środa, 24 maja 2017
Szydło jako usta Kaczyńskiego z jego zajadami
Pierwsze skojarzenie, które nasuwa się po przemówieniu Beaty Szydło broniącej Antoniego Macierewicza, polska Marine Le Pen.
Jest to uprawione, a nawet udokumentowane retorycznie poprzez taką "perełkę": "szaleństwo brukselskich elit".
Co ma Bruksela wspólnego z Macierewiczem, co ma wspólnego zamach z Macierewiczem?
Nic.
Co ma wspólnego Szydło z rozumem? Nic. Nic. Nic. Polska została zdegradowana, a Polacy upupieni w grajdołku.
Wartości demokratyczne przez PiS zostały zdeptane. Także zostały zdeptane wartości humanitarne i chrześcijańskie.
Wartościami PiS jest pogaństwo: "nasze świątki są lepsze od waszych". I bach! - okładają świątkami po ryłach inaczej sądzących.
Nowoczesna zgłasza Szydło do komisji etyki za szczucie w wystąpieniu. Premier jest jednak niewinna, ona niespecjalnie wie, co mówi, jest tylko zepsutymi ustami prezesa.
W ustach Szydło zagnieździły się zajady Kaczyńskiego. Nienawiść do bliźniego. Nieludzkie wartości z podrzędnego piekiełka. Ot, co.
Lucyferek i jego lucyferka.
Więcej >>>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz