To, co się stało wczoraj w Sejmie, to czysty spektakl, esencja polskości, z której miał szansę wyłamać się Donald Tusk, ale zrezygnował, wszak jest Polakiem.
Premier odparł beznadziejny atak patriotycznego opozycjonisty Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS wali głową w mur z przyzwyczajenia i nie czuje, że jest to żenujące widowisko. Kolejny spektakl, aby wygłosić formułę, "być, albo nie być, oto jest pytanie".
Padło na "być w opozycji". Jako kozioł ofiarny, oferma, który jest poświęcany dla zachowania ładu politycznego, wystąpił po raz enty prof. Piotr Gliński. Jak na Ofelię przystało, bez wiary wygłosił expose techniczne.
Kaczyński nawet użyczył mu czaszkę Yoricka w kuluarach. Popatrz, do czego ja ciągle mówię - zdawał się postępować prezes. Poczuj, z czym ja ciągle mam do czynienia, z martwym marzeniem o władzy, z insygniami opozycji, z czaszką.
To najdłużej grany spektakl w III RP, na afiszu siódmy rok. I skończy się, jak zawsze kończą się tragedie władzy, przyjdzie Fortynbras.
Bo to na niego czeka Polska, aby powiedzieć:
Żegnaj książę czeka mnie projekt kanalizacji
dekret w sprawie prostytutek i żebraków
muszę także obmyślić lepszy system więzień
gdyż jak zauważyłeś słusznie Polska jest więzieniem
Czekamy na prozaicznego Fortynbrasa, który weźmie się do roboty, aby załatwić najprostsze, ale dla Polaka najtrudniejsze sprawy, a nie ciągle wygłaszać na proscenium tyrady o wyższości, misjach i moralnych powinnościach.
A Gliński - cóż - to taka sobie Ofelia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz