niedziela, 17 maja 2015

Gmyz sugeruje podpalenie budki pod ambasadą Rosji przez Sienkiewicza


Całkiem dobrze ma się w polskim dziennikarstwie formuła sugerowania. Ktoś komuś coś "sugerował" i jest afera "sugerowania".

Sugerowany dziennikarz, wszak niepełnowartosciowy, Cezary Gmyz odkrywa "trotyl" w podsłuchanej przez kelnerów rozmowie wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem.

Trotylem ma być sugerowanie Wojtunika, że za podpaleniem budki strażniczej pod ambasadą Rosji 11.11.2013 stał szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz.

Sugeruje się przy tym międzynarodowy skandal in spe. W posiadaniu taśmy z "Sowy & Przyjaciele" jest redakcja "Do Rzeczy", która ujawni jej fragmenty.

Sugerowany tygodnik opinii (prawicowej) aż drży z podniecenia: na okładce Bartłomiej Sienkiewicz ustylizowany na XIX-wiecznego konspiratora, wygląda rzeczywiście jak "Tajny agent", którego nie napisał przodek Sienkiewicza, a Jospeph Conrad. A ten nie jest przodkiem Gmyza, jeżeli przodek sugerowanego dziennikarza miałby być podobny do niego, to najwyżej pisał donosy bukwami do carskiej Ochrany.

Sugerowane dziennikarstwo w sugerowanym tygodniku to swoista rodzajowa, folklorystyczna żurnalistyka, rodzaj Gmyzem podszyty, gmyznięty. Wartość dowodowa niewielka, sugerowana, intelektualnie miałkie, jak postać Gmyza, który otworzy usta, a z nich niesugerowana pustota płynie.

Sugeruję, aby do słownika synonimów na pustotę, nieprofesjonalność wprowadzić zamienniki: gmyzowatość, gmyz pospolity, itp.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz