poniedziałek, 13 lutego 2017

Błaszczak, twarz pisowskiego tupolewizmu


Wypadek Beaty Szydło w Oświęcimiu jest ufundowany na paradygmacie PiS - tupolewizmie.

PiS jest genetycznie skazany na katastrofę, która niestety dała im władza. Tak należy interpretować katastrofę smoleńską.

Dla polityków PiS, a szczególnie dla Jarosława Kaczyńskiego, nie liczy się, że zginą inni, że wyznawcy tupolewizmu są zagrożeniem dla innych, a w szerszym planie są zagrożeniem dla Polski.

Tupolewizm jest genetycznie niereformowalny. Do wypadków dochodzi z powodu nieprzestrzegania procedur, a już po zaistnieniu tupolewizmu obrasta w pawie piórka, twierdząc, że to inni są przyczyną ich lewizny.

Kiedyś był winien Tusk - "wina Tuska", teraz ci, którzy mieli nieszczęście znaleźć się w pobliżu wypadku.

Tak było w przypadku karambolu Antoniego Macierewicza, tak jest z wypadkiem Szydło. Znaleziono biednego chłopaka 21-letniego, który nie zawinił, ale wszystko ze strony PiS jest robione, aby zwalić tupolewizm na niego.

Jak się słyszy Kononowicza retoryki niejakiego Mariusza Błaszczaka to wiemy, dlaczego spora część Polaków to reprezentanci prowincjonalizmu. Tchórze w Wólki Kaczystowskiej zabitej dechami, w której uważa się że ziemia jest płaska, a prezes Kaczyński to wielkolud.

Żałosne jest przemianowanie Biura Ochrony Rządu na nową służbę z przymiotnikiem "narodowa". Głowy nie można zamienić, tak jak Błaszczak nie nabędzie oleju w głowie od jakiejś narodowości.

Zagrożeniem dla Polski są tacy Błaszczakowie, który nie nadaje się nawet na stróża na budowie, bo zostaliby skradzeni razem z budką strażniczą.

Kononowicze za pomocą swego paradygmatu rządzenia - tupolewizmu - doprowdzą do katastrofy o wiele groźniejszej niż te pod Toruniem i w Oświęcimiu.

Błaszczaki winni ogłaszać, gdzie udają się w podróż służbową, wówczas ludność miałaby szansę wcześniej się ewakuować i nie narażać swego życia na dziełanie tupolewizmu.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz