piątek, 18 września 2015

PiS-u metr sześćdziesiąt w kapeluszu nie jest usprawiedliwieniem, że dojdzie do katastrofy


Nie zwalajmy wszystkiego na wyborców, że zbliża się Polska metr sześćdziesiąt w kapeluszu. Polska pisowska i Polska Jarosława Kaczyńskiego.

A jaka do tej pory była Polska?

Nagle dostała zwyrodnienia wzrostu, dostała "wysokości" krasnala, kurdupla? Ta Polska jest taka sama dzisiaj, wczoraj i 20 lat temu, przede wszystkim jest jedna. Polska.

Winę za tę Polskę w kapeluszu ponoszą też elity. A może przede wszystkim - elity.

Gdy Polska w kapeluszu wypowie wojnę Berlinowi i Brukseli, jak to już zrobił prezes PiS, a nie jego surogatka, pozostanie nam przyjaźń z "mocarstwem" Orbana.

I nie chodzi o to, by pisać i mówić, że Kaczyński w kapeluszu zaproponuje nam Polskę w izolacji, szybką przegraną kraju i nas, Polaków, ale by nauczyć Polaków patrzeć na ten kapelusz, pokazać, jaka kryją sie pod nim mała Polska, jaka przegrana. Jak przegramy, to wszyscy.

Z kapelusza tej Polski został wyciągnięty Andrzej Duda, który kompromituje nas na każdym wyjeździe, a nie jest to podróż do Nowego Tomyśla, z tego kapelusza wyciągnięta została ta, która nie potrafi odróżnić długu publicznego od deficytu budżetowego, a nawet kiedy wstąpiliśmy do Unii Europejskiej (przed wojną? a może przed Albanią? - taka jest zgrabna w swej retoryce).

To nie będzie Polska? To będzie Kapelusz? To będzie Metr Sześćdziesiąt w Kapeluszu? To będzie prezes, który od 1989 roku nie nauczył się, jako lider władać językiem obcym, założyć konta bankowego, zdobyć prawa jazdy? Co on potrafi oprócz mącenia?

Gdzie pojedziemy, polecimy? Ku jakiej katastrofie? Po katastrofie nie ma winnych, jest tylko ratunek, tak jak zachowują się w tej chwili uchodźcy.

Gdzie spieprzymy?

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz