czwartek, 10 października 2013

Jarosław Kaczyński wiedzę o mycie mostowym ma od brata Lecha

Skąd Jarosław Kaczyński ma wiedzę, że Hanna Gronkiewicz-Waltz zamierza wprowadzić myto za przejazd mostami? Tuż przed referendum to "gorący kartofel", HGW takiego sobie by nie podrzuciła. Przeciwnie obniża ceny za przejazd komunikacją miejska, wprowadza kartę warszawiaka. Miałaby wprowadzać mostowe?

To się kupy nie trzyma. Kaczyński jednak nie dociera do rozsądnego wyborcy, ale do swoich, ideowców i niezdecydowanych. W ostatnich dniach trzeba czymś nieczystym uderzyć, stara pisowska zasada. Przeciwnik nie będzie miał czasu na sprostowanie i dotarcie z tym komunikatem do wyborców. Zadziałało to w pełni w 2005 roku.

Szybko się wyjaśniło, skąd prezes PiS dysponuje wiedzą o mycie mostowym. A powiedział o tym Kazimierz Marcinkiewicz, który nastał w warszawskim ratuszu komisarycznie po Lechu Kaczyńskim. Następnego dnia po objęciu komisarza Warszawy na biurku Marcinkiewicza znalazł się dokument o opłatach za przejazd mostami. Projekt zatem opracowywali ludzie Lecha K.

Jarosław ma wiedzę od brata Lecha. Wówczas to był "gorący kartofel" dla kierowców, który już dawny ostygł. Ale w gorączce kampanii referendalnej prezes PiS swoim zwyczajem kampanijnym odgrzał go. Stara pisowska zasada: rzuć nieczystościami we wroga, coś się przyklei.

Kaczyński zawsze śpiewa na peerelowską nutę: "Na prawo most, na lewo most, a HGW za przejazdy nimi każe płacić". Trafi to rzecz jasna do swoich, ale także do ideowców (referendum to demokratyczna forma sprzeciwu) i niezdecydowanych.

Tylko Kaczyński, jako rogatkowy, będzie zbierał polityczne profity za rzekome myto HGW.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz