Jarosław Kaczyński mniema, że zasłużył na internowanie, ale wybrał wolność, dlatego że było tyle do roboty dla dobra kraju i tych, którzy wałkonili się za kratami. Przezornie spakował jednak manatki, w tym szczoteczkę do zębów, której od tamtej pory nie używa, gdyż przeznaczona jest do muzeum, jako artefakt czasu niewoli.
Udał się Kaczyński w Polskę, to znaczy tradycyjnie na Krakowskie Przedmieście, w Zlepie zaliczył zupkę z Martą Fik (gdyby żyła z pewnością by poświadczyła), Episkopat, bo tam był doradcą tej instytucji przyszły premier Nocy Teczek, Jan Olszewski, który podpisał lojalkę, tak nakazywał Kościół.
W międzyczasie Kaczyńskiego zwinęli przed szóstą nad ranem, planował, że wyjdzie po szóstej, gdy nie obowiązują rygory godziny milicyjnej (och, te przyzwyczajenia przestrzegania prawa). Wałkowali go, ale dziarsko się nie dał. Teczka jego na SB odpowiednio spuchła. Po wypuszczaniu pozostało mu tylko jedno: działanie na rzecz dobra Polski.
Kreacyjny umysł Kaczyńskiego wyjawił nam tylko ułamek tego, czego dokonał w mrokach stanu wojennego. Będzie kolejno ujawniane w zależności od okoliczności. Na razie poznaliśmy jeden wątek. Podziemną pracę w Ośrodku Badań Społecznych NSZZ "S". Piotr Piętak się myli, gdy dzisiaj twierdzi, że Kaczyński nie szukał kontaktu i nie działał w podziemiu. To nie są brednie Kaczyńskiego, panie Piotrze Piętak. Pan wychodził, Kaczyński wchodził. Tak działała konspiracja, tak działał prezes, że działa do dzisiaj na rzecz niepodległości, bo ta została sprzedana. Nie słuchał pan prezesa w 31. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego? Pańska strata, lekturę patriotyczną można nadrobić.
Kaczyński z pewnością odniesie się do pańskich słów. Pan jeszcze twierdzi, że ośrodek zmienił nazwę na Centrum Dokumentacji i Analiz. Proszę pokazać szyld! Panie Piotrze, czyta mnie pan? Chyba nie, więc już nie zwracam się do niego. Gdy Kaczyński dojdzie do władzy, podobno ma to się stać w styczniu, jak zapowiedział, opozycjonista Piętak będzie musiał się wytłumaczyć z kłamliwych słów.
Szkoda, że Kaczyński dopiero teraz zaznajamia nas ze swoją biografią z okresu stanu wojennego. Acz można go zrozumieć. Nadal mamy zniewolony kraj, więc konspiracja obowiązuje. Prezes PiS wyjawia te szczegóły, które są znane reżimowi Tuska, więc nie ma obawy, aby kogoś sypnął. Dla mnie nie były znane i dziękuję w tym miejscu autorowi autobiografii.
Kaczyński mniema, że wszystko się rozwiąże z chwilą odzyskania wolności, niepodległości i solidarności, pierwsza próba będzie już w styczniu 2013, aż "do ostatecznego zwycięstwa". Przyznam, że tego nie rozumiem. Czy pierwsza próba z założenia ma być nieudana? Czy permanentna, aż dokona się ostateczne zwycięstwo?
Mniemanie Kaczyńskiego ma przyszłość. Mniemali w cud Krakowiacy i Górale w pierwszej narodowej operze, my też mniemamy, że w operze mydlanej prezesa dokona się cud. Krakowiacy i Górale z podkrakowskiej wsi Mogiła niedaleko Wawelu dostąpili cudu elektryczności, a Kaczyński dokona cudu z wolnością, niepodległością i solidarnością, w skrócie nazywa się to demokracja.
Czeka nas cud demokracji Kaczyńskiego, bo nie jest prawdą, że ten ustrój wynaleźli klasyczni Grecy. To będzie Mogiła polskiej demokracji niedaleko Wawelu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz