PRL był ubogi w pisma satyryczne, wychodziły tylko "Karuzela" i "Szpilki". Ta pierwsza to był tabloid na poziomie dzisiejszych "Faktu" i "Super Expressu". "Szpilki" za to mają więcej mutacji, przede wszystkim w tytułach "Gazety Polskiej", "wSieci", a nawet "Do Rzeczy".
Zapomniałem o jakichś tytułach?
W każdym razie jest z czego się pośmiać, choć wymienione tytuły niekoniecznie takich mają czytelników. Wierzą w nakreślone groteski w tych gazetach.
Redaktorzy posługują się piórem patriotycznym, wyrwanym z ogona Orła Białego. Zdaje się, że ta ostatnia alegoria decyduje, że te śmieszności mają być wiarygodne.
Śmieszne, choć straszne. Łukasz Warzecha kreśli apokaliptyczną wizję, co po Krymie czeka Polskę 17 września w odroczonym wyroku na rok 202...
Oczywiście, nóż wbity w plecy. Autor zapomniał o Niemczech, wszak Polska i Orzeł Biały jest w posiadaniu dumnej piersi. Warzecha w następnych wizjach powinien nadrobić, bo jutro i pojutrze "Fakt" też wyjdzie. Póki co, tabloid nie upada, ma się dobrze, bo śmieszy.
Tygodniki to osobna działka. Nie trzymają poziomu "Szpilek", bo dzisiejsi autorzy nie sięgają talentom dawnym, ale nadrabiają wizją.
Tomasz Sakiewicz nie zawodzi, obsadza Jarosława Kaczyńskiego po wypadkach na Krymie w roli "JarosławZbawPolskę". Lecz nie w tak odległej przyszłości, jak Warzecha, bo wówczas prezes PiS będzie miał 80 lat. A dyktator w tym wieku jest mało groźny, emerytalny.
Były premier Kaczyński w każdym razie będzie bronił Polski jako przyszły premier przed zakusami Rosjan.
O ile Warzechy wizja jest jednolita, rzec można heroiczna (heroina?), to Sakiewicza jak zwykle niezborna, bo porównuje Kaczyńskiego do Winstona Churchilla.
Czytelnicy nie muszą tego zauważać, jak nie zauważali wcześniej luk w teoriach zamachowych Macierewicza. Istotne, że autorzy mają wizje i można się z nich pośmiać.
Dlaczego tak prawica ma?
Cholera, nie wiem.
Więcej pod tym linkiem >>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz