poniedziałek, 9 września 2013

Gowin wraca do korzeni PO i jedzie po ten żeń-szeń w Polskę



Jarosław Gowin odchodzi z PO, aby z pozycji niezależnego posła krytykować swoją niedawną partię. Na konferencji prasowej powiedział, co mu się nie podoba. Mianowicie: kryzys (w każdej postaci).

Kryzys, iż Donald Tusk obiecał "chęć współpracy", ale ta okazała "pustymi słowami". Po przegranych wyborach na przewodniczącego PO Gowin poczuł się drugim w partii. I z tej pozycji sądził, iż Tusk do niego przybieży, aby mógł go Gowin przekonać do powrotu do korzeni PO.

Sytuacja w finansach państwa nie jest najlepsza, ale nie dramatyczna. Zwłaszcza w kontekście ogłoszenia przez premiera w Krynicy końca kryzysu. 

Jakkolwiek nazwiemy sytuację pokryzysową, rząd musi podjąć trudne decyzje w finansach publicznych. Gowin na ekonomii się nie zna, podobnie jak cała opozycja, która nie przedstawiła żadnego planu alternatywnego sytuacji pokryzysowej.

Gowin wpisuje się do tych, którzy potrafią krytykować z pozycji "korzeni", ale nie potrafi zaproponować realnych rozwiązań.

Koalicja ma w tej chwili tylko 231 szabel (bo Żalek za Gowinem też odejdzie). Niewielka niesubordynacja kogokolwiek może doprowadzić, iż w głosowaniu nie przejdzie ważna ustawa w Sejmie, de facto rząd stanie się mniejszościowym. PSL już zapowiedziało, iż chce renegocjować umowę koalicyjną.

Na kryzysie wszyscy chcą zyskać. Przegrany Gowin także, dlatego zapowiedział, że rusza w kraj ze swym "korzeniem", aby w ciągu miesiącu zakomunikować swoje decyzje polityczne.

Wszyscy czekamy na zapowiedziane przez Gowina "z kim i jak chce zmieniać Polskę". Jeżeli chce Polskę zmieniać radykalnie, to czeka na niego Kaczyński, który ma pomysł wpisania Boga do konstytucji. A jeżeli Gowin tylko chce nawracać "korzeniem" PO, to musi się ewakuować w czasie do roku 2001, na którym to korzeniu politycznie się narodził.

Gowin cofnął się w rozwoju przynajmniej 12 lat. Chyba, że dołączy do Kaczyńskiego, prezes PiS w cofnięciu ma większe osiągnięcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz