Krzysztof Skowroński jest o wiele lepszym fighterem od Grzegorza Laty. Zdobywca najważniejszej bramki w historii piłki nożnej (Polska-Brazylia i trzecie miejsce na świecie) odspawał się od fotela prezesa, Skowroński trzyma się lepiej, bo fotel prezesa ciągle znajduje się pod nim, z wysokości którego sekunduje nagrodzie dziennikarskiej Wolne Słowo.
Lato postawił na Franza Smudę i Polska tradycyjnie przegrała. Skowroński postawił też na francę: Smoleńsk, który trudno zaliczyć do wygranych.
Drugi rok z rzędu nagrodzony został film, nie mający wiele wspólnego ze stanem faktycznym wiedzy o katastrofie smoleńskiej, za to wiele z Wolnym Słowem, które w wypadku "Pogardy" (tegoroczna nagroda) i ubiegłorocznej dla Anity Gargas, jest Swawolnym Słowem.
Została nagrodzona propaganda partyjna, której mogliby się uczyć od Skowrońskiego komuniści. Oni przyznawali nagrody za dzieła wartościowe, acz "po linii partyjnej", Skowroński poziomem warsztatu głowy sobie nie zawraca, obsługuje partię podczas debaty Alternatywa i przyznając nagrody. Zresztą czy miał inne wyjście? Wszak pieniądze od SKOK-ów można tylko tak dysponować.
Ale nawet z tej partyjności było wyjście, ustanowić nagrody smoleńskie, za obraz tv dla "Pogardy", a za artykuł prasowy - Cezaremu Gmyzowi, który musiał się czuć przegranym podczas uroczystości wręczania nagród.
Jeszcze jedna analogia Lato-Skowroński. Lato jako prezes swawolił, czasami tak był od imprez napuchnięty, że wkładał ciemne okulary, Skowroński nie musi tego robić, to dziennikarski Swawolny Dyzio, który z Foksalu zrobił rynsztok. Zbigniew Boniek przepędził Latę, kto nakaże spływać rynsztokiem Skowrońskiemu na Nowogrodzką?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz