czwartek, 6 grudnia 2012

Nowoczesny cyrograf norbertanek




Kościół za zasługi opozycyjne w PRL otrzymał w suwerennym kraju przywileje, która zawsze są materialne. Bo jakim może być przywilejem prawo do miłości. Materialne prawo do posiadania jest przynajmniej wymierne.

I Kościół w to celował, nie bez przychylności polityków, którzy po 1989 roku patrzyli z troską na niedawnych swoich obrońców. A jeżeli dorzuci się do tego sprawiedliwość dziejową, która w prawie uzyskała normę reprywatyzacji, tak wielka instytucja, jak Kościół katolicki, zadbała, aby przyjęło to także formy instytucjonalne.

Tak powstała Komisja Majątkowa, ale także wiele podobnych organów. Wszak gazety zmieniały właścicieli, większość była organami PZPR i nagle przechodziły z ludzkim drobiazgiem redakcyjnym pod prywatne skrzydła. Ile tytułów się ostało? Niewiele, tylko gdzieś na prowincji.

Dar ziemski na fali reprywatyzacji otrzymał też zakon norbertanek w nowohuckiej Luboczy. Zdaje się, że odzyskanie majątku przyszło im z automatu, a nie z głębszej refleksji ekonomicznej asesorów komisji. Zgadzało się miejsce, wielkość (zakon musiał wszak posiadać akt prawa własności i mapy geodezyjne), już w 1992 roku norbertanki stały się bogatsze o 194 ary w Luboczy, a na dokładkę dostały niemal 100 dusz. Nie martwych dusz gogolowskich, ale obleczonych w ciało, żywych. Zarządzanie więc majątkiem nieruchomym i ruchomym to wyższa szkoła jazdy.

Komisja Majątkowa mogła przyznać inną zastępczą własność, majątek, zwłaszcza że na odzyskanej posiadłości przybył majątek nowy, nowe domy i inne urządzenia. Ale to mogło być traktowane jako rekompensata za lata, gdy norbertanki pozbawione były własności.

Po dwudziestu latach władze zakonne postanowiły nieruchomość w Luboczy przekuć na własność nie tak upierdliwą. W majątek trzeba inwestować, zarządzać, a przy tym ludzie (dusze) mają swoje prawa i pretensje. Wartość bankowa jest bardzo wymierna, a ludzka kapryśna, przy tym nie wnosząca wiele dobra do kasy zakonu. Wystawiły Luboczę na sprzedaż za 4,5 mln zł. Kwota dająca kilkuletnie gwarancje utrzymania i pogrążenia się w modlitwie. Dusze (ludzie) w liczbie 88 nie dowiedziały się o zamierzonej transakcji, gdyż prawnie są traktowane jako przedmioty w podmiocie własności. Także dusze nie miały wpływu na reprywatyzację. Panie norbertanki (chyba jednak panny, bo mężatki nie mogą być zakonnicami) postąpiły logicznie, acz same pomysł na sens życia mają alogiczny.

Zakony cierpią na rekrutację młodych dziewcząt, brak chętnych do nowych ofiar dla Boga i klauzury, a więc nie ma kto utrzymać standardów materialnych, aby zakonnice mogły się oddawać całym duchem porządkowi zaświatów. Wiara w życie duszy pozwala im na tych duszy handel. To się nie kłóci z tak postawionym porządkiem moralnym. Życie jest brutalne, aby zbawić swoją duszę czasami trzeba (jak w tym wypadku) sprzedać kogoś duszę. To jest nowoczesny cyrograf norbertanek.



Klasyfikacja blogerów TOK FM. Jestem już 15., gdzie mi tam do pierwszego.


Tym też się pochwalę. Na TOK FM na górnym pasku mój wpis blogowy między Hartmanem po lewej i Cleofasem po prawej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz