poniedziałek, 2 września 2013

Kaczyński prowadzi grę burzenia, Duda ma cel negocjacyjny


Henryk Wujec uważa, że zakaz uczestniczenia w protestach wrześniowych wydany przez Jarosława Kaczyńskiego dla członków swojej partii powinien być dla Piotra Dudy nauczką: "byśmy walczyli o naszą sprawę, sprawę pracowniczą".

To są tylko łzy moralne. Duda nie jest łzawym związkowcem (lecz często aroganckim), tym bardziej łzawy nie jest Kaczyński. Obydwaj interesy mają podobne. Duda - aby "Solidarność" nie topniała w oczach, a Kaczyński - aby PiS chwilowo zyskujący sondażowo, utrzymał stan posiadania w elektoracie.

Duda chce się utrzymać, Kaczyński chce burzyć. To są dwa inne światy wartości. Duda wydaje się o wiele skuteczniejszym graczem politycznym, mimo wyjścia z Komisji Trójstronnej. Owo wyjście można traktować - i należy - jako akt negocjacji.

A Kaczyński liczy tylko na jedno: kompletną dezintegrację PO i ostateczny upadek Tuska. Chce burzyć i na tych gruzach rządzić. Prezes PiS nie potrafi budować. Nikt w kraju nie wskaże jego dokonania w tej mierze po 1989 roku. Dlaczego dzisiaj miałoby być inaczej?

Podejrzewam jeszcze jedno. To nie Duda "dostał nauczkę", to Kaczyński był zmuszony, aby nie wikłać się w protesty, z których komunikaty dla jego elektoratu mogłyby być zniechęcające.

Kaczyński politycznie ma do zaoferowania tylko imponderabilia - patriotyzm, tradycja, katolicyzm - polityczne ruchome piaski. Duda chce podnieść status materialny związkowców. Zupełnie inna kwestia, czy ten status w dzisiejszych warunkach ekonomicznych jest do spełnienia i czy nie pociągnie za sobą realnego kryzysu. Kaczyński gra burząc, Duda ma cel negocjacyjny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz