W naszym regionie Europy robi się nieciekawie. Niegdyś to był stały stan. Dwa, trzy ostatnie pokolenia odzwyczaiły sie od zagrożeń zewnętrznych.
Nawet nie są znane w społeczeństwie polskim doktryny tyczące naszej obronności. To skutek zaniedbania PRL-u, który ignorował większość polskiej historii, a obecnie zapatrzeliśmy się w materialne bogacenie. Władimir Putin przypomniał nam o historii.
I już się to nie zmieni. W tej chwili jesteśmy bezpieczni, ale tak nie musi być za 10-15 lat. Zaryzykuję twierdzenie, że wrócimy do sytuacji z XVIII wieku i pierwszej połowy XX wieku.
Na szczęście z dwóch tradycyjnych wrogów został nam jeden. Niemcy zostali przez USA i Francję wpasowani w demokratyczne mechanizmy świata zachodniego, wiodą w nich prym - i dzisiaj jest to zupełnie inne państwo.
Niemcom pomogło poczucie winy za nazizm. Tego nie można powiedzieć o Rosji. Struktura władzy jest ciągle ta sama, począwszy od Piotra I.
Rosja prawdopodobnie rozchwieje, rozkawałkuje Ukrainę. Nie potrafi jej jednak asymilować, bo Rosja to państwo nie z naszych czasów, są zapóźnieni cywilizacyjnie, ale mają broń, które może rozpirzyć świat w drobiazgi.
Polska sytuacja w ogromnej mierze zależy od elit politycznych, które ciągle muszą szukać równowagi politycznej. Wschodnia doktryna Piłsudskiego-Giedroyca jest przeciwskuteczna. Mają tego świadomość Rosjanie i będą rozwalać Ukrainę.
Po niej przyjdzie kolej na państwa nadbałtyckie. Pod nosem poczuliśmy historię. I będziemy ją odczuwać coraz silniej. Rosja zastosuje stara taktykę - wyhodowania w Polsce zaprzańców. W każdym narodzie tacy są i na takich będzie Putin grał.
W tej chwili mamy polityków świadomych zagrożeń (Komorowski i Tusk), ale co będzie, gdy do władzy dorwie się wojowniczy Jarosław Kaczyński. Strach o tym myśleć. Ale trzeba myśleć. Ci, którzy nie myślą na zapas, giną.
Więcej tutaj >>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz