W polskiej polityce partyjnej zatracony został sens. Namniej w niej sensu politycznego. Politycy przekraczają granice moralne i nie przyjmują do wiadomości, że powinni sferę publiczną opuścić. I zająć się tym, w czym są lepsi, np. a byciu celebrytami.
Gdyby to, co zdarzyło się trójce madryckiej, miało miejsce w jakimś przedsiębiorstwie, zostaliby dyscyplinarnie zwolnieni z tzw. wilczym biletem.
Partie twierdzą, że poseł zostaje posłem, bo "wyborcy mu zawierzyli". Wyborcy wybierali Adama Hofmana i jego towarzyszy eskapady madryckiej, aby pokazywał się na głównym placu w Madrycie w stanie nietrzeźwym i w te sposób ich reprezentował?
Sfera publiczna, sfera reprezentantów narodu, została zagospodarowana przez mierne, by nie rzec nikczemne postaci. Dopóki nie podpadną liderowi, bądź prokuratorowi, mogą wyprawiać podobne brewerie, jak Hofman i jego kompani w Madrycie.
Gdyby nie kampania wyborcza, Hofmanowi nic by się nie stało. Bracia Karnowscy, bądź dziennikarze "Wprost", albo podobnego tytułu, znaleźliby równoważnik skandalu wyssanego z palca na Radosława Sikorskiego, bądź kogokolwiek, aby wprowadzić równowagę w naturze partyjnej.
Politycy są poza społeczna kontrolą i weryfikacją, ich jedynym sędzią jest lider partyjny. To nie Hofman jest winen, ani wcześniej Sławomir Nowak, że są obecni w mediach, jako pełnoprawni uczestnicy, ale życie polityczno-partyjne, które dopuszcza podobne "obyczaje".
Hofman i jego kompani z wyprawy do Madrytu, "gdzie się naprawde wszyscy bawią", dostali zielone światło od lidera Kaczyńskiego. Partia PiS jest "wrabiana", fałszuje się jej wynik wyborczy. Takie psucie obyczajów przez reprezentantów narodu prowadzi do tego, że polityka jest miałka, bez żadnych idei, a jedyny cel to wykorzystać sferę publiczną do celów prywatnych.
Czy Hofman nie mógł zapowiedzieć, że weekend chce spożytkować prywatnie. Media by podążyły za nim, ale jego pijaństwo szłoby na koszt własny, a nie publiczny. W tym wypadku media są ks. Kitowiczem, które rozliczają, a rozgrzeszyć może jedynie lider Kaczyński.
Więcej >>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz