wtorek, 29 października 2013

PO - jako pośredniak pracy dla klasy wyższej


Korupcja polityczna w PO niewątpliwie zaszła. I wcale nie dotyczy tylko Jacka Protasiewicza, ale i jego przeciwnika, Grzegorza Schetyny.

Uświadamia ona, że partia - nie tylko wszak PO - służy jako pośredniak pracy dla wyższych sfer. Ten pośredniak wspomaga demokratyczne procedury.

Paweł Graś odżegnuje się wprost, gdy przytacza przykład, jaki to odporny jest na korupcję. Przyszedł do niego działacz w poszukiwaniu pracy, a rzecznik PO powiedział mu: "Chłopie, to nie jest biuro pośrednictwa pracy".

Ujawnione taśmy świadczą, że niestety jest. Po pierwsze, przyszedł petent, jak do pośredniaka. Pomylił tylko piętra. Po drugie, jego curriculum vitae nie przekonało Grasia, więc został odesłany niżej. A po trzecie, nie był delegatem na zjazd struktur dolnośląskich.

Edward Klimka był delegatem i miał do tego to szczęście, że do niego przyszedł pośredniak pracy w postaci posła PO Norberta Wojnarowskiego. Klimka jednak załatwił sobie pracę w innym pośredniaku, Grzegorza Schetyny - i robił tylko za wabika.

Tak budowana demokracja partyjna przekłada się bezpośrednio na demokrację jako taką. Dlatego opozycja robi wszystko, aby znaleźć się w tak komfortowej sytuacji, jak PO. PiS - i nie tylko - za władzą cieknie ślinka i aż wyje z braku koryta.

Jeżeli nie po myśli Schetyny będzie decyzja zarządu PO - powtórzenia zjazdu dolnośląskiego - to podobne korupcyjne przewałki mogą tymczasem być zamrożone i spoczywać w sejfie pośredniaka, czekać na odpowiedni moment.

Bezrobocie w klasie wyższej jest większe niż normalnie, bo petenci kwalifikacji często nie mają, ale mają mniemanie i nawyki klasy wyższej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz