskich opłotkach, na własnym gumnie. Reprezentują tzw. świat zabity dechami.

Oprócz tego niepokorni mają cechę charakterologiczną, która odznacza się ponadprzeciętną obrzucania błotem, inwektywami, tych, których zleceniodawca polityczny nie lubi, bądź z którym walczy. Takie sobie zaprzaństwo.

Niepokorny opisywany przez Monikę Olejnik to taki Jan Styka (malarz; do sprawdzenia w Wikipedii), który malując Pana Boga, nie radził sobie z jego wizerunkiem, więc pyta Istotę Najwyższą: Jak mam cię Panie Boże namalować?

Nie na kolanach. Dobrze maluj, Styka - odpowiedział Pan Bóg.

I taki jest wywiad w "Gazecie Polskiej" z prezydentem elektem. Na kolanach. Styka był pacykarzem,, niepokorny z "Gazety Polskiej" też jest pacykarzem pióra.

Trudno więc dowiedzieć się czegoś więcej o prezydencie elekcie, gdy wywiad z nim przeprowadza Jan Styka. Moniko Olejnik daj sobie spokój z naszymi pacykarzami niepokornymi. Duda jako prezydent, aby uzyskać właściwy przekaz swoich zamierzeń politycznych, będzie musiał opuścić grajdół takich "Gazet Polskich". Tam obsługują medialnie tylko Styki. Wystarczyło to w kampanii prezydenckiej, za mało jednak by rządzić.

Więcej >>>

środa, 5 marca 2014

Warzecha i Sakiewicz: heroiczne wizje

PRL był ubogi w pisma satyryczne, wychodziły tylko "Karuzela" i "Szpilki". Ta pierwsza to był tabloid na poziomie dzisiejszych "Faktu" i "Super Expressu". "Szpilki" za to mają więcej mutacji, przede wszystkim w tytułach "Gazety Polskiej", "wSieci", a nawet "Do Rzeczy".

Zapomniałem o jakichś tytułach?

W każdym razie jest z czego się pośmiać, choć wymienione tytuły niekoniecznie takich mają czytelników. Wierzą w nakreślone groteski w tych gazetach.

Redaktorzy posługują się piórem patriotycznym, wyrwanym z ogona Orła Białego. Zdaje się, że ta ostatnia alegoria decyduje, że te śmieszności mają być wiarygodne.

Śmieszne, choć straszne. Łukasz Warzecha kreśli apokaliptyczną wizję, co po Krymie czeka Polskę 17 września w odroczonym wyroku na rok 202...

Oczywiście, nóż wbity w plecy. Autor zapomniał o Niemczech, wszak Polska i Orzeł Biały jest w posiadaniu dumnej piersi. Warzecha w następnych wizjach powinien nadrobić, bo jutro i pojutrze "Fakt" też wyjdzie. Póki co, tabloid nie upada, ma się dobrze, bo śmieszy.

Tygodniki to osobna działka. Nie trzymają poziomu "Szpilek", bo dzisiejsi autorzy nie sięgają talentom dawnym, ale nadrabiają wizją.

Tomasz Sakiewicz nie zawodzi, obsadza Jarosława Kaczyńskiego po wypadkach na Krymie w roli "JarosławZbawPolskę". Lecz nie w tak odległej przyszłości, jak Warzecha, bo wówczas prezes PiS będzie miał 80 lat. A dyktator w tym wieku jest mało groźny, emerytalny.

Były premier Kaczyński w każdym razie będzie bronił Polski jako przyszły premier przed zakusami Rosjan.

O ile Warzechy wizja jest jednolita, rzec można heroiczna (heroina?), to Sakiewicza jak zwykle niezborna, bo porównuje Kaczyńskiego do Winstona Churchilla.

Czytelnicy nie muszą tego zauważać, jak nie zauważali wcześniej luk w teoriach zamachowych Macierewicza. Istotne, że autorzy mają wizje i można się z nich pośmiać.

Dlaczego tak prawica ma?

Cholera, nie wiem.

Więcej pod tym linkiem >>>

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rekolekcje na DVD i cuda Boga za pośrednictwem o. Bashobory do kupienia


"Gazeta Polska" będzie sprzedawała cuda Boga na płycie DVD, które Najwyższy czyni za pośrednictwem o. Johna Bashobory. Boski interes, na który mógł wpaść tylko łebski Tomasz Sakiewicz.

Na niezależna.pl przekonują, że "cuda się dzieją nie tylko wśród tych, którzy mają bezpośredni kontakt z duchownym, ale przede wszystkim wśród tych, którzy z nim się modlą".

Sakiewicz potrafi przekonywać. Mimo, że nie byłeś na Stadionie Narodowym, gdy Bashobora spotkał się z 60 tys. wierzących, że przez niego Bóg czyni cuda, nie żałuj. Ba, masz "przede wszystkim" większe szanse, gdy kupisz płytę DVD, uklękniesz i z Bashoborą będzie się modlił.

Przecież wiadomo, że Bóg nie czyni cudów (za pośrednictwem Bashobory) on live, bo czasu dla Najwyższego nie ma, żyje w wieczności.

Dobry biznes zrobił abp Henryk Hoser, którego kuria zorganizowała rekolekcje na Stadionie Narodowym, Sakiewicz zastosował nowy model biznesowy, bez mała boski: "nie miałeś bezpośredniego kontaktu z duchownym, to nic, przede wszystkim cuda się dzieją dla tych, którzy z nim się modlą".

Kupujesz płytę DVD, ładujesz do komputera, klękasz, modlisz się i cud za pośrednictwem Bashobory cię dopadnie.

Zastanawiać może, jak to jest - Sakiewicz jest w konflikcie z o. Tadeuszem Rydzykiem, który nie może mu darować abp Stanisława Wielgusa, a to przecież imperium medialne redemptorysty obsługiwało lipcowe rekolekcje na Narodowym. Czyżby Rydzyk za friko odstąpił Sakiewiczowi nagrania?

I tu się odzywa wielkość Sakiewicza, który wpadł na pomysł nowego modelu biznesowego. Sakiewicz nie sprzedaje produktu z cudami Bashobory z 2013 roku, ale z 2008. Boski model biznesowy, bo Najwyższy jest wieczny.

A nawet więcej, można się modlić z duchownym z nagrania z 2008 roku, bo cud, jak stare wino, jest wówczas lepszy. Takie cuda biznesowe uprawia Sakiewicz.

wtorek, 21 maja 2013

Sakiewicz pisze do ojca


Tomasz Sakiewicz napisał list do ojca. Jego wartość publicystyczna wyjaśnia się, iż tym ojcem jest Tadeusz Rydzyk. List został wywieszony jako czołówka na portalu "Gazety Polskiej" (naprawdę przymiotnik powinien być: antyPolskiej, gdyż niemal każdy materiał jest szczuciem na Polaków i mój kraj) i przekopiowany na Salon24 z typowymi błędami dla tego rodzaju zabiegów.

Sakiewicz pisze do ojca, jak syn marnotrawny, gdyż proponuje mu okrągły stół, aby powrócić na rodziny łono z TV Republika. Ton i treść marnotrawnego potomka społecznej skamieliny jest uniżony, bo inny nie może być. Talent publicystyczny i leksyka, którymi Sakiewicz zapładnia od kilku lat przestrzeń intelektualną są na żenującym poziomie, który określa się: "Pan Bóg nie dał talentu", a cechy charakterologiczne autora przebijające się z "charakteru pisma" są opisane w "Pamiętnikach" Jana Chryzostoma Paska jako zaprzańca.

Takim jest dla większości Polaków Sakiewicz, takim jest dla Rydzyka, który dał mu krzyż na drogę i nie chce, aby wracał onże na rodziny łono (nie napiszę - rodziny katolickiej, nie napiszę - rodziny chrześcijańskiej, bo nijak się ma owo łono do dwu-millenijnej tradycji Kościoła).

W Polsce mamy łono Kościoła Rydzyka, które stoi w sprzeczności do Kościoła papieża Franciszka. Sakiewicz błaga w tekściku "Ojcze Tadeuszu spotkajmy się". Dla Rydzyka, który walczy o multipleks cyfrowy dla swojej TV Trwam, Sakiewicz jest kimś, kto zaprzedał się Zygmuntowi Solorzowi za 30 srebrników, za które dostał miejsce na satelicie.

Ojciec takiego niewiernego Tomasza nie może wpuścić go na rodziny łono. Gdyby Sakiewicz stanął u płota TV Trwam, nawet nie można byłoby poszczuć Sakiewicza psami, bo psy by pogryzł. Codziennie i co tydzień gryzie na łamach organów, szczuje, dostaje piany. Chyba, że ojciec wyśle jako matkę Annę Sobecka, aby z Tomaszem wynegocjowała zejście TV Republika z satelity na ziemię, czyli w realia. Ojciec ma ludzi i środki, prędzej, czy później go wykończy.

I jedna uwaga do Sakiewicza: Nie pisz - redaktorze z takim, a nie innym talentem - o sobie: "ludzi kochających Polskę", bo ty ojczyznę moją nienawidzisz. Możesz o tej "miłości" mówić na rodziny łonie, a nie w przestrzeni wspólnej, bo o takiej miłości Adam Mickiewicz pisał "Kochać nienawiścią". Nienawiść do Polski i Polaków - to jest ci właściwe, to twój "charakter pisma". Co można odczytać z każdego twojego tekstu.

środa, 12 września 2012

Co łączy Smoleńsk i Amber Gold?


Pytanie ciekawe, prawda? Co łączy Smoleńsk i Amber Gold?

Jeżeli byście nie wpadli na takie pytanie, zawsze możecie liczyć na "Gazetę Polską". Tam potrafią stwarzać każde pytanie.

Cholera, tylko odpowiedź znają jedną.

Dochodzę do wniosku, że to jakieś automaty, cyborgi pierwszej generacji. Jeszcze prymitywne, zaprogramowane tylko na jedną odpowiedź.

Tytułowe pytanie ma rzecz jasna tę tylko jedną odpowiedź: Smoleńsk i Amber Gold łączy Donald Tusk. A dokładniej państwo stworzone przez Tuska.

Na te oryginalne pytanie i standardową odpowiedź wpadł tym razem nieoceniony Andrzej Zybertowicz. Nie wpadnie organ PiS na inną odpowiedź, np. Jarosław Kaczyński, z prostej przyczyny: nigdy prezes PiS nie będzie rządził.

Czekam, aż z tego powodu zaczną się chlastać w "Gazecie Polskiej".


poniedziałek, 3 września 2012

Moralność Sakiewicza


"Newsweek" drąży temat zarobków Tomasza Sakiewicza na Smoleńsku. Naczelny "Gazety Polskiej" stosuje sprawdzone metody wyduszania grosza z prawicowego klienta. Informuje swoich czytelników, że są wydawnictwem deficytowym i namawia do zakupu dwóch egzemplarzy.

Proszalstwo, prośba o jałmużnę, chodzenia po kolędzie - to metody tej części strony politycznej. Do perfekcji doprowadzone przez o. Rydzyka.

W "Newsweeku" dochody spółek Sakiewicza bada Rafał Kalukin, finanse tych spółek medialnych są nieprzejrzyste, każdą rubrykę należy brać pod lupę.

Informacji Kalukinowi dostarczył były wspólnik Sakiewicza, Janusz Miernicki. Wskazał, że najważniejszą rubryką rozchodów w "Gazecie Polskiej" jest rubryka "pozostałe koszty", a w niej jest zaksięgowane 3,2 mln zł.

To jest zarobek smoleński Sakiewicza.

To, że Sakiewicz bogaci się, nie jest żadnym problemem, bo problemem nie jest jego głęboka kieszeń. To wspaniale, że Polacy stają się bogatsi.

Problemem jest korupcja mentalna, jakiej dopuszcza się Sakiewicz. Spustoszeń w umysłach części Polaków nie da się łatwo załatać, ani leczyć, to trwały defekt stworzony przez media Sakiewicza. Zarobił na krętactwie i kłamstwach (w tym kłamstwach smoleńskich).

Na pustoszeniu moralnym dorabia się Sakiewicz.


środa, 29 sierpnia 2012

Nowy Ekran - co to za schizofrenia?


Najbardziej schizofreniczna platforma blogerska to Nowy Ekran. Portal został założony przez Igora Janke, miał na celu najgorszy rynsztok Salonu 24 skierować do tego bagna. W jakiejś mierze się udało, ale poprzez to Salon24 nie cywilizował się.

Aby zajrzeć na Nowy Ekran trzeba mieć dużo w sobie determinacji, bat schizofrenii pogania schizofrenię. Kto jest dzisiaj właścicielem platformy, nie wiem, Janke się zawstydził tego, co tam jest wypisywane, acz mógł się skryć za jakimś słupem.

Na schizofrenii można sporo zarobić, są tacy, którzy w najgorszym asortymencie fekaliów lubią się chlapać. Na prawicy w tej chwili robią porządki, gdyż PiS w większości portalów bezpośrednio rządzi. Stało się tak po zakupie "Gazety Polskiej Codziennie".

Na razie PiS odcina się od Nowego Ekranu, a pisali (może nawet piszą) takie tuzy polityczne, jak Czarnecki, Kuźmiuk i inni politycy PiS.

"Gazeta Polska" od Nowego Ekranu odcina się.



Blogerzy Nowego Ekranu to najbardziej żelazny elektorat PiS. Tymczasem spotyka ich afront. Józef Darski
(ten osobnik na ilustracji) w "Gazecie Polskiej" nawet tytułuje nowe otwarcie PiS: "Nowy Ekran, czyli jak brednie kompromitują opozycję i czynią ją bezsilną".


Czyżby miało się coś zmienić w PiS? A czy brednie publikowane na tej platformie zasadniczo różnią się od spiskowych bredni Antoniego Macierewicza?

Dokładnie wczytując się w słowa Darskiego, można dojść do przekonania, że Nowy Ekran został podrzucony opozycji przez nieczyste siły mainstreamu.

Brednie z Nowego Ekranu umacniają "dotychczasowe siły okupacyjne". Wychodzi na to, że Nowy Ekran został stworzony przez PO, a może nawet przez Janusza Palikota.

Brednie, by nie napisać fekalia, w Nowym Ekranie niewiele się różnią od bredni "Gazety Polskiej", ale w tej ostatniej nie muszą tego wiedzieć. Czują się lepsi w bredzeniu, bo w ich rozumieniu ich brednie nie są bredniami. Niestety, podobne. Nowy Ekran - hard brednie, "Gazeta Polska"- light? Brednie zawsze pozostaną bredniami.

wtorek, 28 sierpnia 2012

Szmatławiec "Gazeta Polska" o Tusku


Jutrzejsza "Gazeta Polska" na okładce będzie miała Donalda Tuska, jako ojca chrzestnego, a w numerze tekst, który będzie kontynuacją dzisiejszego tekstu z "GPC" Doroty Kani.

Tak to mają antypolskie siły Sakiewicza i PiS, który doczekał szmatławego organu, gdyż partia Kaczyńskiego jest właścicielem dziennika.


niedziela, 19 sierpnia 2012

Wypociny-plwociny Ziemkiewicza


Jeden z grafomanów publicystyki prawicowej, który nawet stara się pisać prozę - a wychodzi mu nieodmiennie grafomania - Rafał Ziemkiewicz ma talent plucia pod wiatr.

Jak się pluje pod wiatr, opluwa się swoją twarz.

Taka oplutą twarz prezentuje Ziemkiewicz w każdym swoim wystąpieniu medialnym, a kolejne artykuły to potwierdzają. Najświeższe plwociny przedstawia w "Gazecie Polskiej" - "Walcie się".

Wiem, że na Ziemkiewicza żadna porządna kobieta nie zechciałaby spojrzeć ze względu jego osobistej obleśności zewnętrznej i mentalnej, dlatego nie zapytam, jak się wali Ziemkiewicz.

Grafoman publicystyki chciałby, aby wejść do jakiegoś salonu. Myli się mu salon z rynsztokiem i tam nieodmiennie ląduje. Tapla się w rynsztoku, jak w owym charakterystycznie zatytułowanym artykule.

Kolejne wypociny-plwociny Ziemkiewicza spływają flegmą "patriotyczną", znowu nie zrozumiał co przeczytał. Znowu zatkał uszy, bo coś mógłby usłyszeć.

Nie przyjmuje publicysta do wiadomości, że Kaczyński obraził Ślązaków i klientów Biedronki. Kompletnie nie rozumie polityki Ziemkiewicz, a o niej pisze.

Dlaczego tego znikomego formatu człowiek bez charakteru i talentu jest obecny w życiu publicystycznym? Bez żadnej umiejętności prowadzenia ssporu i dyskursu, bez szacunku dla języka polskiego, Polski i Polaka, dla innego człowieka. Czyżby tak w PRL-u zaprzedał swoją duszę, że nic wewnątrz niego nie zostało. Czyżby został tak kompletnie wydrążony? Tytuł "Walcie się!" świadczy, że sam siebie zniszczył, albo był taki słaby, iż został psychicznie i moralnie zdemolowany. Zniszczyła go nienawiść do emancypujących się Polaków i Polski, do suwerenności kraju po 1989 roku, do salonów intelektualnych, do których nie został wpuszczony, bo takich jełopków bez talentów kopie się w zadek i wysyła do szkół po nauki, a leniowi Ziemkiewiczowi nie chce się w niczym podciągnąć.

Z takich "patriotów" rekrutują się szwadrony nienawiści, które używają knajackich: "Walcie się". Próchnica języka polskiego, w której przoduje Kaczyński, ledwie otworzy usta.

Pluje flegmą Ziemkiewicz, a ona ląduje mu na twarzy. Kolejny raz. Obleśna osobowość "patrioty".

Prawicowe odleżyny Zybertowicza


Andrzej Zybertowicz - miłośnik Kaczyńskiego i IV RP - na łamach "Gazety Polskiej" pastwi się nad Stefanem Niesiołowskim.

Ale to tylko pretekst. Niby dobrotliwie dziwi się, że elektorat PO bez sensu - bo coś mu się zacięło - ma lęki anty-Kaczyńskie, anty-PiSowskie.

Zybertowicz niemal chciałby zakrzyknąć: - Nie lękajcie się Kaczyńskiego, nie lękajcie się PiS.

A przy okazji posądza innych o kolanowe odruchy swoich mózgów.

Tak kombinuje miłośnik talentów paradyktatorskich Kaczyńskiego. Zybertowiczowi młotkiem publicystycznym należałoby wbić do głowy, że Polacy nie lękają się Kaczyńskiego, bo kurdupel raczej w nich nie zbudza lęków.

Boimy się o Polskę, gdy takie coś, jak Kaczyński, ze swoimi publicystami typu Zybertowicz, mieliby decydować o obliczu kraju. Dmuchamy na zimne, aby takie coś nie dorwało się ewentualnie do władzy, co może stać się w momencie przesilenia, czyli kryzysu. Wówczas życie publiczne i polityczne jest irracjonalne. Docierają do elektoratów i na chwilę przekonują wszelkiej maści populistyczne hasła, które nigdy nie mogą być zrealizowane.

Czy to jest lęk? Nie. Jest to najwyżej drwina z polityka, który proponuje rozwiązania na swoją miarę - kurdupla. A tacy z kompleksami i fobiami są groźni.

A co do klękania. Zybertowiczowi w głowie sporo się namieszało, gdy pisze w takim piśmie, jak "Gazeta Polska". Widząc Sakiewicza na klęczkach, który pielgrzymuje do o. Rydzyka, bądź do Orbana na Węgry, Zybertowicz też ma odleżyny, jak Sakiewicz - nie tylko na kolanach, ale w zwojach mózgowych.

Te prawicowe odleżyny - to pełnia publicystyki "GP" i Zybertowicza.

sobota, 18 sierpnia 2012

Ciuchcia prawicowa ruszyła


Ewa Czaczkowska w "Rzeczpospolitej" rozwiązuje sens podpisania wspólnego dokumentu przez patriarchę Cyryla i abp Michalika: "(Jest) apelem o budowanie życia obu narodów i państw opartego na wartościach chrześcijańskich, o prawo do obecności Boga i religii w życiu publicznym".

Czort z wartościami chrześcijańskimi, są takie same jak inne: humanistyczne. To jest uniwersalne.

Uważam, że Czaczkowska dobrze odczytała zabiegi Kościoła i Cerkwi. Bóg i religia - a więc symbol: krzyż - mają być obecne w przestrzeni publicznej, w polityce.

Kościół chce interpretować wartości, które jako marki chrześcijaństwa, które nie muszą się zgadzać ze stanowionym prawem choćby w kwestiach in vitro, związków partnerskich.

Michalik nie wypowiedział posłuszeństwa Kaczyńskiemu, on politykę prawicową przestawia na inne tory. Nie będziemy deptać po Krakowskim Przedmieściu za Smoleńskiem, będziemy deptać z krzyżem i Bogurodzicą na ustach przeciw in vitro i związkom partnerskim.

Kościół znalazł sojusznika w Cerkwi. Czy Kaczyński dostrzeże takiego przyjaciela w Putinie?

Podobnie pojął organ o. Rydzyka "Nasz Dziennik". Na jedynce interpretuje: "Bezprecedensowe przesłanie katolicko-prawosławne (...) w przyszłości może ukazać się jako przełomowe i opatrznościowe wydarzenie".

Kościół przestawia wajchę polityczną: "Depczemy za wartościami (czyli przeciw nowoczesności), zero Smoleńska". Nie od razu więc Smoleńsk zniknie, ale będzie wyciszany, a na pewno zmieni charakter, formę.

Jeszcze nie nadążają za dialektyką Kościoła w organie Sakiewicza "Gazecie Polskiej", ale tam zakutych łbów jest więcej niż redaktorów. "Cyryl - człowiek Kremla w Polsce" przestrzegają w tytule. Nie zdziwmy się, gdy w następnych dniach pojawi się tytuł: "Cyryl - prorok wyjechał z Polski". Im jest wsio rawno jaka jest logika, ważne tumanienie elektoratu.

Powyższe dobrze opisuje, jak prawica przestawia semafory na nowe tory. Ciuchcia prawicowa będzie zanieczyszczała powietrze życia publicznego. Własnie ruszyła.

niedziela, 5 sierpnia 2012

Młody Tusk, Amber Gold i prawica

Ta sprawa w najbliższych dniach zdominuje prasę prawicową. "Gazeta Wyborcza" publikuje wywiad z Michałem Tuskiem, synem premiera. Rozmowa nie dotyczy jego pracy w porcie lotniczym w Gdańsku, acz jest związana z lotnictwem.

Okazuje się, że młody Tusk od czterech miesięcy współpracuje z głośnym ostatnio przewoźnikiem OLT Express, który niedawno zbankrutował.

"Wyborcza" materiał tytułuje wprost "Michał Tusk: pracowałem dla OLT Express". Aby nie było wątpliwości, że syn premiera nie chce zaciemniać sprawy, a "Wyborcza" go usprawiedliwiać.

Z wywiadu dowiadujemy się, że Tusk współpracuje - bo to określenie jest ważne - z przewoźnikiem od czterech miesięcy, sporządzał dla niego ekspertyzy analizy ruchu lotniczego w porcie oraz obsługą prasową.

Dyrektor OLT Jarosław Frankowski kontaktował się z młodym Tuskiem telefonicznie, bądź mailem, prosił o konkretne materiały: propozycje kierunków i ułożenie lotów, aby umożliwić przesiadki.

Trzy razy spotkał się z właścicielem OLT Marcinem Plichtą, zawsze przy rozmowie był obecny Frankowski. Może w tym wypadku nie jest przewoźnik tak istotny, bo bardziej medialnie jest istotne druga firma Plichty Amber Gold, która działała na zasadzie finansowej piramidy. Ten para-bank oferował oprocentowanie depozytów dużo większe niż tradycyjne banki. Golden Amber padł, pieniądze które zostały mu powierzone najpewniej są nie do odzyskania.

Ze strony Plichty to czyste złodziejstwo. Wcześniej znany pod innym nazwiskiem, jako Stefański, miał podobne przewały na ogromne sumy, dostał wyrok w zawieszeniu, a mimo to mógł działać w branży finansów.

W tej chwili spółką Amber Gold zajmuje się gdańska prokuratura i ABW.

Młody Tusk wszedł w bezpośredni kontakt z Plichtą (Stefańskim) - to będzie zajmowało prawicę. Gdy to piszę (niedziela wieczór), ledwie ukazał się wywiad na portalu "Wyborczej", zareagowały portale Tomasza Sakiewicza - "Gazety Polskiej" i niezależnej - tytułując przezornie swój materiał ze znakiem zapytania: "Syn Tuska w aferze Amber Gold?"

Zwracam uwagę: młody Tusk współpracował z OLT Express, firmą Plichty, a nie z Amber Gold. Od razu wiąże się go z przewałem finansowym. Prawicowy portal już zapowiada, że będą informować na temat związku syna Tuska z Amber Gold.

Nie wątpię, iż szybko dojdą do stwierdzenia, że było to zaplanowane, a premier miał wiedzę, że chce się nabrać klientów Amber Gold, choć młody Tusk tylko współpracował przy analizach technicznych przewoźnika.

Ważny będzie dla prawicy przekaz: Tusk orżnął Polaków.

                                           Michał Tusk

sobota, 4 sierpnia 2012

Wojny generała Ścibor-Rylskiego


95-letni gen. Zbigniew Ścibor-Rylski nie tylko z powodu swojego wieku przeszedł wiele szlaków bojowych. Jest żyjącym klasykiem, posiadaczem Virtuti Militari.

Ze zmagań z historią wychodził zwycięski, zachował godność i honor. Nie tylko arystokrata z rodu, przede wszystkim arystokrata ducha.

Wypowiedziana została mu ostatnia wojna. Prawica nie zawiodła, najpierw buczeniem na uroczystości obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego dała charakterystyczny sygnał do ataku. Sygnał gnomów.

Obecnie prawica walczy z generałem wszystkim najlepszym, co posiada. Ścierwem, fekaliami i wszelkimi odchodami. Wojna prowadzona jest na wszelkich internetowych frontach. Najczęstszą metodą jest podjazd - pomówienia, kłamstwa, nienawiść. Gen. Ścibor-Rylski może dowiedzieć się o sobie tego, o co się nie podejrzewał.

Prawicę mamy bohaterską. Nie każdy potrafi za pomocą gówna niszczyć zasłużonego, wielkiego generała. A to potrafią w "Gazecie Polskiej", "Naszym Dzienniku", wPolityce i na tym podobnych cuchnących patriotycznych portalach.

                    Gen. Ścibor-Rylski przemawia na Kopcu Powstania Warszawskiego