wtorek, 13 sierpnia 2013
Gowin nie kieruje się wartościami chrześcijańskimi, ale emocjami chrześcijańskimi
Nie chcę prorokować o przyszłości Jarosława Gowina, który się pogrąża. Wchodzi w grzęzawisko, a te może tylko go pochłonąć. Bo co ten polityk osiąga poprzez stwierdzenie: "Tusk już wie, że przegra z PiS. Liczy na SLD".
Gowin wie o Tusku. Dlaczego nie wie o sobie? Istotniejsze jest to, że Gowin swojej partii życzy przegranej, a jeszcze większym grzechem jest, że swojemu liderowi wróży - nie znając swojej przyszłości - przegranej.
Komu wróży/życzy sukces? Konkurentowi, a w polskich warunkach politycznych - wrogowi. Kim zatem jest Gowin?
Polityk powinien zrobić sobie rachunek sumienia i spotkać się ze swoimi wartościami. Publicznie otwiera usta i mówi o wartościach chrześcijańskich. Otóż Gowin może wie, co to są wartości chrześcijańskie, sformułowałby wg jakiegoś wzorca zaczerpniętego z nauk. Nawet zrobiłby to własnymi słowami.
Lecz Gowin nie kieruje się wartościami, a emocjami chrześcijańskimi. Wartości chrześcijańskie mają swoją "literę", dzisiaj jednak te "wartości" w przestrzeni publicznej mają swojego ducha. A duchem wartości są emocje. Aż nadto znamy, jaki ten duch jest w wydaniu biskupów do wiernych, hierarchów Kościoła do państwa, do demokratycznie wybranych władz.
Tym duchem emocji kieruje się Gowin. Nawet gdyby się obawiał, że PO przegra z PiS, to wówczas polityczny rozsądek nakazuje zamknąć dziób.
Gowin jednak dzioba nie zamyka, bo chce w nim przenieść ziarna na własne podwórko polityczne. Gowin, który nie zna swojej przyszłości, a zna przyszłość Tuska, chce wydziobać z podwórka premiera jak najwięcej dla siebie.
Otóż Gowin wyautował się z PO, więc liczy - wg powyższego stwierdzenia "Tusk już wie..." - że na gruzach PO zbuduje z innymi (Kowalem i Wiplerem) nowy byt polityczny. Ten ewentualny byt jednak nie wszedłby w kolizję z resztówkami PO, gdyby Platforma miała się rozpaść. Nowy podmiot polityczny wg zamysłu Gowina może wejść tylko w kolizję z PiS.
Czy Gowin liczy na na gruzy PiS? Mogłoby tak się stać, gdyby Kaczyński zrezygnował z polityki. Tak szybko to się nie stanie, bo Kaczyński tymczasem rośnie w siłę. Tusk nie zrezygnuje, ani Kaczyński. Gdy to już się stanie - kiedyś do tego dojdzie - ani Gowin, ani Kowal, ani Wipler, nie będą mieli na czym budować nowego podmiotu politycznego. Struktury będą w resztówkach PO i PiS.
Szkoda mi Gowina, a w zasadzie przykro go się słucha i ogląda, gdy tak niskimi pobudkami - emocjami chrześcijańskimi - się kieruje. Zachowuje się, jak niedorostek, a nie polityk, który chciałby kierować - być decydentem - w partii, z możliwością zawiadywania państwem. Jest tylko człowiekiem niedojrzałym, jest takim samym politykiem.
Pomyliły mu się wartościami z emocjami, bo pomyliła mu się władza z korzyściami. Zasada stara jak świat dotycząca tych, którzy nie potrafią poczekać na swój czas w procedurach demokratycznych.
Szkoda mi emocji Gowina, bo wartości jego są marne.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz