piątek, 17 marca 2017

Macierewicz ukrywa prawdę o podkomisji smoleńskiej. Taka jego katastrofa


7. rocznica katastrofy smoleńskiej zbliża się wielkimi krokami, a nowej pisowskiej prawdy o katastrofie nie widać, nie słychać.

Czyżby Antoniemu Macierewiczowi wyczerpała się inspiracja z "porażającymi dowodami, wstrząsającymi infoirmacjami"?

Ten emfatyczny język, który niesie w sobie zero treści już nie drażni, widzowie pogodzili się, że Macierewicz bardziej się nadaje na pacjenta niż na funkcję publiczną. Machają ręką na ten szczegół zdrowia ministra.

Ale nie godzą się prawicowi dziennikarze, którzy mentalnie związali się z wykładnią "wina Putina i Tuska", rozpoczęli śledztwo w sprawie podkomisji Macierewicza.

Co też ona robi?

Zarabia pieniądze - to oczywista oczywstość. W tym roku mają skasować 2 mln zł. Na stronie internetowej podkomisji Macierewicza ostatni wpis pochodzi z listopada ubiegłego roku.

Dziennikarze sympatyzujący z Macierewiczem, a takim jest Wojciech Wybranowski z "Do Rzeczy" zapytują o harmonogram prac komisji, o inne szczegóły, a eksperci Macierewicza i on sam - milczą. Ba! u tych dziennikarzy pojawia się takie określenie na parcę Macierewicza i jego ekspertów: "Paranoja".

Ale coś Macierewicz będzie musiał wymodzić, jakiś skecz godny kabaretu "Ucho prezesa" podać publice, bo na tym zrobił karierę, ma taką silną pozycję u prezesa Kaczyńskiego, bo to pozwala mu niszczyć Wojsko Polskie, bo u jego boku robią karierę takie nieudaczniki, jak Misiu Misiewicz.

Macierewicz, spiesz się z nowymi pomysłami o wybuchach, bo słychać już kroki Komandora, idą po ciebie!

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz