poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Błaszczak lepszy od Kaczyńskiego. Należy mu się Nobel


Jak my tego Błaszczaka nie doceniamy. Trzeba będzie zweryfikować sądy na jego temat.

Niby nic interesującego nie powiedział przez całe życie, wygląda, jak nieszczęście zza krzaka. Marek Migalski swego czasu nawet posunął się do tego, że uznał go za niewidzialnego. Bo spotykając Błaszczaka, można się o niego potknąć. Nie ma go, jest żaden.

I oto proszę. Mariusz Błaszczak ma szansę przejść do historii, a jego nazwisko wejść do leksykonów. Kaczyński może mu nawet pozazdrościć. Prezes nawymyślał tych najgorszych sortów, elementów animalnych, ale Błaszczak jest lepszy, przebił go.

Do tej pory obruszaliśmy się, gdy ktoś na świecie pisał, bądź mówił o polskich obozach koncentracyjnych, co było przekłamaniem, bo to przecież faszystowskie obozy koncentracyjne w Polsce.

A Błaszczak, proszę, wprowadza do obiegu powiedzenie "polskie obozy kontenerowe".

To jest mistrz, ależ zaleciało brunatnością, przebił prezesa. Gdy do tego dodamy Jana Szyszkę z polskim węglem, który nie wytwarza wg niego smogu, to nawet otrzymamy krematorium na polski węgiel. Polskie obozy kontenerowe obowiązkowo ogrodzone drutem kolczastym z krematoriami na polski węgiel.

Tego by nie wymyślił żaden geniusz. Błaszczakowi należy się Nobel, a prezes przy nim to mały pikuś. Błaszczak i Szyszko nawet się nie czerwienieją ze wstydu, od razu brunatnieją. Dobra brunatna zmiana.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz