poniedziałek, 19 sierpnia 2013

O. Krzysztof Mądel dostał od swego prowincjała kraty milczenia



Kościół zwiera szeregi. Ma być w swoim wyrazie jednomyślny, mówić i sądzić o jakichkolwiek problemach jednym głosem, jak jeden mąż, czyli co hierarcha zapoda jako wartość chrześcijańską. Kościół tworzy tabor jednomyślnie mówiących, sądzących o jakimkolwiek problemie. Kościół sposobi się do obrony. Ton nadają hierarchowie, a reszta musi chwalić mądrość zwierzchności.

Oto następny wykluczony kapłan po ks. Wojciechu Lemańskim, jezuita o. Krzysztof Mądel, który dostał zakaz wypowiedzi w prasie, internecie, w jakichkolwiek mediach.

Ks. Lemański może mówić, że miał szczęście, został potraktowany przez abp Henryka Hosera ulgowo, odebrano mu tylko parafię, może jednak odprawiać msze, a także pisać felietony na bloga. Ba, Hoser napisał nawet jakieś uzasadnienie, dlaczego tak potraktował swego proboszcza. Kręto i mętne - ale zawsze to coś.

O. Mądel został przez swego prowincjała Wojciecha Ziółka potraktowany z buta. Mądel dostał nakaz milczenie, nie podano mu żadnego powodu, ani ustnego, ani pisemnego. A gdy spróbował zapytać prowincjała "dlaczego", usłyszał krótkie żołnierskie słowa, jak to w taborze sposobiącym się do obrony: "Nie ma potrzeby rozmawiać".

O. Mądel już wcześniej był przez prowincjała szykanowany, przerzucany wte i wewte, z miejsca na miejsce, ostatnio trafił do Nowego Sącza, gdzie pełnił zaszczytną funkcję operariusza. Piękna nazwa, prawda? Smakowita, tylko kler może stworzyć podobną, a znaczy ni mniej, ni więcej: chłopiec na posyłki. Można gościem operować, jak się chce.

To jest piękna szykana za to, że ma się swoje zdanie. Mniejsza o zdanie, gdy ma się coś do powiedzenia, bo o. Mądel prowadzi bloga i to na kilku blogowniach, ostatnio jest szczególnie aktywny na portalu naTemat. Ale nie tylko.

O. Mądel wstawił się za ks. Lemańskim, ostro skrytykował abp Hosera, który "funkcjonuje jakby trwał komunizm". O ks. de Bierier - tym od "bruzdy od in vitro" - wyraził się, iż jest "habilitowanym nieukiem",

Oj, nabroił o. Mądel, bo tabor Kościoła nie znosi inaczej myślących, polemizujących, w taborze obrony wszyscy śpiewają jednym chórem. Do tego Mądel skrytykował współbrata o. Aleksandra Jacyniaka, który w warszawskiej katedrze wygłosił kazanie na miesięcznicę smoleńską, "w którym nic nie powiedział o Bogu, a dużo o spiskach i skrytobójczych mordach".

Prowincjał tego nie zdzierżył i walnął o. Mądela za kraty milczenia. Nie może odprawiać mszy, nie może spowiadać, nie może pisać i wypowiadać się w mediach, tylko siedzieć w mniszej celi i doglądać sufitu, marzyć, czy jakieś zacieki z Watykanu wzruszą tę polską skamielinę, tabor polskiego Kościoła, który sposobi się do obrony, a nie do życia w społeczeństwa, aby tworzyć wartości odpowiadające nowoczesności, sprostać wyzwaniom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz