czwartek, 24 września 2015

Duda nie kohabituje, tylko cierpi. Widać to gołym okiem


Dla prezydenta Andrzeja Dudy kohabitacja może być zbyt trudnym zjawiskiem w naturze politycznej.

Jest prezydentem partyjnym, a więc zobowiązania wobec prezesa Kaczyńskiego są ważniejsze, bardziej nadrzędne niż wobec wpólnoty Polaków. Przestańmy wypominać mu, że zlożył deklarację działania na rzecz Polaków. Złożył, acz dla niego to puste słowa. Dokumentuje to codziennie.

Jest też prezydentem, który musi się odwdzięczyć instytucji Kościoła, która użyczyła mu ambony, jako trybuny wiecowej, a media Rydzyka mikrofonów i kamer. Takich atutów nie miał żaden z kandydatów. Jeżeli odejmie się szacunkowe poparcie uzyskane dzięki Kościołowi, to możliwe, że Duda w I rundzie wyborów zająłby 3. miejsce za Pawłem Kukizem.

Czy Duda jest tego świadomy? Psychologicznie - tak. Freudyzm kieruje jego działaniami. Czyli rewanż, chęć odegrania się.

Psychicznie nie jest w stanie udźwignąć odpowiedzialności jako prezydent. Stąd peplanie prezydentowi Niemiec Joachimowi Gauckowi, jak w rękaw mamusi.

A interes Polski to nie jest rękaw dla miminsynka, który teraz się odpłaca prezesowi, Kościołowi i swoim udrękom psychicznym.

Widać, że prezydent cierpi. Coś by mógł zaradzić z kohabitacją, jak w kwestii uchodźców.

Ale nie potrafił zwołać rady gabinetowej w tej sprawie, bo przegrałby z premier Kopacz, dostałby retoryczne wciry. Wstyd! I doszłoby do dalszego wewnętrznego dręczenia się Dudy.

Jako człowiek rewanżyzmu wydaje mu się, że znalazł słabsze ogniwo rządu, chciałby poznęcać się na minister Teresą Piotrowską. Wzywa ją po raz drugi do Pałacu.

Można spodziewać, że Duda - po nieprzybyciu minister Piotrowskiej - odda się w ręce kapłanów i bedzie modlił, aby odwrócić tendencje kohabitacji, a więc cierpienia.

A ja mu radzę inny zdrowszy psychologicznie rytuał, też religijny - woodoo. Nie może ze wzlędu na Kaczyńskiego spotkać się z Ewą Kopacz. Ma jednak dostęp do jej fotografii. Jakiś jej portret w skali jeden do jeden niech mu dostarczy taki Krzysztof Szczerski. A szpilki niech mu odstąpi Małgorzata Sadurska.

Duda z pełną wiarą będzie mógł wbijać szpilki w wizerunek premier rządu polskiego. Może mu ulży i w tej sposób kohabituje, a jak się bardziej postara, jest szansa, że wyzdrowieje.

Wybraliśmy sobie tego rodzaju człowieka, tego poziomu. My też musimy pocierpieć. Za decyzję naród jako suweren też traci, czasami niepodlegość.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz