piątek, 5 maja 2017

Waszczykowski odwołał wizytę Macrona, zanim została zaplanowana


Nie jestem w stanie ocenić, kto w PiS dzierży palmę pierwszeństwa w specyficznym odjeździe. Na pewno pierwszy jest prezes, ale musi się odezwać. A nie zawsze chce mu się opuszczać gabinet nowogrodzki.

Kto jednak plasuje się za nim? Witold Waszczykowski ma solidną palmę. Właśnie podzielił się owocami swej palmy.

Waszczykowski był powiedzieć o przyszłym (pewniaku) prezydencie Francji Emmanuelu Macronie: "Jeśli Macron zostanie prezydentem, to będzie musiał świecić oczami, gdy przyjdzie mu odwiedzić Polskę po wyborach".

Jak takie dictum potraktować? To nie mógł powiedzieć żaden dyplomata, tak mówią dyplomatołki, jak określał walory osobników typu Waszczykowskiego wspaniały Waładysław Bartoszewski.

Gdy to usłyszałem, od razu pomyślałem, że Macron nie przyjedzie do Polski. Nawet o tym nie pomyśli. Bo po co?

Jeszcze lepiej spointował to Bartosz T. Wieliński, publicysta "Wyborczej": "Waszczykowskiemu udało się właśnie odwołać pierwsza wizytę Macrona w Polsce, zanim została zaplanowana".

Bardzo trafnie. Pisowskie dyplomatołki mają szczególny dar. Inni by mocowali się, aby jak najgorzej cokolwiek zepsuć, im to przychodzi bez wysiłku. Knocą od niechcenia.

Nie każdy rodzi się z takim darem matołectwa.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz