środa, 23 sierpnia 2017

Błaszczak jako dziad proszalny


Mariusz Błaszczak powiedział kolejny raz Komisji Europejskiej "nie" w sprawie relokacji uchodźców w Polsce.

Raczej powinno być, ze zostało to napisane na stronach MSWiA. Bo jak mówi Blaszczak (a też pewnie pisze), można było się przekonać, gdy wszedł między usuwających skutki nawałnic i odezwał się w przysłowiowym zapisie: "ani bee, ani mee". Takie z niego Kukuryku na cześć prezesa. Oj, potrafi na jego cześć piać, jak ów kogut, gdy Piotr Kefas zapierał się Joszui z Nazarethu.

Na stronach MSWIA napisano, iż istniejące mechanizmy uznawane za wystarczające do weryfikacji uchodźców przybywających do Unii są "twierdzeniem nieprawdziwym".

Jak to sprawdził Błaszczak? Nijak, bo on niewiele potrafi, ale to jest twarde stanowisko PiS, stanowisko nieludzkie i niechrześcijańskie.

Ale...

Błaszczak zapowiedział, że PiS skorzysta ze wsparcia Unii przy usuwaniu skutków nawałnic.

Ecie-pecie - tak, empatia - nie. Oto PiS w pigułce.

Mniejsza z tym. Tak partia Kaczyńskiego zniszczyła obraz Polaka, iż nie dziwi nikogo, że PiS wyciąga rękę unijne pieniądze, aby następnie twierdzić, że to PiS uporał się skutkami nawałnic.

Błaszczak przedstawia nas jako naród bez honoru, nie ma się co dziwić, bo wyżej opisany syndrom jest zachowaniem dziada proszalnego.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz