niedziela, 19 lipca 2015

Marek Belka dostał głupawki z powodu upału kampanii wyborczej


Politycy i ideolodzy na ich usługach lubią podważać wszelkie prawa, szczególnie ekonomiczne, gdy kraj, strefę geograficzną, bądź cywilizacyjną, dotknie kryzys.

Wtedy jak jeden mąż rzucają się do odkryć w bruzdach swoich mózgów, że coś się skończyło. Tak ostatnio skończył się ponoć liberalizm, poprzednio też się skończył liberalizm.

Liberalizm kończy się od zawsze, bo od zawsze jest tak naprawdę jedyną funkcjonującą formą dobrobytu, parciu ku lepszemu.

Liberalizm - czyli konkurowanie, czyli ewoluowanie ekonomiczne. Kryzysy są wpisane w cywilizację ludzką, jak pory roku, jak śmierć. Aby coś mogło się urodzić, coś wcześniej musi umrzeć. Kryzys otwiera wrota nadziei, aby poprawić to, co do tej pory źle funkcjonowało.

Życie napędza konkurowanie, wywyższanie się, ulepszanie. Ruch wzwyż. Tak da się opisać liberalizm, bądź jego forma stosunków produkcyjnych, kapitalizm.

Człowiek nie wymyślił niczego lepszego, niż demokracja, liberalizm i kapitalizm. Człowiek może kiedyś wymyśli perpetuum mobile - i to będzie jego śmierć. Monotonny ruch w istocie jest bezruchem, jest doskonałą formą wieczności, śmierci.

Tych kilka zdań piszę na marginesie wywiadu Marka Belki, który był stwierdził, iż płace powinny wzrosnąć.

Powiedział to szef Narodowego Banku Polskiego. Czy wszyscy muszą w okresie kampanii wyborczej dostawać głupawki?

Niedobrze, gdy tak wysoki funkcjonariusz sfery finansów odchodzi umysłowo od tego, czego się nauczył. Politycy głupieją, bo liczą na ogłupiony elektorat - to rozumiem. Ale gdy to samo dzieje się z ludźmi odpowiadającymi za finanse państwa, to zaczynam się bać - o siebie, bo jestem częścią tego państwa.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz