sobota, 11 lipca 2015

Kołtun polski to kanibal patriotyzmu


Zachęta przypomna instalację sprzed 21 lat Roberta Rumasa "Bóg w mojej ojczyźnie jest honorowy". Artysta przypomina nam, jak konserwuje się wartości patriotyczne i kościelne, które niczemu nie służą, a są maczugą.

Bo tak jest np. z zapisanymi w kodeksie karnym uczucia religijnymi. To są te weki zamknięte w paragrafach, a artysta zamknął je w słoikach.

W słoikach zawekowane zostały: flaga polska, figurki Matki Boskiej, hostie, banknoty, nawet kiełbasa.

Nie wiem do kiedy jest czynna wystawa, dzieło jednak nie wyparuje, więc prezydent (jeszcze elekt) Andrzej Duda będzie mógł się rzucić na Hostię i ją ratować.

"Golgotę Picnic" mamy z głowy, festiwal Malta może się nie odbywać, po co komu sztuka nowoczesna, mamy tradycję. Zwłaszcza gdyby PiS miało dojść do władzy.

Wracając do Zachęty, to dobre miejsce, aby konserwować i przypominać takie weki, bo tutaj dokonano mordu na pierwszym prezydencie Polski, Gabrielu Narutowiczu.

W tych wekach spoczywają symbole, artefakty kołtuna polskiego. Kołtuni więc będą wydobywać ze słoików i zjadać. Tak żywią się ich emocje. Jak pisał Jan Kott, będą zjadać bogów.

Polski patriotyzm to kanibalizm, tak jak wiara (u Szekspira kanibalem jest Kaliban).

Więcej >>>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz