poniedziałek, 28 października 2013

Prokuratura na klęczkach pyta Watykan o abp. Wesołowskiego


Jak kulawe jest państwo polskie w stosunku do Watykanu pokazuje sprawa abp. Józefa Wesołowskiego, podejrzanego o przestępstwo pedofilii, którego dopuścił się w Dominikanie.

Śledztwo prowadzi prokuratura warszawska. Właśnie został przez Prokuraturę Generalną wysłany wniosek o pomoc prawną - co na tym etapie śledztwa jest normalne - jednak co innego zgrzyta w treści pisma. Mianowicie prokuratorzy pytają o ewentualny status dyplomatyczny hierarchy (był w Dominikanie nuncjuszem) oraz obywatelstwo.

Zatrzymajmy się na chwilę. Nawet jeżeli Wesołowski był pod immunitetem, to on nie chroni przestępstw, a jedynie działania dyplomatyczne i swobodę poruszania się na terenie danego kraju. Prokuratura takie sprawy sama powinna zbadać, dzisiaj arcybiskup nie jest chroniony immunitetem, bo znajduje się w miejscu pracy w Watykanie.

Wesołowski ma obywatelstwo polskie, gdyż duchowni się go nie zrzekają, Watykan na to nie pozwala. Prokuratura pyta, czy Watykan dopuszcza możliwość ekstradycji? To jest niepojęte, że państwo polskie do tej pory nie uregulowało takich prawnych zobowiązań. Kościół w kraju to potęga, więc tym bardziej umowa prawna - nie chodzi wszak o konkordat - dotycząca prowadzonych śledztw w sprawie i przeciw osobie winna być rutyną.

Curiosum jest zapytanie, czy hierarchę chronił immunitet dotyczący seksu z osobami poniżej 15. roku życia. Watykan może sobie wprowadzać nawet taką ochronę, ale przebywając w danym kraju wysłannik podlega sankcjom prawa tego kraju, gdy je złamie.

Choć w wypadku Watykanu z ochroną dyplomatyczną może być różnie, bo prawo może być naturalne, zwyczajowe, albo dekretowane. Przecież Watykan nie ma prawa stanowionego przez ciało ustawodawcze, a więc nie jest znane publiczności z zewnątrz.

Prokuratura zbyt drobiazgowo pyta Watykan. Świadczy to, że nasi prawnicy do pedofilii abp. Wesołowskiego podchodzą na kolanach. Prokuratorzy pisali ten wniosek na klęczkach. Niespecjalnie można im się dziwić, gdyż politycy i spora część władzy znajduje się w tej samej pozycji do tubylczego kleru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz