niedziela, 11 grudnia 2016

Kukiz ze swych ust wytacza larwy słów. Lider Chamoobrony


Standardy na Wiejskiej są w kondycji takiej, jak stosunki Antoniego Macierewicza z paranoją, jak Jarosława Kaczynskiego pojęcie o demokracji.

Standardy leżą na dnie, ale od spodu puka klub Pawła Kukiza, śpiewaka, który nie grzeszy żadnymi walorami, za to ma ego, jak stąd do Władywostoku.


Michał Krzymowski w najnowszym "Newsweeku" zajmuje się stanem mentalnym w tym nieszczęściu, które jak żmije uwiło sobie gniazdo w polskim Sejmie.

Kukizowcy zdefiniowali się sami, jedna z posłanek nazwała grupę Kukiza Chamoobroną. I całkiem możliwe, że przy kukizowcach nieżyjący cham nr 1 Andrzej Lepper prezentowałby się, jakby pochodził z Wersalu.

Lider Chamoobrony o posłance swego ugrupowania był rzekł, iż jest świętojebliwa. Mniejsza z jakiego powodu. Ale taka larwa słowna wytoczyła się z ust Kukiza.

Można sobie wyobrazić, jak mówi Kukiz w domu, do swojej żony (jeżeli takową ma) i swoich dzieci (szkoda ich jako Polaków). Ktokolwiek mógłby być poczęty z nasienia Kukiza winien wcześniej - jak w legendzie hebrajskiej - prosić go, aby wyskrobywał swoje partnerki po swoim nasieniu, jeżeli wejdzie w jakowąąś. Albo gdy jak ten brzydal jakąś dopadnie, doprowadziła do starotestamentowej sytuacji z Onanem.

Kukiz to człowiek żałosny spod dna sformułowanego przez Stanisława Jerzego Leca. Wytacza się ze słowami larwami w swych ustach. Polska dostąpiła dna, a nawet już spadła pod dno, gdzie obraduje Chamoobrona.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz