środa, 22 lutego 2017

Trotylu smoleńskiego będą szukać Brytyjczycy. Acz powinni psychiatrzy poszukać prątków bladych smoleńskich


PiS nie przejmuje się kosztami mitu smoleńskiego. Tym bardziej, że teraz szmal idzie z kasy państwowej, a nie partyjnej.

Świat się śmieje, ale Jarosław Kaczynski, ani herold "zamachu smoleńskiego" Antoni Macierewicz tym się nie przejmują. Bo nie o świat chodzi, ale o elektorat smoleński, który pozwolił tej partii dojść do władzy i deformować Polskę.

Macierewicz będzie próbował wszystkiego. Z NATO nie wyszło, bo nie mogło, ale kilka dni zainteresowanie było na agendzie medialnej. Waszczykowski już zapowiedział, że Donalda Trumpa tym zainteresuje.

Nie chodzi o wynik, chodzi o surmy, aby w nie dąć, aby mówić, kłamać, kręcić. O to chodzi, o szum.

No i z naszego państwowego brytyjskie laboratorium w Fort Halstead pod Londynem będzie szukać trotylu na szczątkach tupolewa. Zapłaci rząd? Nie! Zapłacimy wszyscy, bo to z naszej wspólnej kasy pieniądze pójdą na honorarium.

Jakie to szczątki będą badane? Skąd pochodzą? Dlaczego polskie laboratorium nie potwierdza na nich trotylu? Czyżby PiS liczył na cud?

Nie! Acz cudowi można pomóc, zwłaszcza po kilku latach od "zamachu". Wydawałoby się, że paranoja smoleńska dogorywa, lecz PiS się nie poddaje.

Dopóki żyje Jarosław Kaczyński ta zaraza nie opuści Polski. Bo największym roznosicielem prątków bladych smoleńskich jest Jarosław, brat Lecha. Gieroje z Polszi.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz