wtorek, 18 grudnia 2012
Rydzyk wg Kodeksu Palikota
Janusz Palikot sam sobie sterem, żeglarzem. Ustanowił pod wpływem skruchy politycznej prawo kanoniczne Palikota, zwane już septalogiem. Palikot to najlepszy PR-owiec wśród polityków i polityk wśród PR-owców. Partia, kodeks honorowy, noszą jego imię. Skromnością nie grzeszy, w polityce to towar reglamentowany.
Po 16.grudnia jednak zawarł z publiką zakład - oczywiście zakład Palikota - że plasuje się kilometry od mowy nienawiści. Pół roku dla polityka to szmat czasu. Trzymając się tej poetyki, nazwijmy: pół roku Palikota.
I już mamy tego efekty: mowę Palikota. Jak dosunąć Jarosławowi Kaczyńskiemu? Proste. Opowiedział w jednym z mediów, że podczas wizyty w szpitalu u Wojciecha Jaruzelskiego poinformował generała o nieinternowaniu w stanie wojennym obecnego prezesa PiS. Jaruzelski - wg słów Palikota - śmiał się.
Czy można lepiej dowalić Kaczyńskiemu? Nie. I okazuje się, że nie jest potrzebna mowa nienawiści.
I mamy kolejne zamienniki mowy nienawiści. Kim jest o. Tadeusz Rydzyk? Upadłym aniołem. Jeżeli będziemy pamiętać, jak redemptorysta nazwał nieżyjącą prezydentową Kaczyńską - czarownicą - to docenimy elegancję języka Palikota, jest to język dżentelmena. A Rydzyk jako czarny anioł, a nie jakiś diabeł, powinien to "nawrócenie się" Palikota docenić.
Palikot wzbogaca politykę o elementy, których była pozbawiona i dlatego w tej nienawiści - mdła. Dodaje jej strawnych dodatków - sól i pieprz Palikota. Lepsze to niż mowa nienawiści, od której publika dostawała torsji.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz