Przy okazji wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA winniśmy się zastanowić, kiedy konserwatyzm przestał być konserwatyzmem, a stał się populizmem.
Populizm to skretyniała odmiana lewicy - z ciągotami do naprawy społecznej niesprawiedliwości w imię żądzy władzy.
Kim będzie Trump, dopiero się przekonamy. Czy nam zaproponuje nową Jałtę? PiS już wcześniej wchodził w te buty, skłócając się z zachodnią Europę - tj. z Niemcami i Francją - z automatu stając się w tej rozgrywce cichym sojusznikiem Rosji.
Pamiętajmy, że Trump nie jest samotny, w otoczeniu ma konserwatystów, którym obcy jest populizm. Są podobni do tych z czasów Nixona, który musiał złożyć urząd.
Na polskie nieszczęście w rządzie mamy takie postacie nietuzinkowe pod względem braku umysłu politycznego, jak Antoni Macierewicz, który swoim zachowaniem Szwejka w składzie porcelany może doprowadzić do gorącego konfliktu.
Świat oszalał? Największa ostoja demokracji wydaje się, iż oszlała. Na razie - wydaje się, lecz ideowi pobratymcy Trumpa w Polsce już dawno uchodzą za szalonych.
Wchodzimy w czas szaleństwa. W USA nigdy nie było populizmu - i to może być metoda na walkę z szaleństwem Trumpa.
Więcej >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz