piątek, 2 sierpnia 2013

Kaczyński w sznycie polskim - same pozytywy


Kaczyńskiemu znowu zrobiono na złość. Cholera, to jakaś zmowa światowa przeciw prezesowi. Pod warunkiem, gdyby Jarosława Kaczyńskiego znano poza opłotkami Polski. Ale nasz głupi Jasio tak ma, sądzi, że ziemia jest płaska, iż ziemia ogranicza się do Polski.

Kaczyński osądza, jak ten głupi Jasio wedle płota. Nie musi się upić, aby tam legnąć. Po prostu tak ma. Zawalidroga w przetłuszczonym słomianym kapeluszu, który ukradł jakiemuś cudzoziemcowi.

Nasz głupi Jasio narzeka, że 11-12 listopada odbędzie się w Warszawie szczyt klimatyczny NATO. Kaczyński wraz ze swym przychówkiem (PiS plus endecy) chciał deptać z pochodniami po Krakowskim Przedmieściu, a tu proszę - może okazać się, że nici z tego.

Nie powinien jednak prezes się martwić. Ci, którzy przyjadą na szczyt klimatyczny do stolicy, na polityczne klimakterium Kaczyńskiego, z ochotą obejrzą widowisko etnologiczne. Takiego skansenu nie mają u siebie.

W fazie klimakterium, szczytu klimatycznego, Kaczyński będzie mógł wreszcie do światowej publiki wyartykułować swoje "dążenie do prawdy". Należy temu jeszcze dać uniwersalny sznyt, Macierewicza obsadzić w roli Goebbelsa.

Przyjezdni zobaczą kroniki na żywo, które dotychczas oglądali na rozedrganym celuloidzie. A tu proszę - Kaczyński z akolitami wcielą się w zamierzchłe postaci - Tusk nie będzie zmuszony sprowadzać jakiegoś Petera Brooka, ani prosić Krzysztofa Warlikowskiego, aby uprzyjemnić pobyt gościom kulturą wysoką. Kaczyński odtworzy "strachy na Lachy", horror w sznycie polskim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz