sobota, 13 grudnia 2014
Targowisko próżności prezesa
Marsz Kaczyńskiego nie miał niczego wspólnego z rocznicą stanu wojennego. Prezes PiS w tym dniu co roku czuje dyskomfort, nikt na niego w 1981 roku nie chciał się zasadzić.
Prezes nachętniej swoją partyjną służbę i elektorat zwoływałby na gwizdek. Z aparatczykami to by wyszło, ale jak fatalnie wyglądałoby w telewizji, szczególnie na tle Rydzyka, który w te maszerujące klocki jest zdecydowanie lepszy.
Kaczyński wykorzystał gwizdek rocznicy stanu wojennego, aby spełnić swoją polityczną powinność. Nagadać, napluć, bo w życiu żadnych innych umiejętności nie posiadł.
Prezes wyraźnie się twórczo cofa, o czym świadczyły jego przemówienia. Słupki sondażowe też mu siadają. On się ich zresztą boi.
Kaczyński naprawdę się boi rządzić. Gdyby mu podskoczyło w słupkach, to zrobiłby wszystko, aby PiS opadło.
Prezes jest katastrofą, jego ludzie są katastrofą. I w tym widzę wielką troskę prezesa o Polskę. Kaczyński nie życzy Polakom tak źle, aby nami rządzić.
Jego raduje ten splendor okazywany przez wierny lud, oklaski, gdy otwiera usta i zamyka. Wówczas puchnie w nim ego, nadyma się. To wystarcza. I tak więcej osiągnął niż inni. Nikt nie ma tyle aplauzu na swoją cześć, niż Jego Wysokość Próżność JK.
Jego pustka jest doceniana. To dało się odczuć w te uroczystości świętujące Stan Wojenny. Prezes też dba, aby nadymając się, nie pęknąć. Pilnuje się. Ludzki pan. A że kogoś krzywdzi, szczególnie rządzących i tych, którzy na niego nie głosują? Toż oni sobie poradzą.
13 grudnia 2014 roku był dniem bez sensu, zwykłym tagowiskiem próżności prezesa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz