poniedziałek, 26 grudnia 2016

Łukasz Mężyk, pisowski Kononowicz myśli politycznej

Czas PiS-u to czas miernot podobnych do Łukasza Mężyka. Dla takich nielotów, którzy z ledwością poruszają się po terytorium języka polskiego, umiejętności intelektualne i narracyjne dotyczące polityki zawierają się w słynnej formule Kononowicza: "żeby niczego nie było...".

Żeby nie było myśli, sensu, rozumu...

Tak sobie radzą dzisiaj koniunkturaliści typu "Mężyk-Kononowcz". Gdy wyciśniśniesz ich wypociny, skapuje stęchła kropla nieuctwa.

Redaktorzy prowadzący są odpowiedzialni za to, że takie oskubane nieloty dopuszczane są do mikrofonu, obrazu. Nawet ich wyprasowane szare komórki żelazkiem służalstwa dostają estetyczne wsparcie ich własnych facjat.

Jakiś czas temu polityke obsługiwał idiom public relations "Mordo, ty moja". I taka morda jest premiowana przez PiS, taką wtyka ciemnemu ludowi Mężyk, który potrafi postawić znak równości między diapazonami elekoratów, z jednej strony wywodzącego się z Radia Maryja i z drugiej - opozycyjnego KOD.

Ten nielot stawia znak rówości między disco polo i Mozartem. Wszak to też muzyka. Między Moczarem i Mazowieckim, itd.

Chirurg plastyczny nie poprawia nikomu stanu umysłu, bo ten otrzymuje się od natury w postaci talentu, a szkoła i biblioteki poszerzają i pogłębiają, w tym sensie Mężyk-Kononowicz to li tylko leń, choć mógłby sobie poprawić urodę.

Przepraszam, że popełniłem kilka zdań o tej nieprzyjemności "dobrej zmiany", jak Mężyk, bo przeczytałem jego niewielki materiał o proteście pod Sejmem i w Sejmie.

Mężyk nawet nie ma kropli oleju w głowie, produkuje tylko krople zjełczaałych wypocin. Beztalencia tuczą się na "dobrej zmianie" - Pereiry, Mężyki, Paczuskie, wszelkiej maści Kononowicze.

Brr.. - taką można mieć tylko reakcję na tego Gniota.

Więcej >>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz