niedziela, 29 września 2013

Organa medialne Kaczyńskiego i PiS kontrolowane przez rodzinę prezesa


Jarosław Kaczyński do mediów zawsze przywiązywał szczególną wagę. Pod jego władaniem miały/mają one pisać, jak prezes sobie życzy. I nigdy sobie z nimi nie radził. Tak było z "Tygodnikiem Solidarność", w którym naczelnego przejął po Tadeuszu Mazowieckim. Położył tytuł. Porozumienie Centrum, pre-PiS, przejęło "Express Wieczorny", dziennik w PRL i na początku lat 90. o największym nakładzie, nie uwzględniając "Wyborczej". Też położył.

Gdy PiS dorwało się do władzy, pierwsza nowelizacja ustawy dotyczyła KRRiT. Pierwsza posiedzenie Sejmu, nowela przepchana, a następnego dnia podpisana przez Lecha Kaczyńskiego i PiS przejął media publiczne. Z tej partyjnej zapaści telewizja publiczna nie podniosła się do dzisiaj.

Kaczyński jest swego rodzaju fenomenem. Potrafił na populizmie patriotycznym zbudować partię, która nie ma pragmatycznego programu gospodarczo-społecznego, za to ma zaciekłych zwolenników, którzy jednak nie stanowią masy krytycznej w narodzie, aby mógł uzyskać pełnię władzy. Prezes PiS na dziennikarzy nie może liczyć, gdyż jest dla profesjonalistów zwykle łatwą zwierzyną z powodu ciągłych wpadek, chciejstwa i narracji politycznej rodem ze świata alternatywnego. Nie potrafi także sprostać w debacie konfrontując się z innymi, za to świetnie wypada na wiecach, gdzie jest pełno klakierów i elektoratu wychowanego na patriotyzmie "nam się należy".

Aby sięgnąć po władzę, Kaczyński musiał zbudować swoje media. Ale i one sobie nie radzą, bo profesjonalizm dziennikarski zasadza się na pewnym obiektywizmie, na warsztacie, który przestrzega reguł. A tego w mediach pisowskim nie uświadczysz. Gdy się zdarza, że dziennikarz przestrzega warsztatu żurnalistycznego, żegna się z posadą.

Media związane z PiS, a konkretnie z Kaczyńskim, służyć mają jednemu: celom politycznym prezesa. Najnowszy "Newsweek" opisuje, jak "Gazeta Polska Codziennie", portal niezalezna.pl, zostały oplecione spółkami związanymi z PiS i ludźmi z rodziny bliższej i dalszej Kaczyńskiego, a nawet kontroluje je kierowca prezesa.

Te media nigdy nie osiągną sukcesu, bo ich profesjonalizm jest bliski zeru. Kiedyś zemrą śmiercią naturalne, gdy nie będzie zapotrzebowania politycznego, to znaczy gdy Kaczyński odejdzie z polityki. Kiedy? Myślę, że już niedługo. Takie coś nie powinno się zdarzyć, lecz zdarzyło się, horyzont zejścia jednak jest bliski. Taka polityka nie powinna się zdarzyć, ale się zdarzyła i ma sygnaturę: Copyright by Kaczyński.

Dlatego nie dziwmy się, że lektura "GPC" może kojarzyć się z dziennikiem z minionych czasów "Trybuną Ludu". Tamto organ partyjny i to organ partyjny.


2 komentarze:

  1. Doskonałe rozeznanie w demontażu wszystkiego, czego Kaczyński się tknął oraz podsumowanie* Ukłon*
    Ten to ma farta, jak winylowa płyta zdarta. Jeszcze słowem żongluje, jadem po kraju pluje. Szlify dla potomności rychtowane, bo początki końca są już wyczuwane. Ciekawe, czy znajdzie się ktoś, co będzie w pamięci jego wielkość utrwalał oraz całą winę też na Tuska zwalał.
    pozdrawiam*

    OdpowiedzUsuń